Ucieczka
znad rozlewiska to kolejna książka autorstwa Katarzyny Zyskowskiej - Ignaciak,
która sprawić może czytelnikom sporą i miłą niespodziankę. Na fali powieści opowiadających
o dziedziczeniu, kupowaniu vel uciekaniu z wielkich metropolii wielu bohaterek na
rzecz cichego, skromnego dworku vel domu wymagającego gruntownego remontu,
czytelnik odnajdzie istną perełkę. Ucieczka
znad rozlewiska to, bowiem książka, w której mamy sytuację wręcz odwrotną
do wskazanej.
Franciszka Róża Melzer to mieszkanka
sennego, uśpionego poza sezonem, malowniczego acz nudnego Kazimierza Dolnego.
Po przebytych studiach wróciła do rodzinnego domu, znalazła pracę w biurze podróży,
dała się usidlić przystojniakowi i tak spędziła czas bez większych uniesień do
trzydziestki. Zasadniczo wypełniała rolę
grzecznej dziewczynki i spełniała wymagania mamusi -dyrektorki miejscowego
liceum. W ten sposób również zaręczyła się i właśnie za tydzień miała stanąć z
Kubą na ślubnym kobiercu. Tyle, że tak do końca nie była pewna czy chce spędzić
życie w Kazimierzu Dolnym i w domu z ogródkiem. Jeszcze większe niepokoje i
wątpliwości nastąpiły po wróżbach chiromanty, wyznaniu siostry Heleny oraz
spotkaniu w dniu swojego ślubu licealnej miłości. Koniec końców nie wytrzymuje
i ucieka sprzed kościoła, a tak jak stoi łapie okazję do Warszawy. Zajście to
ma niebagatelny wpływ na jej przyszłe życie i stosunki z rodziną.
Książka napisana jest płynnym,
lekkim stylem, z dużą dawką dobrego humoru, ale i niektórych spraw
potraktowanych poważnie. Na pewno wciąga, na pewno dobrze się czyta, na pewno
będzie pocieszeniem i wskaże drogę tym, którzy wahają się przed dokonaniem
radykalnych zmian w życiu i wyrwaniem się z monotonni sennych prowincjonalnych miasteczek
i wsi. Powieść zawiera pierwiastek budujący i zawiera optymistyczne
zabarwienie. Mowa jest o ludzkich słabościach, błędach, rodzinnych swarach,
rozpostarciu skrzydeł i odwadze, przyjaźni oraz miłości, która wszystko
zwycięża.
Twórczość Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak
coraz bardziej mnie intryguje. Być może dlatego, że przeczytałam dwie zupełnie odmienne
pod względem stylu i nastroju książki, które sa pozycjami uhierarchizowanymi dość
wysoko w moim rankingu czytelniczym. Ucieczka
znad rozlewiska to na pewno – jak dla mnie - bardzo przyjemna lektura na
letnie dni.
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, Ucieczka znad rozlewiska, wydawnictwo Nasza Księgarnia, wydanie 2012, oprawa miękka, stron 288.
Zapowiada sie interesująco.)
OdpowiedzUsuńWidziałam zapowiedź tej książki, ale jakoś nie porwała mojego serca. Natomiast jutro odbieram w księgarni "Upalne lato Marianny" i już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńRecenzja kusi :)
OdpowiedzUsuńW lato chętnie przeczytałabym taką książkę. :)
OdpowiedzUsuńTo taka książka na lato właśnie i na dobry nastrój:)
UsuńSerdeczności
Jakie ciekawe odwrócenie tego scenariusza powtarzanego do znudzenia. I jakoś tak, na ile mogę wnioskować nie czytając książki... dostrzegam trochę podobieństw. Często marzy mi się taka ucieczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ado, nie wiem czy w Twoim przypadku, tej , która tak kocha naturę, byłoby wskazane. Co innego bywać od czasu do czasu w wielkim mieście, a co innego mieszkać tam. Mnie wielkie miasta przytłaczają, duszę się mówiąc metaforycznie. Nawet opuściłabym swoje miasto na rzecz wsi.
UsuńPozdrawiam