28 października 2009

Sonia Nazario, Podróż Enrique.


Wydawnictwo: Replika
Tytuł oryginalny: Enrique's Journey
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Kłosiewicz Anna
Oprawa: miękka
Wydanie I
2009 r.
ISBN: 978-83-7674-017-1
Stron: 344
Wymiary: 145x205


Podziwiam autorkę za jej poświecenie, ambicję, upór w dążeniu do celu. Zbieranie materiałów do książki trwało pięć lat. Autorka spędziła łącznie sześć miesięcy w roku 2000 i 2003, w Hondurasie, Gwatemali, Meksyku i Karolinie Północnej. Autorka zdecydowała się podróżować śladami Enrique żyjąc miesiącami w niebezpieczeństwie, z wizją pobicia, obrabowania czy nawet zgwałcenia. Wszystkim pokazywała zdjęcie Enrique, aby być pewną, że rozmawia z napotkanymi ludźmi tej osobie. Autorka opowiada życie Enrique i jego matki Lourdes, wyjazdu matki, ich losów po rozstaniu oraz wyprawy syna w poszukiwaniu matki. Relacje zebrała od Enrique i jego rodziny.

Autorka podróżowała na dachach wagonów z innymi małymi emigrantami, którzy wyruszyli w drogę do stanów zjednoczonych aby odnaleźć swoją matkę. Przekonała się o rozmiarach desperacji, z jaką muszą się zmierzyć kobiety w krajach takich jak Honduras. Większość kobiet pracuje za niską płacę, mieszkają w nędznych chatach wraz z liczną rodziną krewnych, sprzątają domy, opiekują się dziećmi, sprzedają ubrania lub jedzenie. Dzieci od małego zarabiają lub żebrzą. Naukę kończą często na pierwszych klasach. Angażowane są też do opieki nad młodszym rodzeństwem. Samotna kobieta, opuszczona przez męża z trudem wiąże koniec z końcem. Większość kobiet zostawia dzieci u krewnych i wyrusza w drogę, aby przedostać się nielegalnie do Stanów Zjednoczonych. Pozostawione dzieci nie mogą pogodzić się z wyjazdem matek i po paru latach same wyruszają w drogę, aby je odszukać. Narażają się na wielkie niebezpieczeństwa mrożące krew w żyłach. Wielu tak jak Enrique zostaje wielokrotnie deportowanych. Mimo to podejmują wyzwanie kolejny raz. Autorka opiera się na szacunkowych danych, które przerażają. W 2000 roku łączna liczba dzieci, których nie złapano wynosiła około 59 000.

Dla mnie jest to książka wstrząsająca. Ukazuje w sposób reporterski świat, który nie powinien istnieć, a mimo to istnieje w XXI wieku. Poznajemy świat skrajnej biedy krajów Ameryki Środkowej, gdzie ludzie nie mają nawet jedzenia czy ubrań a matki podaja dzieciom gorącą wodę z cukrem, aby nie czuły głodu. Matki, które wyjechały posyłają pieniądze, ubrania i zabawki dla dzieci. Dzięki nim mogą kontynuować naukę i nie głodują. Nic jednak nie zastąpi miłości rodziców. Dzieci cierpią i czują się porzucone. Nawet gdy odnajdują matki w Stanach Zjednoczonych, Trudno jest odbudować relacje. Trwa to czasami latami.

Wzruszająca i poruszająca serce. 

23 października 2009

Ewa Kuryluk, Frascati.


wydawca: Wydawnictwo Literackie
miejsce wydania: Kraków
data wydania: 2004
nr wydania: I
ISBN: 83-7163-520-6
liczba stron: 248
kategoria: wspomnienia
projekt okładki: Ewa Kuryluk
format książki: 110 x 195 mm
okładka: twarda

Mam wrażenie, że książka jest bardzo osobista i w pewien sposób odkrywa i wydobywa na światło publiczne sekrety rodzinne malarki i pisarki Ewy Kuryluk. Są to wspomnienia z dzieciństwa na ul. Frascati w Warszawie, które przeplatane są zapiskami dotyczącymi życia dorosłej autorki. Znajdziemy tu opisy spacerów, ulubionych miejsc, gdzie spędzano wakacje, wspomnienia o najbliższych osobach z najbliższej rodziny i bliskich rodzinie przyjaciół. Autorka przez rodzinę zwana „kangur” (pisane przez „ó” , bo lubiła góry) wnikliwie również opisuje samo mieszkanie na Frascati. Wiele stron poświęca też pobytowi rodzinie w Wiedniu i wakacyjnym podróżom. Wraca również do swoich początków artystycznej drogi malarskiej, wystaw oraz napisanych książek. Znajdziemy tu także wspomnienia matki Ewy Kuryluk z okresu II wojny światowej, które utrwaliły się w pamięci autorki oraz charakterystykę życia w okresie PRL-u.

