27 października 2013

Mariusz Urbanek, Tuwim. Wylękniony bluźnierca.

Twórczość Juliana Tuwima szczególnie ta poświęcona dzieciom jest mi obecnie bardzo bliska. Właściwie żaden wieczór nie jest pozbawiony czytania wierszyków jego autorstwa mojemu dwulatkowi (pięciolatka jest zupełnie na innym etapie czytania). Wśród ulubionych wierszyków recytowanych już przeze mnie na pamięć (jakoś nie mogę jednak zapamiętać Lokomotywy w całości) znalazło się Abecadło, Rzepka, Spóźniony słowik, Okulary, Kotek, Zosia Samosia (wierszyki mamy w książkowych tomach, ale również i w takich małych pojedynczych książeczkach z serii Klasyka wierszyka). Nie zapominam jednak o zbiorach, które powstały z myślą o dorosłych i skupione zostały między innymi w książkach: Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie i Czarna msza; W oparach absurdu (współautor Antoni Słonimski); Cyganka oraz inne satyry i humoreski prozą, teksty kabaretowe i aforyzmy; Cicercum caule, czyli groch za kapustą, Kwiaty polskie. Pamiętać też trzeba, że pisał nie tylko wiersze, ale i piosenki. Miłość Ci wszystko wybaczy śpiewana była przez Hankę Ordonównę, a Grande Valse Brillante przez Ewę Demarczyk. To w tym ostatnim utworze określił siebie jako wylękniony bluźnierca.

Niedawno swoją premierę miała książka autorstwa Mariusza Urbanka, która w całości została poświęcona życiu i twórczości Juliana Tuwima. Jeżeli ktoś nie pamięta, albo nie wie, to informuję, że jest to ten sam Mariusz Urbanek, który popełnił biografie Władysława Broniewskiego (Iskry, 2011) i Jana Brzechwy (Iskry, 2013). Mając styczność z poprzednimi książkami Urbanka, z góry więc założyłam, że jak poprzednie, będzie to pozycja udana. Nie pomyliłam się, bowiem zastosowany swobodny i lekki styl, wnikliwe podejście do życia i twórczości poety, złożyły się na to, że książkę czyta się szybko i bez zbędnych nudnych przystanków. Myli się jednak ten, kto uważa, że znajdzie w tej książce analizę utworów literackich autorstwa Tuwima i doszukiwania się w nich motywów autobiograficznych. Urbanek owszem pokazuje, czym się zajmował Tuwim, jakiego rodzaju poezje tworzył, jakim zbieractwem się zajmował, ale nie ma tutaj polonistycznych szczegółów, choć oczywiście są cytowane fragmenty. Wydaje się, że dla zwykłego czytelnika, to jednak dobrze. Urbanek świadomie, bowiem wyczuwa, co czytelnika bardziej zainteresuje, a co mniej, z uwagą bada życie prywatne karierę poety, przy czym nie ma tu ani jednego elementu sensacji, wybarwienia, pokazania rzeczy takimi, jakimi nie były. 

A Julian Tuwim wydaje się, że mimo rozgłosu, pieniędzy i sławy, nie miał jednak łatwego życia. Mimo, że był Żydem, nie odczuwał zbyt wielkiej wspólnoty z narodem żydowskim, a i w pewnym momencie również Polacy się od niego odwracali. Krytyka dotycząca jego twórczości czy wyborów postaw życiowych dotykała go zarówno od Polaków jak i Żydów. Przyjaciele pojawiali się, byli, ale z niektórymi drogi rozeszły się po II wojnie światowej. Wydaje się, że stałe oparcie miał jedynie w żonie Stefanii. Uznawał wyższość jedynie dwóch poetów: Leopolda Staffa i Bolesława Leśmiana. Będąc bibliofilem kochał książki, nie zwracał uwagi na ich oprawę zewnętrzną. Dla niego liczyła się ich treść. Uwielbiał szperać i wyszukiwać ciekawe drobiazgi szczególnie w starych pozycjach, a nie znosił nudy i bezczynnego wypoczynku. Był bywalcem kawiarni oraz współpracował z prasą i kabaretami. Zbierał wszystko, co wydawało się kuriozalne i rzadkie, a kolekcja rozrastała się w szybkim tempie. Okres dobrego prosperity Juliana Tuwima w okresie dwudziestolecia międzywojennego zakończył wrzesień 1939 roku. Wówczas to znalazł się w Rumunii, a potem był pobyt w Brazylii i Stanach Zjednoczonych. Niechętnie był nastawiony do emigracji, a ta była zdegustowana jego zachowaniem. Po zakończeniu wojny stęskniony Tuwim wrócił do odmienionej Polski, otrzymał duże mieszkanie w kamienicy w Warszawie, lecz nie potrafił jednak dostrzec cynizmu rządzących, którzy nie omieszkali wykorzystać jego popularności. Księcia Poetów potępiano za polityczne wiersze nie tylko na emigracji, ale i w Polsce. Nic w tym dziwnego, Tuwim przed wojną zwolennik Piłsudskiego, w czasie wojny poglądów Sikorskiego, po wojnie stał się ulubieńcem peerelowskich władz i dostąpił zaszczytu wielu odznaczeń. 

