To druga książka Mariusza Urbanka, którą miałam możliwość przeczytać i w dodatku obie to biografie polskich pisarzy. Pierwsza dotyczyła życia i twórczości Bronisława Broniewskiego, a obecna – Jana Brzechwy, a właściwie Jana Lesmana. Brzechwa to przecież, bowiem pseudonim, który został przez pisarza przyjęty na stałe, choć nie był jedynym, jakim się posługiwał. Jako Szer-Szeń dostarczał teksty do rewii, teatrzyków i kabaretów. Jako prawnik był znany jako Jan Lesman. Jak twierdził krewny Jana, Bolesław Leśmian, starszy o dwadzieścia lat, nie może być dwóch poetów o tym samym nazwisku. Brzechwa – opierzona część starzały. Chciał być poeta lirycznym dla dorosłych. Był prawnikiem, satyrykiem, bajkopisarzem.
Mariusz
Urbanek przedstawia sylwetkę Jana Brzechwy w porządku chronologicznym, począwszy
od historii poznania rodziców, dzieciństwa na Kresach Wschodnich, okresu szkół i podjęcia
studiów, pracy, rozwijającej się kariery pisarza. W życie osobiste wplecione są
od razu wątki dotyczące pisania: powstawanie pierwszych wierszy, związki między
innymi ze skamandrytami i futurystami, współpracy z kabaretami, które potrzebowały
ciągle nowych tekstów, piosenek, monologów i skeczy. Mimo, że jego kariera
prawnika szybko rozwijała się Jan Brzechwa znajdował czas na działalność literacką.
Swoją wiedzę wykorzystywał niejednokrotnie od 1918 roku w Związku Autorów
Kabaretowych (od 1919 ZAiKS) na rzecz ochrony interesów twórców, którzy dostarczali
teksty do teatrów rewiowych i kabaretów. Jako bajkopisarz zadebiutował, gdy
miał około czterdziestu lat. Jeszcze przed wojną ukazały się dwa tomiki wierszy
dla dzieci z kolorowymi rozkładówkami. W bajkach pisanych w okresie wojny,
akcja rozgrywała się w świecie, gdzie jej nie było. Mariusz Urbanek podkreśla,
że Brzechwa pisał Akademię Pana Kleksa,
gdy za oknem trwała wojna. Autor biografii bajkopisarza kreśli również jego życie
powojenne. Między innymi to, że zaczął publikować satyryczne wiersze dla dorosłych
w „Szpilkach”, na nowo zaczął współpracować z kabaretami
i poświęcił się literaturze. Brzechwa zaczął pisać wówczas teksty ukazujące jego
postawę wobec minionej wojny i nowej rzeczywistości. Polemizował z Hemarem, nie
bał się też oskarżać rząd o lekceważenie potrzeb twórców, sam natomiast stał
się uosobieniem wszystkich niebezpieczeństw grożących literaturze dla dzieci. Gdy
było to jednak potrzebne, Brzechwa pisał na zamówienie komunistycznych władz
wiersze o nowym ustroju. Warto również wspomnieć, że zajmował się także
tłumaczeniem utworów dla dzieci i dla dorosłych z języka rosyjskiego i
francuskiego.
Mimo,
że motywem wiodącym w biografii jest życie literackie Jana Brzechwy, to Mariusz
Urbanek nie zapomina o dość burzliwym życiu osobistym twórcy. Pierwszy związek
zawarty w 1926 roku z wnuczką siostry ojca Marią Suderland nie trwał długo,
bowiem Lesmian wdał się szybko w romans z Karoliną Lentową, z domu Meyer, która
wkrótce została jego żoną. Córkę
Krystynę z pierwszego związku, zobaczył dopiero na pogrzebie Bolesława Leśmiana,
gdy ta miała już 10 lat. W okresie wojny zakochał się w Janinie Serockiej,
żonie fryzjera, która została potem jego trzecią żoną. Gdy jednak w okresie
wojny był ciągle przez kochankę odtrącany, przesłuchiwany na Szucha, odrzuciwszy
posądzenia o żydowskie pochodzenie, miał powiedzieć Niemcom, że jak chcą to
niech go rozstrzelają, bo i tak wszystko mu jedno, bo kobietka, którą kocha nie
chce go. Niemal jednak przez całe życie mając powodzenie u kobiet przystojny Brzechwa
skłonny był do romansów, ale też intensywnie pracował, palił papierosy, pił
alkohol i podróżował. Dość wcześnie zaczęło szwankować mu serce. Lubił dobrze
zjeść, nie znosił niechlujstwa, a wielbił porządek. Zawsze nienagannie ubrany,
uchodził za estetę i osobę otwartą.
Ciekawie
rysują się końcowe rozdziały książki, w którym Mariusz Urbanek zajął się
problemem traktowania Brzechwy przez współczesnych i próbą usunięcia jego
nazwiska z tablic, nazw ulic i szkół. Gratką jest umieszczenie w książce wywiadu
przeprowadzonego przez Autora z córką Brzechwy, Krystyną. W całej książce przewijają
się fragmenty tekstów autorstwa pisarza, wspomnienia bliskich przyjaciół i
krewnych, opinie krytyków jego twórczości. To wszystko składa się na rzetelną
biografię Jana Brzechwy ukazującą jego życie od strony dorobku artystycznego,
ale i prywatnej.
