Strony

23 maja 2011

Ingeborg Bachmann, Malina - o książkach i czytaniu.

4. Pytanie:...... ? (Po raz drugi).
Odpowiedź: Książki? Tak, dużo czytam, zawsze dużo czytałam. Nie, nie wiem, czy się rozumiemy. Najchętniej czytam na podłodze, także na łóżku, prawie wszystko na leżąco, nie, nie tyle chodzi przy tym o książki, liczy się przede wszystkim czytanie, czarne na białym, litery, sylaby, wiersze, te nieludzkie utrwalenia, znaki, te ustalenia, to zastygłe w wyraz szaleństwo, które wydobywa się z ludzi. Niech mi pan wierzy, wyraz jest szaleństwem, wypływa z naszego sza­leństwa. Liczy się również przewracanie kartek, gonitwa od jednej strony do drugiej, ucieczka, współudział w szaleń­czym, zakrzepłym wylewie, liczy się nikczemność przerzutni, ubezpieczenie życia w jednym jedynym zdaniu, ubezpie­czenie wtórne zdań w życiu. Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią. Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki, i ja oczywiście mam swoje upodobania, wiele książek nie znajduje do mnie przystępu, jedne łykam tylko przed południem, inne tylko w nocy, są książki, od których się nie odrywam, chodzę z nimi po mieszkaniu, przenoszę z pokoju do kuchni, czytam na stojąco w korytarzu, nie uży­wam zakładek, przy czytaniu nie poruszam ustami, już wcześnie nauczyłam się bardzo dobrze czytać, nie pamię­tam metody, ale pan powinien się tym kiedyś zainteresować, w naszych szkołach powszechnych na prowincji musiała być znakomita, przynajmniej wówczas, kiedy ja nauczyłam się tam czytania. Tak, mnie też to uderzyło, ale dopiero później, że w innych krajach ludzie nie umieją czytać, w każdym razie nie tak szybko, ale tempo jest ważne, nie tylko koncentracja, proszę pana, któż potrafi bez wstrętu przeżuwać proste czy skomplikowane zdanie, powtarzać je oczyma lub zgoła usta­mi; zdanie, które składa się tylko z podmiotu i orzeczenia, trzeba przełykać szybko, zdanie z wieloma przydawkami właśnie dlatego trzeba brać w błyskawicznym tempie, niedo­strzegalnym slalomem źrenic, gdyż inaczej się nie poddaje, a zdanie musi się czytelnikowi „poddać". Nie umiałabym „przedzierać się" przez książkę, graniczyłoby to przecież z zajęciem. Bywają ludzie, powiadam panu, ludzie, w dzie­dzinie czytania doznaje się najosobliwszych niespodzia­nek... Mam co prawda słabość do analfabetów, nawet tutaj znam kogoś, kto nie czyta, nie chce czytać; przebywanie w stanie niewinności jest bardziej zrozumiale dla człowieka, który popadł w nałóg czytania, nie powinno się czytać w ogóle albo powinno się umieć czytać naprawdę...

Ingeborg Bachmann, Malina, wydawnictwo A5, tłum. Sławomir Błaut, wydanie 2011, s. 86-87.

podkreślenia moje

RECENZJA z 15 maja 2011 r.

10 komentarzy:

  1. Wysmakowana perełka o czytaniu, lubię takie zbierać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze dwa, trzy dni i zacznę tę książkę... i coś czuję, że te same fragmenty staną się moimi ulubionymi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już mam! Czeka na półce! I... czeka na czas, ale będzie połknięta, z pewnością.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj. Obserwuję Cię już od jakiegoś czasu i dawno żaden wpis nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Zachęcający więc dziękuję. I pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to ja powinienem zrezygnować z czytania. Nie władam "niedostrzegalnym slalomem źrenic", czytam wolno, a na dodatek wokalizuję w główce. Pupa nie czytelnik :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Fragment znakomity pamiętam go dobrze, zresztą zaczerpnęłam fragment i mam an blogu jako motto! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie bardzo się ten fragment podoba:)Cieszę się, że również i Wam:)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnes ja również, przynajmniej w kwestii czytania:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.