30 kwietnia 2019

Kwietniowe.

Miało przybyć mniej niż w zeszłym miesiącu, a jednak nie widać różnicy.
Co do remontu, w końcu za nami. Dwa bagażniki książek i segregatorów wywiozłam za miasto do biblioteki. Zrobiło się lepiej, ale nie poczułam w ogóle wolnego miejsca, bo rozpakowałam to, co w kartonach.


Poniżej trzy zdjęcia, które można zatytułować "podbijaniem stawki":






okładkami:

Książki Ałbeny Grabowskiej, After, Z dala od świateł, Hold You Close - zakupy własne
Nierozłączni od Wydawnictwa Poznańskiego
Gwiazdy nadziei od wydawnictwa Zysk i S-ka
Spadkobierca od wydawnictwa Dreams




Klub Domino od wydawnictwa Zysk i S-ka
Pierwszy raz i Odnaleziony portret od wydawnictwa Novae Res
Wojowniczka od wydawnictwa BIS (oraz zakładki)








Do końca świata - od Autora
Mogłam sobie pozwolić ...- Edipresse Książki 
Życie w spadku - wydawnictwo Zysk i S-ka PATRONAT MEDIALNY
Zawsze i wszędzie, Rejs ku miłości, Zawsze będę przy tobie, Złączeni honorem - zakupy własne
Wynajmij sobie chłopaka - Grupa Wydawnicza Foksal, YA!
Proroctwo, Jezus mówi do Ciebie - zakupy własne
Hanka Ordonówna - zakup na spotkaniu autorskim




 Podaruj mi jutro - prebook recenzyjny
Niespotykane piękno - od wydawnictwa Dreams


Biblioteczne:







Kwiecień przyniósł za sobą dwie książki z wpisami oraz kolejną małą satysfakcję.
23 kwietnia 2019 r. premierę miała książka Małgorzaty Garkowskiej Życie w spadku. Blog objął patronatem książkę, na skrzydełkach pojawiła się rekomendacja, a z tyłu logo bloga.







 ***

PRZECZYTANE W KWIETNIU:
1. Becky  Wade, Zakochana w tobie (2 t. Przypadki Sióstr Bradford)
2.3. Magdalena Knedler, Salon Odrzuconych (dwa tomy) - koniecznie!
4. Lisa Kleypas, Buntowniczka.
5. Yunte Huang, Nierozłączni. Słynni syjamscy bracia i ich spotkanie z amerykańską historią. (szybko idzie)
6. I.M. Darkss, Gwiazdy nadziei.
7. Małgorzata Garkowska, Życie w spadku (powtórka, bo czytana w prebooku elektronicznym w marcu przed rekomendacją) PATRONAT MEDIALNY
8. Anne Mason, Spadkobierca.
9. Steve Bloom, Wynajmij sobie chłopaka
10. Anna Binkowska, Mogłam sobie pozwolić ... Historia Anny Milewskiej
11. Tomasz Maruszewski, Do końca świata  (o ważnych sprawach, o których zapominam)
12. Ilona Gołębiowska, Podaruj mi jutro (prebook, 3/4 za mną, ale zaliczam na kwiecień, bo jeszcze dziś będę czytać)
      
+ 2 książki w prebooku elektronicznym, o których jeszcze nie piszę, bo nie wiem czy mogę.



Postanawiam, że będę w maju nad przybytkiem książkowym panować. 
Wyobraźcie sobie, że jeszcze nie tknęłam bibliotecznych (sic!)
z pozdrowieniami
B. 

Tomasz Maruszewski, Do końca świata.



          Do końca świata Tomasza Maruszewskiego to powieść o miłości, ważna, z mocnym przesłaniem, zawierająca naukę moralną, zmuszająca do refleksji nad tym, jak samemu postrzega się kontakty z partnerem/mężem/żoną i dziećmi.

Co dla mnie, dla Ciebie, jest priorytetem?