Mariusz Urbanek nie zdradza jednak czytelnikowi własnej opinii na temat Juliana Tuwima. Nie ma tu wyroków, ale za to są przedstawione fakty, domysły i opinie innych. To czytający ma za zadanie wysnuć własną ocenę bohatera przeczytanej biografii. Moim zdaniem to dobra książka, zajmująca, pozbawiona taniej sensacji i nakłaniająca do poszukiwania odpowiedzi, w dodatku uzupełniona zapisem rozmowy autora przeprowadzonej z córką Juliana Tuwima (adoptowaną po II wojnie światowej), Ewą Tuwim – Woźniak.
 


Mariusz Urbanek, Tuwim. Wylękniony bluźnierca, wydawnictwo Iskry, październik 2013, oprawa twarda z obwolutą, stron 340.

22 października 2013

Andrzej Klim, Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat 60.

Po Warszawskich kawiarniach literackich profesora Andrzeja Z. Makowieckiego, wiedziałam od razu, jaką lekturę wybiorę następną. To książka, która jest tematycznie nieco bliska poprzedniej, a w niektórych partiach materiału nawiązuje bezpośrednio do warszawskich kawiarni. Tyle tylko, że czasowo omówiony materiał został zawężony do lat 60. XX wieku.  Chodzi o książkę Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat 60. autorstwa dziennikarza i redaktora, a z wykształcenia historyka sztuki i archiwistę Andrzeja Klimę. Zapewniam, że czytelnik przeniesie się w czasie, niejednokrotnie poczuje zapach ówczesnej parzonej nienajlepszej kawy, dym papierosów i odór wódki, bo wędrować będzie po knajpach, restauracjach, kawiarniach, tancbudach, eleganckich (na ówczesną miarę) balach, przyjęciach, rautach i tym podobnych ówczesnych polskich rodzajach sposobów zabawy i przybytkach uciech i rozrywki dostępnych jednak nie dla wszystkich. 

Jak sam tytuł wskazuje chodzi o tych, którzy oczywiście bawili się, ale zasilali środowisko artystyczne. Byli wśród nich aktorzy filmowi i teatralni, pisarze, poeci, naukowcy, reżyserzy, ludzie wchodzący w skład ówczesnej śmietanki towarzyskiej. Nie znaczy to, że miejsc takich nie odwiedzali politycy czy ci, którzy pracowali dla SB. Niektóre imprezy jak dyplomatyczne przyjęcia organizowane były z pompą i na warszawskich salonach. Większość artystów lubowała się jednak w wesołych spotkaniach, w miejscach, gdzie plotkowano, rozmawiano o pracy, intrygowano, romansowano, czasami dochodziło do skandali i bijatyk. Często, aby kontynuować zabawę, z jednego lokalu przenoszono się do drugiego. 

Andrzej Klim przedstawia lokale, w których bywali ludzie spragnieni zabawy, towarzystwa i alkoholu. Znalazły się wśród nich kluby studenckie, barki kawowe, restauracje, lokale, gdzie można było posłuchać jazzu, zobaczyć występy kabaretów, potańczyć. Wśród nich znalazły się: warszawski i sopocki SPATiF, szczecińska Kaskada, krakowska Piwnica pod Baranami. Autor przedstawia artystyczne wydarzenia lat 60. takie jak wizyty zagranicznych artystów, koncerty, festiwale w Sopocie i Opolu, Jazz Jamboree. Prezentuje również zjawiska występujące w życiu towarzyskim takie jak śluby (przykładowo Elżbiety Chwalibóg i Zbyszka Cybulskiego) czy romanse (obiekty zainteresowań, trójkąty erotyczno – towarzyskie, zdrady i kolejne małżeństwa); zagłada za kulisy polskich festiwali; przedstawia życie towarzyskie w Nieborowie, Oborach, wakacyjne pobyty w Chałupach; udział w rejsach na „Batorym”.

