26 lutego 2015

Monika Kuhnke, Włodzimierz Kalicki, Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona.



Bardzo dobrze, że powstała właśnie tego rodzaju książka. Wątpię, aby zbyt wielu Polaków, nieinteresujących się historią ani historią sztuki, zdawało sobie sprawę, że większość dzieł utraconych w okresie II wojny światowej nigdy do Polski nie wróciła. Warto również wiedzieć, że są pewne osoby, które od lat zajmują się poszukiwaniem utraconych zasobów. Te dzieła, które udało się odnaleźć przyjmowane są na terenie Polski z honorami i najczęściej z wielkim rozgłosem medialnym. Niewielu jednak z nas wie również, z jakimi to wiązało się kosztami, kompromisami i zabiegami. 

Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona autorstwa Włodzimierza Kalickiego i Moniki Kuhnke dotyczy jedynie historii wybranych dzieł sztuki. Owe opowieści czyta się jednak niejednokrotnie jak fascynujący, trzymający w napięciu kryminał. Trudno czasami uwierzyć, że opisywane wydarzenie miało rzeczywiście miejsce, a nie jest jedynie filmowym wytworem wyobraźni kreatywnego reżysera i scenarzysty. 


Czytelnik poznaje historię zaginionego dzieła, zabiegi jego odzyskania poczynione przez osoby prywatne i z ramienia instytucji państwowych, jak i z drugiej strony: okoliczności powstania i nabycia przez daną osobę. Mamy, więc połączenie formy reportażu z faktami zaczerpniętymi z historii sztuki. Autorzy przedstawiają cynizm niemieckiego okupanta, traktowanie dzieł sztuki jak swoją własność, przywłaszczanie na rzecz państwa niemieckiego. Z drugiej strony poznać można kulisy działalności współczesnych domów aukcyjnych, ukrywanie prawdziwych danych osób, z inicjatywy, których wystawiany jest dzieło sztuki do sprzedaży.

Zniszczeń i rabunku dokonywano nie tylko w imieniu niemieckiego państwa, ale również z dopuszczali się tego zwykli żołnierze. Potem działa te były sprzedawane, dostawały fałszywą nową historię lub przejmowane były przez spadkobierców. We wrześniu 1944 roku plądrowane było Muzeum Narodowe w Warszawie. W zapiskach poczynionych przez dyrektora Stanisława Lorentza przeczytać można między innymi, że 27 września ppor. Meyer zabrał z muzeum cztery obrazy: jeden dla adiutanta, który miał podarować go swojej narzeczonej, a trzy dla siebie na pamiątkę. W 1992 roku dziewięćdziesięcioletni Franz Meyer postanowił zwrócić jeden z nich Warszawie (niewiadomo, co zrobił z pozostałymi). Był to obraz przedstawiający Eneasza wynoszącego swojego ojca z płonącej Troi. Ów adiutant również żył, ale w liście stwierdził, że nie wydawał w okresie wojny żadnego polecenia w związku z obrazem. 


W książce wzmiankowane jest również, że dzięki przedwojennej pracy Edwarda Chwalewika niemieccy historycy sztuki mieli ułatwione zadanie w rabowaniu polskich dóbr kultury. Mimo to, dokonując rekwizycji dzieł sztuki, niejednokrotnie rywalizowali ze sobą albo działali w imię własnych badań. Profesor Dagobert Frey pod koniec 1939 roku zjawił się w Czerwińsku i zabrał ze sobą z drzwi wejściowych południowego bocznego portalu – kołatkę (antabę) datowaną na koniec XII wieku. Napisał nawet na jej temat artykuł. Po wojnie polscy profesorowie próbowali dowiedzieć się, co się z nią stało. Prawdopodobnie do dziś znajduje się w rękach spadkobierców niemieckiego profesora, chyba, że została sprzedana. 

