30 marca 2014

Penny Jordan, Wszyscy mają się dobrze.


Z rodziną wychodzi się tylko dobrze na zdjęciach. Świadomy chyba z nas jest tego każdy, choć czasami, gdy obserwujemy ludzi z zewnątrz mamy wrażenie, że więzi pomiędzy nimi są idealne. Nic bardziej mylnego. Każda rodzina boryka się z mniejszymi lub większymi problemami, dochodzi do kłótni, waśni, zdrad, zatajania pewnych spraw, jest czarna owca i osoba, której się nie docenia. Śmieszna gra pozorów, ale dla ludzi wszyscy mają się dobrze. Doskonała rodzina nie istnieje.

Tak jest również w przypadku rodziny Crightonów. W niej to Ben, ponad siedemdziesięcioletni dziadek, ma najwięcej do powiedzenia. Właściwie wszystkie decyzje zależą od niego. Kontrola przede wszystkim. Dotyczą one domu, finansów, ba, nawet wiązania się z innymi i roli kobiety w rodzinie. Jest apodyktyczny i nie znosi sprzeciwu. Najgorsze jest jednak to, że mimo spłodzenia dwóch synów- bliźniaków, od początku nie traktował ich tak samo. To zawsze Dawid miał pierwszeństwo przed Jonem w sercu Bena. To Jonathan musiał ustępować i brać pod uwagę dobro Dawida. Nigdy się nie sprzeciwiał ani ojcu, ani bratu. Poślubił Jenny, dziewczynę Dawida, gdy ta potrzebowała pomocy i bez szemrania zgodził się, na to, gdy Dawid, który powrócił do rodzinnego miasta z młodziutką żoną Tiggy, grał pierwsze skrzypce w prowadzonej kancelarii prawnej. To nic, że przez lata całą pracę wykonywał właściwie Jon, a Dawid spijał jedynie śmietankę i nie był typem poczciwca. Należy akceptować sprawy zgodnie z oczekiwaniami seniora rodu.

Tajemnice, problemy, zadawnione waśnie zaczęły wychodzić na światło dzienne, gdy bliźniaki mają już na karku pięćdziesiątkę i dzieci. Właśnie organizowane jest wielkie przyjęcie na ich część i ma przyjechać do posiadłości Bena cała rodzina. Pobyt jednak nie wpływa kojąco ani na związek Oliwii i jej chłopaka Caspara, ani na pustą lalkę Tiggy, ani na Dawida, ani na cioteczną babkę Ruth, ani na sprytnego cynika Maksa, ani nawet na cichą i obowiązkową Jenny. Prywatne sekrety wychodzą powoli na jaw i staja się trudne do zaakceptowania przez innych. 

Książka Penny Jordan niesie w sobie swoiste oczyszczenie. Nie jest tak, że każda sprawa zostaje w niej rozwiązana do końca i to w dodatku pozytywny sposób. Czytelnik musi sobie dopowiedzieć pewne wydarzenia i sam wyciągnąć wnioski z postępowania bohaterów. Nie nazwałabym tej książki lekką, bowiem jak sami chyba rozumiecie, dla każdego z nas problemy rodzinne nie należą do takowych. Mimo wszystko należy się z nimi zmierzyć, a przynajmniej zawsze próbować.  



Penny Jordan, Wszyscy mają się dobrze, wydawnictwo Harlequin, wydanie 2014, tłumaczenie: Klaryssa Słowiczanka, okładka miękka, stron 320.

29 marca 2014

Tomasz Szwed, Zima w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce.



Zima w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce to kolejny tom opowieści autorstwa Tomasza Szweda przeznaczony dla dzieci. Seria tych książek nieodmiennie przypomina mi pozycję O czym szumią wierzby. Znajdziemy tu bowiem niebotyczny czar, urok, brak pospiechu, cudowna atmosferę i zwierzęta, które mówią, odczuwają i zachowują się jak ludzie. 

Na książkę złożyły się teksty stanowiące odrębne, zamknięte rozdziały. Każdy z nich opowiada o innych zwierzętach i o tym, w jaki sposób przygotowały się do zimy i o tym, w jaki sposób ją spędzają. Mały czytelnik pozna, kto kradnie zapasy w klinice; gdzie mieszka Kuna Czeremcha; dlaczego Omyk wystraszył się białego potwora; dlaczego miód leci z nieba na głowy dwóch Niedźwiadków; jak wygląda życie w tunelach w okresie wielkiego mrozu; cóż to takiego Nora Opieki dla Leciwych Zwierząt; skąd wzięła się woda w tunelach i jak wyglądała akcja ratunkowa; cóż to takiego hipotermia i co dzieje się w lesie, gdy kończy się zima. 


