4. Pytanie:...... ? (Po raz drugi).
Odpowiedź: Książki? Tak, dużo czytam, zawsze dużo czytałam. Nie, nie wiem, czy się rozumiemy. Najchętniej czytam na podłodze, także na łóżku, prawie wszystko na leżąco, nie, nie tyle chodzi przy tym o książki, liczy się przede wszystkim czytanie, czarne na białym, litery, sylaby, wiersze, te nieludzkie utrwalenia, znaki, te ustalenia, to zastygłe w wyraz szaleństwo, które wydobywa się z ludzi. Niech mi pan wierzy, wyraz jest szaleństwem, wypływa z naszego szaleństwa. Liczy się również przewracanie kartek, gonitwa od jednej strony do drugiej, ucieczka, współudział w szaleńczym, zakrzepłym wylewie, liczy się nikczemność przerzutni, ubezpieczenie życia w jednym jedynym zdaniu, ubezpieczenie wtórne zdań w życiu. Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią. Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki, i ja oczywiście mam swoje upodobania, wiele książek nie znajduje do mnie przystępu, jedne łykam tylko przed południem, inne tylko w nocy, są książki, od których się nie odrywam, chodzę z nimi po mieszkaniu, przenoszę z pokoju do kuchni, czytam na stojąco w korytarzu, nie używam zakładek, przy czytaniu nie poruszam ustami, już wcześnie nauczyłam się bardzo dobrze czytać, nie pamiętam metody, ale pan powinien się tym kiedyś zainteresować, w naszych szkołach powszechnych na prowincji musiała być znakomita, przynajmniej wówczas, kiedy ja nauczyłam się tam czytania. Tak, mnie też to uderzyło, ale dopiero później, że w innych krajach ludzie nie umieją czytać, w każdym razie nie tak szybko, ale tempo jest ważne, nie tylko koncentracja, proszę pana, któż potrafi bez wstrętu przeżuwać proste czy skomplikowane zdanie, powtarzać je oczyma lub zgoła ustami; zdanie, które składa się tylko z podmiotu i orzeczenia, trzeba przełykać szybko, zdanie z wieloma przydawkami właśnie dlatego trzeba brać w błyskawicznym tempie, niedostrzegalnym slalomem źrenic, gdyż inaczej się nie poddaje, a zdanie musi się czytelnikowi „poddać". Nie umiałabym „przedzierać się" przez książkę, graniczyłoby to przecież z zajęciem. Bywają ludzie, powiadam panu, ludzie, w dziedzinie czytania doznaje się najosobliwszych niespodzianek... Mam co prawda słabość do analfabetów, nawet tutaj znam kogoś, kto nie czyta, nie chce czytać; przebywanie w stanie niewinności jest bardziej zrozumiale dla człowieka, który popadł w nałóg czytania, nie powinno się czytać w ogóle albo powinno się umieć czytać naprawdę...
Ingeborg Bachmann, Malina, wydawnictwo A5, tłum. Sławomir Błaut, wydanie 2011, s. 86-87.
podkreślenia moje
RECENZJA z 15 maja 2011 r.
Wysmakowana perełka o czytaniu, lubię takie zbierać :)
OdpowiedzUsuńJeszcze dwa, trzy dni i zacznę tę książkę... i coś czuję, że te same fragmenty staną się moimi ulubionymi :)
OdpowiedzUsuńpiękny fragment
OdpowiedzUsuńJuż mam! Czeka na półce! I... czeka na czas, ale będzie połknięta, z pewnością.:)
OdpowiedzUsuńWitaj. Obserwuję Cię już od jakiegoś czasu i dawno żaden wpis nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Zachęcający więc dziękuję. I pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo to ja powinienem zrezygnować z czytania. Nie władam "niedostrzegalnym slalomem źrenic", czytam wolno, a na dodatek wokalizuję w główce. Pupa nie czytelnik :(
OdpowiedzUsuńFragment znakomity pamiętam go dobrze, zresztą zaczerpnęłam fragment i mam an blogu jako motto! ;)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo się ten fragment podoba:)Cieszę się, że również i Wam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Rozumiem Malinę.
OdpowiedzUsuńAgnes ja również, przynajmniej w kwestii czytania:)
OdpowiedzUsuń