Znaleźć można tu także historię odnalezienia słynnej Żydówki z pomarańczami (1881) Aleksandra Gierymskiego, obrazu, który zaginął z MNW po powstaniu warszawskim w 1944 roku, a wrócił do Polski w lipcu 2011 roku. Mowa jest również o zaginionym obrazie autorstwa Rafaela Santi. Przeczytać można o zaginionych portretach Fryderyka Chopina i jego siostry Izabelli Chopin namalowanych przez Ambrożego Mieroszewskiego. Kuriozalne wydaje się, że portrety te zostały zauważone w filmach wyprodukowanych w NRD, które były puszczane w polskiej telewizji, a mimo, to nie udało ich się odnaleźć.


Autorzy przy okazji pokazują, w jaki sposób ukrywano i ratowano dzieła sztuki. Poznając losy obrazów Batoniego, czytelnik pochłania opowieść o losach obrazów i porcelany w Wilanowie. Z inicjatywy hrabiny Beaty Branickiej pakowano kosztowne obrazy, porcelanę i rzemiosło artystyczne w skrzynie, a następnie znoszono je do najbardziej suchej i przewiewnej części piwnicy pod lewym skrzydłem pałacu. Potem zaufani pracownicy zamurowywali te miejsca, a świeże mury były zamaskowywane. Z kolei obrazy Matejki Bitwa pod Grunwaldem i Kazanie Skargi zostały przewiezione z Warszawy do Lublina. Najpierw wał z obrazami został ukryty w muzeum, a potem owinięty w papę i okręcony drutem został zakopany w skrzyni w drewnianej stodole. Z kolei strzelec Władysław Nowicki we wrześniu 1939 roku zabrał ze Świątyni Diany i ukrył głowę Niobe w piwnicy nieborowskiego pałacu pod pryzmą węgla.


Książka jest niezwykle interesująca. Starannie wydana, z przypisami, z bogatą bazą ilustracyjną archiwalnych dokumentów i fotografii, niewątpliwie przyciąga uwagę i jest fascynującą lekturą. Poznać można losy dzieł sztuki przechowywanych między innymi w MNW, na Wawelu, w Nieborowie, w Puławach, w Łazienkach Królewskich i w Wilanowie. Poznajemy również tych, którzy te dzieła sztuki kupowali, przechowywali, kolekcjonowali, chronili. To rzeczywiście lektura godna uwagi. 

Pocieszające jest to, że tak ważne dla kultury polskiej dzieła zostały odnalezione i mogły wrócić dzięki ludziom dobrej woli oraz formalnym pertraktacjom. Przygnębiające jest to, że lista zaginionych w okresie II wojny światowej dzieł sztuki wciąż jest bardzo długa, szacowana w setkach tysięcy i tak naprawdę nigdy nie doczekamy się jej końcowej weryfikacji. To, co zostało odzyskane, stanowi jedynie kroplę w morzu.
 


Monika Kuhnke, Włodzimierz Kalicki,  Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona, wydawca Agora, wydanie grudzień 2014, oprawa twarda, s. 344.


Włodzimierz Kalicki – z wykształcenia cybernetyk, z zawodu reporter związany od pierwszego numeru z „Gazetą Wyborczą”. Zyskał sławę jako tropiciel dzieł sztuki zagrabionych przez nazistów oraz publikowanych w "Dużym Formacie" felietonów z cyklu „Zdarzyło się dzisiaj”. Autor książek W domu smoka (1998), Powrót do Sulejówka (2002), Ostatni jeniec wielkiej wojny (2002), Zdarzyło się (2014). 
opinia na blogu - Powrót do Sulejówka. opowieść o dworku marszałka Piłsudskiego. wyd. Agora, 2014.

dr Monika Kuhnke – historyk sztuki, prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki, od lat 90. zaangażowana w rewindykację do Polski dzieł sztuki i pamiątek historycznych wywiezionych w okresie II wojny światowej; autorka kilkudziesięciu artykułów oraz publikacji dotyczących problematyki strat wojennych. zastępca pełnomocnika ministra spraw zagranicznych do spraw restytucji dóbr kultury.

21 lutego 2015

Małgorzata Gutowska - Adamczyk, Fortuna i namiętności. Klątwa.



