31 maja 2024

"Czyliż ten naród ma charakter ..." / Cymelia (6).



Czuły Rejtan był od wszystkich opuszczony i marnie zginął.[1] Jego tyran Poniński został bardziej jeszcze od wszystkich z największą podłością czczony; gromadził się pod nim na sejmowe sesje naród. Na tych sesjach, co z wszystkich zbrodni jest największą i prawie do wierzenia nie podobną, Poniński podchwyca naród w jednym słowie i wydziera mu władzę prawodawczą, oddając ją kilku osobom delegacji pod prezydencją ministrów cudzoziemskich.[2] Gdy mu niektórzy obywatele wyrzucali podstęp, nie ma nasz język słowa, który by tu potrafił dostatecznie wyrazić Ponińskiego bezczelność. Odpowiedział udzielnemu narodowi w głos: „Sejm nic stanowić nie może, bo ja tak chcę i tego nie podpiszę.” […]

Tak gdy już zniszczył naród, gdy już wszystkie przyszłe losy współrodaków oddał w ręce cudzoziemców, sprzysięgłych nieprzyjaciół Polski, sam targnął się jeszcze na dawniejsze Rzeczypospolitej ustawy. Prawa już zaszłe poprawia, nowe sam jeden knuje, pod imieniem sancitów[3] ogłasza, obywateli poróżnia, sprawiedliwością kupczy, wszystkie całej Polski majątki na nieskończone czasy zakłóca etc., etc., etc.

Czyliż ten naród ma charakter, w którym jeden człowiek potrafił wypełnić tyle zbrodni bezkarnie? Więcej powiem: w którym taki publiczny złoczyńca nie tylko nie zginął, ale bawił się w kraju, żył lat piętnaście poważany, zasiadał w senacie, tron przybrał go do boku swojego za ministra? Owszem, urzędy handlował, sprawiedliwość przedawał i jeszcze głośno kazał wszystkim powiadać, że u niego wszystko jest na przedaż.[4]

Ale co najboleśniejsza dla Polaka swój kraj kochającego, że i sejm, który ma odrodzić naród, nie okazuje jeszcze własnego temu narodowi charakteru. /…/

 

 

Stanisław Staszic, „Do Panów, czyli możnowładców”, [w:] "Abyśmy o Ojczyźnie naszej radzili." Antologia publicystyki doby stanisławowskiej, oprac. Zbigniew Goliński, Warszawa 1984, oprawa twarda z obwolutą, tekst cyt.: s. 96.



[1] Tadeusz Rejtan, który samotnie przesiedział w izbie kilkadziesiąt godzin (opuścili go w końcu najbliżsi przyjaciele), odrzucił propozycje pieniężne, ocalony od śmierci przez pruskiego generała Lentulusa, skazany został przez sąd konfederacki (właściwie przez samego Ponińskiego) na banicję, lecz pozostał, dzięki wstawiennictwu Adama K. Czartoryskiego (i podobno króla), w kraju. Po jakimś czasie popadł w chorobę umysłową. Zmarł śmiercią samobójczą w 1780 r.

[2] Sejm rozbiorowy był, podobnie jak poprzedni, sejmem delegacyjnym. Po miesięcznym oporze posłów wybrano 18 maja spośród ministerium, senatu i stanu rycerskiego delegację,, która, po sześciokrotnym odraczaniu terminu aż do 20 marca 1775 roku, przygotowała odpowiednie projekty; na jednodniowym posiedzeniu sejmu zyskały wszystkie aprobatę i ratyfikację.

[3] Sancitum (łac) – uchwała, wyrok sejmu lub konfederacji.

[4] Inni zdrajcy przynajmniej pieniądze od nieprzyjaciół pobrane zostawili w kraju. Poniński i w tym szkodził Polsce, bo te pieniądze, które wziął za kraj, znowu marnotrawnie w karty oddał Moskalom, którzy równie jak za zdrajcą ojczyzny, tak i za kartownikiem biegali.


Przypisy z książki. 

29 maja 2024

Tadeusz Dołęga - Mostowicz, Trzy serca.


Trzy serca to powieść wydana w 1938 r. Zostajemy przeniesieni do okresu dwudziestolecia międzywojennego. Po kilku latach pełnych przygód i lekkiego życia, do majątku wrócił hrabia Roger Tyniecki zwany Gogiem. W posiadłości od kilku lat mieszka jego kuzynka, Kate. Matka Rogera ma nadzieję, że syn zakocha się w pięknej i mądrej dziewczynie i w końcu ustatkuje się. Roger rzeczywiście jest oczarowany Kate i podczas organizowanego balu w posiadłości, decyduje się na oświadczyny. Młoda kobieta świadoma jest oczekiwaniom swojej opiekunki i postanawia wyrazić zgodę na małżeństwo. Tego samego wieczoru zostaje wezwana do chorej piastunki Michaliny, która zdradza Kate wielką tajemnicę. Michalina obarcza młodą dziewczynę wielkim ciężarem. Chcąc zmienić los swojego dziecka, jako mamka, zdecydowała się zamienić dzieci. Skromny ekonom Maciek Zudra nie jest więc tak naprawę jej nieślubnym synem.  Kate zostaje postawiona przed trudną decyzją.


Fabuła powieści została zainspirowana faktami opisanymi w gazecie „7 groszy” nr 4/1931, a pierwowzorem Kate była narzeczona Tadeusza Dołęgi – Mostowicza (1900-1939) – Katarzyna Piwnicka, młodsza córka właścicieli majątku w Sikorzu, ulubionego miejsca wypoczynku artystów. On miał blisko czterdzieści lat, ona dopiero siedemnaście. Z racji młodego wieku dziewczyny nie było wtedy mowy o małżeństwie. Poza tym jej rodzice niezbyt przychylnie patrzyli na możliwość zawarcia takiego mariażu. Mimo to pisarz zaplanował zaręczyny na jesień 1939 r. Wówczas Katarzyna  miała skończyć 18 lat. Plany przekreśliła jednak wojna i śmierć Dołęgi-Mostowicza 20 września z rąk wkraczających radzieckich żołnierzy.



Przebywając w Sikorzu, podobno Dołęga- Mostowicz codziennie wstawał o godzinie siódmej, zjadał obfite śniadanie z nieodłączną pięćdziesiątką wódki, następnie od ósmej do dwunastej pisał, a napisany tekst o dwunastej trzydzieści przekazywał przychodzącemu do dworu listonoszowi. Tekst z Płocka przesyłano do Warszawy, a następnego dnia ukazywał się on w prasie. W ten sposób powstała powieść Trzy serca i poszczególne fragmenty innych pisanych w drugiej połowie lat trzydziestych utworów jego autorstwa. Niewątpliwie powieść pokazuje barwne życie ziemiaństwa w okresie dwudziestolecie międzywojennego.

 

Tadeusz Dołega – Mostowicz, Trzy serca, wydawnictwo MG, wydanie 2024, okładka twarda, stron 416. 


14 maja 2024

Aleksander Dumas, Kawaler de Maison-Rouge.

 


Książka zapomniana i niezbyt popularna, a  szkoda. Akcja powieści z 1845 r. Aleksandra Dumas (ojca), rozgrywa się w 1793 r. w Paryżu, po śmierci Ludwika XVI, gdy Maria Antonina nadal jest uwięziona z dziećmi, a w mieście panuje terror. To powieść o przygodach odważnego młodzieńca - Maurycego Lindey'a. Bohater ratuje tajemniczą i piękną kobietę przed zatrzymaniem przez członków Gwardii Narodowej i nieświadomie zostaje wciągnięty w spisek rojalistów mający na celu uratowanie Marii Antoniny z więzienia. Kobieta bowiem znika w nocy, ale Maurycy jest nią oczarowany i postanawia ją odnaleźć. Zaprzyjaźnia się z Genowefą i jej starszym mężem, który uważa Maurycego za przydatnego w jego rojalistycznych intrygach. Maurycy jest oddany sprawie głoszonej przez republikanów, ale czego się nie robi dla uroczej kobiety. Droga prowadzi go na służbę twórcy spisku Kawalera de Maison-Rouge.


Pełna zaskakujących zwrotów akcji, karkołomnych przygód, spisków, szermierki, romansu i bohaterstwa, ekscytująca opowieść o bezinteresowności, miłości i honorze w cieniu gilotyny. Jedną z najlepszych rzeczy w powieści Dumasa jest fakt, że oparł ją na prawdziwych wydarzeniach. Nie jest to oczywiście dokładna lekcja historii, ale może zachęcić kogoś do zapoznania się z realiami.

Otóż autor oparł historię powieści na tzw. spisku goździków/aferze goździka. Alexandre Gonsse de Rougeville (1761–1814) pozostał lojalny wobec króla Ludwika XVI i stał u jego boku, gdy 20 czerwca 1792 r. tłum wdarł się do Tuileries. 21 stycznia 1793 r. Ludwik XVI opuścił Temple i został zgilotynowany. 1 sierpnia 1793 r. Maria Antonina, obecnie znana jako Wdowa Capet, trafiła do  izolowanej celi w Conciergerie. Rougeville chciał wydostać królową. 28 sierpnia dotarł do Conciergerie. Był zszokowany, gdy zobaczył królową, która była bardzo chuda, słaba, ubrana na czarno, a włosy miała obcięte z tyłu i na czole. Przed przybyciem Rougeville przypiął sobie do klapy dwa goździki. W jednym z nich ukryta była notatka. Podczas spotkania z królową upuścił goździk w pobliżu pieca opalanego drewnem i wskazał, aby go podniosła. Jedna z wersji twierdzi, że zauważył to żandarm, podniósł go i zobaczył notatkę. Druga wersja jest taka, że ​​żona naczelnika, Madame Richard, widziała to i odebrała. Następnie Rougeville podbiegł, złapał go od Madame Richard i połknął. Trzecia wersja, prawdopodobnie najbardziej prawdopodobna, głosi, że królowa po ich wyjściu, zobaczyła notatkę, podniosła ją i przeczytała poza zasięgiem wzroku strażników. Zgodnie z obietnicą 30 sierpnia Rougeville wrócił w przebraniu i przekazał Marii Antoninie pewną sumę pieniędzy na łapówki. Wyznaczono wówczas dzień ucieczki królowej, czyli noc z 2 na 3 września, a spisek z goździkami miał przebiegać w następujący sposób. Ucieczka Marii Antoniny jednak nie powiodła się, a 3 września podano do opinii publicznej. Rougeville uciekł, zmarł w Remis. 16 października 1793 r. Maria Antonina została zgilotynowana.

 



Aleksander Dumas, Kawaler de Maison-Rouge, wydawnictwo MG, wydanie 2024, tytuł oryg.: Le chevalier de Maison-Rouge, przekład: Józef Śliwowski, oprawa twarda, stron 464.

 

 

https://www.geriwalton.com/a-plot-to-save-marie-antoinette-the-carnation-plot/

8 maja 2024

Ernest Hemingway, Wyspy na Golfsztromie.

 


Wyspy na Golfsztromie to ostatnia książka Ernesta Hemingwaya (1899-1961), która została opublikowana w 1970 r. Powieść została znaleziona przez Mary Hemingway wśród 332 pozostawionych dzieł pisarza. Być może dlatego, wydaje się książką niedokończoną, niedopracowaną, potraktowaną po macoszemu. Powieść nie ma więc raczej takiej formy, jaką by wybrał Hemingway, i nie ma takiej wiarygodności, jaką miały powieści opublikowane za jego życia. Opowieść oparta jest głównie na dialogach i odznacza się stylem dość powściągliwym.

To historia artysty i poszukiwacza przygód, człowieka bardzo podobnego do samego Hemingwaya (był alkoholikiem, miał cztery żony i trzech synów). Główny bohater jest więc odwzorowaniem samego pisarza. Amerykanin Thomas Hudson znajduje spokój na wyspie Bimini na Bahamach w latach 30. XX wieku. Podczas wakacji przybywają do niego trzej synowie. Ta część kojarzy mi się z nowelą Stary człowiek i morze, być może ze względu na wyprawę na ryby. Wkrótce nadchodzi pierwsza zła wiadomość. W drugiej części przenosimy się do Hawany na Kubie. Mamy lata 40. XX wieku, trwa druga wojna światowa, a Hudson otrzymuje kolejną wiadomość. Bohater staje się bardziej cyniczny. Intensywnie pije, spędza czas w barach i zajmuje się zwiadami morskimi dla armii amerykańskiej. W trzeciej części Hudson wraz z załogą łodzi, tropi ocalałych żołnierzy z zatopionego niemieckiego U-Boota wzdłuż archipelagu Jardines del Rey na północnym wybrzeżu Kuby.


Mimo, że historia jest nierówna, to Hemingway dobrze opisał atmosferę wydarzeń, doszukał się głębokich obserwacji na temat życia i oddał momentami przerażające i momentami obrzydliwe, szczere emocje. Czasami jednak główny bohater czuje i zachowuje się w sposób nierealistyczny. To proza prosta, zwięzła, uboga w środki stylistyczne powieść, która staje się jednak pasjonującą lekturą. Dla niektórych czytelników może jednak wydawać się nudną. To jednak powieść o sensie życia, podkreślająca siłę wspomnień i pokazująca przebłysk humoru Hemingwaya, choć właściwie jest to powieść pełna smutku. Odnosi się głównie do życia wewnętrznego bohatera. Zakończenie jest niejednoznaczne. Warto wspomnieć, że w 1977 r. powstał film fabularny pod tym samym tytułem. 