Całość podzielona na krótkie rozdziały, których tytuły zaczerpnięte zostały z ówczesnych piosenek, czyta się nawet przyjemnie, choć czytelnik będzie miał wrażenie, że nic wówczas nie robiono, tylko imprezowano, a podstawowym trunkiem była oczywiście dominująca wódka. Andrzej Klim oparł swoje opracowanie na materiałach źródłowych poświęconych tym czasom, szeroko zresztą przytaczanych w tekście. Na koniec warto nadmienić, że książka została zaopatrzona we wkładkę ze zdjęciami (dla mnie osobiście tych fotografii jest jednak za mało), przypisy i bibliografię.

 

Andrzej Klim, Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat 60., wydawnictwo PWN, październik 2013,  oprawa twarda, stron 216 + wkładka ze zdjęciami.

17 października 2013

Andrzej Z. Makowiecki, Warszawskie kawiarnie literackie.


Nie tak dawno przedstawiłam wam książkę, a raczej popularnonaukowa książka autorstwa Noel Riley Fitch zatytułowany Najpiękniejsze kafejki literackie Europy. Dziś proponuję zajrzeć do solidnej pozycji dotyczącej również kawiarni literackich, acz tych, które działały na gruncie warszawskim od końca XIX wieku do końca XX wieku. Takie ramy czasowe tematu wyznaczył Autor książki profesor Andrzej Z. Makowiecki. Jak sam tytuł wskazuje terytorium działania kawiarń tego typu został zawężony do Warszawy, choć znaleźć tu można ich pierwowzory rodem z Krakowa.


Już we wprowadzeniu dzięki zrozumiałemu tłumaczeniu i odpowiednim doborze słów, czytelnik pojmie cóż to takiego kryje się pod pojęciem kawiarni literackiej i jakie były jej przypisywane funkcje społeczne. Na pewno były to miejsca pod względem panującej tam atmosfery i wystroju wnętrz atrakcyjne, w których towarzystwo spotykało się celem odbycia dyskusji, zasłyszenia plotek, anegdot, skandali. Andrzej Z. Makowiecki podkreśla jednak, że kawiarnia literacka nie powinna być miejscem zamkniętym w obrębie jednego środowiska, ale otwartym dla publiczności. Autor w książce skupia się na najważniejszych i wzorcowych jego zdaniem kawiarniach literackich Warszawy, ale jednocześnie wskazuje, że działalność niektórych pozbawiona została bazy źródłowej, a one same istnieją w pamięci świadków. A jednak mimo, to czytelnik pozna działającą w dobie romantyzmu między innymi kawiarnie: Pod Kopciuszkiem (ulica Długa), Honoratkę (ulica Miodowa), Dziurkę (ulica Miodowa). W nich to spotykali się ówcześni aktorzy, literaci, ale i uczestnicy stowarzyszeń. Pierwowzorem jednak prawdziwych literackich kawiarni była salka zwana Paonem na piętrze kawiarni Turlińskiego w Krakowie. Tu spotykali się między innymi Przybyszewski, Wyspiański i Stanisławski. Spośród młodopolskich warszawskich lokali, czytelnik pozna Staropyłkę, U Miki, Nadświdrzańską, Udziałową. W okresie dwudziestolecia międzywojennego będą to: Picador, Kresy, Mała Ziemiańska, IPS (Instytut Propagandy Sztuki), SiM (Sztuka i Moda), Zodiak. Te, które powstały po II wojnie światowej to: PIW, Ujazdowska, Czytelnik. 