Małgorzata Gutowska – Adamczyk ponownie zaskakuje swoich czytelników. Tym razem pokusiła się przenieść czytelnika do odległej historii Polski zarówno poprzez fabułę jak i użycie w książce charakterystycznego, starodawnego stylu. Klątwa to pierwsza część Fortuny i namiętności, druga z kolei Zemsta ukaże się również nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia w przyszłym roku.

Jest rok 1733. Na stosie litewskiego, winnickiego rynku ginie młoda dziewczyna, która przed śmiercią rzuca klątwę na swoich krzywdzicieli. To zdarzenie i myśl o wypełnieniu owego uroku, zaprząta głowę niektórym z bohaterów powieści.  Boją się, czują respekt, obawiają, że wszelkie niepowodzenia, jakie na nich spadają to zasługa rzuconego przekleństwa. Tymczasem do Turowa, przez lasy w których mir pilnują zbójcy pod wodzą Bartka Rabińskiego, zjeżdżają goście weselni. Kasztelan Tadeusz Jandźwiłł wydaje za mąż za urzędnika królewskiego Nepomucena Marię Langego swoją jedynaczkę, rozamorowaną młodą, choć już wdowę, Cecylię. W zamku pojawia się również inna wdowa, piękna dwudziestotrzyletnia miecznikowa Zofia wraz ze swoimi rodzicami: matką i ojcem cześnikiem Florianem Żelskim. Tam spotyka mężczyznę, którego darzyła sympatią przebywając na zamku, jako młoda dziewczyna pod opieką żony kasztelana. To kasztelanic Jan tak rozgorączkował jej serce. Nie wie jednak, że przystojny infamis podstarości Kacper Hadziewicz zaplanował ją bliżej poznać w dość niespodziewanych okolicznościach. 

Tak mniej więcej rozpoczyna się powieść autorstwa Małgorzaty Gutowskiej – Adamczyk. Drogi tych trzech: Rabińskiego, Hadziewicza i pierworodnego Jandźwiłła, wkrótce się zejdą. Dwóch z nich będzie miało wspólną kochankę i dwóch z nich zapłonie czerwonym ogniem do miecznikowej Zofii. Tylko nie tak łatwo zdobyć jej względy i uderzyć w swaty. Należałoby się wpierw zasłużyć i to najlepiej dla ojczyzny. 

s. 47

Tak też wkraczamy w historię Polski. Rok 1733 to bowiem rok podwójnej elekcji: Stanisława Leszczyńskiego (12 września) i elektora saskiego Fryderyka Augusta II (5 października). Przyznaję, że autorka z dokładnością i trzymając się szczegółów opisuje okoliczności tych wydarzeń. Gładko też wplata rzeczywistą datację do fabuły książki oraz fakty. Między innymi są to: sejm konwokacyjny, zwołanie 25 sierpnia sejmu elekcyjnego na Pradze, dotarcie na Pragę wojsk rosyjskich pod dowództwem generała Piotra Lacy’ego 29 września, wybór na króla Augusta III 5 października (na dzień przed upływem sześciu tygodni) we wsi Kamion na Pradze, ucieczka Stanisława Leszczyńskiego do Gdańska, koronacja Augusta III na Wawelu (17 stycznia 1734). O samym przebiegu wojny o sukcesję polską nie ma całościowo mowy w powieści, ale za to o panoszeniu się wojsk moskiewskich, o oczekiwaniu Stanisława Leszczyńskiego na pomoc ze strony Francji i o oblężeniu Gdańska, pertraktacjach przedstawicieli carowej Anny Iwanownej z Radą Gdańska - już tak. Znaleźć można również obraz ówczesnej Warszawy: mowa jest o Marywilu, ulicy Długiej, Pałacu Saskim, modnych odwiedzanych sklepach i księgarniach, istniejącym wówczas moście na łodziach (rzeczywiście został podpalony, aby uniemożliwić przejście wojskom rosyjskim z Pragi). Podkreślony został również ówczesny stan wojsk polskich; to, że istniały wojska prywatne; jak wielka była samowola szlachty i czemu tak bardzo broniła swych wolności.  Autorka solidnie przygotowała bazę książki pod względem historycznym i jest to wielka zaleta powieści. 

