Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LTW. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LTW. Pokaż wszystkie posty

16 lutego 2020

Małgorzata Ewa Kowalczyk, Zagraniczne podróże Polek w epoce oświecenia.




Małgorzata Ewa Kowalczyk, Zagraniczne podróże Polek w epoce oświecenia, wydawnictwo LTW, wydanie 2019, okładka twarda, stron 496.

* na okładce Aleksandra i Izabela Potockie, przechadzające się w okolicach jeziora Albano, malarz Carlo Labruzzi, 1779-1780 r. , Muzeum Pałacu Króla Jana III Sobieskiego w Wilanowie, nr inw. Wil. 1691. 

Polecam
B. 

17 sierpnia 2017

Magdalena Jastrzębska, Portret Klementyny.



Portret Klementyny to kolejna książka biograficzna autorstwa Magdaleny Jastrzębskiej. Jak sama autorka przyznaje inspiracją do powstania książki stał się jak zwykle portret. Tym razem był to obraz, który powstał w 1804 r. w Dreźnie i został namalowany przez Józefa Grassiego. Portretowaną była Klementyna z Kozietulskich Walicka (1783-1862), żona Józefa Walickiego (1775-1821), starosty mszczonowskiego oraz rodzona siostra Jana Leona Kozietulskiego (1781-1821). 

Magdalena Jastrzębska opierając się na źródłach, szczegółowo przybliża czytelnikowi życie i rodzinę Klementyny z Kozietulskich Walickiej. Bliżej poznać można dzieciństwo Klementyny spędzone w Będzinie. Gdy miała osiemnaście lat poślubiła 18 lutego 1798 r. dziedzica Małej Wsi, Józefa Walickiego, który w chwili ślubu miał 42 lata i był zakochany. Wkrótce na świat przyszło czworo dzieci: Marianna (1801), Antoni (1804), Aleksander (1805) i Józefina (1808). Klementyna i Józef Waliccy mieszkali we wspaniałym pałacu w Małej Wsi pod Grójcem wybudowanym przez Bazylego według projektu Hilarego Szpilowskiego. Autorka skrupulatnie opisuje dzieje rezydencji, architekturę, ogród, wystrój wnętrz oraz panujące w domostwie zwyczaje. Posiadali również dom w Warszawie na ul. Bielańskiej, który stanowił ich miejską rezydencję.


Klementyna była urodziwą, inteligentną i ujmującą dowcipem kobietą, która żywo interesowała się sprawami majątkowymi. Uczestniczyła w życiu towarzyskim i pomagała mężowi w prowadzeniu interesów. Była rozważna, przywiązana do męża, ale niewątpliwie miała na niego duży wpływ w podejmowaniu decyzji. Zaledwie dwa miesiące po narodzeniu ostatniego dziecka mąż Klementyny umiera. Od tej pory Klementyna musi sama radzić sobie z interesami stając się odpowiedzialną za prosperowanie dużego majątku ziemskiego. 


Życie nie szczędziło osobistych tragedii Klementynie. W 1809 r. umiera pięcioletni zaledwie synek Antoś, w 1811  r. umiera dziewięcioletnia córeczka Marianna. W 1821 r. po chorobie zmarł brat Klementyny, Jan Kozietulski. W życiu Klementyny pojawia się jednak mężczyzna – Piotr Wichliński, radca stanu, którego poślubiła po latach znajomości 29 listopada 1827 r. Drugie małżeństwo było również szczęśliwe, a Klementyna dalej gospodarowała w Małej Wsi. Autorka opisuje losy dzieci Klementyny: Aleksandra i Józefy, która wyszła za mąż z miłości za Stanisława Rzewuskiego, syna Wacława i Rozalii z Lubomirskich. Matka i córka przeżyły wielką tragedię, gdy w Krakowie w wyniku epidemii cholery w 1831 r. zmarł Aleksander, a zaledwie parę dni później Stanisław. Klementyna wyjechała wówczas z córką za granicę. Józefa wówczas poznała Zdzisława Zamoyskiego, którego poślubiła we Florencji w 1834 r. po okresie trzyletniej żałoby. W 1855 r. Józefa została jednak po raz drugi wdową, tak samo jak jej matka, która pochowała męża w 1857 r. Autorka charakteryzuje życie Klementyny po śmierci męża, jej kontakty z córką i wnukami. Opisuje ich dalsze losy po śmierci Klementyny 21 grudnia 1862 r. oraz śmierci Józefy w 1880 r.