Autor przedstawia wystrój wnętrz, stworzony klimat, krótko przedstawia bywalców działających lokali: poetów i poetki, aktorów teatralnych i filmowych, pisarzy, grafików, malarzy. Ale byli wśród nich również ci, którzy dostarczali zabawy, anegdot i warszawskich środowiskowych plotek. Po II wojnie światowej wśród bywalców znaleźli się tak zwani „kawiarniani politycy”.  Czytelnik dowie się, że przykładowo w Udziałowej obok kawy i ciastek serwowano przekąski i dania restauracyjne, w kawiarni Kresy na Nowym Świecie dostępny był też alkohol, W Ziemiańskiej na stolikach zainstalowano aparaty telefoniczne, a kawiarnia Pod Picadorem miała własny regulamin i cennik, który ustalał zasady zachowania i obcowania z artystami (między innymi przeczytać można, że poeci udzielają audiencji między występami, ale za wyznaczoną opłatą). Przeczytamy o najważniejszych stolikach, eksponowanych miejscach, gdzie odbywały się systematyczne spotkania tak jak stolik należący do redakcji „Cyrulika Warszawskiego” albo ten, przy którym zasiadał Witold Gombrowicz w Ziemiańskiej. Co ważne, Andrzej Z. Makowiecki każdorazowo szeroko przywołuje relacje i wspomnienia świadków wydarzeń i bywalców kawiarni. 

To interesująca pozycja zaopatrzona dodatkowo w esej na temat anegdoty literackiej, a także przypisy, bibliografię i indeks nazwisk. Niestety bardzo brakowało mi bazy ikonograficznej: fotografii, rycin, grafik, map, cokolwiek (to, co jest można policzyć na palcach jednej dłoni). Mimo to tekst sam w sobie jest bardzo wartościowy i spodoba się wszystkim wielbicielom literatury.  Autor w żywiołowy, niesztampowy sposób potrafił przybliżyć historię działalności najważniejszych warszawskich kawiarni o charakterze literackim, przywołać ich klimat, przedstawić bywalców bez odwoływania się do towarzyskich skandali. Zdaniem profesora Andrzeja Z. Makowieckiego obecnie nie istnieją kawiarnie literackie. Za definitywne zakończenie „stolikowej” ery uznaje istnienie kawiarni Czytelnika.
 


Andrzej Z. Makowiecki, Warszawskie kawiarnie literackie, wydawnictwo Iskry, wrzesień 2013, oprawa twarda z obwolutą, stron 264.

12 października 2013

Eryk Ostrowski, Charlotte Brontë i jej siostry śpiące.



Cieszę się, że w końcu znalazło się wydawnictwo, którego nakładem na polskim rynku księgarskim pojawiają się książki dotąd u nas nietłumaczone i niedostępne. Chodzi mianowicie o wydawnictwo MG i ostatnio wydane powieści sióstr Brontë. Ale wszystko oczywiście jeszcze przed nami, bowiem jak dotąd i jak wskazuje Eryk Ostrowski, nie ukazały się opowiadania Charlotty, a jest ich ponoć parę setek. Nie znamy też wierszy Anne, Emily i Charlotte. A jednak kto już sięgnie po  powieści z nazwiskiem Brontë, w dodatku ma za sobą książki Ewy Kraskowskiej Siostry Brontë (Wydawnictwo Literackie, 2006) oraz Anny Przedpełskiej – Trzeciakowskiej Na plebanii w Haworth. Dzieje rodziny Brontë (Świat Książki, 2010), z pewnością powinien przeczytać pozycję autorstwa Eryka Ostrowskiego Charlotte Brontë i jej siostry śpiące. Warto od razu nadmienić, że wielokrotnie Eryk Ostrowski odwołuje się do badań prowadzonych przez Ewę Kraskowską i Annę Przedpełską – Trzeciakowską. Wydaje się też, że Charlotte Brontë i jej siostry śpiące jest jakby dopełnieniem tychże książek.


Eryk Ostrowski pokusił się o zbadanie i dokonanie dogłębnej analizy życia sióstr Brontë, choć najbardziej jak wskazuje tytuł interesuje się osobą Charlotty. Bada teorię, jakoby to Charlotta była autorkę książek przypisywanych Emily i Anne. Rękopisy ich utworów, (czyli Actona i Ellisa Bellów) nie istnieją, ale przetrwało zdanie ówczesnego wydawcy, który twierdził, że tekst pisany był jedną ręką. Nie przetrwały także opowieści z Gondali, o których wspominają Emily i Anne, które jakoby miały być zniszczone przez Charlotte, aby ukryć ich naiwność[1]. Na pewno teoria wzbudza trochę kontrowersji i czytelnik w pewnym momencie sam będzie zadawał sobie pytanie w rodzaju tego, czy to jednak możliwe, aby Charlotta darząc siostry wielką miłością mogła w ten sposób rozdysponować swoją twórczość między całą trójkę i w jaki sposób rzeczywiście pomogła w powstaniu legendy o siostrach Brontë. To ona zresztą podaje opinii publicznej o swojej rodzinie takie informacje, jakie uznaje za słuszne. Za to Autor książki przedstawia, że na przykład dokumenty pozostawione przez Emily Brontë wskazują, że sięgała za pióro jedynie od święta[2]


