Claire i Matt są rozwiedzeni, ale mają siedmioletnią córkę
i nadal razem decydują o jej wychowaniu i o tym, co ich zdaniem jest dla niej najlepsze.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, więc stwierdzili, że warto byłoby, aby Scarlett
miała „normalne” święta i w tych dniach przy sobie obydwoje rodziców. Wspólnie zorganizowany
wyjazd do jednego z kurortów oferujących różnorodne atrakcje wydaje się
fantastycznym pomysłem. Claire i Matt zabierają ze sobą swoich partnerów. Claire
zabiera Patricka, a kolei Matt przywozi
Alex. W dodatku
Patrick i Alex jeszcze do tej pory nie spotkali się. Patchworkowa rodzina pojawia się w brytyjskim ośrodku i wspólnie wynajmuje
jeden domek. Wyobraźcie sobie święta z byłym partnerem obecnego partnera. Być może istniały dobre
intencje, ale nawet w teorii wygląda to na plan katastrofalny.
Oprócz dorosłych bohaterów pojawia się tu też wyimaginowany
królik Posey, widoczny jedynie dla Scarlett. Zgrzyta zębami podczas zorganizowanej wyprawy niejednokrotnie, pije trochę za dużo przed snem, zdradza tajne sekrety i wypowiada niezbyt pochlebne słowa pod adresem niektórych członków
tego zjazdu. To Posey wypowiada najbardziej zgryźliwe słowa i pozwala sobie na
ocenianie zachowania innych.
Od początku czytelnik świadomy jest, że wspólny wyjazd
byłego małżeństwa z towarzyszącymi im obecnymi partnerami, zamieszkanie w
jednym domku oraz udział w zaplanowanych zabawach doprowadzi do wypadku, po
którym zostaje wezwana policja. Po prologu czytelnik poznaje wydarzenia, które
doprowadziły bohaterów do tego kryzysowego momentu oraz zapoznaje się z
przesłuchaniami osób pracujących w ośrodku wypoczynkowym.
To nie jest moim zdaniem komedia, jak sugeruje się to w hasłach
reklamowych. Zauważalny jest jednak suchy i ostry jak brzytwa dowcip. Od
początku czytelnik wie, że nic dobrego z zaplanowanej wyprawy nie wyniknie. Mroczny humor o dysfunkcyjnej rodzinie, być
może spodoba się tym, którzy mają w życiu podobne doświadczenia. Ta książka ma
niestety bardzo smutny wydźwięk. Mamy Scarlett, siedmiolatkę, pogubioną w
świecie dorosłych, która ucieka do świata wyobraźni i którym jedynym
przyjacielem jest wyimaginowany, ciągle towarzyszący jej królik. Rozmawia z nim
nawet w obecności dorosłych. Claire jest piękną i zadbaną kobietą, która
rozstała się z Mattem, ponieważ mimo osiągniętego wieku zachowuje się jak
niepokorny nastolatek. Nie wiem zupełnie, co inteligentną Alex w nim zauroczyło. Z kolei
Patrick, ojciec dwójki dzieci, z którymi była partnerka utrudnia mu kontakt, to
typ narcystyczny, który w pewien sposób tęskni na młodością. Patrick był trochę szalony, Claire
zbyt piękna, aby mogła być prawdziwa, a Matt, szczerze mówiąc, zbyt irytujący.
Tak naprawdę to Alex wydaje się najbardziej w tym wszystkim biedna i zgubiona.
Jest to jednak powieść z przemyślaną
fabuła, zgrabnie napisana, ale bez świątecznego lukru. Autorka porusza tematy
niewygodne i frustrujące, takie, które zazwyczaj omijane są w świątecznych
powieściach. Książka nie dostarcza świątecznych i ciepłych wrażeń. To raczej
opowieść, która dzieje się podczas Bożego Narodzenia. W opisanych relacjach i wydarzeniach nie ma jednak nic magicznego, a o świąteczny nastrój trudno. Poznać natomiast można historię o patchworkowej rodzinie, która
zmaga się z wewnętrznymi problemami.To dobra książka i dobry debiut Caroline Hulse.
Caroline Hulse, Gorączka świątecznej nocy,
wydawnictwo Chilli Books, wydanie 2019, tytuł oryg.: The Adults tłumaczenie:
Małgorzata Kafel, okładka miękka,
stron 416.
O widzisz, a ja myślałam, że to książka z humorem - opis na początku recenzji, w zasadzie sam tytuł, no i przede wszystkim polecenie Katarzyny Zielińskiej z okładki. A to całkiem poważna lektura. Jestem zainteresowana! Jeśli będę miała okazję, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńHumor jest, ależ owszem. Tyle tylko, że jest to humor ostry, czarny, podszyty momentami cynizmem i ironią i jest drugie dno, które też należy odczytać. Traktować książkę jedynie w kategoriach świątecznej komedii, jest wielką pomyłką i niedopowiedzeniem. Pozdrawiam serdecznie
Usuń