Mariusz Urbanek, Brzechwa nie dla dzieci, Wydawnictwo Iskry, maj 2013, oprawa twarda z obwolutą, stron 400.
Zazdroszczę Ci tego, że masz czas na to, by tak szybko czytać ukazujące się na rynku książki. Ja dostałam "Brzechwę" tydzień temu i z trudem znalazłam chwilę na przekartkowanie. I o ile książka o Broniewskim jakoś niespecjalnie mnie interesowała, o tyle ta, i owszem. Nic to, za dwa, trzy lata i ja podzielę się moją opinią...
OdpowiedzUsuńA o Brzechwie jako prawniku jest cokolwiek więcej poza tym, że nim był?
Nie ma czego zazdrościć - nie mam pracy, szukam. Bez komentarza.
UsuńA mnie książka się o Broniewskim podobała, tyle, że o Brzechwie jest jednak lepsza.
Tak, tak. Właśnie działalność w ZAiKS - między innymi reprezentował w sądzie kompozytora Z. Białostockiego i tekściarza W. Jastrzębca w obronie ich praw autorskich, potem Władysława Szlengela w sprawie o plagiat i w najgłośniejszym procesie w sprawie Zenona Przesmyckiego- Miriama przeciwko Tadeuszowi Piniemu. Chodziło o wydanie dziel Norwida przez Piniego bez pozwolenia rodziny, co miał Przesmycki. Opisane są sprawy, a po wojnie działalność Brzechwy jako radcy prawnego.
Ja do Brzechwy..przymierzam się na po weekendzie. Montgomerry, wiem, że to żadne pocieszenie, ale wykształcenie mam pokrewne i też szukam pracy. Ta która mam jest od wielkiego jak to się mówi dzwonu. Chyba historycy i w ogóle humaniści maja kiepsko z praca ogólnie.
UsuńCiekawe, jak ja książkę odbiorę. Jeżeli styl pisania Urbanka przypadnie mi do gustu sięgnę po Broniewskiego.
No tak, każdy kij ma dwa końce, ale i jeden, i drugi - jak widać - mają swoje jasne strony. Skup się na nich i podążaj w stronę światła:))
UsuńKsiążki o Broniewskim nie czytałam - nie ma jej w mojej bibliotece, a z uwagi na brak zainteresowania samym Broniewskim nie byłam skłonna jej kupić. Z Brzechwą to już jednak co innego, więc tym bardziej cieszę się, że piszesz że jest lepsza (i że prawnicza działalność Brzechwy też została w niej opisana).
Anetapzn - obserwując po znajomych, co się wyprawia, to wątpię, abym znalazła pracę w zawodzie jaki wykonywałam przez ostatnie 12 lat. trzeba było na krawcową, fryzjerkę etc., a nie ambitnie. Jak chcialabym się uczyć to i tak pokończyłabym to co trzeba łącznie z wyższym. Teraz to "psu na budę" takie wykształcenie, jakie mam w moich rejonach.
UsuńMomarta - ma dwa końce, bo z drugiej strony się cieszę, że mam możliwość spędzać więcej czasu z dziećmi:)
Ale Urbanek tak opowiada o Broniewskim, że można go polubić jako osobę i jako poetę:)
Właśnie czekam na Brzechwę, po Broniewskim byłem pod wrażaniem Urbanka. Nie dość, że pisze dla ludzi to jeszcze udało mu się znaleźć złoty środek pisząc o tak kontrowersyjnej postaci bez przegięć w żadną stronę, jak o żywym człowieku a nie posągowej postaci, która najpierw stała na piedestale, z którego potem ją strącono.
OdpowiedzUsuńBroniewskiego po szkole średniej nienawidziłam. Urbanek pozwolił mi na nowo Broniewskiego odkryć i co więcej polubić, czego się w ogóle nie spodziewałam.
UsuńChyba wszyscy z Broniewskim mieliśmy podobnie, może nie nienawidziłem ale obchodziłem szerokim łukiem oczywiście nie z powodu "Bagnetu na broń" :-). A tu się okazuje można go przedstawić jako człowieka z krwi i kości, na czym tylko zyskuje.
UsuńChciałabym przeczytać obydwie książki, o których piszesz. Biografie uwielbiam, szczególnie "chodzi za mną" ta o Broniewskim.
OdpowiedzUsuńO Brzechwie prawie nic nie wiem, kilka suchych faktów, a tu tak ciekawie napisałaś, że...trzeba książkę zdobyć!
Magda naprawdę warto, są wspaniale wydane, choć co prawda w biografii o Brzechwie jest nikła ilość ilustracji. Wszystko jednak rekompensuje wspaniały styl tekstu w wykonaniu Mariusza Urbanka.
UsuńWspaniała biografia, tak samo doskonała, jak poprzednia o Broniewskim!
OdpowiedzUsuńO widzę, że jesteś na "czasie":)
UsuńJa książkę zdobyłam, przeczytałam i także zrecenzowałam. Zapraszam do dyskusji! www.familyliving.pl/brzechwa-nie-dla-dzieci
OdpowiedzUsuń