Ziemiański savoir – vivre Tomasza Adama Pruszaka to książka, która
przybliża czytelnikowi w szerokim rozumieniu sposób zachowania polskiego
ziemiaństwa w okresie przedwojennym, ale też autor dokonuje próby odniesienia
do czasów współczesnych. Większa część książki dotyczy okresu międzywojennego,
ale należy zaznaczyć, że Tomasz Adam Pruszak zadaje pytania dotyczące
teraźniejszości odnoszące się do tego, czy ziemiaństwo przetrwało choćby w sensie
obyczajowo – kulturowym (konfiskata majątków ziemskich nastąpiła po reformie
rolnej w 1944 roku). Celem książki było ukazanie generalnych zasad, którymi
kierowała się każda ziemiańska rodzina i które przekazywane były z pokolenia na
pokolenie.
Książka została podzielona na kilka rozdziałów, w których zostały
szerzej zanalizowane: sposób i styl życia ziemiaństwa, wygląd i ubiór, relacje
międzyludzkie, zwyczaje panujące podczas posiłków, szlachectwo, herby i tytuły,
wzory wychowania i edukacji dzieci, ówczesne wnętrza domów, pojazdy i służba.
Od razu należy wspomnieć zainteresowanym tematem, że na końcu książki odnaleźć
można przypisy i bogaty spis ewentualnych kolejnych lektur (na uwagę zasługują
tu liczne pozycje wspomnieniowe i pamiętnikarskie). Książka otrzymała wspaniała
oprawę graficzną (kredowy papier, szyte kartki, twarda oprawa), a w tekście ujęte zostały liczne fotografie z zasobów Narodowego
Archiwum Cyfrowego obrazujące omawiane czasy.
Książka wydała mi się nadzwyczaj interesująca.
Niestety nie jestem tu obiektywna, bowiem od dawna jestem wielbicielką
wszystkich książek państwa Łozińskich i pana Pruszaka. Dodaję do tego jeszcze moje uwielbienie
dla życia codziennego minionych epok i wyższych sfer, a wówczas wszystko stanie
się jasne. Niemniej, moim skromnym zdaniem, jest to pozycja zasługująca na
uznanie czytelnika. Tomasz Adam Pruszak świadomie i konsekwentnie opiera się na
bogatym materiale źródłowym, który w większość uznaje za wiarygodny. Podkreśla,
że w sposobie i stylu życia najważniejsze dla ziemianina był Bóg, honor i
Ojczyzna. Większość ziemian to wówczas katolicy, działający czynnie w licznych
organizacjach charytatywnych i biorących udział w życiu religijnym swojej
parafii. Dla każdego ziemianina ważne było również poczucie honoru, postępowanie
w myśl kodeksu honorowego i zwyczajowych tradycji. Ziemianie byli też wielkimi
patriotami i uważano, że obowiązkiem każdego jest służba w Wojsku Polskim.
Warto pamiętać, że ziemianin niekoniecznie był szlachcicem, ale zawsze powinien
być człowiekiem szlachetnym, mającym nienaganne maniery, odznaczającym się
skromnością, dumą, opanowaniem, pewnością siebie, spokojem w każdej sytuacji,
wykwintnością, elegancją, dyskrecją oraz szacunkiem wobec siebie i innych.
Ziemianin pozostaje zawsze gentelmanem,
a ziemianka damą. Ważny jest, więc
sposób bycia, ubierania się i mieszkania.
Ziemianin powinien mieć dobry
gust i nie otaczać się tandetą i kiczem. Ciekawy jest rozdział poświęcony
ubiorom, w którym autor podkreśla, że polskie ziemiaństwo korzystało głównie z
renomowanych z usług krawców i salonów mody. Ubrania były klasyczne i skromne,
acz czasem noszono je nawet dziesięć lat. Autor przytacza zapiski Romana Mycielskiego
(autor wspomnień Pałac na Opieszynie),
który pisze, że mężczyzna jadąc do kogoś nawet z kilkudniową wizytą, powinien
ze sobą zabrać poza ubraniem podróżnym, także poranne, spacerowe, popołudniowe,
myśliwskie, do konnej jazdy i jeden lub dwa zestawy wieczorowe (obowiązywały po
godzinie 19.00). Do tego oczywiście dochodziły buty, koszule i inne dodatki.
Panie miały ze sobą obowiązkowo pudła na kapelusze. W okresie międzywojennym w
ubiorze kobiety pojawiają się spodnie. Tomasz Adam Pruszak pokusił się nawet o
szczegółowe opisanie wyżej wymienionych strojów, ze wskazaniem pór roku i
stosowanych materiałów czy rodzajów futer. Wskazuje również na noszenie
odznaczeń, ozdoby włosów i kobiecą biżuterię. Co ciekawe w okresie
przedwojennym kobiety z wyższych sfer nie malowały się jeszcze lub stosowały
makijaż w niewielkim zakresie. Uważano, że malowanie szminką ust jest
charakterystyczne dla pań lekkich obyczajów. Ciekawym dodatkiem jest tu
opisanie ubioru dzieci, charakteryzującego się skromnością i prostotą.
W rozdziale poświęconym relacjom międzyludzkim,
autor ukazuje zwyczajowe elementy powitania, pozdrowienia, pożegnania. Wchodząc
do salonu należało się przywitać najpierw z panią domu, a następnie z osobami
starszymi, najbliżej siedzącymi znajomymi, a na końcu z nieznajomymi. W
towarzystwie należało być również przedstawionym nieznajomym przez panią domu
lub pana domu. To kobieta podawała pierwsza rękę mężczyźnie, a osoby starsze
młodszym (tego akurat nawet mnie uczono) . Przed I wojną światową mówiono do
siebie w osobie trzeciej („proszę kuzyna”, „czy mama pójdzie”). Później zasady
te zostały uproszczone, a w okresie międzywojennym znajomi zwracali się do
siebie po imieniu. Autor ukazuje również zasady panujące w rozmowie, pokazuje
tendencje ku znajomości języków (głównie francuskiego) i to, że ziemianie
lubili „bywać” (herbatki, wieczorki taneczne, bale, rauty, zabawy, zjazdy
rodzinne etc.). Co ciekawe w domu przyjmowano między 12 a 13 w południe i 17 a
18 po południu. Wizyta powinna być rewizytowana w ciągu kilku miesięcy. Ciekawostką
są także bilety wizytowe, zaproszenia i tytulatura stosowana w korespondencji.
Salon dworu w Koszutach. Obecnie Muzeum Ziemi Średzkiej Dwór w Koszutach.//s. 180-181 |
Autor szczegółowo też opisuje
rozkład posiłków w ziemiańskim domu, nakrycie stołu, stosunek do alkoholu,
przebieg obiadu proszonego (co działo się przed obiadem, kolejność podawania
dań, gdzie przebywano po obiedzie), tolerowane zachowania przy stole (z kim
rozmawiać, kogo zabawiać, o czym prowadzić konwersację), kwestię siadania
dzieci przy stole z dorosłymi. Czytelnik dowie się również o prawidłowych
tytułach arystokratycznych, heraldyce, herbach rodzinnych, koligacjach i
nazwiskach. Przykładowo żona hrabiego to hrabina, córka hrabianka, a syn także
hrabia. Żona barona to baronowa, córka baronówna, a syn także baron.
Magdalena ks. Radziwiłłowa z wnukami, ok. 1930 // s. 252. |
Intrygujący jest również rozdział
poświęcony wychowaniu i edukacji dzieci, który rozpoczynał się w domu, a
kończył w szkołach i na uniwersytetach. Oczywiście nikt wówczas nie słyszał o
bezstresowym wychowaniu. Wówczas wychowanie oparte było na rygorach, bezwzględnym
posłuszeństwie dorosłym (sprzeciw był wykluczony) i dyscyplinie. Główna zasada
zabraniała odzywania się dzieciom do rodziców, jako pierwsze; nie wolno było
siedzieć, gdy rodzice mówili stojąc. Nie rozczulano się nad dziećmi i wymagano
od nich hartu, wytrzymałości i odwagi. Oczywiście stosowano kary cielesne, a
oprócz tego pouczano, straszono, wyśmiewano i ośmieszano dzieci, co miało na
celu wyrobić w nich mechanizm obronny. Czasami istniał podział, że córka była
karana przez matkę, a syn przez ojca. Nie trzeba tu dodawać, że dzieci otoczone
były niańkami, guwernerami i wszelkiej maści opiekunami, a sami rodzice
zachowywali dystans i rzadko widywali się z nimi. Po wojnie wychowanie dzieci
przestało być tak bardzo restrykcyjne i zmieniono podejście do niektórych
kwestii wychowawczych. Autor przedstawia także krótką charakterystykę
najważniejszych szkół, w których dzieci zdobywały wykształcenie. Dość frapujące
są też rozdziały dotyczące wnętrz mieszkalnych, pojazdów i zatrudnionej służby.
Poznać można hierarchię panującą w służbie, ubiór, podział na służbę domową i
służbę folwarczną i tolerowane zachowania.
Tomasz Adam Pruszak właściwie w
każdym z rozdziałów podejmuje próbę odniesienia do życia arystokracji w czasach
nam współczesnych. Nawiązuje do ich rodowych siedzib, w których obecnie
mieszczą się w większości muzea i hotele; powojennej emigracji; współcześnie organizowanych
bali ziemiaństwa a nawet bali debiutantów; odbytych ślubów; przynależności do
organizacji; przyjętych zasad i stosowanych form zachowania. Wyszła z tego dość
ciekawa analiza.