Ewa Kuryluk pisze książkę, gdy nie żyją już jej rodzice i brat. Autorka powraca do przeszłości i rodzinnych tragedii. Mama Maria Kuryluk tak naprawdę Miriam Kohany przeżyła lwowskie getto, uciekła z niego, a następnie ukrywała się we Lwowie mając aryjskie papiery na nazwisko Maria Grabowska. Ocalała dzięki obcemu mężczyźnie, który potem został jej mężem. Prawdę o swoim pochodzeniu długo ukrywała nawet przed dziećmi. Ewa Kuryluk wertując stare dokumenty i podróżując śladami matki powoli sama odkrywała to, o czym matka za życia jej nie powiedziała. Dowiedziała się między innymi, że to Tedy Gleich był pierwszym mężem jej przyszłej mamy. Ojciec nazywany przez Ewę „Łapką” Karol Kuryluk był ambasadorem w Wiedniu a następnie szefem PWN. Zmarł w 1967 roku po rozpętaniu afery dotyczącej pojawienia się w encyklopedii hasła dotyczącego zagłady Żydów podczas II wojny światowej.

Rodzinę nie omijały także choroby. Matka Ewy Kuryluk była schizofreniczką. W wieku 83 lat po dwóch operacjach na jelita zmarła w szpitalu. Brat Piotr trafił do szpitala psychiatrycznego psychiatrycznego Tworkach. Wielokrotnie próbował popełnić samobójstwo. Obserwując traktowanie pacjentów i ich rodzin autorka opisuje prawdziwy niczego brutalny obraz szpitali.

W książce wiele jest fotografii autorstwa samej Ewy Kuryluk. Fotografia jest, bowiem jedną z pasji artystki.

21 października 2009

Pija Lindenbaum, Igor i lalki.


Wydawnictwo Zakamarki
tłumaczenie: Katarzyna Skalska
tytuł oryginału: Kenta och barbisarna
ilustracje: Pija Lindenbaum
Poznań 2009
Ilość stron: 36
Okładka: twarda
ISBN: 978-83-60963-66-1
Format : 22,5 x 26,5 cm
Numer Wydania: 1

Igor to chłopiec, którego tata jest fanem piłki nożnej. Jako rodzic uważa, że syn powinien podzielać jego pasje. Igor powinien, więc być samodzielny i być twardzielem. Igor nie podziela jednak tak do końca zainteresowań taty. Pomimo tego, że świetnie gra w piłkę to potajemnie marzy, aby pobawić się lalkami z koleżankami w przedszkolu. Nie stroni jednak od siłowania się z kolegami i zabawy w wojnę czy w roboty. Pewnego dnia zamiast piłki do plecaczka pakuje lalkę. W przedszkolu po pewnych początkowych trudnościach dziewczynki Amelia, Nusia i Emilia dopuszczają go do zabawy. Wraz z koleżankami przebiera się zakładając sukienkę i buty na obcasach. W tym czasie koledzy Igora grają na dworze w piłkę. Postanawiają jednak odszukać zaginionego. Igor widząc chłopców ucieka do łazienka. Gdy wraca okazuje się, że koledzy również się przebrali w sukienki i bardzo dobrze się bawią. Igor po zabawach lalkami idzie na boisko i gra z chłopakami w piłkę.


Jest to świetna książeczka o tym, że zabawy dla dziewczynek nie są tylko dla dziewczynek, a zabawy dla chłopców nie są tylko dla chłopców. Nie powinno wychowywać się dzieci według stereotypów. Należy mieć odwagę przekraczać bariery. To również nauka dla rodziców, którzy nie powinni hamować rozwój swoich dzieci stereotypowym zachowaniem w stylu: chłopaki nie płaczą. Nie ma tu braku tolerancji dla odmienności jednostki. Wiadomo, że rówieśnicy potrafią ranić tych, którzy zachowają się inaczej niż wszyscy.

