Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Romantyczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Romantyczna. Pokaż wszystkie posty

5 października 2014

Frances Hodgson Burnett, Mała księżniczka.


Ach, któż to nie zna losów małej, niespełna siedmioletniej dziewczynki, którą tatuś - żołnierz posyła na pensję dla dziewcząt? Któż nie pasjonował się, niezależnie od swojego wieku, kruchą, wrażliwą i delikatną istotką, jaką była Sara Crewe i nie złorzeczył właścicielce pensji pani Marii Minchin? Czy jest, choć jedna osoba, mniej więcej z mojego pokolenia, która nie wzruszyłaby się czytając książkę lub też oglądając jej ekranizację? Myślę, że nie. 

Sara Crewe to postać dziewczynki, małej księżniczki, której marzenia się spełniają i którą nie jedna z nas chciałaby być. Wychowana w Indiach przez czułego ojca, kapitana Ralfa Crewe, jak się okazuje wkrótce właściciela kopalni diamentów, zostaje wyrwana ze znanego środowiska. nowym domem staje się Londyn i pensja pani Minchin. Tata Sary pozostawia córkę w bezpiecznym miejscu i w dodatku z takimi udogodnieniami jak własny pokój z salonikiem, bogata garderoba, kucyk i wyłącznie do jej dyspozycji pokojówka. Pani Minchin widząc w tym jak największe korzyści dla pensji, bez przerwy wychwala zalety dziewczynki i pozwala jej na więcej niż to czyni mając na uwadze pozostałe podopieczne. Mimo wszystko, Sara nie jest ani rozkapryszona, ani rozwydrzona. Jest skromną dziewczynką, pozytywnie nastawioną do wszystkich niezależnie od zajmowanej pozycji społecznej. Jak wiecie sielanka się kończy, a Sara przyzwyczajona do wygód, musi zmierzyć się z nową sytuacją. 


Klasyka, klasyka, klasyka i to w najpiękniejszym wydaniu. Mimo upływu lat, książka w ogóle nie starzeje się i nie traci na popularności. Jest pełna magii, ciepła, uroku, czaru i wrażliwości małej Sary, dziewczynki o bogatej wyobraźni i przede wszystkim gołębim sercu. Emocje podczas czytania od uśmiechu po wzruszenie, na pewno są gwarantowane i oczywiście, dodajmy do tego staroświecki klimat i perypetie dziewcząt z pensji. Książka może być czytana wiele razy i należy do tych, które nigdy się nie znudzą czytelnikowi. Ten typ tak ma. Starsi pokoleniowo zapewne się ze mną zgodzą, młodsi, którzy nie czytali, powinni jak najbardziej nadrobić tak wspaniałą zaległość czytelniczą.


Wydań Małej księżniczki oczywiście jest bez liku. Ostatnia ukazała się w serii Romantyczna. Swoją drogę ciekawa jestem, kolejnych tytułów serii.
Frances Hodgson Burnett, Mała księżniczka, wydawnictwo Literacki Egmont, wydanie 2014, przekład: Józef Birkenmajer, seria: Romantyczna, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 294.

1 października 2014

Lucy Maud Montgomery, Dziewczę z sadu.


Dziewczę z sadu, książka obecnie wydana przez Literacki Egmont, to tak naprawdę Kilmeny ze starego sadu bądź jeszcze ewentualnie Kilmeny z kwitnącego sadu autorstwa Lucy Maud Montgomery. Książka wydana po raz pierwszy w 1910 roku, znana jest czytelnikom polskim właśnie pod takimi tytułami. 

To cudowna i sentymentalna opowieść o młodej dziewczynie, w której zakochuje się młody i uczciwy Eric Marshall.  Mężczyzna opuszcza rodzinne strony Queenslea i spełniając życzenie chorego przyjaciela, obejmuje posadę nauczyciela w Lindsay położonej na wyspie Księcia Edwarda. Eric czeka na miłość, na kobietę dobrą, silną i autentyczną. Zamieszkuje w domu Williamsonów, a los sprawia, że poznaje piękną dziewczynę Kilmeny Gordon i oczywiście zakochuje się w niej. 

Może jest to kolejna ckliwa, cukierkowa, słodka opowieść o banalnym, szczęśliwym zakończeniu, ale jakże ta powieść jest urocza! Kilmeny mimo, że piękna, eteryczna, o wielkim talencie i nieśmiała to jednak od urodzenia jest niema. Jest samotniczką, mieszkającą z dziwną rodziną nieutrzymującą kontaktów towarzyskich z mieszkańcami Lindsay. W chorobie, a raczej w zachowaniu Kilmeny tkwi rodzinna tajemnica.



