Ach, jak to dobrze jest po latach
powrócić do swoich ulubionych, ukochanych książek! Niesamowita sprawa, nieco
odmienne i nowe wrażenia, zupełnie inne podejście do lektury, ale tęsknota do
przeniesienia się w czasie i przestrzeni pozostaje ta sama. Z wiekiem nic się u
mnie pod tym względem nie zmieniło. To za sprawą wznowionej przez wydawnictwo
Egmont książki, która cieszy się niesłabnącym powodzeniem, autorstwa Eleanor H.
Porter, ponownie mogłam śmiać się i wzruszać do łez czytając o perypetiach
Pollyanny. Książka oczywiście była wielokrotnie wznawiana, a jej fabuła
przenoszona na filmowy kadr. U mnie jest wydanie z 1988 roku Naszej Księgarni.
Pollyanna Whittier niechybnie
przypomina Anię z Zielonego Wzgórza. To jedenastoletnia dziewczynka, która po śmierci
ojca trafiła pod skrzydła oschłej, chłodnej, czasami apodyktycznej ciotki,
panny Polly Harrington. Uważa ona za swój obowiązek zając się wychowaniem córki
swojej zmarłej siostry. Nie wie jednak, jak ta decyzja wpłynie na radykalną
zmianę jej życia i zachowania. Pollyanna jest bowiem radosną, wzbudzającą
sympatię dziewczynką, której ulubioną grą jest „gra w zadowolenie”. Zawsze szuka
pozytywnych stron w rzeczach i wydarzeniach, przynoszących smutek, kłopoty i różnorakie
życiowe problemy. Jej podejście do życia i radość okazuje się być zaraźliwą.
Pollyanna to ciepła, pełna uroku i humoru powieść, którą czyta się
z wielką przyjemnością. Co więcej to jedna z tych nielicznych książek, które niewątpliwie
poprawiają samopoczucie i której podstawową cechą jest optymizm. Przypomina
także, że należy cieszyć się nawet z rzeczy małych, błahych i powierzchownie niemających
znaczenia.
Obecnie wydana Pollyanna to także przekład Tadeusza i
Haliny Evertów. Cieszy mnie to, ale straszliwie brakowało mi w tym nowym
wydaniu ilustracji. Czcionka jest jednak większa, a format książki znacznie
mniejszy. Warto także od razu nadmienić, że powieść ukazała się w serii Romantyczna, w której będą pojawiać się
klasyczne perełki, w których zaczytywały się nasze mamy i babcie i które
bezapelacyjnie polecamy naszym córkom (nota bene obecnie smakuję Błękitny Zamek Montgomery). Warto!
Eleanor H. Porter, Pollyanna, Wydawnictwo Literacki Egmont, wydanie 2013, seria: Romantyczna, tłumaczenie Tadeusz i Halina Evertowie, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 272.
Mam ochotę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńJak nie czytałaś do tej pory, to obowiązkowo trzeba:)
UsuńCzytałam, cudeńko!
OdpowiedzUsuńNowe wydanie piękne, ciekawa jestem bardzo całej serii, może uda mi się w końcu kupić książki, które w dzieciństwie przynosiłam z biblioteki i dawno nie były wznawiane, "Błękitny zamek" chcę mieć wreszcie w swojej biblioteczce, więc cieszę się na nowe wydanie bardzo:).
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem seria będzie bardzo interesująca:) Początek bezapelacyjnie to zapowiada:)
UsuńMam to wydanie, które prezentujesz z 1988 roku. Czytałam lata temu...
OdpowiedzUsuńAle to jedna z tych książek, do których się wraca.
Masz rację, wraca się i to często:)
UsuńNigdy nie czytałam tej książki. A szkoda. Będę musiała to w końcu nadrobić :)
OdpowiedzUsuńObowiązkowo należy:)
Usuńpamiętam z dzieciństwa, miłe chwile spędziłam z tą książką :)
OdpowiedzUsuńJa z dzieciństwa również, ale parę lat temu powróciłam ponownie do tych książek:) Warto wracać:)
UsuńKochałam Pollyannę :) chętnie do niej wrócę, nie wiedziałam, że Egmont ją wznowił. Moja córcia ma zaledwie 3 msc., ale na pewno książka czekać będzie na nią na półce :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO to wszystko przed Tobą:) Moja skończyła 5 lat:) Ale również zbieram klasykę z myślą o niej:)
UsuńAleż fantastyczne są te starsze wydania :) Bardzo chętnie bym powróciła do tej serii.
OdpowiedzUsuńNie kupujcie z cyklu "klasyka" to są skrócone wersje książki, takie kadłubki.
OdpowiedzUsuńAkurat Pollyanna jest w całości. Nie wiem jak pozostałe, których nie czytałam. A seria nazywa się Romantyczna.
Usuń