Bardzo ważną rolę odgrywają ilustracje. Dopowiadają one to, czego nie ma w tekście. Zdania są krótkie i zrozumiałe dla malucha.


Dla dzieci w wieku 3+

Wieslander Jujja, Mama Mu buduje.


Wydawnictwo Zakamarki
tłumaczenie: Michał Wronek-Piotrowski
tytuł oryginału: Mamma Mu bygger koja
Data Wydania: 2008
Okładka: twarda oprawa
ISBN: 978-83-60963-36-4
Seria: Mama Mu
Format : 225 x 300 mm

Książeczka, która pomaga kształtować wyobraźnię, wiedzę o otoczeniu. Wpływa także na rozwój uczuć u malucha i uczy cóż to takiego przyjaźń.

Bohaterką książeczki jest krówka Mama Mu, która przyjaźni się z Panem Wroną. Mama Mu lubi jesień jako porę roku, nie popada z jej powodu w melancholię, ale przede wszystkim zwraca uwagę na to, co dzieje się w otoczeniu. Pewnego dnia odkrywa, że dzieci zbudowały na drzewie domek. Z wielkimi emocjami pokazuje go Panu Wronie. Marzy o własnym domku na drzewie i wbrew ostrzeżeniom przyjaciela sama zabiera się do budowy. Okazuje się, że krowy potrafią wejść na drzewo i się tam utrzymać! Pan Wrona chciał wyperswadować ów zamysł Mamie Mu uciekając się nawet do zastosowania powtarzanych słów: „Krowy. Nie. Budują. Domków.” Mimo to mama mu zaopatrzyła się w młotek i gwoździe i zaczęła budowę z desek pozostawionych przez dzieci. Pracowała radośnie uderzając młotkiem trzymanym ogonkiem. Pan Wrona nie był zbytnio zadowolony z wyniku pracy Mamy Mu toteż sam zaczął budować domek na drzewie. Oprócz młotka, gwoździ, piły i desek miał jeszcze śrubokręt, wiertło, młot, calówkę, centymetr, igłę, nitkę, maszynę do szycia, sok, termos, kanapki, lornetkę i flagę. Pan Wrona wybudował wspaniały domek z wieżyczkami uznany przez Mamę Mu za zamek. Mimo krzywo wbitych gwoździ domek był znakomity.

Bardzo ciekawa konstrukcja bohaterów: radosnej pełnej optymizmu Mamy Mu i wywyższającego się ostrożnego Pana Wrony. Szybkie zwroty akcji i pełna dawka humoru gwarantują maluchom bardzo dobrą zabawę. Tekst pełen jest niespodzianek np. dowiadujemy się, do czego służy młotek.


dla dzieci w wieku 3+

W serii ukazały się także: "Mama Mu na huśtawce", "Mama Mu na sankach" i "Mama Mu sprząta".

Michael Grant, GONE. Zniknęli. Faza pierwsza niepokój.


Wydawnictwo Jaguar
tłumaczenie: Jacek Drewnowski
wydanie 2009 r.
ISBN: 978-83-600-1096-9
Format: 14.0x21.0cm
528 stron
Oprawa: Miękka
Wydanie: 1

Książka przeznaczona dla młodzieży, ale świat opisany w niej w ogóle nie jest światem dorastających nastolatków. To świat brutalności i przemocy. To pierwsza część sześciotomowego cyklu polecanego nawet przez Stephena Kinga. Spotykamy tu znany nam motyw walki dobra ze złem.

W małym amerykańskim miasteczku Perdido Beach pewnego dnia znikają wszyscy powyżej piętnastego roku życia – nauczyciele, rodzice, rodzeństwo, policjanci, władze miasta. Pozostają wszyscy, którzy są jeszcze przed magiczną datą piętnastych urodzin czyli dzieci i nastolatkowe. Wokół miasta rozciąga się bariera, którą nazwano ETAP-em . Zetknięcie z nią wywołuje ból. Otacza ona miasto i okolice na jakieś piętnaście kilometrów, a jej centrum zdaje się być elektrownia atomowa. Dzieci zdani są tylko na siebie. Z czasem okazuje się, że pomocy nie będzie. Nikt też nie jest w stanie przekroczyć bariery. W strefie tej zaczyna rządzić prawo silniejszego. Niektóre dzieci mają moc, a różne gatunki zwierząt to mutanty np. węże, które potrafią latać czy gadające kojoty polujące na ludzi. Nic nie jest tak jak być powinno. Gdy jedni tak jak Mary i jej brat opiekujący się najmłodszymi dziećmi czy Dahra sprawująca opiekę nad chorymi w podziemiach kościoła robią coś dobrego, inni tak jak Caine burzą dziecięcy świat marzeń. Dodatkowo ci, którzy kończą piętnaście lat po prostu znikają.

