Ostatnią w
całości książką przeczytaną w minionym 2015 roku była opowieść biograficzna o
Józefie z Moszyńskich Szemebkowej, za która odpowiedzialna jest Magdalena
Jastrzębska. To autorka, która od lat odnajduje informacje na temat
zapomnianych postaci z przeszłości, skrupulatnie zbiera materiały, segreguje,
pracuje na tekstach źródłowych, prowadzi swoiste dochodzenia, poznaje losy
danej osoby i najbliższej jej rodziny. Nie inaczej jest tym razem. Dzięki
Magdalenie Jastrzębskiej możemy zgłębić koleje życia kobiety pięknej, oddanej i
subtelnej. Losy Józefy z Moszyńskich poznajemy dzięki licznej korespondencji,
jaka zachowała się do dnia dzisiejszego i skrzętnie skrywana jest w
bibliotecznych zbiorach. Jakie skarby kryją nasze Biblioteki Narodowe i
muzealne! Ileż jest postaci zapomnianych, uważanych za mało ciekawe, niewybijające
się w sferze politycznej i towarzyskiej. Czy trzeba jednak być politykiem i
skandalistą, aby móc być przez potomnych docenionym? Czy losy zwykłej kobiety
nie mogą być równie ciekawe i interesujące? Magdalena Jastrzębska udowadnia po
raz kolejny, że należy zwracać szczególną uwagę właśnie na kobiety, którym w
XIX wieku odmawiano prawa do wykształcenia, które były przygotowywane do roli żony
i matki, które potem wiernie egzystowały w cieniu swoich mężów, niejednokrotnie
prowadzących hulaszczy tryb życia.
Listy z Kresów prezentują bliżej nieznaną
Józefę z Moszyńskich Szembekową. Wraz z upływem stron Józefa staje się
czytającemu coraz bliższa. Sprawiają to liczne odniesienia do listów pisanych przez
lata jej ręką, głównie do ojca Piotra Moszyńskiego. To w nich pisała o
codziennych sprawach, troskach, kłopotach ważnych i błahych, opisywała
wydarzenia dnia codziennego. Z biegiem lat listy zaczęły stanowić zapis jej
życia od dzieciństwa po starość. Czytelnik obserwuje jak z dziewczynki, Józefa
zmienia się w kobietę, żonę, matkę. Można jednak powiedzieć, że urodzoną w 1820
roku w Berszadzie Józefę tak naprawdę życie nie rozpieszczało. Szczęście
młodych rodziców Józefy trwało jedynie cztery lata. Los sprawił, że ojciec Józefy
– Piotr Moszyński został więźniem politycznym, a następnie został wywieziony na
Syberię. Listy szły miesiącami. Józefa z matką zamieszkała w Dolsku, a kilkuletnia
rozłąka nie wpłynęła zbyt dobrze na szczęście Moszyńskich. Joanna Moszyńska
zdecydowała się na rozwód z mężem i ponownie ułożenie życia z innym mężczyzną. Józia,
będąc bardzo majętną jedynaczką, dostała się pod kuratelę ustanowionych
opiekunów i wyjechała do majątku Sobańskich, do Ładyżyna. Od tej pory nie miała
zbyt dobrego kontaktu z matką, ale stale pisała listy do ojca. Zamieszkała z
nim mając już piętnaście lat. Jej młodą towarzyszką została jej równolatka Anna
Malinowska, która w parę lat później poślubiła Piotra. Nie wydaje się jednak,
że mimo pojawienia się dzieci, było to szczęśliwe małżeństwo.
Józia, jako
młoda, piękna i do tego majętna kobieta miała wielu adoratorów. Korzystając z
wolności w wyborze męża, mimo, że duchowo blisko jej było do starszego Romana
Sanguszko, poślubiła w 1842 roku Józefa Szembeka. Józef rzeczywiście był bardzo przystojny, ale
uchodził za tak zwanego światowca: wiele podróżował, nie liczył się z
wydatkami, bywał na salonach, uprawiał hazard, lubił polowania i nie stronił od
towarzystwa kobiet. Efekt był taki, że Józef Szembek nie dbał o powierzony mu
poprzez małżeństwo majątek żony. Okazało się, że potrzeba kilkunastu lat, aby
przepuścić cały majątek, bezmyślnie stracić fortunę. Józefa nie dbała o sprawy
majątkowe, ale odpowiedzialna była za wychowanie synów i pokochała spokojną
egzystencję na wsi. Mimo upływu lat wiernie zawsze stała przy boku męża,
broniła go w razie potrzeby i nie widziała jego notorycznie powtarzanych
błędów. Taka ślepa miłość. Owszem od
czasu do czasu mąż zabierał ją ze sobą. Józia poznała między innymi życie w
Paryżu, Odessie, Baden, Krakowie, Warszawie. Bywała na balach i uczestniczyła w
spotkaniach towarzyskich; wspierała liczne akcje charytatywne. Nadal utrzymywała
kontakty z ojcem i przyrodnim rodzeństwem. Gdy okazało się, że Szembekowie prawie
wszystko stracili, nawet ukochane Ujście, Józia nadal wiernie stoi przy boku
męża. Umiera w Krakowie w 1897 roku przeżywszy męża o parę lat.