              Główny bohater, Jerzy, nie potrafi pogodzić się z tym, co miało miejsce. Do tej pory to praca w instytucie była jego priorytetem. Tajny projekt pochłania każdą jego chwilę. Nie słucha ostrzegawczych sygnałów wysłanych przez żonę Magdę, która nie potrafiła zaakceptować samotności. Gdy nadchodzi nieuniknione, Jerzy nie umie odnaleźć się w nowej sytuacji. Kilka tygodni tkwi w swoistym zawieszeniu, śpi po kilkanaście godzin na dobę, śni, a w końcu poddaje się silnym projekcjom, niewytłumaczalnemu złudzeniu, że nadal jest wszystko normalnie, że nie zaszły jakiekolwiek zmiany, nic nie uległo przedawnieniu. Wyczuwalny jest brak jego zgody na zaistniałą sytuację. Zaczyna analizować przeszłość i popełnione błędy. W obserwację poczynań Jerzego, zaangażowany jest jego syn, dwudziestodwuletni Janek.

           Do końca świata to udany debiut literacki Tomasza Maruszewskiego. Książka niebanalna, w której znaleźć można fabułę opartą na międzyludzkich relacjach i wynikających z tego emocjach.  O złości i nienawiści istniejącej obok miłości, o próbie powrotu do normalności po opuszczeniu, o drodze wiodącej do pogodzenia się, ale nie rezygnacji, o wierze i jej braku, o wyborach dokonywanych w formie konieczności i o ujmujących zapachach. Te ostatnie każdy z nas rejestruje i zapamiętuje, wiąże z daną osobą, wydarzeniem, okresem w życiu.

       To powieść, która przestrzega, przed zatraceniem się w gonitwie dnia codziennego. Praca, kariera, kolejne ambitne osobiste plany stają się niejednokrotnie wyznacznikiem życia. Dla bohatera powieści Maruszewskiego pieniądze nie są głównym wymiernikiem, ale jedynie osiągnięcie celu, praca nad kolejnym projektem, która odseparowuje od żony i syna. Zaniedbywana przez męża kobieta znajduje oparcie w innym mężczyźnie. Kiedyś dokonała wyboru. Wówczas wydawało jej się, że był to wybór właściwy. Okazało się jednak, że to co dla niej było ważne, nie było tak ważne dla jej męża. Związek może być bowiem postrzegany na różne sposoby. Rodzina i bliscy spychani są w takich wypadkach na plan dalszy. Tak jak bohater wielu z nas zapomina, że czas poświęcony najbliższym jest najważniejszy. Nie wystarczy kochać na odległość, trzeba jeszcze ową miłość przekształcać na czyny. Nie da się żyć, kochając kogoś i jednocześnie wiedząc, że ten ktoś nie jest obok, że jest gdzieś daleko.
 


Tomasz Maruszewski, Do końca świata, wydawnictwo Prószyński i S-ka, wydanie 2019, okładka twarda, stron 256. 

29 kwietnia 2019

Anna Binkowska, Mogłam sobie pozwolić... Historia Anny Milewskiej.



       Mogłam sobie pozwolić… Anny Binkowskiej nie jest typową, chronologicznie ułożoną biografią aktorki Anny Milewskiej. To książka nadzwyczaj interesująca, wciągająca, bowiem stanowi opowieść o życiu, dokonywanych wyborach i zebranych doświadczeniach, twórczości, związkach i najważniejszym mężczyźnie – Andrzeju Zawadzie. To również opowieść o wzlotach  i upadkach, radościach i smutkach, przyjaźni i miłości. 

      Anna Milewska: aktorka, poetka, studentka historii sztuki, taterniczka. W dzieciństwie była jeszcze Hanką. Czas ten nazywa dobrodziejstwem. Snuje o tych latach opowieść pełną nostalgii, ciepła, osobliwego zrozumienia i poszanowania wartości, wpojonych zasad. Jako dorosła kobieta twierdzi, że jej nieprzywiązywanie uwagi do mody pochodzi właśnie z czasów dzieciństwa. We wspomnieniach dotyczących dzieciństwa znaleźć można też rozpacz związaną z chorobą i śmiercią matki w okresie II wojny światowej. Niespełna dwa lata potem nastąpił drugi ślub ojca, z wdową z trójką dzieci.

     Wspomnienia Anny Milewskiej dotyczą też lat studenckich, kiedy była bywalczynią warszawskich klubów. Wraca do momentu podjęcia pierwszej pracy w Muzeum Narodowym w Warszawie i oprowadzaniu wycieczek. Historia sztuki nie była jednak jej przeznaczeniem. Dzięki przyjaciółce Marii Szarłat zdała do PWST w Krakowie. Tak rozpoczął się nowy etap życia Anny Milewskiej. Aktorka wspomina przyjaciół i role, jakie jej powierzano.