Co więcej, Małgorzata Gutowska – Adamczyk jasno charakteryzuje ówczesne tło obyczajowe i społeczne: posłuszeństwo dzieci wobec ojca i szacunek dla matki; wychowanie dzieci w pobożności; co się liczyło, gdy chodziło o wybór męża dla córki i żony dla syna; pozycję wdowy; co wiązało się ze statusem infamisa; na czym polegały sąsiedzkie zatargi; jak wyglądały zaloty i uderzanie w konkury do wybranki; cóż to takiego czarna polewka; czym trudnił się cyrulik i jak zaradzał chorobom; jakie zadania miała służba; jaką rolę wypełniali wówczas Żydzi; jak przyjmowano gości; jakie było jadło i napitki; gdzie dla potomnych umieszczano rodzinne zapiski; jak wyglądały zamkowe lochy; co było modne, jeśli chodzi o ubiór; za sprawą, jakiej gry w karty tracono lub zyskiwano pieniądze; kto bywał w karczmach (mowa jest też o mitach związanych z ich zakładaniem na zamarzniętym Bałtyku – do dziś wzbudza to zresztą ożywioną dyskusję).  Jednocześnie czytelnik poznaje ówczesne pełnione urzędy, ich ważność, rangę i funkcje. Ciekawostką jest tu także dokładne sprecyzowanie zajęć, jakich imał się kat. 


Zainteresowanym z czystym sumieniem polecam przeczytanie pierwszej części Fortuny i namiętności. Dobrze zarysowana fabuła, łączenie rzeczywistych wydarzeń z fikcyjnymi, tajemnice, brawura, namiętności, stronnictwa, przekupstwa, zdrady, wartka akcja osadzona na przestrzeni jednego roku, wymienianie historycznych postaci obok tych wymyślonych na potrzeby powieści, trudne do przewidzenia losy bohaterów - wszystko to sprawia, że książkę czyta się z zaangażowaniem. Od pierwszej do ostatniej strony nie zaznałam nudy. To rzadkość.

Oprawa graficzna przyciąga uwagę, bowiem utrzymana w klimacie lektury okładka stylizowana jest na starą księgę. Na uwagę zasługuje również styl powieści zastosowany przez autorkę. Moim zdaniem nie było to łatwe zadanie, ale powiodło się znakomicie. Mówiąc szczerze dzięki niemu powieść ma moc uroku i bezsprzecznie przenosi czytelnika do pierwszej połowy XVIII wieku. Oczywiście po przeszło 400 stronach wskutek zapowiedzi kolejnej części, nie można oczekiwać rozwiązań zawiązanych w powieści problemów.  Można to nazwać swego rodzaju zawieszeniem. Koniec końców nabrałam chęci do ponownego przeczytania opracowań stricte historycznych na temat tego okresu w historii.
 


Małgorzata Gutowska - Adamczyk, Fortuna i namiętności. Klątwa, wydawnictwo Nasza Księgarnia, wydanie luty 2015, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 465.

17 lutego 2015

Tove Jansson, Wiadomość.



Nakładem wydawnictwa Marginesy ukazała się książka zawierająca opowiadania autorstwa Tove Jansson. Niektóre utwory powstały na zamówienie wydawcy, gdy autorka była już chora i miała 84 lata. Zmarła niespełna dwa lata później. Wraz z nowymi nowelami w tomiku powrócono do tych publikowanych od roku 1971. Pięć utworów jest znanych polskiemu czytelnikowi z książki Podróż z małym bagażem, o której pisałam parę lat temu.

Wiadomość ukazała się w roku 1998 i składa się w pewien sposób na pisemny autoportret Tove Jansson. Znaleźć tu bowiem można osobiste przemyślenia i prywatne nawiązania do wydarzen i znanych jej osób. W opowiadaniu Moi kochani wujowie wspomina o dość osobliwych wujach i więziach między nimi. W Listach do Konikovej, opowiadania powstałego na bazie prawdziwych listów Tove Jansson do Evy Konikoff, znajdujemy swoisty manifest. Nigdy nie porzucaj podstawowej idei, powiedział, to jedyne, co jest naprawdę niebezpieczne. Nie idź pod prąd swojej natury.[1] […] … nie wierzę w sztukę tendencyjną, wierzę w l’art. pour l’art[2] i to wystarczy![3] W tytułowej Wiadomości czytelnik odnajdzie fragmenty listów pisanych do autorki z różnych powodów, o różnym natężeniu ważności i szacunku do adresatki, zarówno od osób prywatnych jak i przedstawicieli firm. 