 

 

Ernest Hemingway, Wyspy na Golfsztromie, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2024, tytuł oryg.: Islands in the Stream, przełożył Jakub Jedliński, okładka twarda, stron 568.

3 maja 2024

"Zapomnieliśmy o odwiecznej prawdzie ... " / Cymelia (5)

 


Wyjeżdżałam z Warszawy i powracałam do niej kilkakrotnie, w zależności od sesji sejmowych. Zjechałam tam po raz ostatni w okresie, kiedy ogłoszona być miała nowa konstytucja. Wszyscy posłowie otrzymali wówczas polecenie powrotu, tak by sejm mógł zebrać się w pełnym składzie. Wielu z nich, a w tej liczbie i my, nie zdążyło na czas, gdyż dniem oznaczonym był 5 maja. Ponieważ jednak król, którego wtajemniczono, wygadał się nieopatrznie, przyspieszono ogłoszenie o dwa dni. Dowiedzieliśmy się o tym w drodze. Posłów zagranicznych trzymano w nieświadomości, aby ubiec ich protesty. Trzeba było raczej zebrać siły, by móc nie zważać na nich, a potem dopiero brać się do reform. Nie mogłam wiec być obecna przy składaniu przysięgi przez obie izby i przez króla, który zawołał „Juravi Deo… Przysięgałem Bogu i słowa nie cofnę …”. Sejm udał się do kościoła św. Jana; po ślubowaniu odśpiewano „Te Deum”[1]. Obecni tam posłowie byli z siebie dumni. Miasto szalało z radości i entuzjazmu. Nie byłam tego świadkiem, ale przybyłam na czas, by móc ocenić następstwa tego stanowczego kroku, podjętego po trzech latach rozważań.

To, czego najmniej zabrakło, to uroczystości religijnych i innych. Sejm zebrał się ponownie w kościele św. Krzyża, skąd wyruszył pochodem, z królem na czele, aby dla upamiętnienia tego wielkiego dnia poświęcić opatrzności boskiej nowej świątynię za rogatkami Warszawy.[2] Król położył kamień węgielny. Gwałtowny huragan, który zerwał się niespodziewanie, zmącił uroczystość, a osoby przesądne widziały w tym niepomyślną wróżbę.

Obserwowałam tłum, który często ma wzrok bystrzejszy od tych, którzy się płynnie wysławiają - wydawał się zadowolony.

Zapomnieliśmy o odwiecznej prawdzie, że ręka boska wspiera przede wszystkim tych, którzy walczyć umieją. Taki jest nakaz rozumu, któremu i wiara nie przeczy. Prusy zmówiły się z Rosją o dalszy rozbiór Polski. Miasta Gdańsk i Toruń, których się od nas bezskutecznie domagały, miały być nim objęte. Austrii nie dopuszczono do tego ponownego rabunku, bo wojny, które prowadziła z Francją i Turcją, zrujnowały jej finanse; nie była więc niebezpieczna i mogła bez ryzyka być pominięta. Cesarzowa Katarzyna zawarła pokój z sąsiadem i drobna nawet część jej siły zbrojnej zgnieść nas mogła. Przygotowała zemstę bez pośpiechu i przez rok jeszcze i część roku następnego pozwoliła nam oddawać się gadulstwu. Ludzie najtrzeźwiejsi przewidywali ohydę grożącego rozwiązania, nie śmieli jednak mówić o tym głośno, bo im bliższe stawało się niebezpieczeństwo, tym głośniej piorunowali na sali sejmowej; chwila, kiedy działać było trzeba, minęła bezpowrotnie - popełnialiśmy wciąż błędy niewybaczalne. 


Wirydianna Fiszerowa, Dzieje moje własne i osób postronnych. Wiązanka spraw poważnych, ciekawych i błahych, Świat Książki 1998, z francuskiego przełożył Edward Raczyński, okładka twarda, tekst cyt.: 173-174. 




[1] Te Deum Laudamus (łac.) – Ciebie, Boga, chwalimy. W kościele katolickim hymn dziękczynny śpiewany podczas uroczystych nabożeństw.

[2] Świątynia Opatrzności Boskiej miał być votum za uchwalenie Konstytucji 3 maja. Miała stanąć w północno-zachodniej części Łazienek. Kamień węgielny wmurowano w maju 1792 roku, prace budowlane przerwała wojna polsko-rosyjska. Budowla była miejscem manifestacji patriotycznych podczas zaborów.



O książce pisałam na blogu w 2013 r.