        Anna Milewska szczerze opowiada Annie Binkowskiej o swoich związkach przed Andrzejem Zawadą. Przyznaje się otwarcie do kochliwości, ekscytujących nocy miłosnych i tym właściwym zakochaniu, podszytym silnymi emocjami w granicach rozciągających się od miłości, poprzez namiętność po obawy i strach przed odrzuceniem. Andrzej Zawada nie potrafił zbyt szybko zaufać po tym, jak został porzucony przez kobietę, której składał przysięgę przed ołtarzem. Dopiero po latach owe małżeństwo kościelne zostało unieważnione.

      Młoda i zakochana kobieta wbrew rodziny zdecydowała o związku na kocią łapę. Aby nie martwić zbytnio jedynego rodzica, tatę, często uciekała się do kłamstw. Mężowskie zdrady Anna przyjmowała tolerancyjnie i bez komentarza. Sama również popełniała małe występki. Związek był raczej zbliżony do typu otwartego, w którym nie mówi się o rozwodzie. W historii znaleźć można nawiązania do pasji górskiej pielęgnowanej przez męża, usankcjonowaniu długoletniego związku, decyzji w sprawie dzieci, wspólnym życiu, tolerowania kolejnych kochanek i śmierci ukochanego.

    Biografia jest swoistą opowieścią, w której znaleźć można poglądy Anny Milewskiej, wspomnienia o mężu Andrzeju Zawadzie, burzliwej młodzieńczej przeszłości, rozczarowaniach i życiowych przygodach. To biografia bardzo dobrze skonstruowana, płynna, lekka, bardziej w typie plotkarskim, bowiem historie opowiedziane są błyskotliwie i z humorem.



Anna Binkowska, Mogłam sobie pozwolić. Historia Anny Milewskiej, wydawnictwo Edipresse Książki, wydanie 2019, okładka twarda, stron 240.

28 kwietnia 2019

Niedziela z obrazem.


Obraz Miłosiernego Zbawiciela, 1934 r.
Eugeniusz Kazimirowski
Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie


Pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego wg wskazówek Św. Faustyny i na zamówienie bł. ks. Michała Sopoćki (1888-1975) namalował  w Wilnie w 1934 r. Eugeniusz Marcin Kazimirowski (1873-1939). W l. 1892-1897 studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 1896 r. otrzymał srebrny medal i stypendium Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie. Pobierał nauki w Monachium i Paryżu. W 1900 r. w czasie pobytu we Włoszech uczestniczył w kursie zimowym Akademii Św. Łukasza w Rzymie. Do 1914 r. mieszkał w Krakowie. Podejmował się prac zarobkowych, m.in. polichromii w kościołach, namalował tła do obrazów zdobiących westybul dworca kolejowego we Lwowie. Od 1915 r. był nauczycielem seminarium nauczycielskiego w Wilnie i dekoratorem teatralnym w Teatrze Wielkim i Teatrze Polskim w Wilnie. Malował widoki Wilna i jego okolic, obrazy o tematyce religijnej, portretował Józefa Piłsudskiego. Od 1936 r. zamieszkał w Białymstoku. W czasie pobytu w Białymstoku namalował kilkadziesiąt pejzaży, obrazów religijnych i portretów, m. in. portret Henryka Dąbrowskiego. Cały dorobek białostocki Kazimirowskiego zaginął po jego śmierci w 1939 r. Dorobek malarski pozostawiony w Krakowie i we Lwowie zaginął w czasie II wojny światowej. Zachowało się tylko kilka obrazów z okresu wileńskiego.

Św. Faustyna przychodziła do pracowni malarskiej Kazimirowskiego, co najmniej raz w tygodniu przez pół roku, aby wskazywać uzupełnienia i potrzebne korekty. Starała się, aby wizerunek Jezusa Miłosiernego był dokładnie taki, jaki był jej ukazany w wizji. Bł. ks. Sopoćko na prośbę malarza pozował ubrany w albę. Czas wspólnego malowania stał się okazją do bardziej wnikliwego odczytania treści obrazu. Św. Faustyna otrzymywała wskazówki od Pana Jezusa (Dz. 299; 326; 327; 344).

