Susie Hodge, Krótka historia architektury. Kieszonkowy przewodnik po stylach, budowlach, elementach i materiałach, wydawnictwo Alma-Press, wydanie 2024, tytuł oryg.: The Short Story of Architecture: A Pocket Guide to Key Styles, Buildings, Elements and Materials, tłumaczenie: Jerzy Malinowski, oprawa usztywniana, stron 224.
28 listopada 2024
Susie Hodge, Krótka historia architektury.
24 listopada 2024
J. R. R. Tolkien, Łazikanty.
Jak to dobrze, że wydawnictwo Zysk i S-ka wydaje kolejne książki J.R.R. Tolkiena. Czytanie ich, sprawia mi ogromną radość. Tolkien był osobą wykształconą, o znakomitej osobowości i wnętrzu, który w dodatku potrafił doceniać każdą chwilę i kochać. Sam zresztą otoczony był miłością najbliższych. Wraz z rodziną – żoną Edith i synami: mającym wówczas osiem lat Johnem, prawie pięcioletnim Michaelem i niespełna rocznym Christopherem, spędził wakacje w miasteczku Filey położonym na wybrzeżu Yorkshire, w północno-wschodniej Anglii. Zamieszkali wówczas w domku z widokiem na morze. Mały Michael w tym czasie przywiązany był do zabawki jakim był miniaturowy czarno-biały piesek z ołowiu. Małe dziecko nie rozstawało się wówczas nawet na moment z ulubioną zabawką. Pewnego dnia podczas spaceru z ojcem i starszym bratem, odłożył ją na kamienistą plażę. Niestety zabawki nie odnaleziono, a dziecko wpadło w rozpacz. Po dwudniowych poszukiwaniach na plaży, Tolkien chcąc uspokoić swojego syna, zaczął tworzyć opowieść. W niej to prawdziwy pies Łazik został zamieniony w zabawkę przez czarodzieja, zgubiony potem na plaży przez chłopca podobnego do Michaela, spotyka piaskowego czarodzieja i następnie przeżywa wiele przygód na księżycu i na dnie morza. Opowieść na papier przelana została przez Tolkiena parę lat później. O tym oraz o kolejnych edycjach książki i jej warstwie merytorycznej, słownictwie, literackich odniesień, elementach mitologii Tolkiena, jego ilustracjach wiernie oddających tekst, można przeczytać we wstępie do opowieści.
Zamieniony przez czarodzieja Artakserksesa w pluszową zabawkę piesek Łazik zachowuje swoją świadomość. Zresztą w tej książce wiele jest elementów antropomorficznych. Trafia do ciemnej skrzynki, a potem na wystawę sklepu i od początku informuje zabawki, że ucieknie pierwszym ludziom, którzy go kupią. Podkreśla też, że jest prawdziwy. Pewnego dnia zostaje kupiony przez kobietę, która podarowała go jednemu ze swoich synów (chłopiec Numer Dwa). Rodzina mieszkała nad morzem w białym domku. Kolejnego dnia chłopiec zabrał zabawkę na plażę, która wypadła niezauważona z kieszeni na piasek. Tata z synami szukali bez skutku zgubionego pieska. Tymczasem Łazika odnalazł mieszkający w zatoce czarodziej Psamatos Psamatydes, przywódca wszystkich psamatyków. Podczas przypływu, choć jego wielkość nie uległa zmianie, to mógł odtąd poruszać się jak prawdziwy pies. Za sprawą uprzejmego czarodzieja psotny Łazik zostaje wysłany w niezwykłą i obfitującą w różne przygody, podróż.
Utwór napisany jest w tonie opowieści dla dzieci, ale to dorośli będą doskonale się cieszyć pięknym stylem i rozumieć humor. Tłumaczenie tekstu jest czarujące i magiczne, co daje poczucie przeniesienia się w zupełnie inny świat. Obeznani znajdą tu wiele aluzji do mitów i baśni, legend arturiańskich i sag nordyckich oraz prywatnej mitologii Tolkiena. Łazik to słodki piesek wędrujący po księżycu, oceanie i lądzie, rozmawiający z krewetkami i dokuczający czarodziejom. To urocza i ponadczasowa opowieść.
Warto też wiedzieć, że Łazikanty został wydany po raz pierwszy dopiero w 1998 r.