Świat stworzony przez Granta przeraża. Uzmysławia, że dzieci mogą być tak okrutne jak dorośli brutalni przestępcy. W walce o władzę zdolni do wszystkiego. W książce ścierają się wiec dobre wartości takie jak przyjaźń i opiekuńczość, z negatywnymi takimi jak zdrada i mściwość prowadząca w walce nawet do śmierci dzieci.

Książka mająca wartką akcję, gdzie jedno wydarzenie goni kolejne. Trzyma w napięciu do ostatniej strony. Ciekawe cóż autor wymyślił w kolejnej części, która w Polsce ukaże się w przyszłym roku?

strona gone

14 października 2009

Ulf Stark, Charlotte Ramel, Cynamon i Trusia. Wierszyki od stóp do głów.


Wydawnictwo Zakamarki
tłumaczenie: Agnieszka Stróżyk
tytuł oryginału: Kanel och Kanin. Dikter om kroppen
ilustracje: Charlotte Ramel
Data Wydania: 2009
Ilość stron: 28
Okładka: twarda
ISBN: 978-83-60963-58-6
Format : 21,5 x 27 cm
Numer Wydania: 1

Bohaterami pięknie wydanej książeczki jest chłopiec o imieniu Cynamon i zajączek Trusia. Cynamon ma wielką głowę, ale chudziutkie rączki i nóżki, a Trusia jest czarny z różowymi uszkami i różowym noskiem. Aby poznać przyjaciela bliżej, należy zaznajomić się z nim od stóp do głów. W cudownie przełożonych ze szwedzkiego rymowanych wierszykach rodzice wraz z maluchami udają się w podróż poznawania ciała człowieka. Wierszyki są pomysłowe i zabawne. Autor zastanawia się, do czego służą poszczególne części ciała. Z każdego wierszyka można z maluchem wysnuć ciekawy wniosek. Teksty Ulfa Starka są pełne spostrzeżeń. Dzięki rymowankom paluszek może zrozumieć miedzy innymi, czemu ma dwoje oczu, po co są włosy, nos, ucho, serce, pępek, policzki, pupa, palce i co jest domem języka. Książeczka zasługująca na uwagę rodziców przy doborze lektury dla swoich pociech. Na pewno pobudza wyobraźnię dziecka i podsyca fascynację światem.

Polecam!

dla dzieci w wieku powyżej 2/3 lat

13 października 2009

Catarina Kruusval, Kwiaty od Eli.


Wydawnictwo Zakamarki
tekst: Catarina Kruusval
ilustracje: Catarina Kruusval
tłumaczenie: Katarzyna Skalska
okładka: twarda
format: 17,5 x 21,5 cm
ilość stron: 28

Bardzo sympatyczna książeczka o dziewczynce o imieniu Ela. Mama Eli ma urodziny. Z tej okazji dziewczynka ubrana jest w bardzo elegancką sukienkę. Ela na przyjęciu troszeczkę się nudziła, bo dorośli zajęci byli rozmową. Mama Eli od gości dostała mnóstwo kwiatów. Dziewczynka postanawia, więc poszukać dla mamy kwiaty, które będą tylko od niej. Niezauważona wychodzi, więc z domu. Poszukując kwiatów dziewczynka oddala się coraz bardziej od domu. Gdy zdaje sobie sprawę z tego, że zabłądziła i nie zna drogi do domu, jest w lesie. Na szczęście dziewczynkę odnajdują rodzice i inni dorośli. Uradowana wraca z nimi na przyjęcie urodzinowe mamy.

Książeczka napisana prostym językiem z myślą o najmłodszych dzieciach. Piękne i wyraziste ilustracje autorki pomagają wytłumaczyć maluchowi czytany tekst. Historyjka jest ciepła i zabawna, a zarazem pouczająca.

Grupa wiekowa: od 1 roku.