Opowiadania są na wskroś skandynawskie. To tereny Finlandii są głównym spectrum ich fabuł. Znaleźć w nich także można klimat nacechowany spokojem, ciszą, krajobrazem morskich nabrzeży, przestrzeni wypełnionej wiatrem, widokami łodzi, latarni, wysp i spienionych fal... Bohaterami opowiadań są w większości ludzie w mniejszym bądź większym stopniu powiązani ze sztuką: malarze, rzeźbiarze, graficy. Mowa jest o seriografii, fotografii, ornamentach, abstrakcji, ilustracjach, portretach ... Czarno – białe to opowiadanie dedykowane amerykańskiemu rysownikowi Edwardowi Gorey’owi (1925-2000), w którym bohater zmaga się z zadaniem stworzenia ilustracji do opowiadań nacechowanych strachem. Rysownik opowiada o komiksie drukowanym od lat w jednej z gazet, którego nie mógł rysować ktokolwiek. Mowa jest o wystawach i eksponatach.  Tytułowa Sztuka w naturze to wystawa, którą pilnuje stary Stróż. W Historii miłosnej poznajemy malarza, którego zafascynowała figuratywna rzeźba w jednej z salek weneckiego biennale.

To tomik opowiadań niezwykły, acz powściągliwy w wyrażaniu emocji. Brak tu spontaniczności, za to czytelnik znajdzie głębokie przemyślenia i spokój. Dobrze wiedzieć, że twórczość Tove Jansson nie ogranicza się tylko do Muminków. Była pisarką, malarką, ilustratorką i rysowniczką komiksów.



[1] T.Jansson, Listy do Konikovej [w:] Wiadomość, Warszawa 2015, s. 30. 
[2] L’art pour l’art – sztuka dla sztuki, sztuka jest celem sama w sobie. 
[3] Tamże, s. 38.
 

Tove Jansson, Wiadomość, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2015, przełożyły: Teresa Chłapowska, Justyna Czechowska, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 320.


Boel Westin, Tove Jansson. Mama Muminków

13 lutego 2015

Mateusz Grzęda, Architektura pałacu Goetzów-Okocimskich w Brzesku - Okocimiu.



Pałac Goetzów – Okocimskich jak do tej pory nie doczekał się osobnego opracowania. Lukę tę zapełnia książka autorstwa historyka sztuki Mateusza Grzędy, która ukazała się nakładem wydawnictwa Universitas. Przedmiotem badań autora stała się architektura pałacu w Brzesku – Okocimiu, który został wzniesiony z inicjatywy zamożnego fabrykanta Jana Albina Goetza – Okocimskiego. Budynek otrzymał neobarokowy stylowy kostium, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz.  Autor książki zauważa, że jest to pierwszy zespół rezydencjonalny na terenie Galicji, który świadomie nawiązuje do tak mało cenionego w XIX wieku baroku. Pałac, o którym mowa, został wzniesiony przez wiedeńskich architektów. 

Mateusz Grzęda wnikliwie i jasno przedstawia kolejno dzieje pałacu, charakteryzuje neobarok wiedeński i atelier architektoniczne Fellner & Helmer oraz pokazuje w jakim stopniu i gdzie na terenach Galicji zastosowano neobarok w architekturze rezydencjonalnej pod koniec XIX i na początku XX wieku. Przybliża również postać Leopolda Simony’ego. Dokonuje także analizy typologicznej i analizy stylu struktury architektonicznej pałacu.