Autor świadomie rozkłada na czynniki pierwsze życie Charlotte. W książce odnaleźć można fragmenty listów, liczne cytaty z dzieł literackich i naukowych, ówczesnych recenzji, odnalezionych notatek. Oko czytelnika cieszy również grafika wykonana przez siostry Brontë, reprodukcje starych fotografii, ilustracje do wydanych książek, portrety. Czytelnik nie odnajdzie w książce chronologii, za to fantastyczny, niemal poetycki styl, który przeniesie go do klimatu dziewiętnastowiecznej Anglii, ówczesnej obyczajowości i konwenansów. Eryk Ostrowski przedstawia wygląd sióstr, rodzinne problemy, niespełnione nadzieje pokładane w Branwellu Brontë, trudny do zniesienia okres pracy poza plebanią i najgorszy dla Charlotte rok 1848/49. Aby jak najlepiej zrozumieć Charlottę przywołuje teksty jej dzieł literackich, w których niewątpliwie znalazły się wątki autobiograficzne. Wszystko to, składa się na przejmujący portret Charlotte Brontë, pokazujący czytelnikowi osobę zamkniętą, samotną, pełną lęku i niewiary w siebie, kruchą, z własnej woli separującą się od innych ludzi, czasami tracąca poczucie więzi z realnym światem (zwłaszcza podczas tworzenia fabuł angriańskich), czasami będącą w stanie skrajnego wyczerpania psychicznego i co za tym idzie - fizycznego, popełniającą błędy (drugie wydanie Jane Eyre zadedykowała Williamowi Thackerayowi nieświadoma, że powieść ma wiele wspólnego z życiem pisarza), ale ze wszech miar pragnącą spełnienia i miłości. Być może, więc dlatego, książki jej można odczytywać, jako dzieje jej serca. W Charlotte dominowało, bowiem pragnienie uwiecznienia swoich uczuć i myśli.


W książce na pewno odnaleźć można liczne ciekawostki dotyczące rodziny Brontë. Eryk Ostrowski przywołuje między innymi badania prowadzone przez Michele Carter, która jest zdania, że pastor Brontë miał problemy alkoholowe, a Charlotte została zgwałcona przez Arthura Nichollsa, a następnie, aby ukryć hańbę, zatuszowano to małżeństwem[3]. Autor analizuje też ostatnią chorobę Charlotty. 


Na pewno Charlotte Brontë wyprzedzała swoją epokę. Jej książki z podtekstem psychologicznej analizy osobowości postaci, były wówczas trudne w odbiorze i często wzbudzały kontrowersje. Autor podkreśla, że wątki autobiograficzne sióstr Brontë odnaleźć można zarówno w powieściach, jak i opowiadaniach, ale też utworach poetyckich. Niewątpliwie książka Eryka Ostrowskiego zainteresuje nie jednego czytelnika i wielbiciela starej angielskiej literatury. W dodatku na końcu książki można odnaleźć nie tylko kalendarium, ale również Szkic biograficzny Ellisa i Actona Bellów autorstwa Charlotty Brontë; wstęp redaktora do nowego wydania Wichrowych Wzgórz autorstwa Currera Bella; przedmowy do wyborów literackiej spuścizny Ellisa i Actona Bellów. Oprócz tego mamy też wybór bibliografii, indeks osób, a w całej książce zaznaczone odmiennym kolorem – przypisy (dla mnie świetny zabieg graficzny). Moim skromnym zdaniem, jak najbardziej warto przeczytać i zasiać w sobie ziarna kilku wątpliwości, co do faktów, z życia sióstr Brontë.


[1] E. Ostrowski, Charlotte Brontë i jej siostry śpiące, Kraków 2013, s. 298. 
[2] Tamże, s. 274. 
[3] Tamże, s. 189.

Eryk Ostrowski, Charlotte Brontë i jej siostry śpiące, wydawnictwo MG, przekłady: Angelika Witkowska, Anna Przedpełska - Trzeciakowska; przeklady wierszy: Krystyna Lenkowska, Ludmiła Marjańska, Anna Ostrowska - Paton; wydanie 2013, oprawa twarda, stron 622.