Catarina Kruusval, ur. 1951, szwedzka autorka i ilustratorka książek dla dzieci, znana przede wszystkim ze swoich książek obrazkowych. Mieszka w Göteborgu i uwielbia konie.

7 października 2009

Rachel Ward, Numery. Czas uciekać.


Wydawnictwo Wilga
Rok wydania: 2009
Oprawa: miękka
Wymiar: 130x198 mm
ISBN: 978832590102
Ilość stron: 320 s.

Bohaterką książki jest piętnastoletnia Jem. Jest to zbuntowaną nastolatką o silnej fioletowo białej aurze wokół siebie. Od dzieciństwa a więc od zawsze widzi numery. Jeśli tylko komuś spojrzy w oczy, od razu pojawia się numer. Numery wyznaczają daty śmierci każdej z osób. Jem wie, którego dnia każdy z otaczających ją osób umrze. Wie, ile każdemu zostało dni do końca ziemskiego życia. Jem staje się świadkiem śmierci osób w konkretne dni.

Jem jest typem samotnika, ucieka przed ludźmi, przed szkołą, przed opiekunami. Jej dzieciństwo nie należało do tych szczęśliwych. Wychowywała ją matka narkomanka, którą znalazła jako siedmioletnie dziecko w łóżku w jej wymiocinach. Potem Jem wędrowała od jednej rodziny zastępczej do innej. Od paru miesięcy pozostawała u Karen. Jem nie lubi szkoły, często wagaruje, przesiaduje za sklepami, w bocznych alejkach, pod mostami na kanałach i rzekach, w pobliżu garaży, w barakach, na działkach. Ludzie omijają te miejsca z daleka. Tam bowiem szukają schronienia dzieciaki znudzone, złe, samotne, zbuntowane. Jem z czasem zaprzyjaźnia się z kolegą z klasy Pająkiem, który w szkole wdaje się często w bójki. Kiedy widzi jego numer zdaje sobie sprawę, że zostało mu tylko trzy miesiące życia. Wraz z upływem dni postanawia pomóc mu za wszelką cenę. Tym bardziej, że Pająk wdał się w nielegalne interesy. Czas ucieka, a Jem postanawia przeszkodzić przeznaczeniu. Staje się towarzyszem Pająka w przygodzie poza nawiasem prawa. Nie zdradzę jednak tego, czy uda jej się ochronić Pająka przed śmiercią w ten konkretny widziany przez Jem dzień oznaczony numerem.

Akcja książki przyciąga jak magnes. Wspaniale ukazane są dwie główne postacie: Jem i Pająk oraz ich z dnia na dzień coraz bardziej głębsza przyjaźń. Jem w pewnym momencie swojego życia decyduje się zdradzić ludziom swoją tajemnicę. Wycofuje się jednak z tego. Życie każdego kiedyś się skończy, ale ludzie nie powinni pozwolić aby myśl o tym stała się ciężarem. Należy doceniać każdą sekundę życia, zwłaszcza taką którą się spędza z kochaną osobą.


strona autorki

4 października 2009

Selma Lønning Aarø, Lewą ręką przez prawe ramię.


Wydawnictwo Smak Słowatytuł oryginału: Venstre hånd over høyre skulder
język oryginału: norweski
liczba stron: 208
miejsce wydania: Warszawa
rok wydania: 2009
oprawa: miękka ze skrzydełkami
wymiary: 145 x 205 mm
ISBN: 978-83-928234-3-8
seria: Z przyprawami

Książka, która trzyma moim zdaniem w napięciu od początku do samego końca. Wzrusza i pobudza do myślenia nad własnym życiem. Jest to książka przede wszystkim dla kobiet i o kobietach. W każdym z rozdziałów spotykamy innego narratora, który zarazem jest bohaterem powieści. Jest nim, więc narrator-obserwator, Helen kochanka Simona, Alma żona Simona czy Elwira córka Simona, która opowiada wydarzenia w formie listów do młodszej, przedwcześnie zmarłej siostrze Leny. Każdy bohater powieści opowiada te same wydarzenia, ale z własnej perspektywy. Wraz z upływem czytanych stron, historie te łączą się ze sobą w całość tak jak porozrzucana układanka.

