Kolejny raz spotkałam
się z Laurens. Coraz bardziej lubię książki tej autorki. Laurens pisze, bowiem
specyficznie, przemyca w słowach pewną słodycz, naiwność i dobroć. To jest
niezwykle czarujące i urocze. Nie zawsze się to udaje, ale Laurens tak. Z
jednej strony podejmuje realistyczne tematy, z drugiej wkracza w sferę emocji. W
powieści Utalentowany pan Montague miłosne
romanse są zaledwie tłem, bowiem główne miejsce zajmuje afera kryminalna.
Panna Violet
Matcham ma około trzydziestu czterech lat, a od ponad ośmiu jest damą do
towarzystwa lady Agathy Halstead. Starsza dama pragnie przed śmiercią spełnić
ostatnią wolę swego męża Hugona i pozostawić uporządkowane wszystkie finansowe
sprawy. Wzywa, więc pełnomocnika rodziny Andrew Runcorna, by ten przedstawił
jej stan bieżących finansów, depozytów złożonych w różnych funduszach oraz stan
pieniędzy na rachunku bankowym. Zdaniem lady Agathy na koncie bankowym było za
dużo pieniędzy. Szybko okazało się, że ktoś od kilku miesięcy regularnie dokonuje
tajemniczych wpłat. Lady Agatha zdradza też Violet, że dostała wiadomość, w
której mowa jest o nieznanych lokatorach w wiejskiej posiadłości Halstead’ów,
która powinna być zamknięta na czas nieobecności gospodarzy. Lady Agatha
postanawia uzyskać poradę od najbardziej doświadczonego i godnego zaufania
specjalisty od finansów w Londynie. Tym kimś okazuje się Heathcote Montague,
którego firma cieszyła się w mieście powszechnym uznaniem. Montague zapoznawszy
się ze sprawą za pośrednictwem Violet, a potem samej lady, postanawia nieodpłatnie
pomóc paniom. Jest zdania, że w końcu w jego samotnym, monotonnym, otępiałym życiu
coś go zaintrygowało, a nowe wyzwanie będzie jedynie przyjemnością. W dodatku
panna Matcham okazała się jego zdaniem bardzo ciekawą i ładną osóbką.
Szybko okazuje
się, że sprawa nie jest tak wcale prosta. Pewnego dnia, gdy panna Violet z
pokojówką Tilly pojawiły się w pokoju wiekowej pani, aby ją obudzić, zastały
lady martwą. Od razu wiedziały, że starsza dama nie wyglądała na osobę, która odeszła
we śnie. Violet posłała po Montague’go, a ten zawiadomił inspektora Basila
Stokesa ze Scotland Yardu, który wnet pojawił się na miejscu zbrodni z Barnabym
Adairem. Główne podejrzenia spadają na czworo dzieci lady Halsted i jej wnuki,
a nie jest to zbytnio kochająca się rodzinka.
Sprawa oczywiście
coraz bardziej się gmatwa, a nad jej rozwiązaniem pracuje aż sześć osób.
Okazuje się, bowiem, że żony Basila – Griselda oraz Barneby’ego – Penelope,
mimo pojawienia się na świecie dzieci, chcą nadal pomagać mężom w rozwiązywaniu
detektywistycznych zagadek. O tych związkach opowiadają inne książki Laurens, które
jeszcze przede mną, a wskazówki mogłam znaleźć na początku książki. W tej powieści autorka nie zapomina o swych dawnych
bohaterach i rozwija wątki małżeńskie. Do tej czwórki oczywiście dołączają pan
Montague, który otrzymał pełnomocnictwa od lady Agathy jeszcze przed jej
śmiercią oraz panna Violet Matcham, która uważa za swój obowiązek dojść do
sedna sprawy. Mamy, więc sześć osób, które ciągle wymieniają się wszelkimi
informacjami. Strefa pytań i odpowiedzi jest w tej książce bardzo rozwinięta. Momentami
czytelnik może mieć świadomość, że nic się nie dzieje, a fabuła jest rozmemłana.
Akcja jednak rozwija się wolno i stopniowo, a pętle zacieśniają się, choć
sposób budowania całej intrygi przez Laurens moim zdaniem nie należy do
najlepszych. Mówiąc szczerze do końca nie wiedziałam, kto jest mordercą, bo brak
było jednoznacznych wskazówek, a poszlaki prowadziły do różnych osób. Brakowało
mi w tym wszystkim detektywistycznej żyłki. Szkoda też, że wątek pana Montague’go
i panny Matcham został potraktowany przez Laurens po macoszemu, nie został
zbytnio rozbudowany, jest właściwie pozbawiony wszelakich emocjonalnych barw, co
nie do końca może satysfakcjonować czytelnika. Obydwoje nie mają też zarysowanych
wyrazistych osobowości. Całe moje zainteresowanie zabrały pozostałe dwa szczęśliwe
małżeństwa.
Utalentowany pan Montague może powieje
dla niektórych nudą, ale to Laurens, więc wielbiciele jej książek, takie
złagodzenie tonu w jednej z nich, z łatwością wybaczą. Należy jednak przekonać się
jak zawsze samemu, jaka jest prawda.
Stephanie Laurens, Utalentowany pan Montague, wydawnictwo BIS, wydanie 2015, tytuł oryginalny: The Masterful Mr.Montague (2014), tłumaczenie Anna Pajek, cykl: Casebook of Barnaby Adair, tom 2, okładka miękka, stron 476.
Muszę kiedyś sięgnąć po tę autorkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie książki, muszę sobie zapisać tytuł i poczeka w kolejce :D
OdpowiedzUsuńJa też lubię :) Więcej o tego rodzaju książkach pod etykietą romanse historyczne. Będą się już obecnie pojawiać opinie sukcesywnie :)
Usuńserdeczności