J. R. R. Tolkien, Łazikanty, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2024, ilustracje J.R.R. Tolkien, redakcja Christina Scull, Wayne G. Hammond, tytuł oryg.: Roverandom, przekład: Paulina Braiter, okładka twarda z obwolutą, stron 136.
21 listopada 2024
Edgar Wallace, Drzwi z siedmioma zamkami.
To kolejna powieść kryminalna Wallace’a, która posiada szybkie tempo, poczucie humoru i motyw romantyczny. Podczas rozwiązywania kryminalnej zagadki młodzi zakochują się w sobie. Wallace komponuje ten flirt na bazie lekkiego i orzeźwiającego humoru. Sybil Lansdown jest pewną siebie, bezkompromisową i dzielną młodą damą, która znakomicie bawi się widząc, jak jako kobieta reaguje na Dicka Martina. Ten oczywiście chce ją oszukać i ukryć swoje prawdziwe uczucia. Jest jednak wobec niej troskliwy i opiekuńczy. Sam jako policjant jest skrupulatny i posiada doświadczenie. Ojciec Dicka Martina był dyrektorem więzienia w Kanadzie. Niepilnowany przez rodziciela, Dick dorastał w murach więzienia, ucząc się wszelkiego rodzaju podstawowych umiejętności, takich jak: kradzież kieszonkowa, podrabianie kart i otwieranie zamków. Szybka akcja w połączeniu z poczuciem humoru bohaterów, nadaje tej książce pazura, który sprawia, że jest to świetna historia, szczególnie w połączeniu z innymi szalonymi bohaterami, podróżami i kolejnymi wydarzeniami.
To dobra, klasyczna powieść kryminalna, która przyniesie każdemu czytelnikowi mnóstwo rozrywki. Błędy i luki w fabule, dwuwymiarowe postacie i momentami okropne dialogi, nie wpływają na całościowy odbiór powieści. TO po prostu kwintesencja dobrej, relaksującej lektury, od której nie można oderwać się w jesienny wieczór.
Edgar Wallace, Drzwi z siedmioma zamkami, wydawnictwo MG, wydanie 2024, tytuł oryg.: The Door with Seven Locks, przekład: Marceli Tarnowski, strona 208.
16 listopada 2024
Emilia Kiereś, Cacko.
Cacko Emilii Kiereś z ilustracjami Edyty Danieluk to świąteczna propozycja czytelnicza wydawnictwa Bis dla dzieci powyżej 9 roku życia. Książka z przesłaniem, która poruszy serce dorosłego czytelnika i pozwoli porozmawiać z dziećmi o ważnych, dla nas - Polaków - tematach. Cacko to bowiem nie tylko książka świąteczna, ale i patriotyczna. Znakomicie łączy dwa ważne dla Polaków święta – Narodowe Święto Niepodległości i Boże Narodzenie. To również opowieść o Poznaniu, który jest bliski Autorce.
Emilia Kiereś wspaniale prowadzi fabułę opowieści skupiając się na datach rocznych i przede wszystkich świętach Bożego Narodzenia. W Wigilię 1911 r. do Poznania przyjeżdżają na stałe Marta z synem Ambrożym. Na dworcu czeka na nich jej mąż Maciej Jacyna, który jako urzędnik kolejowy znalazł pracę w mieście i od paru dni czynił przygotowania na przyjazd rodziny. Ambroży jest podekscytowany miastem, zakupem świerkowego drzewka i przede wszystkim błyszczącą srebrzystobiałą bombką z witryny w sklepie z zabawkami. Rodzice nie chcą jednak kupować niczego w niemieckim sklepie, mimo to Maciej intuicyjnie postanawia wrócić do sklepu.
