Gawędy o Warszawie Franciszka Galińskigo (1871 -1942) po raz pierwszy zostały wydane w roku 1937. Jeszcze przed wojną książka była dwukrotnie wznawiana i cieszyła się powodzeniem. Niedawno książka została ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka i zyskała nową, współczesną, bardzo staranną szatę graficzną. Pozycja nie zawiera, co prawda osobnego wstępu od redakcji, ale są przypisy, w których sprawy merytoryczne i ewentualne pomyłki autora zostały wyjaśnione i za które odpowiada Grzegorz Piątek. Najważniejsze chyba jest jednak to, że obecna edycja oparta jest na wydaniu Gawęd o Warszawie z 1937 roku, ale zastosowano uwspółcześnienie pisowni nazw własnych, ortografii i interpunkcji. Ponadto adekwatnie do tekstu wpleciono stare fotografie i grafiki. Całość robi nieziemskie wrażenie zwłaszcza, gdy czytelnik weźmie pod uwagę, że tekst pochodzi z końca lat 30. XX wieku.
Na książkę
złożyły się krótkie lub czasami nawet bardzo krótkie gawędy o Warszawie.
Franciszek Galiński na początku przedstawia rys historii miasta, potem jednak
już nie trzyma się chronologii. Gawędy dotyczą różnych epok historycznych, więc
znaleźć w nich można opowieści o królach, posłach, szlachcicach, arystokratach,
widmach nawiedzających zamek, artystach pracujących w Warszawie. Nie zapomina o
straży ogniowej, kramarzach, handlujących na targowiskach, Żydach, różnego
autoramentu rzemieślnikach, biedocie warszawskiej. Mnóstwo tu legend, anegdot i
ciekawostek. Franciszek Galiński zapoznaje także czytelnika z położeniem ulic,
historią poszczególnych budynków wraz z ich zmianami architektonicznymi.
Czytelnik dowie się, że plac Zamkowy
odsłonięty został dopiero w 1818 roku i że w dniu 3 maja 1791 roku fasada Zamku
nie była z ulicy Świętojańskiej widoczna[1],
jak zmieniły swoją postać dawny targ
koński, a dziś ulica Królewska, dawny plac Czerwony, dziś ulica Mazowiecka,
ulice Niecała i Fredry[2], że
Warszawa z roku 1776, licząca 45 tysięcy ludności, miała 126 browarów[3], że Wisła niejednokrotnie niszczyła podczas
powodzi mosty: Adama Ponińskiego z roku
1775, most palowy z roku 1807 na wprost Mariensztatu i takiż most marszałka
Davousta z roku 1808 na wprost ulicy Bednarskiej[4] (żelazny
most inżyniera Stanisława Kierbedzia powstał w 1864 roku) i że pierwszym budynkiem wywołującym
podziw swą wysokością, była dla Warszawy baszta Cedergrena przy ulicy Zielnej[5].
Można
przeczytać o redutach i zabawach karnawałowych, organizowanych maskaradach,
tańcach i jedzeniu, muzyce, działających teatrach, tancbudach, restauracjach, kawiarniach, winiarniach,
gospodach i traktierniach. Można także zyskać taką wiadomość, że w roku 1844 z
rozkazu ówczesnego generał-gubernatora wszystkie prawie szyldy zostały
przerobione tak, że obok polskich miały się znajdować i ruskie napisy.
Obchodzono jednak przepis, bo obok
łokciowych liter polskich drobny napis ruski zaledwie mógł być dopatrzony[6].
Od maja zabawę też dostarczały ogrody: Saski, Krasińskich, Szucha w Alejach Ujazdowskich,
Vauxhall (na Foksalu). Franciszek Galiński w swoich gawędach poświęca również
uwagę temu, jak spędzano okres świąteczny w Warszawie: Boże Narodzenie,
Wielkanoc, Boże Ciało, okres postu i adwentu, Zielone Świątki, Zaduszki. Zimą
wielkim powodzeniem cieszyły się ślizgawki na
stawach łazienkowskich, w zacisznej kotlinie Doliny Szwajcarskiej, na Koszykowym
pierniczku cyklistów lub na niezasypanym jeszcze stawie Dynasów[7].
Autor nie
mniejszą uwagę poświęca ówczesnym okolicznym rejonom a dzisiejszym dzielnicom
Warszawy. Czytamy krótkie wzmianki między innymi o Powiślu, Wilanowie,
Bielanach, Falentach, Woli, Olszynce, Tarchominie, Starej Kępie, Ursynowie,
Natolinie. Czytelnik pozna kulisy istnienia takich organizacji jak:
Warszawskiego Towarzystwa Łyżwiarskiego, Warszawskiego Towarzystwa
Wioślarskiego Yacht Club czy Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów.
Franciszek
Galiński miał dar opowiadania. Posługiwał się językiem prostym, zrozumiałym,
acz jednocześnie pełnym powagi i elegancji. W naszym odbiorze jest to obecnie
styl nieco archaiczny, ale mnie osobiście odpowiada. W swoje opowieści autor wplótł
fragmenty dostępnych mu źródeł. Niejednokrotnie też powołuje się na znaną mu
literaturę. Gawędy o Warszawie to książka
niezwykła i pełna już dziś niespotykanego wdzięku.
Franciszek Galiński, Gawędy o Warszawie, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2013, oprawa twarda z obwolutą, stron 396.
* na ostatnim zdjęciu książka bez obwoluty, jak czytam to zdejmuje zawsze i niestety zapomniałam dodać
O tak, jak się bardzo chętnie wybiorę w podróż do przedwojennej Warszawy.
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńCudna książka i z pewnością warta uwagi. Bardzo cieszę się, że właśnie ukazało się podobne wydawnictwo dotyczące mojego rodzinnego Szczecina :)
OdpowiedzUsuńA jakie to wydanie o Szczecinie, bo jeszcze nic nie wiem :) ?
UsuńSmakowicie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńOdwiedziłam po latach, w sierpniu tego roku, Warszawę. I ponownie zakochałam się w Starym Mieście. Z chęcią poczytam opowieści Galińskiego, a że język nieco archaiczny to akurat dla mnie plus. Wolę archaiczną elegancję niż współczesne niedbalstwo językowe.
Otóż to! Jestem podobnego zdania, choć sama - co boleję wielce nad tym - należę do wielkich niedbaluchów językowych. Serdeczności
UsuńTeż zdejmuję obwolutę do czytania (strasznie szybko się niszczą)... a ona ma przecież chronić "cenniejszą" okładkę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda fantastycznie, ach, gdyby takie coś i o Krakowie... choć oczywiście na brak tego rodzaju cracovianów nie możemy narzekać.
Nie dość, że się niszczą to jeszcze w czytaniu przeszkadzają i w ogóle są wówczas niepotrzebne:) O Krakowie pewnie więcej takich pozycji, już Ty sama wiesz doskonale :)
Usuń