„… kiedy byłam u tego malarza, który maluje ten obraz, i zobaczyłam, że nie jest tak piękny, jakim jest Jezus – zasmuciłam się tym bardzo, jednak ukryłam to w sercu głęboko. (…) matka przełożona została w mieście dla załatwienia różnych spraw, ja sama powróciłam do domu. Zaraz udałam się do kaplicy i napłakałam się bardzo. Rzekłam do Pana: Kto Cię wymaluje takim pięknym, jakim jesteś? – Wtem usłyszałam takie słowa: Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej” (Dz. 313).


Konserwację pierwszego obrazu z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego wykonała Pani Edyta Hankowska-Czerwińska z Włocławka w 2003 r., konserwator dzieł sztuki, absolwentka Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Usunieto wówczas przemalowania i napis na obrazie "Jezu, Ufam Tobie!". Subtelna postać Miłosiernego Zbawiciela ukazująca się w ciemnej przestrzeni, kieruje uwagę modlących się na światło promieni miłosierdzia wypływające z otwartego na krzyżu Serca.



„Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu”(Dz. 299).

„Widziałam z Hostii wychodzące te dwa promienie, jakie są w tym obrazie,które się ściśle złączyły ze sobą, ale nie pomieszały…”(Dz. 344).

"Dwa promienie [na obrazie] oznaczają krew i wodę - blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz. Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu (...). Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga" (Dz. 299).

Kościół pw. św. Ducha w Wilnie/ archiwum prywatne zdjęcie z wyjazdu w 2004 r.

Dzięki staraniom bł. ks. Sopoćki, wizerunek Miłosiernego Zbawcy został w dniach 26-28 kwietnia 1935 r. wystawiony w oknie galerii przy kaplicy Matki Bożej Miłosierdzia w Ostrej Bramie w Wilnie. 4 kwietnia 1937 r., metropolita wileński abp Romuald Jałbrzykowski, wydał pozwolenie, aby pierwszy obraz Miłosiernego Zbawiciela został poświęcony i umieszczony w kościele pw. Św. Michała w Wilnie. Na skutek wydarzeń lat 1939-1945 i włączeniu Litwy do ZSRR, obraz Jezusa Miłosiernego stał się niedostępny dla pielgrzymów. Był ukrywany na strychu, wielokrotnie zwijany w rulon, przechowywany w nieodpowiednich warunkach, w wilgoci i na mrozie, nieudolnie restaurowany, ale przetrwał czasy komunizmu. 

Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie, Wieczysta Adoracja / źródło

Przez kolejne lata obraz znajdował się: w kościele pw. Św. Michała w Wilnie (1937-1948), w magazynie kościoła pw. Św. Ducha (1948-1956), w kościele w Nowej Rudzie na Białorusi (1956-1986), w kościele pw. Św. Ducha w Wilnie (1987-2005). Od 2005 r. jest czczony w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie.


Obraz namalowany po śmierci
św. siostry Faustyny
(Adolf Hyła, Kraków 1944 r.)

Do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach zgłosił się krakowski malarz, uczeń Jacka Malczewskiego, Adolf Hyła. Chciał namalować obraz do kaplicy zakonnej jako wotum dziękczynne za ocalenie rodziny od śmierci. Wówczas jezuita ks. Józef Andrasz, który od 1936 do 1938 r. był w Krakowie spowiednikiem i kierownikiem duchowym Siostry Faustyny, poprosił artystę, by namalował wizerunek Jezusa Miłosiernego. Opierając się na opisie św. Faustyny Hyła między listopadem 1942 a marcem 1943 r. stworzył wizerunek Jezusa Miłosiernego. Obraz rozmiarem nie pasował do ołtarza w kaplicy sióstr, więc Matka Irena Krzyżanowska zamówiła drugi obraz. Obraz ten w 1944 r. został poświęcony i umieszczony w kaplicy zakonnej w Krakowie, gdzie jest czczony do dnia dzisiejszego. Wizerunek Jezusa Miłosiernego na tym obrazie artysta umieścił na tle łąki i widniejących w dali krzewów. Po interwencji ks. Sopoćki w 1954 r, tło obrazu zostało zamalowane na ciemny kolor, a pod stopami Pana Jezusa domalowano posadzkę. Obraz, który podarował Adolf Hyła jako wotum dziękczynne, umieszczony został w kościele parafialnym pw. Serca Bożego we Wrocławiu. Artysta namalował później aż 230 podobnych wizerunków, zmieniając jedynie tło. Błogosławiony ks. Michał Sopoćko krytykował obraz Hyły jako nieliturgiczny. Kapłan uważał, że wizerunek ma oddawać moment ukazania się Zmartwychwstałego w Wieczerniku, kiedy pokazał apostołom swoje rany i dał im władzę odpuszczania grzechów. Ten fragment Ewangelii jest odczytywany w liturgii w święto Bożego Miłosierdzia (II niedziela wielkanocna). Bł. ks. Sopoćko zwracał też uwagę, że spojrzenie Jezusa powinno być jak z krzyża, czyli w dół, o czym pisała s. Faustyna, a nie „wprost w oczy widza”. Krytykował tło, którym był początkowo beskidzki pejzaż. Ponadto ręka Jezusa powinna być wzniesiona na wysokość ramienia, jak przy udzielaniu błogosławieństwa, a nie na wysokości czoła (liturgia trydencka drobiazgowo określała ruch ręki kapłana). Stąd później nastąpiły zmiany naniesione przez Hyłę.

