Ach, cóż to za
powieść! A właściwie powieści, bo w jednym tomie mamy zarówno pierwszą część
rodzinnej sagi: A lasy wiecznie śpiewają, jak i drugą: Dziedzictwo na Björndal.
Trygve Gulbranssen powieścią A lasy wiecznie śpiewają zadebiutował w roku 1933.
Polski przekład ukazał się w roku 1938. W roku 1934 ukazała się druga powieść,
która w Polsce pojawiła się odpowiednio w roku 1939. Pierwsza część zawładnie
dosłownie duszą czytającego, a gdy się kończy czytelnik czuje niedosyt. Z kolei
część druga wydaje się już bardziej chaotyczna, choć zaznaczam, że wątki są
dalej zajmująco poprowadzone. Niemniej jednak powieści są fascynujące i
bezsprzecznie przenoszą czytelnika w zupełnie odmienny świat.
To saga członków
rodziny Björndal, żyjących na przełomie XVIII i XIX wieku i mieszkających na
dalekiej północy Norwegii. To ród pełen dumy, buty, męstwa, surowości, przed
którymi mieszkańcy południa czuli respekt i których określali jako
nieokrzesanych i wyniosłych. W rodzie tym na świat przychodzą dorodni i silni
chłopcy, tradycja kultywowana jest z ojca na syna, a wiara w Boga i szacunek
wobec innych ludzi są cenne i ważne. Mężczyźni z rodu Björndal: Torgeir, jego
syn – stary Dag, i wnuk – młody Dag, mimo, że z wyglądu są krzepcy, to czasami
bywają porywaczy i działają z zaciekłością. Są także małomówni, powściągliwi, dla
siebie surowi i nie potrafią mówić o uczuciach, ani tych uczuć okazywać. Jednak
powierzchownie są jedynie gruboskórnymi typami, bowiem wewnątrz kipią od
gorących emocji, odczuwają ból i stratę, brak szacunku, niezrozumienie i
pogardę. Za to wspaniale czują się pośród przyrody, obcują ze zwierzętami
(zawsze towarzyszą im psy), nocują w zapadłych chatach, znikają ze strzelbą na
wiele dni w gęstym lesie pełnym niebezpieczeństw, zdobywają góry i przeprawiają
się przez jeziora. Poza tym wiele myślą, rozważają słowo przeczytane w Biblii i
dochodzą do trwałych i dobrze nam wydawać by się mogło znanych wniosków. W powieści znajdziemy, więc mnóstwo trafnie
ujętych zdań w rodzaju: Dobrzy ludzie posiadają moc. Nie tylko w życiu, nie, nawet i
po śmierci, Sprawiedliwy człowiek nie może uchylać się od swoich obowiązków,
Cokolwiek człowieka spotyka – powinien zawsze się podnieść i dążyć naprzód,
wciąż naprzód, przez całe życie, Nie wolno być skąpym, bo to tylko psuje krew. Nade wszystko członkowie rodu starają się mieć serce dla innych, a nie
dla siebie, choć czasami uginają się przed pokusami idącymi od strony
posiadania pieniędzy. Książki skrywają, więc w pewnym sensie wskazówki
moralizatorskie.
Mężczyźni z rodu
Björndal mają jednak szczęście do kobiet. Zarówno Teresa, jak i Adelajda to
kobiety z miasta, wywodzące się z dobrych domów, wykształcone, dbające o
rodzinę i nade wszystko kochające swoich mężów. Są ostre i surowe, ale w
gruncie rzeczy bezgranicznie dobre. Każda w małżeństwie dojrzewa, rozkwita i
odkrywa nieznane wartości. Są dzielne, znoszą mężowski chłód i nieczułość,
borykają się z cierpieniem i bólem, starają się sprostać trudom życia. Nie
zapominam też o Dorocie, cudownej, acz samotnej istocie.
To piękna
opowieść pisana starym, prostym i oszczędnym, acz eleganckim w wyrazie stylem.
Nie ma tu zbyt wiele dialogów, a mimo to historia wciąga w niesamowity klimat
dawnej Norwegii. Mnie bardzo ujęły plastyczne opisy surowej norweskiej
przyrody, zmiany pór roku, charakterystyka mieszkańców okolic dworu Björndal i opis
samego starego dworu z drewnianymi rzeźbionymi meblami, mrocznymi
pomieszczeniami, w których ściany obwieszone są myśliwską bronią i skórami oraz
subtelnym panieńskim pokoikiem na piętrze. Nie są to jednak pomieszczenia
zimne, bowiem ciepło niemal nieustannie płynie od drewna palącego się w
kominkach.
Powieści
napełniają spokojem i ciepłem. Nie znajdziecie tu, bowiem pośpiechu, ani tłumu
postaci. Wszystko wydaje się jednak na swoim miejscu. Lektura należąca do tych,
które zdobyły moje serce i zajęły miejsce z wyznacznikiem ‘niezapomniane’.
Trygve Gulbranssen, A lasy wiecznie śpiewają, Dziedzictwo na Bjórndal, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2013, tłumaczenie: Henryk Goldmann i Henryk Leśniewski, stron 555.