Koniec końców bombkowe cacko trafia do domu Ambrożego i po raz pierwszy zostało powieszone na drzewku. Obserwujemy jak jest przez lata przechowywane i wieszane na choinkach w ciągle zmieniającej się polskiej rzeczywistości. W 1918 r. po raz pierwszy rodzina Ambrożego święta spędza w niepodległej Polsce, ale przed Poznaniem jeszcze stoi przecież wyzwanie – walka o przynależność. W 1944 r. bohaterką opowieści staje się Jadwinia, córka Ambrożego i Heleny, która podczas zawieruchy wojennej z mamą i bratem, mieszka u stryja Karola w Nadarzycach. Ambroży podczas opuszczenia Poznania nie zapomina jednak o cacku. Sam jest daleko od rodziny: mowa jest o niewoli, walce podziemnej, obozie jenieckim, przebywaniu "wśród swoich". W 1981 r. Ambroży po śmierci żony przeprowadza się w Poznaniu do Jadwigi, która ma męża Kazimierza i dwie córeczki: Natalię i Agę. To pierwsze święta bożonarodzeniowe po wprowadzeniu stanu wojennego. Ambroży nadal przechowuje bombkę. W końcu jest 2014 r. Natalia ma męża i dwójkę nastolatków: Dominikę i Kubę. Dominika kupuje nowoczesne, plastikowe bombki i ubiera choinkę według mody. Natalia zauważa brak cacka na choince i tłumaczy dzieciom, dlaczego jest tak ważne. Zawieszenie bombki dziadka Ambrożego to przecież tradycja, a bombka jest obecna w rodzinie od prawie stu lat i była świadkiem niejednego wydarzenia.
Cacko to ciepła, rodzinna, wzruszająca książka, opowiadająca o tym, co jest ważne dla nas jako Polaków (niepodległość, wolność, przywiązanie do tradycji, zwyczajów, wiary) i dla każdego człowieka (miłość, rodzina, pamięć o przeszłości, dobro okazywane innym). To nie jest opowieść łatwa i prosta. Będziecie jednak ją pamiętać i do niej wracać. Poczuć można klimat codzienności minionych lat. Autorka podkreśla, że mimo zmian politycznych i gospodarczych, ludzie nadal ubierają choinki, śpiewają kolędy, dzielą się opłatkiem, chodzą na pasterkę, organizują rodzinne obiady i wspominają tych, co odeszli. Tak jak nasi przodkowie dbajmy o to, aby przekazywać, to co dla nas - jako Polaków - najważniejsze kolejnym pokoleniom. Warto polecać książkę do przeczytania, bez względu na wiek.
Emilia Kiereś, Cacko, wydawnictwo BIS, wydanie 2024, ilustracje: Edyta Danieluk, oprawa twarda, stron 168.
11 listopada 2024
Natalia Thiel, Odcienie samotności.
W 1893 r. poznajemy Honoratę Domachowską, która poślubiła cichego, uprzejmego i przystojnego Ignacego Małachowskiego. To małżeństwo z rozsądku, bowiem panna młoda miała niebagatelny posag. Ignacy jednak żył w swoim świecie, badaniu nad przeszłością i artefektami z wypraw archeologicznych. Honorata czytała dzieła klasycznej literatury, ale nie podzielała zainteresowań męża. Po powrocie z podróży poślubnej z Włoch, nowożeńcy zamieszkali w starym pałacu Mostówce. Obecni byli tu świekrzy Honoraty oraz stara babka Ofelia z Rzeskich, która po wylewie podupadła na zdrowiu. Honorata kochała Ignacego, ale ten nie zmienił dla niej swoich przyzwyczajeń, zachowywał chłodny dystans i kobieta tak naprawdę nie widziała czy mąż darzy ją jakimkolwiek uczuciem. Osamotniona Honorata mimo sprzeciwu świekrów, poznawała mostowski majątek, spędzała czas z Ofelią i cieszyła się z odwiedzin Marceliny Sawskiej, siostry matki Ignacego. Pewnego dnia zauważyła obraz z dwiema dziewczynkami, a babka Ofelia zaczęła zachowywać się nieprzewidywalnie. Nikt jednak nie chciał odpowiedzieć Honoracie na zadawane przez nią pytania...
Tymczasem autorka przenosi czytelnika jeszcze dalej w przeszłość – do 1814 r. i do Korbielowa. Właśnie powraca z Warszawy ze służącą panienka Wiktoria, najmłodsza córka Heleny Korbielewiczówny. Wysłana została na czas karnawału do bezdzietnego wujostwa, które udzielało się towarzysko, aby nabrać ogłady, elegancji i manier. Wbrew przewidywaniom Wiktora nie poddała się presji i zachowała swoją naturalność, czym wzbudzała zresztą zachwyt i powodzenie w gronie męskim. Dziewczyna nie zamierzała jednak dokonać jakiegokolwiek wyboru wśród kawalerów. Zamiast cieszyć się pobytem u wujostwa do lata, wraca zimową porą. Matka jest przekonana, że córce grozi staropanieństwo, jeśli będzie tak wybrzydzać. Tymczasem w pałacu w Mostówce pojawia się nowy dziedzic majątku, hrabia Stanisław Rzeski, który po raz pierwszy zobaczył piękną i szczerą Wiktorię podczas jednego z bali. Tyle tylko, że dla Wiktorii hrabia był po prostu jednym z wielu adorujących ją mężczyzn. Już podczas powrotnej drogi dziewczyna poznaje młodego Franciszka Falskiego, żołnierz i patriota, który przyjechał do sąsiedniego Miłowa i był gościem państwa Mielewskich...