To powieść romantyczna, delikatna, ale i smutna, i niepozbawiona melancholii. Owa nostalgia i sentymentalizm nadają fabule magii. Trudno to dokładnie określić, ale powieści Montgomery mają to do siebie, że każda z nich po prostu oczarowuje czytelnika. Warto zwrócić uwagę, że historie poznajemy z męskiej perspektywy. Kilmeny jawi nam się niejako z oddali.
 To nieskomplikowana historia, obecnie wydana w pięknej serii Romantycznej, w małym formacie, który swobodnie można zabrać do torebki lub w większą kieszeń. Dzięki tej książce, jeden wieczór zostanie w przyjemny czytelniczy sposób zapełniony. Nie ma co tu dywagować, należy po prostu przeczytać.



Lucy Maud Montgomery, Dziewczę z sadu, wydawnictwo Literacki Egmont, wydanie 2014, seria Romantyczna, przekład Magdalena Koziej, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 192.


* Pozostałe książki były oczywiście opiniowane na blogu. wystarczy kliknąć tag Romantyczna.

21 listopada 2013

Eleanor H. Porter, Pollyanna dorasta.

Ponownie po latach miałam możliwość dosłownie zaczytać się w kolejnej książce autorstwa Eleanor Hodgeman Porter opowiadającej o perypetiach Pollyanny. Z tego, co pamiętam część druga, czyta przeze mnie po raz pierwszy lata świetlne temu, jeszcze bardziej mi się podobała. W czasach nastoletnich dzięki takim powieściom kształtowała się moja romantyczna dusza i odtąd bujam sobie swobodnie w obłokach i śmiem marzenia wprowadzać w życie. Oczywiście nie zawsze się to udaje, acz Pollyanna rzeczywiście staje się pewnego rodzaju lekarstwem nie tylko dla bohaterów powieści.

Jeżeli przypadła Wam do serca część pierwsza (parę słów i porównawczej wizualizacji TUTAJ), to i druga zapewne, o ile jeszcze nie czytaliście, na pewno Wam się spodoba. Myślę też, że jest to również wspaniały prezent dla dorastających dziewczynek. Zawsze to jakaś odmiana od wampirów, wilkołaków i wszystkiego, co teraz „modne”, acz nie jest z gruntu dobre. Powracając do książki Porter, jeszcze na początku drugiej części mamy do czynienia z trzynastoletnią Pollyanną. Za sprawą próśb Dolly Wetherby i zgody ciotki Polly, dziewczynka spędza kilka miesięcy w Bostonie u pani Ruth Carew, kobiety samotnej, zgorzkniałej, ciągle narzekającej, która przekroczyła trzydziestkę i która nie może zapomnieć o wydarzeniach sprzed kilkunastu lat. Obecność Pollyanny wydaje się być zbawienna i działać cuda. Niemniej dziewczynka bardziej poznaje zawiłości dorosłego życia. Potem przenosimy się o kilka lat w przyszłość, kiedy Pollyanna jest już młodą kobietą i zaczyna rozumieć cóż to takiego porywy serca. Miłosne rozterki dotyczą zresztą nie tylko jej. Zagadki krążą też wokół Sadie, Jimmy’ego, Jamiego, pani Carew i pana Pendletona.

Pollyanna dorasta to książka ciepła, optymistyczna, być może nieco staroświecka (ale jak wiecie, ja takie klimaty uwielbiam), w pewnych momentach zbyt naiwna, ale pełna uroku i niezaprzeczalnie dodająca energii. Poza tym sentymentalnie wzrusza, przynajmniej mnie. Nawet po upływie lat czytanie jej może niezmiernie cieszyć i bawić. Wspaniała lektura zbawienna dla przeciążonego obowiązkami umysłu. Promyk słońca dla duszy.




Eleanor H. Porter, Pollyanna dorasta, wydawnictwo Literacki Egmont, wydanie 2013, seria: Romantyczna, przekład: Tadeusz Evert, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 328.

24 września 2013

Lucy Maud Montgomery, Błękitny Zamek.

Błękitny Zamek czytałam po raz pierwszy w podstawówce w jakieś piątej, szóstej klasie i to dzięki mojej kuzynce, która wówczas przez swoje ciotki była zaopatrzona we wszystkie książki autorstwa Montgomery. To było pierwsze i jak obecnie wiem niepełne polskie wydanie w dodatku ze spolszczonym nazewnictwem, z okładką, na której widnieje dziewczyna w zielonym kapelusiku na tle zamku z wieżyczkami. To chyba od tej książki wszystko się zaczęło, czyli moja duszę zaczęła ogarniać szczypta romantycznych marzeń. Dziś po wielu latach, czytałam tę książkę tak, jakbym czytała ją po raz pierwszy. A poza tym obecne wydanie jest pełne, a imiona i nazwiska przytoczone z oryginalnej pisowni. Pamięć jednak ulotna, potrafi zawodzić i nieco przekształcać.  