Autorka przybliża również życie brata Klementyny, słynnego szwoleżera Jana Leona Kozietulskiego, którego niejednokrotnie wspomagała finansowo. Szeroko opisuje życie towarzyskie Księstwa Warszawskiego. Charakteryzuje  ówczesną modę, a na podstawie zachowanych rachunków przedstawia wydatki Klementyny na materiały z przeznaczeniem na suknie, materiały papiernicze czy ozdoby. Z kolei na podstawie rejestru z 1822 r. poznać można, co wchodziło w skład garderoby Klementyny. Bardzo dobrze scharakteryzowana została epoka napoleońska. 

W książce znaleźć można wiele ciekawostek. W l. 30. XIX wieku Klementyna wspomagała się przy czytaniu i pisaniu korespondencji okularami. Starościna w razie potrzeby potrafiła się „odmłodzić” w dokumentach. Gdy w wieku 47 lat brała ślub z 45letnim Piotrem Wichlińskim, w księdze parafialnej odjęła sobie i jakoby miała liczyć 44.

Magdalena Jastrzębska obszernie cytuje zachowaną korespondencję dotyczącą losów Klementyny z Kozietulskich. Książka została zaopatrzona w bogatą bazę ikonograficzną, na którą złożyły się fotografie portretów, listów, grafik, nagrobków czy miejsc związanych z Klementyną i jej bliskimi. Odnaleźć tu można szczegółowy spis bibliograficzny, spis ilustracji oraz indeks osobowy. Treść została opatrzona rozbudowanymi przypisami. Warto zwrócić uwagę, że autorka podążała szlakiem wytyczonym przez bohaterkę jej książki, odwiedzając miejsca z nią związane. To wspaniała opowieść o życiu Klementyny z Kozietulskich primo voto Walickiej, secundo voto Wichlińskiej oraz jej najbliższych. Koniecznie należy zwrócić uwagę.  


Magdalena Jastrzębska, Portret Klementyny, wydawnictwo LTW, wydanie 2017, oprawa twarda, stron 288.


1 stycznia 2016

Magdalena Jastrzębska, Listy z Kresów. Opowieść o Józefie z Moszyńskich Szembekowej.




Ostatnią w całości książką przeczytaną w minionym 2015 roku była opowieść biograficzna o Józefie z Moszyńskich Szemebkowej, za która odpowiedzialna jest Magdalena Jastrzębska. To autorka, która od lat odnajduje informacje na temat zapomnianych postaci z przeszłości, skrupulatnie zbiera materiały, segreguje, pracuje na tekstach źródłowych, prowadzi swoiste dochodzenia, poznaje losy danej osoby i najbliższej jej rodziny. Nie inaczej jest tym razem. Dzięki Magdalenie Jastrzębskiej możemy zgłębić koleje życia kobiety pięknej, oddanej i subtelnej. Losy Józefy z Moszyńskich poznajemy dzięki licznej korespondencji, jaka zachowała się do dnia dzisiejszego i skrzętnie skrywana jest w bibliotecznych zbiorach. Jakie skarby kryją nasze Biblioteki Narodowe i muzealne! Ileż jest postaci zapomnianych, uważanych za mało ciekawe, niewybijające się w sferze politycznej i towarzyskiej. Czy trzeba jednak być politykiem i skandalistą, aby móc być przez potomnych docenionym? Czy losy zwykłej kobiety nie mogą być równie ciekawe i interesujące? Magdalena Jastrzębska udowadnia po raz kolejny, że należy zwracać szczególną uwagę właśnie na kobiety, którym w XIX wieku odmawiano prawa do wykształcenia, które były przygotowywane do roli żony i matki, które potem wiernie egzystowały w cieniu swoich mężów, niejednokrotnie prowadzących hulaszczy tryb życia. 


Listy z Kresów prezentują bliżej nieznaną Józefę z Moszyńskich Szembekową. Wraz z upływem stron Józefa staje się czytającemu coraz bliższa. Sprawiają to liczne odniesienia do listów pisanych przez lata jej ręką, głównie do ojca Piotra Moszyńskiego. To w nich pisała o codziennych sprawach, troskach, kłopotach ważnych i błahych, opisywała wydarzenia dnia codziennego. Z biegiem lat listy zaczęły stanowić zapis jej życia od dzieciństwa po starość. Czytelnik obserwuje jak z dziewczynki, Józefa zmienia się w kobietę, żonę, matkę. Można jednak powiedzieć, że urodzoną w 1820 roku w Berszadzie Józefę tak naprawdę życie nie rozpieszczało. Szczęście młodych rodziców Józefy trwało jedynie cztery lata. Los sprawił, że ojciec Józefy – Piotr Moszyński został więźniem politycznym, a następnie został wywieziony na Syberię. Listy szły miesiącami. Józefa z matką zamieszkała w Dolsku, a kilkuletnia rozłąka nie wpłynęła zbyt dobrze na szczęście Moszyńskich. Joanna Moszyńska zdecydowała się na rozwód z mężem i ponownie ułożenie życia z innym mężczyzną. Józia, będąc bardzo majętną jedynaczką, dostała się pod kuratelę ustanowionych opiekunów i wyjechała do majątku Sobańskich, do Ładyżyna. Od tej pory nie miała zbyt dobrego kontaktu z matką, ale stale pisała listy do ojca. Zamieszkała z nim mając już piętnaście lat. Jej młodą towarzyszką została jej równolatka Anna Malinowska, która w parę lat później poślubiła Piotra. Nie wydaje się jednak, że mimo pojawienia się dzieci, było to szczęśliwe małżeństwo. 


Józia, jako młoda, piękna i do tego majętna kobieta miała wielu adoratorów. Korzystając z wolności w wyborze męża, mimo, że duchowo blisko jej było do starszego Romana Sanguszko, poślubiła w 1842 roku Józefa Szembeka.  Józef rzeczywiście był bardzo przystojny, ale uchodził za tak zwanego światowca: wiele podróżował, nie liczył się z wydatkami, bywał na salonach, uprawiał hazard, lubił polowania i nie stronił od towarzystwa kobiet. Efekt był taki, że Józef Szembek nie dbał o powierzony mu poprzez małżeństwo majątek żony. Okazało się, że potrzeba kilkunastu lat, aby przepuścić cały majątek, bezmyślnie stracić fortunę. Józefa nie dbała o sprawy majątkowe, ale odpowiedzialna była za wychowanie synów i pokochała spokojną egzystencję na wsi. Mimo upływu lat wiernie zawsze stała przy boku męża, broniła go w razie potrzeby i nie widziała jego notorycznie powtarzanych błędów. Taka ślepa miłość.  Owszem od czasu do czasu mąż zabierał ją ze sobą. Józia poznała między innymi życie w Paryżu, Odessie, Baden, Krakowie, Warszawie. Bywała na balach i uczestniczyła w spotkaniach towarzyskich; wspierała liczne akcje charytatywne. Nadal utrzymywała kontakty z ojcem i przyrodnim rodzeństwem. Gdy okazało się, że Szembekowie prawie wszystko stracili, nawet ukochane Ujście, Józia nadal wiernie stoi przy boku męża. Umiera w Krakowie w 1897 roku przeżywszy męża o parę lat. 


Oprócz historii Józefy, autorka wiele miejsca poświęca losom Piotra Moszyńskiego, jego żony Anny i dzieci. Gdzieś jednak w tym wszystkim zapodział się Józef Szembek. Wielki utracjusz i hulaka, ale przecież mąż Józefy. Co prawda dowiadujemy się, że pisał listy do żony bardzo rzadko i właściwie się ze sobą rozmijali. To ona dostosowywała wszelkie wyjazdy do jego planów. Z nakreślonego obrazu wynika, że nie był dobrym mężem. Nie do końca mogę zrozumieć postawę Józefy wobec niego. Czasami chciałam krzyknąć „ocknij się kobieto!”. Tak jednak była wychowana, w dodatku doświadczona przez los nie chciała powtarzać błędów nieroztropnej matki. Być może to też wpłynęło na jej prezentowaną przed towarzystwem postawę.


Listy z Kresów to wspaniała lektura, która oddaje klimat epoki. Wędrujemy na Kresy, odwiedzamy wielkie europejskie miasta, posiadłości, poznajemy wady i zalety życia towarzyskiego oraz tego w zaciszu wiejskiej przestrzeni. Atutem wydania jest staranna oprawa graficzna, bogate zasoby starych fotografii rodzinnych, listów i odwiedzanych przez autorkę miejsc związanych z Józefą Moszyńską. Warto wspomnieć o rozbudowanych przypisach. Na końcu odnaleźć można bogaty spis bibliograficzny, indeks osób i spis ilustracji. Książka wzbudza wiele emocji w czytelniku i nie sposób się od niej oderwać. Czytanie takich książek daje wiele satysfakcji.





Magdalena Jastrzębska, Listy z Kresów. Opowieść o Józefie z Moszyńskich Szembekowej, wydawnictwo LTW, wydanie 2015, okładka twarda, stron 256.

24 kwietnia 2014

Magdalena Jastrzębska, Siostry Lachman piękne nieznajome.


Kolejny raz Magdalena Jastrzębska zaskakuje czytelnika i to w sposób dość przyjemny. Oto, bowiem przypomina, czy też może lepiej tu będzie pasować słowo odkrywa, przed nami postacie kobiet zapomnianych i mało znanych. Cóż może mówić nam współczesnym nazwisko Lachman. Owszem, kojarzymy i coś niecoś moglibyśmy powiedzieć na temat niektórych członków wielkich rodów Potockich, Radziwiłłów, Krasińskich, Czartoryskich, Zamoyskich, Lubomirskich. W mniejszym czy większym stopniu zapewne wszyscy czytelnicy słyszeli o nich chociażby na lekcjach historii, ale Lachman?


Autorka opowiada czytelnikowi zawiłą historię rodziny Lachman. Jak tytuł wskazuje koncentruje się na trzech siostrach: Laurze, Lizie i ich przybranej siostrze Konstancji. Dodatkowo jednak mamy możliwość przyswojenia sobie wiadomości o rodzicach sióstr oraz o powiązanych z nimi rodzinach. Wszystkie trzy Lachmanówny były piękne i eleganckie, co też można zauważyć na reprodukcjach obrazów i fotografiach zawartych w książce. Laura i Eliza to córki pułkownika Jerzego Lachmana (ur. 1787), które przyszły na świat w związku z Eleonorą Paszkowską. Konstancja to córka pułkownika i Teresy z Potockich Badeniowej (córka Jana Potockiego), poślubionej przez niego po rozwodzie z pierwszą żoną w roku 1833.


Przed śmiercią Lachman wymógł na Laurze przyrzeczenie, że kiedyś zaopiekuje się najmłodszą siostrą. Laura obietnicę w przyszłości spełniła, a Konstancja między innymi dzięki niej poznała światowe życie. Niemniej na razie młoda Laura (właściwie Eleonora Aleksandra) poślubiła Leona Świeykowskiego herbu Trzaska stając się wielką posiadaczką ziemską, a zaledwie szesnastoletnia Liza (właściwie Elżbieta) wyszła za mąż za Karola Przezdzieckiego. O ile jednak małżeństwo Lizy było zgodne i na swój sposób szczęśliwe, o tyle związek Laury szybko stał się jedynie formalny. W pani Świeykowskiej kochał się lata całe markiz Emmanuel de Noailles, aby w końcu po śmierci jej pierwszego męża, zostać przyjętym. Z kolei Konstancja czekała na oświadczyny mężczyzny, którego kochała dwanaście lat. W wieku 28 lat poślubiła Rogera Raczyńskiego mającego wówczas 42 lata i zamieszkała w Rogalinie pomagając mężowi w pracy naukowej i stając się macochą dla Edwarda. Niestety po dwóch latach małżeństwa Konstancja została wdową, pisze wiersze i organizuje modne wówczas seanse spirytystyczne.


Jak sama autorka podkreśliła we wstępie, w książce zastosowała układ chronologiczno – tematyczny. Opowieści o siostrach i rodzinach przenikają się. W to wszystko autorka wplata również tematykę związaną z powstaniami narodowymi i sprawą polską w oczach cudzoziemców. W książce odnaleźć możemy opowieści dotyczące życia towarzyskiego ówczesnych salonów Paryża i tych miast, gdzie pojawiały się piękne siostry Lachman. Autorka przedstawia także losy dzieci Elizy i Laury oraz pasierba Konstancji. 

Liza z Lachmanów Karolowa Przezdziecka  s. 79

Książka została zaopatrzona w bogatą bazę ikonograficzną. Mamy tu ryciny, fotografie, dokumenty i obrazy z epoki. Znaleźć tu oczywiście można wykaz ilustracji, a także indeks osób i ku mojej wielkiej uciesze - bardzo czytelne i rzetelne zestawienie bibliograficzne. Dodatkowym atutem są również rozbudowane przypisy, w których czytelnik odnajdzie nie tylko odniesienie do materiałów zebranych przez autorkę, ale również wyjaśnienie, co kryje się pod użytymi w tekście pojęciami, nazwami krain historycznych czy kim były dane osoby.


Lektura niebanalna, niesamowita i interesująca. Z pewnością też jest to pozycja obowiązkowa dla miłośników XIX wieku. Jak najbardziej polecam.
 



Magdalena Jastrzębska, Siostry Lachman piękne nieznajome, wydawnictwo LTW, wydanie 2014, okładka twarda, stron 224.

BLOG MAGDALENY JASTRZĘBSKIEJ 

25 czerwca 2013

Edward Raczyński, Pani Róża z domu Potocka, synowa Zygmunta Krasińskiego, potem Edwardowa Raczyńska.