Wizerunek Miłosiernego Jezusa namalowany przez Ludomira Sleńdzińskiego, obecnie Sanktuarium Serca Jezusa Miłosiernego w Kaliszu


Istnieje jeszcze trzeci wizerunek Miłosiernego Jezusa. W 1954 r. bł. ks. Michał Sopoćko, za radą bp. przemyskiego Franciszka Bardy, ogłosił konkurs na obraz Jezusa Miłosiernego. Artystyczna Komisja Arcybiskupia w Krakowie wybrała obraz Ludomira Sleńdzińskiego, rektora Politechniki Krakowskiej, który został pozytywnie oceniony pod względem artystycznym, dogmatycznym i liturgicznym. Wizerunek postaci Jezusa pozostał zgodny z wizją św. Faustyny, natomiast zmianą w treści i ikonografii obrazu było ukazanie się Jezusa Apostołom po Zmartwychwstaniu w Wieczerniku, w oparciu o Ewangelię według św. Jana (J 20, 19-23), jako moment ustanowienia sakramentu pokuty. Postać Jezusa została przedstawiona na tle zamkniętych drzwi wieczernikowych. Wizerunek ten 5 października 1954 r. został zatwierdzony przez Komisję Główną Episkopatu Polski w Warszawie, co dawało możliwość umieszczania takich obrazów w kościele za zgodą ordynariuszy. W 1960 r. ks. Michał Sopoćko podarował obraz ks. bp Zbigniewowi Kraszewskiemu, podówczas wicerektorowi, a później rektorowi Seminarium Metropolitalnego w Warszawie. W kościele seminaryjnym obraz pozostał do 1971, kiedy to bp Kraszewski zabrał go do parafii Bożego Ciała w Warszawie, na plebanię. Tam też ujrzał go po raz pierwszy o. Zdzisław Pałubicki, w 1989 r. prowadzący rekolekcje w parafii Bożego Ciała. Przez ponad trzy lata ponawiał prośby o przekazanie mu wizerunku. Nie zrażony ciągłymi odmowami "przypuścił atak" na biskupa również na Placu św. Piotra w Rzymie w dniu beatyfikacji s. Faustyny czyli 18 kwietnia 1993 r. Tym razem hierarcha okazał się bardziej uległy. Po prywatnym spotkaniu w Warszawie, 24 czerwca tegoż roku, w uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela Jego Ekscelencja osobiście przywiózł obraz do Kalisza. Odprawił Mszę św., wygłosił kazanie i na ręce ówczesnego przełożonego domu zakonnego w Kaliszu, o. Mieczysława Beresińskiego przekazał wizerunek jezuitom, zobowiązując ich do dbałości o kult Bożego Miłosierdzia. 21 czerwca 1998 r. kościół O.O. Jezuitów w Kaliszu został ogłoszony pierwszym w świecie Sanktuarium Serca Jezusa Miłosiernego. Obraz zawieszony początkowo na kotarze w przejściu z prezbiterium do nawy głównej (w związku z pracami konserwatorskimi w świątyni), doczekał się swojego ołtarza i czci publicznej.

Źródło


"Przez obraz ten udzielać będę wiele łask,
a przez to niech ma przystęp wszelka dusza do niego" (Dz. 570). 

"Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie.
Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi,
szczególnie w godzinę śmierci" (Dz. 47).





Opracowane na zasadzie kompilacji z poniższych źródeł: