29 czerwca 2012

Katarzyna Zyskowska - Ignaciak, Upalne lato Marianny.

Rzadko mi się zdarza, że książkę pokocham. Tak, tak, pokocham, prawdziwie, do zatracenia i zagniecenia stron z lubością czytanych i przekładanych. Są takie książki, które niesamowicie współgrają z moją osobowością, charakterem i zainteresowaniami. Ci, którzy mają romantyczne dusze, pragnące wracać do przeszłości przodków, łatwo się wzruszają i są sentymentalni, lubią określony stary styl, będą wiedzieć, o czym piszę. To powieść utkana z delikatnej siateczki, trudno to jednoznacznie określić, ale podczas czytania to jest odczuwalne.

Katarzyna Zyskowska – Ignaciak napisała właśnie tego rodzaju książkę, która wyraźnie wpisała się w słowo ulubione i dla duszy. To powieść, w której nikt nigdzie się nie śpieszy, która cieszy sielskim lenistwem, polami, kłosami, płynącą rzeką, a panujący letni upał staje się niemal wyczuwalny dla czytającego. Czytając książkę miałam wrażenie jakbym oglądała stare, wyblakłe, pożółkłe zdjęcia. To powieść, która ułożona jest właśnie z takich ulotnych migawek, które łączą się ze sobą i tworzą nierozerwalną całość.

Jest lato, dodajmy upalne lato roku 1939. Przed osiemnastoletnią Marianną, córką ziemianina Aleksandra, która wzorowo zdała maturę i dostała się na studia prawnicze do Warszawy, szeroki świat otwiera ramiona. Wychowana wraz z bratem po śmierci matki przez ojca i gospodynię Gabrielę, dziewczyna nie chce spędzić życia na wsi, ani wychodzić za mąż, ani rodzić dzieci. Twierdzi, że nie taka jej rola. Pragnie odmiany dla siebie, nowych wyzwań, przygód, a co więcej spełnienia i wolności, takiej, jaka istnieje w książkach i czasopismach, których nie powinna czytać. Nie docierają do niej opinie z gazet czy innych ludzi na temat zbliżającej się zawieruchy. Wojna? Jaka wojna, jeżeli Marianna jak rzetelnie zaplanowała przyszłość. W dodatku na wsi pojawia się On, przystojny, bezczelny, zuchwały, ten, który rozbudza w panience zakazane uczucia.

Upalne lato Marianny to nie tylko historia tej panienki z dworu, ale również opowieści o ludziach, z którymi się zetknęła czy przyjaźniła. Każdy rozdział poświęcony jest innej postaci, a mimo to nadal czytelnik wgłębia się w myśli i czyny Marie. To powieść, w której Autorka znakomicie przybliża czytelnikowi sposób wychowania dzieci przed II wojną światową. Dziś może wydawać się nam śmieszne, że nie rozmawiano i nie wolno nawet było rozmawiać o seksualności, miesiączce, namiętności, miłości, a pozycja kobiet, które ponosiły konsekwencje swoich czynów i niejednokrotnie żyły z piętnem hańby, była znacznie niższa niż mężczyzn. To także powieść o dorastaniu, o wewnętrznym dojrzewaniu, zauroczeniu, pierwszej miłości i namiętnych uczuć oraz próbie ich zrozumienia.

To lektura, od której nie łatwo się oderwać podczas czytania, do której można często wracać i zatracać się na nowo. Język powieści zachwyca, nieco mniej korekta, ale na to można przymknąć oko w obliczu całości. Wyśmienita lektura:)


Katarzyna Zyskowska - Ignaciak, Upalne lato Marianny, wydawnictwo MG, oprawa twarda, stron 256.

ZWIASTUN KSIĄŻKI (WARTO OBEJRZEĆ)

BLOG AUTORKI

27 czerwca 2012

Shirlee Busbee, Uległa i posłuszna.