O Róży z Potockich primo voto Krasińskiej secundo voto Raczyńskiej (1849 - 1937) opowiada jej syn Edward Raczyński (1891 -1993). Nie czyni jednak tego w sposób zadowalający czytelnika. Stworzony został bowiem wizerunek matki, pozbawionej wad i popełnionych błędów, zawsze wiedzącej, co ma robić w życiu, pewnej, świadomej, obraz za bardzo moim zdaniem wygładzony, wyczyszczony, wyidealizowany. Jeżeli więc, ktoś spodziewa się tu oceny obiektywnej, ten się od razu rozczaruje. W dodatku sam piszący przyznaje, że książkę oparł w głównej mierze na swoich wspomnieniach i nie pokusił się nawet o dobrnięciu do archiwalnych źródeł. Rozumiem oczywiście, że korespondencję i innego typu dokumenty w większej mierze pochłonęła zawierucha wojenna, ale dla chcącego to zawsze nic trudnego. Książka jest więc mało przekonująca, choć wierzę w to, co zresztą potwierdza również w swojej książce Pani na Złotym Potoku. Opowieść o Marii z Krasińskich Raczyńskiej Magdalena Jastrzębska, że Pani Róża była kobietą silną, o poczciwym charakterze, niepozbawionym cnót i wiedziała, co należy czynić w chwilach kryzysu na przykład ratować spuściznę drugiego męża, którego lekkoduchostwo doprowadziło majątek Raczyńskich na skraj przepaści. O ile jednak Edward Raczyński twierdzi, że jego matka padła ofiarą intrygi Marylki Krasińskiej, która miała jego zdaniem rzucić się biednemu Edwardowi (ojcowi piszącego) na szyję z wyznaniem miłości i ten po prostu nie miał wyjścia i poślubił ją, o tyle Jastrzębska na podstawie źródeł ukazuje prawdziwe zawiłości i konflikty między Różą Potocką a Marią Krasińską. Zresztą Marylka wprost jest nazywana przez Autora książki histeryczką, osobę chorą nerwowo i bez wnikania w przyczynę tegoż stanu - morfinistką. Dlatego też, aby poznać obiektywna prawdę, koniecznie musicie przeczytać Panią na Złotym Potoku…
 
Róża Raczyńska
Warto również wspomnieć, że pierwszym mężem Róży poślubionym w 1868 roku był syn Zygmunta Krasińskiego, a jej kuzyn, Władysław. Autor książki pisze, że o chorobie Władysława (gruźlica) Róża dowiedziała się już po zaręczynach i nawet chciała zrezygnować, acz ojciec nie pozwolił. Poza tym pierwsze małżeństwo zdaniem Edwarda Raczyńskiego miało być jedynie pasmem męczarni. Urodziło im się troje dzieci: Adam (zmarł bezpotomnie w 1909) oraz Elżbietę (poślubiła Jana Tyszkiewicza, z którym miała czworo dzieci) i Zofię (zmarła, jako panna w młodym wieku). A że dzieci były chorowite po ojcu, to wraz z nimi za radą Tytusa Chałubińskiego Róża przeniosła się do Zakopanego, gdzie mieszkała kolejne prawie jedenaście lat. Edwarda Raczyńskiego poślubiła w 1886 roku, zamieszkała w Rogalinie i miała z nim dwóch synów: Rogera (1889-1945) i Edwarda (piszącego). W Rogalinie też zmarła w wieku 88 lat.

Edward Raczyński
Z mojego punktu widzenia najbardziej wartościowe są wspomnienia z dzieciństwa samej Róży Potockiej spisane, gdy była już w sędziwym wieku. Mowa w nich o metodach wychowawczych stosowanych przez rodziców Katarzynę i Adama Potockich wobec dzieci, podróżach, nauczycielach i życiu codziennym arystokratycznej rodziny. Z drugiej strony wartością samą w sobie jest również oddanie głosu tym, którzy znali Różę. Oczywiście owe wspomnienia zostały dobrane skrzętnie i nie ma w nich nic, co zakłóciłoby idealny wizerunek matki Autora książki. Trzecią dla mnie ważną sprawą są zapiski dotyczące rodziny Krasińskich i Opinogóry.

Niemniej należy poznać nawet rodzinny, subiektywny punkt widzenia w interesującym temacie. Zaznaczam na koniec jeszcze, że do książki dołączono czarno – białe ilustracje oraz indeks osób.

Pałac w Rogalinie widziany z lotu ptaka - źródło



Edward Raczyński, Pani Róża z domu Potocka, synowa Zygmunta Krasińskiego, potem Edwardowa Raczyńska, wydawnictwo LTW, wydanie 2009, oprawa twarda, stron 188.

Muzeum - Pałac w Rogalinie