Bohaterką powieści jest Valancy Striling, która ma dwadzieścia dziewięć lat, jest zrezygnowaną, niedowartościowaną, nieco zaniedbaną i przede wszystkim podporządkowaną apodyktycznej i egoistycznej rodzinie starą panną, która nigdy nie miała adoratora. Mieszka z matka i ciotką w niezbyt przyjemnym domu, nie ma swojego zdania, od lat dostosowuje swoje życie do potrzeb swojej rodziny i nadal jest traktowana jakby miała, co najmniej dziesięć lat. Niewątpliwie jest tego wszystkie świadoma i co najważniejsze ma tego dość. Od lat marzy o swojej piaskowej górze, Błękitnym Zamku, który podsuwała jej wyobraźnia, miejscu, w którym byłaby z kimś szczęśliwa. Gdy dręczące jej serce ataki bólu coraz bardziej nasilają się, Valancy w tajemnicy udaje się do doktora, a gdy nieoczekiwanie dowiaduje się po pewnym czasie, że pozostał jej jedynie rok życia, dochodzi do wniosku, że najwyższy czas zmienić swoje życie i to od zaraz. Jej zachowanie i sposób bycia szokuje całą rodzinę, ale w końcu Valancy Striling zaczyna cieszyć się życiem. Postanawia przede wszystkim starać się zadowolić siebie i nigdy niczego nie udawać. 

Błękitny Zamek to moim zdaniem jedna z najpiękniejszych opowieści o miłości, ale takiej, która przychodzi po cichu, rozwija się z pąka w świetlisty kwiat. To nie jest miłość od pierwszego wejrzenia, gdzie namiętność staje się na początku podstawą związku. Barney Snaith poślubia Valancy na zasadzie pewnego rodzaju układu, a młoda kobieta jest świadoma tego kroku i przyjmuje postawione jej zasady. Nie interesuje się osławioną przez miejscowych tajemniczą przeszłością Barneya. Pogodzona ze swoim losem, pragnie przede wszystkim cieszyć się dniami, które pozostały jej dane i być szczęśliwą. 

To prawda zmiany dodają życia, a życie pozbawione marzeń jest nic nie warte. Warto też dążyć do własnych celów, walczyć ze stereotypami, niezadowoleniem ze strony rodziny i poszukiwać swoje prawdziwe miejsce w świecie. Klasyka z bardzo wartościowym morałem.


Lucy Maud Montgomery, Błękitny Zamek, wydawnictwo Egmont Literacki, seria: Romantyczna, wydanie 2013, tłumaczenie: Joanna Kazimierczyk, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 230.

23 września 2013

Eleanor H. Porter, Pollyanna.

Ach, jak to dobrze jest po latach powrócić do swoich ulubionych, ukochanych książek! Niesamowita sprawa, nieco odmienne i nowe wrażenia, zupełnie inne podejście do lektury, ale tęsknota do przeniesienia się w czasie i przestrzeni pozostaje ta sama. Z wiekiem nic się u mnie pod tym względem nie zmieniło. To za sprawą wznowionej przez wydawnictwo Egmont książki, która cieszy się niesłabnącym powodzeniem, autorstwa Eleanor H. Porter, ponownie mogłam śmiać się i wzruszać do łez czytając o perypetiach Pollyanny. Książka oczywiście była wielokrotnie wznawiana, a jej fabuła przenoszona na filmowy kadr. U mnie jest wydanie z 1988 roku Naszej Księgarni.

Pollyanna Whittier niechybnie przypomina Anię z Zielonego Wzgórza. To jedenastoletnia dziewczynka, która po śmierci ojca trafiła pod skrzydła oschłej, chłodnej, czasami apodyktycznej ciotki, panny Polly Harrington. Uważa ona za swój obowiązek zając się wychowaniem córki swojej zmarłej siostry. Nie wie jednak, jak ta decyzja wpłynie na radykalną zmianę jej życia i zachowania. Pollyanna jest bowiem radosną, wzbudzającą sympatię dziewczynką, której ulubioną grą jest „gra w zadowolenie”. Zawsze szuka pozytywnych stron w rzeczach i wydarzeniach, przynoszących smutek, kłopoty i różnorakie życiowe problemy. Jej podejście do życia i radość okazuje się być zaraźliwą. 


Pollyanna to ciepła, pełna uroku i humoru powieść, którą czyta się z wielką przyjemnością. Co więcej to jedna z tych nielicznych książek, które niewątpliwie poprawiają samopoczucie i której podstawową cechą jest optymizm. Przypomina także, że należy cieszyć się nawet z rzeczy małych, błahych i powierzchownie niemających znaczenia.


Obecnie wydana Pollyanna to także przekład Tadeusza i Haliny Evertów. Cieszy mnie to, ale straszliwie brakowało mi w tym nowym wydaniu ilustracji. Czcionka jest jednak większa, a format książki znacznie mniejszy. Warto także od razu nadmienić, że powieść ukazała się w serii Romantyczna, w której będą pojawiać się klasyczne perełki, w których zaczytywały się nasze mamy i babcie i które bezapelacyjnie polecamy naszym córkom (nota bene obecnie smakuję Błękitny Zamek Montgomery). Warto!




Eleanor H. Porter, Pollyanna, Wydawnictwo Literacki Egmont, wydanie 2013, seria: Romantyczna, tłumaczenie Tadeusz i Halina Evertowie, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 272.