Książka zasługuje z pewnością na
uwagę i jest lekturą obowiązkową dla tych, którzy uwielbiają podobne tematy. Autor
we wspaniały sposób i z empatią ukazuje świat, pełen honorowych i zwyczajowych
zasad, obowiązującej etykiety i konwenansów, przywiązania do tradycji, patriotyzmu
i kulturowych wartości. To kolejna wspaniała perełka traktująca o życiu
codziennym na ziemiach polskich w przeszłości.
Tomasz Adam Pruszak, Ziemiański savoir - vivre, Dom Wydawniczy PWN, wydanie 2014, okładka twarda, stron 376.
Wspaniałe są te wydawnictwa PWN, a Ty pięknie o nich piszesz, nie tając swojej fascynacji poruszaną tematyką.
OdpowiedzUsuńTak, zgadza się książki są pięknie wydane i zawierają frapujące treści :)
UsuńDziękuję :)
Przeczytałabym z ogromną przyjemnością, więc za ten piękny opis dzięki:)
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się wspomnienie Starowieyskiej-Morstinowej "Dom" - bardzo dużo podobieństw, zdziwień, a przede wszystkim zachwytów.
Nie czytałam jeszcze tej pozycji, więc dziękuję za przypomnienie :)
UsuńNo właśnie ja też przy tych książkach nie jestem całkiem obiektywna, bo uwielbiam okres przedwojenny. Co do autorów to Łozińscy piszą świetnie, z Pruszakiem mam problem, bo przy Ziemiańskim świętowaniu się zmęczyłam, ale o savoir vivrze napisał genialnie:)
OdpowiedzUsuńDwie części ziemiańskiego świętowania tez mi się bardzo podobały, ale pewnie tam jest za wiele poruszonych tematów, stąd może takie Twoje odczucie. Rzeczywiście jednak tematy związane ze stylem bycia i zachowaniem są lżejsze :)
UsuńMyślę sobie, że pojęcie dobrych manier odeszło dziś do lamusa, a to wielka szkoda, bo choć pewne zasady bon tonu wydają się dziś przestarzałe, inne nie do przyjęcia, to jednak życie w świecie bez zasad jest pełne chaosu. Lektura zapewne momentami budzi zdziwienie, ale i tęsknotę za ładem i uporządkowaniem.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem zasady powinny być jak najbardziej wpajane nam i to ciągle. niestety w dzisiejszych czasach, tendencjach rozprzężeniowych rodzinę, z brakiem poszanowania do historii, tradycji, kultury i religii, nie będzie dobrze.
UsuńNie będzie i nie jest, zwłaszcza, kiedy to co można było ostatnio obejrzeć na szklanym okienku jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w naszych zakładach pracy (czyli żadne zasady nie obowiązują)
UsuńNiestety.
UsuńKsiążkę "mam na oku", jednak ze względu na dużą liczbę książek, które mają ukazać się na dniach i tych, które już się ukazały, a jeszcze ich nie mam (a bardzo chcę) muszę dokonać selekcji. Niestety... Chciałoby się wszystkie.
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś swe wrażenia po lekturze. Takie książki-perełki zawsze u mnie stoją w biblioteczce na honorowym miejscu. Może i ta wśród nich będzie?
Niestety to prawda. Niektóre pozycje są bardzo interesujące.
UsuńJa często zaglądam do takich książek, uwielbiam je, czytam fragmentami, podziwiam to, co na fotografiach...
Książka bardzo interesująca. Niektóre zasady pewno dzisiaj mogą budzić śmiech, ale większość z nich powinniśmy sobie odświeżyć, bo niestety często zapomina się o dobrych manierach.
OdpowiedzUsuńOczywiście, masz rację :)
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńchciałabym się spytać, czy w książce dużo miejsca poświęcono XIX w. wiekowi, mojej ulubionej epoce, czy został on raczej potraktowany marginalnie, jako że autor skupił się według słów Pani na dwudziestoleciu międzywojennym?
Mam bowiem dylemat podobny do pani Magdaleny Biograff (znakomitej autorki, posiadam wszystkie jej książki, które są dostępne na rynku), że chciałabym sobie kupić kilka interesujących książek, ale niestety muszę dokonać selekcji ...
dobry wieczór, tak to głownie początek XX wieku i dwudziestolecie międzywojenne. Można jednak znaleźć informacje z XIX wieku. Sama pozycja jest bardzo ciekawa.
UsuńDziękuję Pani bardzo, przy okazji częściej będę na Pani blog zaglądać, bo jest baaardzo interesujący :-).
OdpowiedzUsuń