Jest jeszcze jedna wewnętrzna opowieść, która dotyczy Heleny, matki Wiktorii, Kornela, Alberta, Edmunda i Walentego, a żony Grzegorza Korbielewicza. Od dzieciństwa mierzy się z czymś, co okryte jest tajemnicą, co chciałaby poznać i zrozumieć. Świadoma jest obecności wspierającego męża i szczęśliwa w ułożonym małżeństwie kochała i była kochaną. Aby osiagnąć jednak spokój doskonały, dąży do poznania prawdy związanej z Różą.
To zajmująca opowieść o samotności i przede wszystkim miłości. To jedyni pierwszy tom, więc jest to zaledwie początek całej zajmującej historii. Główne role odgrywają tu kobiety, które na swoich barkach poprzez urodzenie, konwenanse, zawarte małżeństwa, traumy z dzieciństwa i dokonywane wybory, muszą dźwigać o różnej wadze ciężary życia. Z biegiem lat nabywają doświadczenia, pewności siebie, a czasami trudy losu przynoszą za sobą zgorzknienie i rozczarowanie. Mamy tu kobiety z różnych warstw społecznych, o różnych charakterach i osobowościach i w różnym wieku. Być może na tym tle, wyróżnia się tak bardzo żywa, energiczna, naturalna i piękna Wiktoria, która wbrew wszystkiemu walczy o samodzielne dokonywanie wyborów. Oprócz perypetii miłosnych Korbielowiczówny – Rzeski czy Falski – poznajemy szeroką gamę bohaterów. Są przecież starsi bracia Wiktorii oraz jej przyjaciółki Luiza i Amelia Mielewskie. Są tez dwa serca bijące dla jednego mężczyzny. Świat szlachty żyjącej pod zaborami, przeplata się tu ze światem chłopów; radość ze smutkiem; zdrowie z chorobą; życie ze śmiercią; prawdziwa miłość z wyborem z rozsądku lub wyborem z góry ustalonym przez rodziców/opiekunów. Wszystko osadzone w XIX wieku, z plastycznymi opisami przyrody, życia codziennego, tradycji i zwyczajów oraz przede wszystkim szerokiej gamy emocji. Być może za wiele w swoim życiu naczytałam się romansów, ale chciałabym, aby Wiktoria wybrała tak, jak przewiduję. Co wymyśliła autorka dowiem się przy lekturze kolejnych tomów.
Natalia Thiel, Odcienie samotności, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2024, tom 1 trylogii, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 352.
9 listopada 2024
Wspomnienia cesarsko-królewskiej guwernantki.
Anonimowa guwernantka panna M. (May/ May F./Maise) zaczęła pisać swój dziennik we wrześniu 1891 r. Pisanie nie należało do regularnych i codziennych. Kilka razy zapiski były przerywane, potem poprawiane, a do tekstu włączyła listy wysłane i otrzymane. W ten sposób powstał znakomite – z mojej perspektywy – źródło dotyczące nie tylko życia Wandy z Badenich 1v. Krasińskiej 2v. Zamoyskiej (1874-1950) oraz jej rodziców Marii ze Skrzyńskich (1850-1937) i Kazimierza Badenich (1846-1909), ale także życia członków rodziny Habsburgów.
Angielka, zapewne polecona Badeniemu, przybywa do Krakowa z Wiednia w październiku 1891 r. Po perypetiach na dworcu związanych z brakiem znajomości języka i zgubieniem bagażu, w końcu udaje jej się przesiąść do pociągu do Lwowa, gdzie nieoczekiwanie w przedziale poznaje hrabinę Badeni i swoją podopieczną Wandę. Z Lwowa po raz pierwszy podróżuje do Buska, gdzie czeka na rodzinę Kazimierz Badeni. Panna M. zostaje przyjęta ciepło i z honorami, a ku swojemu zaskoczeniu, od początku jest traktowana przez rodzinę bardziej jako gość niż służąca. Członków rodziny bardzo zresztą pokocha i będzie interesowała się losem poszczególnych jej członków przez resztę życia. Wanda nie zapomniała o guwernantce nawet, gdy ta opuściła już rodzinę i w 1895 r. miała już nową podopieczną – arcyksiężniczkę Elżbietę Marię Habsburg, córkę księżnej Stefanii i następcy tronu Rudolfa (zginął śmiercią samobójczą), wnuczki cesarza Franciszka Józefa.
Panna M. posiadała doskonały zmysł
obserwacji i mimo pozycji swoich pracodawców, potrafiła krytycznie spojrzeć na
ich zachowania. Opisywała pory roku, przyrodę, wygląd chłopów i Żydów. Potrafiła ocenić sytuacje polityczną i działalność Badeniego. Świadczyła o dobroci hrabiostwa wobec chłopów mieszkających na ich ziemiach. Dzięki niej mamy możliwość przenieść się w przeszłość i brać udział w
karnawałowych balach, przyjęciach, rautach. To oczami guwernantki patrzymy na obchodzone
święta: Wszystkich Świętych, Boże Narodzenie, Wielkanoc, Boże Ciało. To dzięki
niej wiemy, że nawet hrabiom psuły się lub nadłamywały zęby, a pomocy szukali u
dentystów w Wiedniu lub we Lwowie; że grali w tenisa; że hrabina w złości
potrafiła rzucać ubraniami i mimo ostrzeżeń lekarzy codziennie odwiedzać chorą na
cholerę. Wraz z Wandą i jej matką guwernantka wiele podróżowała i jako przyzwoitka pełna obaw pilnowała młodej, atrakcyjnej, energicznej i zainteresowanej młodzieńcami swojej podopiecznej. Po opuszczeniu Badenich panna M. trzy miesiące spędziła w
odosobnieniu w klasztorze w Wiedniu, potem podróżowała po Węgrzech i zwiedzała Rzym.
W końcu w 1895 r. została guwernantką arcyksiężniczki i rejestrowała życie
codzienne habsburskiego dworu.
Wspomnienia po raz pierwszy zostały
opublikowane w 1915 r. (w internecie jest dostępne wydanie z datą 1916/Nowy Jork) i na tej podstawie opiera się pierwsza polska edycja
wydana z przypisami oraz archiwalnymi zdjęciami. Ostatnie poprawki Angielka
nanosiła na zapiski jeszcze w 1914 r. lub nawet 1915 r. Jedną z jej podopiecznych
była Ursula Chaloner, córka barona Richarda Chalonera, i to jej zadedykowała
swoje wspomnienia. Nie jest potwierdzone, kiedy zmarła panna M.
Dla mnie, jako osoby zawodowo zajmującej się badaniem losów członków rodu Krasińskich, jest to jedna z ciekawszych książek. Cieszę się więc, że wspomnienia doczekały się polskiego tłumaczenia i wydania. Potwierdza bowiem moje wyobrażenie o charakterach i osobowościach Wandy i Adama, ich prawdziwą miłość oraz zamiłowanie m.in. do podróży. Panna M. uważała, że Krasiński był bardzo dobrą partią, przewyższał Wandę, ale o miłości nie mogło być przecież mowy, bowiem widział ją zaledwie trzy razy, gdy zdecydował, że zostanie jego żoną. Wanda jej zdaniem oszalała i nie wiedziała zupełnie, co oznacza małżeństwo. Po latach jednak M. przyznawała w zapiskach, że Krasińscy są nadal szczęśliwi w małżeństwie, a Wanda żyje w przepychu. Niestety nie ma zapisków guwernantki dotyczących śmierci Adama w 1909 r. oraz kolejnego ślubu w 1912 r. Wandy z Zygmuntem hr. Zamoyskim właścicielem Wysocka. Mogę jedynie tu krótko dodać, że Wanda owdowiała powtórnie w 1931 r. Zmarła bezpotomnie 3 grudnia 1950 r. i została pochowana w Laszkach k/Wysocka w rodowej krypcie Zamoyskich. Adam spoczywa w krypcie Krasińskich w Opinogórze.
Wspomnienia cesarsko-królewskiej
guwernantki, wydanie 2014, tytuł oryg.: Recollections of a Royal Governess,
przekład: Anna Topolska, Joanna Ziętkiewicz-Kotz, wprowadzenie Waldemar Łazuga,
okładka twarda, stron 304.