Każda opowieść to niesamowita przygoda, ale też nauka właściwego postępowania i zachowania w sytuacjach kryzysowych, niebezpiecznych, zagrażających życiu, czyli to wszystko, co może spotkać każdego z nas. Nie wszystkie zwierzęta zasypiają w sen zimowy. Te, które nie śpią mają liczne przygody.  Pomocy zawsze udzieli Klinika i Pogotowie Ratunkowe, a Pan Szop założy Norę Opieki dla Leciwych Zwierząt. 


Charakterystyczne dla książki jest ukazanie niespiesznej atmosfery, pełnej ciepła, czasem wręcz delikatności i czułości. Piękne określenia w rodzaju: Miodowe Słonko, Dzięgielowa Górka, Kotlinka za Jodłowym Zagajnikiem oraz opisy przyrody, koją dusze i sprawiają, że książkę czyta się z wielka przyjemnością. Warto zaznaczyć, że to już trzecia część opowieści o Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce, a za subtelne, klasyczne ilustracje odpowiedzialna jest Aneta Krella-Moch. Warto bliżej poznać wszystkie trzy części opowieści o zwierzętach i stworzonej przez nich Klinice.




Tomasz Szwed, Zima w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce, wydawnictwo Bis, ilustracje Aneta Krella-Moch, wydanie 2014, oprawa twarda, stron 136.

28 marca 2014

Włodzimierz Kalicki, Powrót do Sulejówka. Opowieść o dworku marszałka Piłsudskiego.



Przeszłość i ówczesne życie codzienne nadal niezmiernie w nas wzbudzają ciekawość. Pragniemy dowiedzieć się nie tylko o ubiorze interesującego nas czasu, ale o metodach spotkania wolnego czasu, miejscach zamieszkania i sposobach urządzania wnętrz. Interesuje nas życie zwykłych mieszkańców, ale fascynuje życie osób znanych ze sceny artystycznej, kulturalnej czy politycznej. Z tej ostatniej mocno w świadomości Polaków zakorzeniła się osoba Józefa Piłsudskiego. Mniej życia politycznego, a więcej prywatnego Marszałka odnajdziemy w pozycji autorstwa Włodzimierza Kalickiego, bowiem tematem przewodnim i główną rolę odgrywa tutaj dom w Sulejówku.


Powrót do Sulejówka to historia dworku Józefa Piłsudskiego, toteż autor przedstawia czytelnikowi wszystkie etapy dziejów tego miejsca od chwili zakupu jeszcze drewnianego dworku przez Aleksandrę Szczerbińską w roku 1921 aż po rok 2000 i momentu przekazania dworku Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego. To dom jest tu w centrum uwagi, a sprawy polityczne zostają przedstawione przez autora jedynie wówczas, gdy mają z nim związek. Na początku drewniaczek funkcjonował jedynie, jako miejsce do wakacyjnego odpoczynku. Ze względu na stan nie można było tu mieszkać zimowa porą. Z czasem Aleksandra pragnęła, aby w Sulejówku zamieszkali na stałe, toteż najpierw był pomysł wyremontowania starego dworu. Niestety koszty miały być kolosalne, szybko wiec zrezygnowano z tego pomysłu. Za to zawiązany został Komitet Żołnierza Polskiego, który zbierał składki na nowy dom dla Piłsudskiego. Stylizowany szlachecki dworek zaprojektowany przez Kazimierza Skórewicza wybudowano na działce „Milusin” nieopodal drewniaczka. Dom budowano w bardzo szybkim tempie, toteż okazało się, że też i szybko wymaga remontu. Dworek urządzony był przez ofiarodawców. Autor przedstawia rozmieszczenie i wystrój wnętrz dworku. Zwraca uwagę na pamiątkowe prezenty i ulubione miejsca członków rodziny. Drugie miejsce, bowiem pod dworku, zajmują w książce jego mieszkańcy: oprócz Marszałka, to Aleksandra i ich córki.


Piłsudski zamieszkał na stałe w Sulejówku, gdy wycofał się z polityki w 1923 roku. Najpierw mieszkał jeszcze w drewniaczku, potem już w nowym domu. To tu przyjmował gości, toczył zakulisowe rozmowy dotyczące spraw politycznych kraju, cieszył się ze stałej obecności córek i żony i mile spędzał czas z sąsiadami i przybywającymi tu gośćmi. Autor kreśli również historie dworku w Sulejówku po śmierci Piłsudskiego w 1935 roku, w okresie II wojny światowej, w czasach PRL-u aż po chwilę założenia tu muzeum. 