Powieść rozpoczyna się od wypadku. Mężczyzna, który całował kobietę pozornie bez powodu, wybiega na ulicę i zostaje potrącony przez samochód jadący z małą szybkością. Zapada w śpiączkę. Mężczyzna ten to Simon, mąż, ojciec, architekt, który zaprojektował tylko jeden dom. Kobieta to Helen, jego kochanka od trzech lat. Kobieta skrywa pod sercem Tajemnicę, o której jeszcze mężczyzna nie wie i być może już się nie dowie. Spędziła rok na Alasce pracując w portowym barze i będąc „królową” dla przybywających marynarzy. Po powrocie napisała książkę „Opowieści portowe”. Helen nie ma dobrego kontaktu ani z matką Martą chorą na Alzheimera, ani z ojcem Georgem, który mimo wszystko zdecydował się opiekować żoną. Marta wiele lak wcześniej opuściła Georga na dziesięć dni dla znacznie młodszego kochanka.

Simon jest mężem Almy, z którą miał dwoje dzieci: starszą obecnie szesnastoletnią Elvirę i młodszą Lenę, która zmarła na raka jako ośmioletnia dziewczynka. Ma też bardzo piękną żonę, której jedna strona twarzy jest oszpecona przez pożar, jaki wybuchł w domu, gdy Elwira miała zaledwie trzy tygodnie. Alma nie zgodziła się na operację plastyczną, nawet darmową. Simon mawiał, że uzależniła się od spalonej twarzy. Sama siebie uważała za kobietę oziębłą. Elvira jest zwyczajną nastolatką z problemami, tęskniąca za miłością obojga rodziców, obwiniającą siebie za wyroki przeszłości.

Książka warta jest przeczytania. Jest to powieść o bólu, o samotności, o zdradzie, o miłości. Opowiada również o tym, że bardzo mało ludzie wiedzą o swoich najbliższych; o tym, że ludzie ze sobą nie rozmawiają. Tytułowe „Lewa rękę przez prawe ramię” to nawiązanie do Fontanny di Trevi w Rzymie i do monet wrzucanych na szczęście i nadziei powrotu.

2 października 2009

Malcolm Rose, Ślady: Winny niewinny.


Wydawnictwo Wilga
miejsce wydania: Warszawa
data wydania: 2009
ISBN: 978-83-259-0121-9
kategoria: dla młodzieży
format książki: 130x 195 mm
okładka: miękka
stron: 234

Ksiązka otwierającą kryminalną serię science fiction, której głównym bohaterem jest szesnastoletni śledczy Luke Harding. W pierwszym tomie zatytułowanym „Winny niewinny” poznajemy Luke’a w chwili przystępowania do końcowego egzaminu z kryminalistyki. Jako najmłodszy uczeń w historii szkoły zdaje go śpiewająco i zdobywa pełne uprawnienia detektywa. Czeka na swój pierwszy przydział. Jego współpracownikiem, a zarazem towarzyszem w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych jest Malk - Mobilny Asystent Legalno-Kryminalistyczny. Malk jest latającym komputerem, który potrafi skanować ślady, badać DNA, powiadamiać władze w sekundę, kontaktować się z głównym komputerem i sprawdzać w mig praktycznie wszelkie dane potrzebne Lukowi. Malk jednak nie ma uczuć, nie wie, co to szczęście, co oznacza słowo lubić. Jest zaprogramowany, aby przede wszystkim pomagać detektywowi. Ten, bowiem jeszcze w dniu zdania egzaminu dostaje pierwsze ważne zadanie. Student z uczelni Luke’a zostaje zastrzelony z łuku. Malk wskazuje jako głównego podejrzanego samego Luke’a. Wkrótce na uczelni dochodzi do kolejnych zabójstw. Przed Lukiem stoi trudne zadanie przesłuchiwania studentów i co za tym idzie nauczycieli i odnalezienie prawdziwego Demonicznego Łucznika.

Świat przyszłości stworzony przez Malcolma Rose’a przyciąga jak magnes. Jest to świat skomputeryzowany, gdzie drzwi otwiera identyfikator, a koty są wymarłym gatunkiem i żyją w rezerwatach. Miłość między dwojgiem ludzi nie ma tu znaczenia. Ludzi łączy się, bowiem w pary według zainteresowań i spełnianych zawodów. Przykładowo rodzice Luke’a to para utworzona przez astronomkę Elisę Harding i lekarza Petersa Sachsa. Luke został odebrany rodzicom i przekazany do szkoły w wieku pięciu lat. Od tamtej pory nie widział rodziców i nie wiedział czy żyją. Luke miał również młodszą chorowitą siostrę.

