Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trygve Gulbranssen. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trygve Gulbranssen. Pokaż wszystkie posty

16 grudnia 2013

Trygve Gulbranssen, A lasy wiecznie śpiewają.

Ach, cóż to za powieść! A właściwie powieści, bo w jednym tomie mamy zarówno pierwszą część rodzinnej sagi: A lasy wiecznie śpiewają, jak i drugą: Dziedzictwo na Björndal. Trygve Gulbranssen powieścią A lasy wiecznie śpiewają zadebiutował w roku 1933. Polski przekład ukazał się w roku 1938. W roku 1934 ukazała się druga powieść, która w Polsce pojawiła się odpowiednio w roku 1939. Pierwsza część zawładnie dosłownie duszą czytającego, a gdy się kończy czytelnik czuje niedosyt. Z kolei część druga wydaje się już bardziej chaotyczna, choć zaznaczam, że wątki są dalej zajmująco poprowadzone. Niemniej jednak powieści są fascynujące i bezsprzecznie przenoszą czytelnika w zupełnie odmienny świat. 


To saga członków rodziny Björndal, żyjących na przełomie XVIII i XIX wieku i mieszkających na dalekiej północy Norwegii. To ród pełen dumy, buty, męstwa, surowości, przed którymi mieszkańcy południa czuli respekt i których określali  jako nieokrzesanych i wyniosłych. W rodzie tym na świat przychodzą dorodni i silni chłopcy, tradycja kultywowana jest z ojca na syna, a wiara w Boga i szacunek wobec innych ludzi są cenne i ważne. Mężczyźni z rodu Björndal: Torgeir, jego syn – stary Dag, i wnuk – młody Dag, mimo, że z wyglądu są krzepcy, to czasami bywają porywaczy i działają z zaciekłością. Są także małomówni, powściągliwi, dla siebie surowi i nie potrafią mówić o uczuciach, ani tych uczuć okazywać. Jednak powierzchownie są jedynie gruboskórnymi typami, bowiem wewnątrz kipią od gorących emocji, odczuwają ból i stratę, brak szacunku, niezrozumienie i pogardę. Za to wspaniale czują się pośród przyrody, obcują ze zwierzętami (zawsze towarzyszą im psy), nocują w zapadłych chatach, znikają ze strzelbą na wiele dni w gęstym lesie pełnym niebezpieczeństw, zdobywają góry i przeprawiają się przez jeziora. Poza tym wiele myślą, rozważają słowo przeczytane w Biblii i dochodzą do trwałych i dobrze nam wydawać by się mogło znanych wniosków.  W powieści znajdziemy, więc mnóstwo trafnie ujętych zdań w rodzaju: Dobrzy ludzie posiadają moc. Nie tylko w życiu, nie, nawet i po śmierci, Sprawiedliwy człowiek nie może uchylać się od swoich obowiązków, Cokolwiek człowieka spotyka – powinien zawsze się podnieść i dążyć naprzód, wciąż naprzód, przez całe życie, Nie wolno być skąpym, bo to tylko psuje krew. Nade wszystko członkowie rodu starają się mieć serce dla innych, a nie dla siebie, choć czasami uginają się przed pokusami idącymi od strony posiadania pieniędzy. Książki skrywają, więc w pewnym sensie wskazówki moralizatorskie. 


Mężczyźni z rodu Björndal mają jednak szczęście do kobiet. Zarówno Teresa, jak i Adelajda to kobiety z miasta, wywodzące się z dobrych domów, wykształcone, dbające o rodzinę i nade wszystko kochające swoich mężów. Są ostre i surowe, ale w gruncie rzeczy bezgranicznie dobre. Każda w małżeństwie dojrzewa, rozkwita i odkrywa nieznane wartości. Są dzielne, znoszą mężowski chłód i nieczułość, borykają się z cierpieniem i bólem, starają się sprostać trudom życia. Nie zapominam też o Dorocie, cudownej, acz samotnej istocie.


To piękna opowieść pisana starym, prostym i oszczędnym, acz eleganckim w wyrazie stylem. Nie ma tu zbyt wiele dialogów, a mimo to historia wciąga w niesamowity klimat dawnej Norwegii. Mnie bardzo ujęły plastyczne opisy surowej norweskiej przyrody, zmiany pór roku, charakterystyka mieszkańców okolic dworu Björndal i opis samego starego dworu z drewnianymi rzeźbionymi meblami, mrocznymi pomieszczeniami, w których ściany obwieszone są myśliwską bronią i skórami oraz subtelnym panieńskim pokoikiem na piętrze. Nie są to jednak pomieszczenia zimne, bowiem ciepło niemal nieustannie płynie od drewna palącego się w kominkach. 


Powieści napełniają spokojem i ciepłem. Nie znajdziecie tu, bowiem pośpiechu, ani tłumu postaci. Wszystko wydaje się jednak na swoim miejscu. Lektura należąca do tych, które zdobyły moje serce i zajęły miejsce z wyznacznikiem ‘niezapomniane’.
 

Trygve Gulbranssen, A lasy wiecznie śpiewają, Dziedzictwo na Bjórndal, wydawnictwo Zysk i S-ka, wydanie 2013, tłumaczenie: Henryk Goldmann i Henryk Leśniewski, stron 555.