Rodzina Goetzów wywodząca się z Wirtembergii, wzbogaciła się dzięki browarowi w Okocimiu koło Brzeska. Jan Ewangelista Goetz przybył do Okocimia, aby w kwietniu 1845 roku zostać wspólnikiem Josepha Neumanna. Panowie założyli browar, który zaczął produkować piwo już w lutym 1846 roku. Po śmierci Neumanna, Goetz wykupił od wdowy i jego córki udziały wspólnika oraz majątek ziemski Okocim. W kolejnych latach fortuna Goetza skutecznie powiększała się. Właściciel browaru poślubił Albinę Żiżkę, z którą miał troje dzieci: Albinę, Różę i Jana Albina. W 1881 roku Jan Ewangelista Goetz uzyskał z rąk cesarza tytuł szlachecki otrzymując herb Elder von Okocim i to właśnie od tej pory członkowie rodziny występują pod nazwiskiem Goetzów – Okocimskich. W 1886 roku browar od ojca przejął wychowany w tradycji polskiej i na wielkiego dziedzica majątku, Jan Albin. W roku 1889 ożenił się on z Zofią Jadwigą hr. Sumińską, z którą miał trzy córki i syna. Jan Ewangelista zmarł w 1893 roku i od tej pory to jego syn pomnażał majątek, rozwijał rodzinne przedsiębiorstwo, wykupywał ziemie, udzielał się filantropijnie, gospodarczo i politycznie. W 1909 roku otrzymał tytuł barona z herbem własnego imienia, z dewizą w języku polskim: „Pracą i Prawdą”. To również Jan Albin wystawił okazałą rodzinną siedzibę. 


Plany architektoniczne pałacu wykonała wiedeńska firma Fellner & Helmer. Zaprojektowano piętrowy budynek z wielkim hallem oraz przylegające od zachodu skrzydło z kaplicą. Jednocześnie wokół pałacu założono ogród angielski o nieregularnym rozmieszczeniu roślin i krętych alejach. Dalej znajdował się park krajobrazowy, zabudowania browaru, przy bramie wjazdowej mieszkanie ogrodnika i masztalerza, szklarnie, stajnie, odkryta ujeżdżalnia. Wszystkie zabudowania oddalone od pałacu są utrzymane w tym samym stylu, co on. Za rozbudowę pałacu w latach 1908-1911 odpowiadał Leopold Simony. Wówczas powstało wielkie skrzydło wschodnie i wkomponowane w niego palmiarnia i ogród zimowy. W analizie typologicznej autor szczegółowo charakteryzuje kompozycje bryły architektonicznej pałacu. W analizie stylu poznać można między innymi wystrój wnętrz i charakterystykę elewacji.


Ciekawe są również partie książki, w których autor prezentuje styl neobarokowy w różnych zakątkach Europy i oczywiście na ziemiach polskich. Przedstawia rezydencje utrzymane w tym stylu, co zespół w Okocimiu i przyczyny powodzenia przyjmowania stylu neobarokowego. Zwraca również uwagę na czynniki, jakie przyczyniły się do wyboru architektów wiedeńskich przez Jana Goetza.


W książce główny tekst uzupełniają rozwinięte przypisy. Zamieszczono również między innymi bibliografię, indeks rzeczowy, indeks nazwisk. Książka ma przejrzysty układ i jak przystało na naukową pozycję jest ściśle opracowana pod tym kątem, a styl jest zwięzły, suchy i pozbawiony emocji. Pozwala to czytelnikowi na wyprowadzenie własnych wniosków i jest to zaletą książki tego rodzaju. W książce odnaleźć można również strony z bazą ikonograficzną ilustrującą przedmiot badań na przestrzeni lat. 


Obecnie pałac jest własnością prywatną i mieści się tam hotel. Latem ubiegłego roku z inicjatywy fundacji Nomina Rosae było zorganizowane w pałacu stylizowane na XIX wiek Złote Popołudnie. Zainteresowanych odsyłam między innymi na blogi Le reine de retro, Buduar Porcelany.


Mateusz Grzęda, Architektura pałacu Goetzów-Okocimskich w Brzesku - Okocimiu, wydawnictwo Universitas, wydanie 2014, seria: ARS VETUS ET NOVA,  Tom XLI, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 144 +54 il.