Nie ma więc żadnych szans związek Luke’a z muzyczką Jade. Takie związki są zakazane. Podobnie jak przyjaźń między parami różniącymi się wiekiem. Władza wymaga, że muszą to być równolatkowie. Wymagania są po to, aby rodziły się wybitne dzieci.

Książka wciąga, czyta się ją szybko i z przyjemnością. Na pewno kolejne tomy odniosą sukces. W USA książka „Ślady: Winny niewinny” została uznana za najlepszą książkę międzynarodową przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Czytelnicze.

1 października 2009

Wacław Oszajca,Odwrócona perspektywa.


Wydawnictwo ISKRY
wydanie 2009 r.
ISBN: 978-83-244-0112-3
Format: 12.5x19.5cm,
stron 56
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Wydanie: 1

Jest to nowy tomik poezji jezuity Wacława Oszajcy. Tomik, który nosiłam w torebce torebce niejednokrotnie do niego zagladałam. Wiersze dotyczą zarówno spraw przyziemnych, jak i tych ważnych. Oszajca odwołuje się parę razy do historii. Nawiązuje do Auschwitz- Birkenau, ścian śmierci i śmiertelnego cyklonu B stosowanego przez Niemców. Jego wiersze wołają, że należy pamiętać o wojennych przeżyciach. W jednym z wierszy porusza również bliski każdemu Polakowi obraz papieża Jana Pawła II stojącego w otwartym oknie. W wielu miejscach odwołuje się do słów obecnego papieża Benedykta XIV, wówczas jeszcze kardynała Ratzingera.

Tomik ten porusza także świat widziany przez wszystkich: „zadeptane” latem Zakopane, ludzi obserwowanych na przystanku autobusowym, mijane widoki z okna pociągu. Czytamy także o uciążliwym latem komarze czy też o zapachu jaśminu kojarzącym się z nieboszczykiem.

Oszajca jako jezuita pięknie kreśli w swych wierszach Wielki Piątek i drogę krzyżową w Koloseum w Rzymie czy Zaduszki. Nawiązuje również do Różewicza oraz do Rubensa i Malczewskiego.

Tomik, który czyta się z przyjemnością.

Wawrzyniec Prusky, Ballada o chaosiku.

Lublin 2009 r.
ISBN: 978-83-617-2504-6
stron 504

Bardzo zabawna książka autorstwa blogera Pawła Klimczoka kryjącego się pod pseudonimem Wawrzyniec Prusky. Blog istnieje od 2004 roku, otrzymał tytuł Bloga Roku 2005 w plebiscycie portalu Onet.pl. oraz 1. nagrodę przyznawaną przez internautów w kategorii Męski punkt widzenia. „Ballada o chaosiku” jest drugą częścią zapisków blokowych wydanych w postaci papierowej po ukazaniu się w 2007 roku pierwszej części pod tytułem „Jędrne kaktusy”.

Jest to zbiór zabawnych rodzinnych historyjek Wawrzyńca Pruskiego. Czytamy w nich o MŻonce oraz dzieciach: starszym czteroletnim Dziecińcu i młodszej dwuletniej Potomce. Występują także inni członkowie rodziny: Śfagier (szwagier), Rabi (dobry kolega Wawrzyńca) oraz dziadkowie: babcia Stejsi i dziadek Fabian oraz babcia Janina i dziadek Oktawian. Wawrzyniec z ogromnym i dość specyficznym poczuciem humoru opisuje perypetie rodzinne. Wraca również do ciekawych przygód z lat swojej nastoletniej młodości lub też spotkań z przygodnymi ludźmi. Możemy przeczytać ciekawe anegdoty z lat szkolnych, studenckich i najbliższej rodziny. Są tu rady na temat wychowania pociech. W krzywym zwierciadle czytamy o wakacjach, oglądaniu telewizji, odpoczynku, czytaniu książki w łazience, domowych usterkach i remontach, a także robieniu zwykłych zakupów. Wychowanie pociech nie jest, bowiem rzeczą łatwą.

Klimat książki przesycony jest dobrym nastrojem, optymizmem a przede wszystkim miłością do najbliższych głównemu bohaterowi ludzi. Dominuje tu przedni, nieco nawet groteskowy humor. Jest to książka, która odstresowuje i dodaje sił do pokonywania trudów dnia codziennego zarówno w pracy jak i w domu.