Idąc za ciosem po Lindsey sięgnęłam po książkę autorstwa amerykańskiej autorki historycznych romansów Shirlee Busbee. Pozycja owa ukazała się nakładem wydawnictwa Bellona, która specjalizuje się w wydawaniu książek czysto historycznych, acz cieszy mnie to bardzo, że postanowiono wydawać różnorodne powieści historyczne rownież takie przeznaczone dla kobiet.

Akcja powieści rozgrywa się w Dewon w Anglii i prologiem rozpoczyna w roku 1795, aby następnie przenieść czytelnika do roku 1808. Siedemnastoletnia Isabel w dość niespodziewanych okolicznościach znalazła się pod kuratelą młodego Marcusa Sherbrooka. Jest dziewczyną, która ciągle prowadzi spory z Marcusem i skrycie pragnie, aby jej prawowity opiekun zobaczył w niej w końcu kobietę. Po kolejnej kłótni nieszczęśliwa Isabel spotyka nad jeziorem rozczarowanego postawą swojej wybranki serca sąsiada około trzydziestoletniego Hugh. Isabel proponuje Hugh małżeństwo i wspólne życie w Indiach. Ucieczka Isabeli wstrząśnie Marcusem, który nawet po jej powrocie z małym synkiem już, jako wdowy i zamieszkaniu w sąsiedztwie, przez kolejnych dziesięć lat będzie unikał. Przypadkowe spotkanie i niesamowity pomysł Marcusa sprawi, że drogi tych dwojga na nowo się połączą, lecz już w zupełnie inny sposób.

Uległa i posłuszna zawiera w sobie elementy romansu z domieszką szpiegowskiej sensacji. Jak na dobrą powieść przystało jest, więc miłość, jedyny wybraniec/wybranka serca, namiętność, pożądanie, tajemnica, ekscytacja przygodą, a nawet porwanie i działanie dla dobra polityki Anglii. Dobrze się czytało, szybko, ale tłumaczenie jest uwspółcześnione, co niestety trochę mi przeszkadzało. Po za tym mimo subtelnych i wymyślnych zastosowanych metafor, moim zdaniem strefa dotycząca krążącej energii wokół namiętności i pożądania jest jednak słabo ujęta albo inaczej mniej wyczuwalna. Może jednak podobać się wątek sensacyjno-szpiegowski, choć momentami też trochę naiwny, acz jest nieco otwarty i przy puszczam, że ciąg dalszy nastąpi w kolejnych książkach.

Lektura jednak na pewno podziała odprężająco i zapewni dobrą zabawę. Warto nadmienić, że w najbliższym czasie zostaną wydane kolejne powieści Shirlee Busbee: Waleczna i krucha, Przebiegła i niewinna.


Shirlee Busbee, Uległa i posłuszna, wydawnictwo Bellona, czerwiec 2012, tytuł oryginalny: Surrender Becomes Her, przełożyła: Barbara Cendrowska - Werner, oprawa miękka, stron 376.

25 czerwca 2012

Johanna Lindsey, Czuły drań.

Już dawno tak setnie nie bawiłam się przy czytaniu książki. Przy okazji czas snu podczas poprzedniej nocy nie należał do moich najdłuższych. Co prawda przeciętnie śpię po sześć godzin i tego pilnuję, tym razem nie udało mi się. Okazało się, że mój wybór okazał się słuszny, bowiem powieść Johanny Lindsey okazała się lekturą zarówno pochłaniającą jak i odprężającą.

Jak oprawa graficzna książki wskazuje to oczywiście romans osadzony w realiach początku XIX wieku. Do Anglii przybywa wraz z przyjacielem rodziny, acz wbrew i bez wiedzy swoich pięciu krewkich braci, młoda Amerykanka Georgina Anderson, która po sześciu latach czekania na narzeczonego postanawia sama go odszukać. Szybko jednak okazuje się, że owa hołubiona przez lata „miłość” nie była przeznaczona dla dziewczyny. Wściekła, rozżalona na Anglię i Anglików, za wszelką cenę postanawia nie czekać, ale wrócić jak najszybciej do domu. Utraciwszy pieniądze w mało sprzyjających okolicznościach wraz ze swoim opiekunem, zatrudnia się na statku płynącym na Jamajkę. Musi jednak wcielić się w rolę chłopca kajutowego kapitana, a jak się wkrótce okazuje osobnika- Anglika- Głaza -rozwydrzonego, acz przystojnego arystokratę, z którym zetknęła się już na lądzie. James Malory wraz z pojawieniem się dziewczyny w przebraniu, świetnie się zaczyna bawić i absolutnie – choć do czasu – nie zamierza jej demaskować. Jaki tego efekt? Mieszanka wybuchowa gwarantowana. Zainteresowanych odsyłam do książki napisanej z polotem i humorem, gdzie akcja i emocje zmieniają się jak w kalejdoskopie.

Świetna odprężająca lektura, znakomicie nadająca się na letni wypoczynek. Mowa w niej nie tylko o miłości pełnej uniesień, ale również o nadmiernej opiekuńczości braterskiej. Akcja toczy się w Anglii, Ameryce, ale w głównej mierze na statku. Autorka skupia się właściwie jedynie tylko nad tymi wątkami, bogato je rozwijając. Niewątpliwie Autorka ma lekkie pióro, a tłumaczenie polskie zasługuje na uznanie.  Jestem ciekawa innych książek Lindsey, bo z tego, co się dowiedziałam, jest Ona znaną i cenioną autorką powieści historycznych.



Johanna Lindsey, Czuły drań, wydawnictwo Świat Książki, maj 2012, tłumaczenie: Elżbieta Kowalewska, oprawa miękka, stron 352.

24 czerwca 2012

Krystyna Kaplan, Zdarzyło się w Marienbadzie. Miłość, polityka, intryga.

Epoka edwardiańska kojarzy się większości z modą na wielkie kapelusze zakładane przez kobiety. Rzeczywiście to prawda, moda wówczas panująca była rzec by można nieziemska i wkraczała na nowe tory wyzwań. Nie tylko jednak o nich można przeczytać w książce Krystyny Kaplan opartej na faktach historycznych. Autorka połączyła historię, warstwę ikonograficzną z powieścią. Zabieg, który mógłby się nie udać, a jednak Kaplan wyszedł on znakomicie.

Autorka zajęła się rekonstrukcją wizyty króla Wielkiej Brytanii i cesarza Indii Edwarda VII w Marienbadzie latem 1906 roku. Przybywał on tam wielokrotnie, ale zawsze bez żony Aleksandry i kochanki Alice Keppel. Przedstawia nie tylko wygląd ówczesnego kurortu z jego najmodniejszymi kawiarniami, hotelami, placami, sklepami, ale również postacie, które naprawdę istniały. Treść dialogów została zainspirowana biografiami, wspomnieniami dziennikarzy lub lekarzy oraz marienbadzkimi kronikami. Postać Amerykanki Betty Allen i detektywa należą do wyobraźni Autorki. Okazało się jednak, że wymyśleni przez Kaplan anarchiści rzeczywiście przybyli do kurortu latem 1906 roku.

Edward VII nie jest jedynym kuracjuszem przebywającym incognito w Marienbadzie. Zjawia się tu mnóstwo znanych postaci: monarchów, arystokratów i bogatych ludzi. Król ma swoją własną ochronę, zaplanowane dni przed sobą, obserwowany jest bacznie przez gości i mieszkańców kurortu, wbrew zaleceniom lekarza nie stroni od rozrywek, używek i angielskiego obiadu, a poza tym zawsze ma pewien błysk w oku na widok pięknych kobiet. Czas królowi płynie całkiem miło, ale do chwili, gdy w Maienbadzie pojawia się grupa anarchistów, którzy absolutnie nie przyjechali tu wypoczywać. Z drugiej strony poznajemy Marienbad okiem Amerykanki piszącej przewodnik oraz niezwykłe wrażenia kapeluszniczki - postaci prawdziwej - Mitzi Pistl.

Krystyna Kaplan napisała książkę, która może urzekać czytelnika, szczególnie takiego, który żywi nie mały sentyment do czasów edwardiańskich i życia codziennego na początku XX wieku. Książka barwna, żywa, pełna anegdot, w której tło historyczne odgrywa zasadniczą rolę. Mimo, że to właściwie powieść, Autorka nie stroni od podania bibliografii czy przypisów. Warto również zwrócić uwagę na bardzo udaną stronę graficzną wydania. W książce znaleźć można, bowiem wiele ilustracji obrazujących Marienbad i ówczesne życie. Są to pocztówki, wycinki z gazet, fotografie, rysunki. Oprócz ikonografii wydanej w kolorystyce czarno - białej, w książce znajduje się również kolorowa wkładka. Odnaleźć także można dwie mapy Marienbadu widniejące na wewnętrznych stronach okładek.

Książkę czytałam z wielką przyjemnością, bowiem Autorka zadbała znakomicie o detale historyczne. Wspaniale opisuje zarówno architekturę kurortu, jego położenie, jak i ówczesne stroje czy spędzanie czasu. Rzeczywiście jest to powieść, w której odnaleźć można elementy miłości, polityki i intrygi. Polecam!


Krystyna Kaplan, Zdarzyło się w Marienbadzie. Miłość, polityka, intryga, Wydawnictwo Naukowe PWN, Tytuł oryginalny: The Marienbad Affair, Tłumaczenie: Marta Suruło, wydanie pierwsze, 2012, oprawa twarda, stron 344.


Krystyna Kaplan - Dziennikarka, pisarka, reżyserka filmów dokumentalnych, a także plastyczka, która tworzy w technikach batiku i kolażu. Mieszkanka Londynu od ponad 35 lat. Efektem jej różnorodnych zainteresowań i pasji – oprócz wydanego w 2006 r. „Londynu po polsku”, oryginalnego przewodnika również po „polskich” atrakcjach miasta – jest najnowsza książka, łącząca literacką wyobraźnię z bogatym historycznym tłem i sporą domieszką turystycznych smaków Marienbadu.

23 czerwca 2012

Joanna Wieliczka-Szarkowa, Czarna księga Kresów.

Czarna Księga Kresów to książka, która przybliża czytelnikowi kresowe historyczne dziedzictwo i podkreśla, jak ważna jest pamięć o nim. Jak pisze we wstępie profesor Andrzej Nowak książka nawiązuje w tytule do „czarnych ksiąg”, które zazwyczaj mają za zadanie skatalogowanie tragicznych wydarzeń i zarzutów. Ofiarą zbrodni tutaj są Kresy.

Tych Kresów, które były, już nie ma. Przynajmniej na żadnej współczesnej mapie. Zdaje się, że nadszedł ich kres. Jak to się stało? Jak się ta tragedia dokonała? Czyja to wina? Czyje zaniedbanie? Czy mogło być inaczej? O tym, o czym często nie mają siły mówić wydziedziczeni z tamtej ziemi, mówi ta książka. (s. 12-13, wstęp)

Autorka wskazuje historię związku tych ziem z Polską od czasów Kazimierza Wielkiego aż po czasy współczesne. Wraca do tych czasów, gdy Kresy nazywano jeszcze ziemiami ukrainnymi. Opowiada o tragicznych losach Polaków zamieszkujących Kresy, czyli w przybliżeniu terytoria Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy. Ludzie ci na przestrzeni wieków w wyniku licznych prześladowań doznawali wielu krzywd i cierpień. Mimo, że Polacy stanowili mniejszość, odegrali szczególną rolę w utrzymywaniu i przekazywaniu wielopokoleniowej tradycji. Mowa jest nie tylko o tych, którzy wywodzili się z Kresów tak jak: Adam Mickiewicz, Józef Piłsudski, Juliusz Słowacki, ale w głównej mierze o tym, dlaczego na Kresach było mieszkać niebezpiecznie już od czasów dawnej Rzeczypospolitej. Przeczytać można o wojnach toczonych na tych terenach, rozruchach powstańczych, represjach, niszczeniu polskiego dorobku kulturalnego, dokonanych zbrodniach na ludności, działalności nacjonalistów, czystkach dokonywanych przez NKWD, brutalnej polityce komunistów, przesiedleniach. Autorka pisze między innymi o zbrodni wołyńskiej, przetaczając relacje naocznych świadków. 