Oprócz historii
Józefy, autorka wiele miejsca poświęca losom Piotra Moszyńskiego, jego żony Anny
i dzieci. Gdzieś jednak w tym wszystkim zapodział się Józef Szembek. Wielki
utracjusz i hulaka, ale przecież mąż Józefy. Co prawda dowiadujemy się, że
pisał listy do żony bardzo rzadko i właściwie się ze sobą rozmijali. To ona
dostosowywała wszelkie wyjazdy do jego planów. Z nakreślonego obrazu wynika, że
nie był dobrym mężem. Nie do końca mogę zrozumieć postawę Józefy wobec niego. Czasami
chciałam krzyknąć „ocknij się kobieto!”. Tak jednak była wychowana, w dodatku
doświadczona przez los nie chciała powtarzać błędów nieroztropnej matki. Być może
to też wpłynęło na jej prezentowaną przed towarzystwem postawę.
Listy z Kresów to wspaniała lektura,
która oddaje klimat epoki. Wędrujemy na Kresy, odwiedzamy wielkie europejskie
miasta, posiadłości, poznajemy wady i zalety życia towarzyskiego oraz tego w
zaciszu wiejskiej przestrzeni. Atutem wydania jest staranna oprawa graficzna, bogate
zasoby starych fotografii rodzinnych, listów i odwiedzanych przez autorkę
miejsc związanych z Józefą Moszyńską. Warto wspomnieć o rozbudowanych
przypisach. Na końcu odnaleźć można bogaty spis bibliograficzny, indeks osób i
spis ilustracji. Książka wzbudza wiele emocji w czytelniku i nie sposób się od
niej oderwać. Czytanie takich książek daje wiele satysfakcji.
Magdalena Jastrzębska, Listy z Kresów. Opowieść o Józefie z Moszyńskich Szembekowej, wydawnictwo LTW, wydanie 2015, okładka twarda, stron 256.
Nie słyszałam ani o tej książce, ani o Józefie, ale zainteresowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńTo powinnaś poszukać jak tematyka bliska Twemu sercu :)
UsuńLubię spoglądać na losy polskich rodzin, na które tak wielki wpływ niejednokrotnie miała nasza historia, oczami kobiet. Ta historia jest mi bliższa.
OdpowiedzUsuńTo prawda, postawa Józefy wobec męża - w kontekście traconego majątku - zastanawia, zadziwia, irytuje nawet. Patrząc na to z boku, dziś. Jednak wychowanie kobiet w tamtych czasach - jak zauważyłaś - wyznaczało im miejsce aktywności życiowej. Zarządzanie majątkiem nie wchodziło w sferę aktywności kobiet. Czasem przejmowały ster, ale już jako wdowy i to niejednokrotnie z ogromnym powodzeniem.
Mam ogromny sentyment do tej książki, samo zbieranie materiałów, kompletowanie ilustracji, życzliwość wielu osób, dzięki którym zgromadziłam tak bogaty materiał, wszystko to złożyło się po kawałeczku na całą tą pracę, która ostatecznie nabrała kształtu jako "Listy z Kresów".
Dziękuję pięknie za ciekawą recenzję i posyłam najlepsze noworoczne życzenia.
Zapewne każda książka przynosi Tobie inne wrażenia, inne doświadczenia i zupełnie inne spotkania z ludźmi. Odwiedzanie miejsc związanych z dana postacią jest dopełnieniem zbierania materiałów. W tym przypadku praca nad listami jawi mi się jako bardzo szczególna.
UsuńDziękuję za takie wybory postaci z przeszłości.
pozdrawiam serdecznie :)
Jestem po lekturze "Damy w jedwabnej sukni", która to książka już mnie przekonała do twórczości Magdaleny Jastrzębskiej. Na czekanie czeka "Pani na Złotym Potoku" i na tym nie poprzestanę. Tym bardziej, że Twoja świetna opinia spotęgowała chęć posiadania i poznania tej książki.
OdpowiedzUsuńOczywiście miało być na czytanie a nie "czekanie".
UsuńWobec tego czas przyjdzie i na "Listy z Kresów". U mnie też trochę czasu minęło zanim je zakupiłam. Potem jednak już szybko przyszło z czytaniem :)
Usuń