Książka otrzymała oprawę graficzną stylizowaną na starą, zaniedbaną i poplamioną kawą. Robi to wrażenie. W dodatku w tekst wspaniale wkomponowane są liczne fotografie zarówno oficjalne jak i prywatne.  Autor wykorzystał liczne wspomnienia, artykuły i opracowania dotyczące powziętego tematu, które można odnaleźć w spisie usytuowanym na końcu książki. Niewątpliwie Włodzimierz Kalicki potrafił odtworzyć życie w Milusinie i zachęcić czytelnika do odwiedzenia tego miejsca obecnie. 



Włodzimierz Kalicki, Powrót do Sulejówka. Opowieść o dworku marszałka Piłsudskiego, wydawnictwo Agora,  wydanie 2014, oprawa twarda, stron 132.

Muzeum w Sulejówku

23 marca 2014

Julian Tuwim, Moja miłość.


Dzięki tej niewielkiej objętościowo książce czytelnik poznaje Tuwima od bardzo prywatnej strony, doświadcza bowiem jak wielkim uczuciem darzył poeta swoją żonę Stefanię. O etapach tej miłości pisze w przedmowie książki Tadeusz Januszewski.  Poznali się w Łodzi w roku 1912. Tuwim miał wyprzeć swoją żonę w dorożce, a w poznaniu jej pomógł mu kolega. Panna Stefania Marchwówna z Tomaszowa Mazowieckiego po pięciu dniach jednak wyjechała, ale pozostawiła zakochanego po uszy w niej Juliana. Ten pisał do niej żarliwe listy, powstawały też wiersze i poematy o miłości. Stefania była jego muzą i wielką, jedyną miłością. Po siedmiu latach – siedmiu jesieniach- została jego żoną. Nadal jednak nawet po upływie lat zarówno w listach do żony, jak i w utworach literackich, Tuwim dzieli się tęsknotą i miłosnymi uniesieniami.


Część z tych wierszy i listów znajdziemy w tomiku Moja miłość, który ukazał się nakładem wydawnictwa Iskry.  W zachowanych listach, ułożonych w książce w sposób chronologiczny, tytułował narzeczoną "jasną, kwietną, najcichszą panienką", „kwiatkiem, swoim błękitnym”, żonę - "Stefusią słodką", „sercem drogim”, „Serduszkiem swoim”, „Stefulinką”, „najmilszą Stefusią”, „Stefurką” „ "swoim dziwem i Jezusikiem", „swoją zawsze i wiecznie najsłodszą i najświętszą Stefcią”,, "dziecinką swoją pierworodną i świętą". Listy są wyrazem miłości, ale i tęsknoty w chwilach rozłąki między zakochanymi. Listy pisane na samym początku znajomości są pełne wątpliwości i jeszcze niepewności wobec uczuć Stefani wobec niego. Gorliwie jednak zależy mu na tym, aby zdobyć uznanie i miłość młodej dziewczyny. Gdy jest już pewien jej uczuć, upaja się swoim szczęściem. Ubóstwia żonę, uwielbia, uważa się za wielkiego szczęściarza. W chwilach rozstania określa siebie jako „biednego samotnika”. Jestem w ogóle przestraszony życiem, kiedy Cię nie ma o pięć kroków ode mnie[1]. Jest  kochankiem, mężem i przyjacielem. Z drugiej strony Julian tak jak każdy mężczyzna daje czasami upust żartobliwego zniecierpliwienia i niezrozumienia wobec żony.

Pomijam brak litery „j” w trzecim od końca słowie tego zdania, ale, jeżeli mnie pamięć nie myli, posłałem Ci 550 złotych i 15 dolarów. Marychnie dałaś 125 złotych, a więc wydałaś 425 zł i 15 dolarów przez jeden tydzień?[2]

Od razu jednak wybacza małe grzeszki, bowiem dodaje w kolejnej linijce: Na zdrowie, Stefuszko! Za kilka dni dostaniesz gotówkę. W listach można odnaleźć też żartobliwy, a zarazem pełen delikatności i tkliwości głos Tuwima.

Z kolei wiersze wydają się dopełnieniem listów i jawnym potwierdzeniem i wyznaniem uczuć Juliana. Owe wiersze miłosne to niemalże modlitwy i litanie opiewające miłość i namiętność do Stefani, której zresztą wiele utworów poeta w ciągu swojego życia dedykował. To erotyki pełne namiętnych uniesień, otwartości, subtelnej pochwały ciała kobiety i miłosnych zaklęć. Niektóre z wierszy rejestrują niepewność, tęsknotę, marzenia, rozterkę i są pełne niedopowiedzeń. Poeta zalecał, że Trzeba kochać po majowemu, Jak najgłupiej i jak najprościej. Cierpieć, ginąć, nie wiedząc czemu, Nie dla ciebie, lecz dla miłości[3]. Wiele z tych wierszy śpiewali Ewa Demarczyk, Czesław Niemen, Marek Grechuta. Najbardziej znane to: Grande Valse Brillante, Mimozami jesień się zaczyna, Wyratuj ty mnie z męki. W lirykach widoczna jest wirtuozeria operowania słowem.

Zarówno listy jak i wiersze są świadectwem tego, jak Tuwim czule potrafił pisać o miłości. Nie wstydził się wyrażania swoich uczuć wobec żony. Nic się nie zmienia mimo upływu lat trwania związku. Wiele w jego słowach odnaleźć można głębokiej czułości, szacunku, umiłowania nie tylko ciała, ale i duszy towarzyszki życia. Nie jest to miłość zaborcza, ale taka, która pozwala rozwijać się i cieszyć wolnością zainteresowań drugiej osoby. Tuwim niewątpliwie pokazuje jak można opiewać miłość w poezji, ale również jak tę miłość pielęgnować i wpływać na jej rozwój jako mężczyzna. Uczucie, jakim darzył żonę było głębokie, intensywne, barwne, niepozbawione wrażliwości, jedyne, niepowtarzalne. Płakać można ze szczęścia, jeżeli się tak kocha, jak ja Ciebie. [4]


[1] Julian Tuwim, Moja miłość, Warszawa 2014, s. 39. 
[2] Tamże, s.40. 
[3] Tamże, s. 91. 
[4] Tamże, s.46.



Julian Tuwim, Moja miłość, wydawnictwo Iskry, wydanie 2014, wybór i opracowanie Tadeusz Januszewski, oprawa twarda z obwolutą, stron 116.

17 marca 2014

Joanna Jurgała-Jureczka, Zofia Kossak. Opowieść biograficzna.

Wydaje się, że Zofia Kossak (1889 -1968) jest postacią nieznaną. Nie wiem czy na pytanie, kim była, znalazłoby się wiele osób, które potrafiłoby odpowiedzieć na to pytanie. Owszem nazwisko Kossak praktycznie wszystkim wiąże się z malarstwem. I dobrze, bo Zofia Kossak była wnuczką Juliusza Kossaka, a Wojciech Kossak był bratem bliźniakiem jej ojca Tadeusza. Ponadto trochę na początku sama malowała, acz jej drogą życia stała się ta literacka.  Prywatną jak i literacką treść życia odsłania nam za kurtyny Joanna Jurgała – Jureczka. Wydaje się, że nikt inny nie mógłby napisać biograficznej opowieści o Zofii Kossak. Autorka była, bowiem kierownikiem Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej w Górkach Wielkich i od lat prowadzi badania nad biografią i twórczością Zofii Kossak i literatów związanych ze Śląskiem Cieszyńskim.
Autorka zastosowała w książce typowy dla biografii układ chronologiczny. Tyle, że nie są to płynne, długie opowieści, jakie zazwyczaj spotykamy w tego typu pozycjach. W każdym rozdziale czytelnik odnajdzie krótkie urywki dotyczące życia i twórczości Zofii Kossak. Przypomina to trochę pewnego rodzaju wycięte kadry z filmu. Przyznam się, że taka szarpanina nie wpłynęła kojąco na mnie podczas czytania. Brakowało mi powiązań tych skrawków ze sobą, stworzenie jednej płynnej całości. Nadzwyczaj widoczne jest to w opowieściach dotyczących życia Zofii w Kośminie, na Wołyniu, w Górkach Wielkich. Z racji zainteresowań byłam też nieco rozczarowana, że wiadomości dotyczącego tych czasów nie zawierają zbyt wiele miejsca w książce.  Płynniejszego i nieco gładszego charakteru ma jednak moim zdaniem druga połowa książki traktująca o okresie II wojny światowej, pobycie Zofii w Anglii i życiu w Górkach Wielkich po powrocie do Polski. 

Brak spójności w tekście nie oznacza jednak, że książka nie zasługuje na uwagę czytelnika. Jest wręcz odwrotnie. Owe niedopowiedzenia mogą się czytelnikom podobać. W dodatku tekst napisany jest nieśpiesznie, bardzo staranną i piękną polszczyzną. Czytelnik mimowolnie przenosi się w świat końca XIX wieku i początku XX wieku, gdzie panowały zupełnie inne stosunki społeczne na ziemiach polskich od tych istniejących po II wojnie światowej. Opowieści tego okresu nasycone są intensywną paletą barw, rodzinnym ciepłem, bezpiecznym domem, choć nie są to czasy dla Kossaków wolne od smutnych wydarzeń: utonięcie brata Zofii w rzece Wieprz, przeprowadzki, kłopoty finansowe ojca Tadeusza, z których niejednokrotnie ratował go brat Wojciech, śmierć pierwszego męża i śmierć synka Julka, pogrom w majątku rodziców w Skowródkach. Ów smutek nabiera na sile wraz z upływem czytanych stron: czas II wojny światowej, konspiracja, Żegota, obozowe przeżycia, przymusowa emigracja. Nawet powrót do Ojczyzny nie był taki, jaki powinien być. Mimo to wydaje się, że była szczęśliwa, gdy wraz z mężem Zygmuntem Szatkowskim, zamieszkała w domku ogrodnika w Górkach Wielkich, który mieścił się przy zrujnowanym wojennymi zawieruchami dworze. Bardzo silne emocje, które zresztą odbiły się na zdrowiu, musiały towarzyszyć Zofii w 1967 roku, kiedy po raz kolejny, choć zupełnie w innym charakterze, przekraczała bramę obozu w Oświęcimiu.    

Zofia Kossak to nie tylko jednak córka, żona, gospodyni, matka, babcia, konspiratorka, więźniarka, emigrantka, ale też i przede wszystkim pisarka. Joanna Jurgała - Jureczka przeplata jej życie prywatne z pracą twórczą. Zofia debiutowała niewielkimi opowiadaniami w ziemiańskiej prasie, ale dopiero po 1919 roku zaczęła pisanie traktować poważnie i jako źródło dochodów. Wielkim sukcesem okazało się wydanie książki Pożoga. Wspomnienia z Wołynia. Czytelnicy zapamiętali też ukazanie się książek, nad którymi rodziły się dyskusje i kontrowersje: Krzyżowcy, Bez oręża, Błogosławiona wina, wydane po wojnie Dziedzictwo, książkę dla dzieci i młodzieży Kłopotów Kacperka góreckiego skrzata, Bursztyny i inne. Zofia Kossak pisała powieści historyczne i opowieści hagiograficzne. Po II wojnie światowej książki jej autorstwa zostały wycofane z bibliotek i z półek księgarskich. Nigdy jednak nie ugięła się przed nową władzą. Podpisała list przeciw cenzurze i odmówiła przyjęcia państwowej nagrody. Była wierna zasadom, głębokiej wierze i tradycji, które wpojone jej zostały w rodzinnym domu.

Joanna Jurgała –Jureczka poświęca również miejsce na scharakteryzowanie stosunków panujących w rodzinie Kossaków. Wiadomo, że Tadeusz i Wojciech byli bardzo ze sobą związani. Ten ostatni niejednokrotnie pożyczał pieniądze ojcu Zofii, jak się później okazywało były to pożyczki bezzwrotne. Nie mogły tego odżałować córki Wojciecha, Magdalena Samozwaniec i Maria Pawlikowska – Jasnorzewska, panny światowe, bogate, wyemancypowane, dobrze ubrane. W odróżnieniu od nich Zofia była zwykłą, skromną kobieta, która w przeszłości cieszyła się sielskim i błogim dzieciństwem pełnym psot. Kuzynki zresztą nie przepadały za sobą. 


Niewątpliwie książka zasługuje na uwagę czytelnika. Autorka pozycji przywołuje liczne fragmenty listów, wspomnień osób, które znały Zofię Kossak oraz najbliższej rodziny. Niestety, poza jednym zdjęciem, nie ma tu żadnej bazy ilustracyjnej. Bardzo akurat w tej pozycji tych archiwalnych fotografii brakuje. Dodać jednak należy, że w pozycji są przypisy, jest indeks osób oraz spis ważniejszych opracowań i dokumentów wykorzystanych w pracy nad biografia Zofii Kossak przez autorkę.
  
Joanna Jurgała-Jureczka, Zofia Kossak. Opowieść biograficzna, Dom Wydawniczy PWN, luty 2014, oprawa twarda, stron 328.
Joanna Jurgała-Jureczka - Z wykształcenia historyk literatury, autorka książek i opracowań dotyczących przede wszystkim okresu XX-lecia międzywojennego i czasów PRL-u.  W kręgu jej zainteresowań znajdują się Zofia Kossak, Gustaw Morcinek i inni literaci związani ze Śląskiem Cieszyńskim. Pracowała jako nauczycielka, dziennikarka i kierownik Muzeum Zofii Kossak w Górkach Wielkich.