Czarna Księga Kresów to rzetelny przekaz ważnych wydarzeń, jakie miały miejsce na wschodnich terytoriach historycznych ziem polskich. Podjęty przez Autorkę temat jest ważny dla budowania polskiej świadomości narodowej. Książka napisana przystępnym, prostym językiem, wzruszy nie jednego czytelnika. Nie jest to, bowiem lektura wesoła. To niezwykła opowieść o bohaterach, poświęceniu, patriotyzmie, walce, tragicznym ludzkim losie i cierpieniu. Czyta się z zapartym tchem. Uważam, że Joanna Wieliczka-Szarkowa napisała bardzo ważną książkę.

Kresy to wielka część naszej historii, to nasza tożsamość i nasza pamięć. Do tej pamięci zobowiązują nas zarówno dokonania przodków jak i ich cierpienia. Polska ludność na tych ziemiach była wyjątkowo ciężko prześladowana. Ważne jest, aby w naszej zbiorowej świadomości te wydarzenia nie obumarły. (s. 25-26)


Joanna Wieliczka-Szarkowa, Czarna księga Kresów, wydawnictwo AA, Kraków 2012, oprawa twarda, stron 382.


Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa - historyk, autorka książek: III Rzesza. Narodziny i zmierzch szaleństwa (Kraków 2006); Józef Piłsudski 1867-1935. Ilustrowana biografia (Kraków 2007); Współautorka książki W cieniu czerwonej gwiazdy. Zbrodnie sowieckie na Polakach (1917-1956) (Kraków 2010) oraz serii książek historycznych dla dzieci Kocham Polskę.

22 czerwca 2012

Piotr Korduba, Tymczasem pa, Kochany Skarbunieczku!

W przededniu Dnia Ojca ukończyłam wspaniałą lekturę, na którą złożyły się listy rysunkowe Antoniego Kowalskiego z okupowanego Poznania do syna Jerzego przebywającego wówczas na wsi. Jak przyznaje odbiorca, rysunki owe są czymś prywatnym, intymnym, ale tłem ich powstania były wydarzenia dotyczące całego społeczeństwa polskiego. Mogą wobec tego pomóc zrozumieć i spojrzeć nieco z innej perspektywy na ówczesne życie codzienne, jakie toczyło się w okupowanych miastach. Rysunki znakomicie opracował i przedstawił historię Kowalskich Piotr Korduba.

Owe rysunkowe listy stanowią cudną opowieść o miłości rodzicielskiej, ojca do syna. Czytelnik ma możliwość poznać losy Antoniego, inżyniera w zakładach H. Cegielski, jego żony Sabiny, dentystki oraz ich syna Jerzego (ur. 1936). Rodzice zdecydowali się w tym trudnym okresie lat 1941 – 1944 wysłać synka do rodziny na wieś w okolice Słupcy. Wówczas to powstają rysunkowe listy, które trafiały do rąk ukochanego synka.

Listy są krótkie, niedatowane, ale pełne ciepła, humoru, radości i starannych opisów. Niektóre rysunki zawierają ocenę Jureczka wystawioną dla ojca za nadesłany rysunek wraz z jego inicjałami JK. Nie można w nich znaleźć ważnych informacji, wydarzeń czy dat, odnoszą się one, bowiem do rysunków, które precyzyjnie niekiedy przedstawiają miejsca ówczesnego Poznania. Owe rysunkowe listy stanowią splot rożnych emocji, które miały za zadanie uszczęśliwiać małego chłopca w czasie rozłąki z rodzicami. Brak w nich gestapowców, policjantów, jakichkolwiek zakazów i nakazów. Jedynie, co istnieje, to niemieckie napisy, które być może miały za zadanie pomagać Jureczkowi w nauce czytania. Przybierają za to postać naiwnych dziecięcych rysunków, które przedstawiają Poznań z całym bogactwem wyglądu prawdziwego miasta, w którym mieszczą się: pociągi, tramwaje, rowery, ulice, ogród zoologiczny, fragmenty zakładów, domy, wnętrza zajmowanych mieszkań, mosty.

Bardzo sentymentalna i wzruszająca lektura.WARTO!



Piotr Korduba, Tymczasem pa, Kochany Skarbunieczku! Listy rysunkowe Antoniego Kowalskiego do syna Jerzego z okupowanego Poznania, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2012, oprawa miękka, stron 160.

Piotr Korduba (ur. 1976), historyk sztuki, adiunkt w Instytucie Historii Sztuki UAM. Autor książek "Patrycjuszowski dom gdański w czasach nowożytnych" (Warszawa 2005),"Sołacz. Domy i ludzie" (Poznań 2009), a także napisanego wraz z Aleksandrą Paradowską opracowania o willach i ich mieszkańcach na poznańskim Grunwaldzie, które ukaże się wkrótce. Zajmuje się dziejami architektury, kulturą zamieszkiwania, niemiecko-polskimi relacjami historyczno-artystycznymi.


* zdjęcia własne 

21 czerwca 2012

Volker Klupfel, Michael Kobr, Szczodre Gody.

Zasadniczo nie czytam kryminałów. Piszę zasadniczo, bo z wielkim sentymentem wracam do powieści skonstruowanych przez Agathę Christie. W klimacie jej książek utrzymana jest fabuła Szczodrych Godów.  

Akcja rozgrywa się zimą, w niewielkim górskim pensjonacie w Allgäu krainie na pograniczu Bawarii i Badenii-Wirtembergii, gdzie zostają zaproszeni wraz z żonami między innymi komisarz Kluftinger i doktor Langhammer. Szybko okazuje się, że błogie wakacje mające mieć formę pewnego rodzaju zabawy detektywistycznej, nie są im dane, bowiem w hotelu zostaje zamordowany jeden z gości. W dodatku zwłoki znajdują się w zamkniętym od wewnątrz pokoju. Na wsparcie nie można liczyć, bowiem z powodu śnieżycy istnieje zagrożenie lawinowe, telefony nie działają i właściwie hotel jest odcięty od świata. Śledztwo chce poprowadzić o niesamowitej intuicji acz bardzo moim zdaniem nierozgarnięty komisarz, ale co i raz wtrąca się we wszystko doktor. Ci dawaj, dokuczający sobie wzajemnie, to wybuchowa mieszanka. Przesłuchania gości hotelowych trwają wiec w najlepsze i każdy jest podejrzany o dokonanie zbrodni. W dodatku akurat trwają Szczodre Gody, czyli okres odpowiadający niemieckim Rauhnächte – 12 nocom między Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli. Pierwsza z nich (Rauhnacht) rozpoczynała się o 24:00 w Wigilię i trwała do tej samej godziny 25 grudnia. Ostatnia kończyła się 5 stycznia. Po niej następowało święto Trzech Króli. Wierzono, że w tym czasie zaburzone zostają prawa natury i że nocami domy są nawiedzane przez dusze zmarłych. Nie ma jednak w powieści zbyt wiele nawiązań do owego okresu, poza rolą legend.

Morderstwo popełnione w miejscu z dala od siedzib ludzkich, ludzie zdani tylko na siebie i przestępca czający się wśród gości. Nie jest to nic odkrywczego, ale za to jest dobrze napisane. W powieści można znaleźć zabawne dialogi i bardzo dobry humor okraszony pewna dawką ironii i absurdu. Duet pisarski Michael Kobr i Volker Klüpfel stworzył książkę zabawną, którą dobrze się czyta i co najważniejsze mile spędza się z nią czas.



Volker Klupfel, Michael Kobr, Szczodre Gody, wydawnictwo Akcent, Tłumaczenie: Grzegorz Zaręba, grudzień 2011, oprawa miękka, stron 384.