28 stycznia 2014

Rozalia Niedźwiecka, Zagadki jeża Pepe. Kości // Zagadki jeża Pepe.Orzechy.

Jeżeli jeszcze ktoś nie wie, to donoszę, że pod koniec ubiegłego roku powstało nowe wydawnictwo o nazwie Raducha, które będzie wydawało książki z myślą o najmłodszych czytelnikach. Pierwsze z tychże książeczek miałam możliwość – tak ja jak i moje dzieci – przeczytać. Oczywiście nie była to lektura jednorazowa. 

Zagadki jeża Pepe. Orzechy.

Zagadki jeża Pepe. Orzechy.
Owe dwie prezentowane książeczki wchodzą w skład serii zatytułowanej Zagadki jeża Pepe autorstwa Rozalii Niedźwieckiej. Tekst napisany w sposób przystępny dla małego czytelnika, charakteryzuje się prostymi zdaniami i stylem dostosowanym do potrzeb dziecka. Przez to staje się jasny i klarowny. Co prawda, moja 5,5latka, gdy czytałyśmy Orzechy, absolutnie nie mogła sobie wyobrazić purpurowych niecierpków, pomarańczowych astrów ani wrzosowej polany, bez dodatkowej pomocy, ale dzieci znacznie starsze z pewnością już poradzą sobie z takim problemem. Za to jednak Zagadki jeża Pepe czytane jej są codzienne od paru dni. Syn - dwulatek - zachwyca się jednak jedynie warstwą ilustracyjną. Treść za bardzo jeszcze skomplikowana widocznie, ale rzeczywiście „obrazki” przyciągają jego uwagę.

Zagadki jeża Pepe. Orzechy.
Tytułowym bohaterem serii jest jeż Pepe, mały, ale doświadczony detektyw pomagający zwierzętom w rozwiązaniu kłopotów. W książeczce Orzechy będzie pomagał wiewiórce, której ciągle giną w tajemniczych okolicznościach zebrane przez nią na zimę zapasy. Z kolei w książeczce Kości o pomoc poprosi go stary pies Muchomor, który przestanie znajdować w miejscach uprzednio sobie tylko znanych, zakopane kości, jakie dostawał od gospodyni na obiadek. Historyjki bawią, ciekawią, a przede wszystkim rozwijają wyobraźnię. Cóż, bowiem stało się z zakopanymi kośćmi, a cóż z orzechami? Napięcie wzrasta wraz z upływem stron. 

Zagadki jeża Pepe. Kości

Zagadki jeża Pepe. Kości
Książki są niewielkich rozmiarów (21 na 21 cm), ale za to w pięknej i pomysłowej oprawie graficznej. Twarda oprawa, szyte i grube kartki to z pewnością pozytywna strona wydań. Każda książka jest w innej tonacji barwnej: Orzechy - w pomarańczowej, Kości – w zielonej. Za stworzenie ciepłych ilustracji do serii odpowiada Angelika Skalska. Nie ma tu zbędnego przeładowania, nadmiernej sztuczności, epatowania jaskrawymi kolorami i zbyt wielu szczegółów, co akurat mnie ogromnie cieszy. Ilustracje bardziej nawiązują do klasycznych wzorów niż do współczesności. Połączenie kilku technik graficznych i prosta czcionka dopełnia całości.    

Zagadki jeża Pepe. Kości.

Warto wspomnieć, że w serii mają ukazać się książeczki zatytułowane: Drzewo, Jajka, Sałata, Pajęczyna, Album, Pszczoły. Ciekawa jestem tonacji kolorystycznej kolejnych książeczek. Faktem jest, że wydawnictwo Raducha wspaniale zadebiutowało na rynku wydawniczym w dziale literatury dziecięcej i wypada życzyć jedynie powodzenia i wielu najmłodszych czytelników.
 



Rozalia Niedźwiecka, Zagadki jeża Pepe. Kości, wydawnictwo Raducha, Warszawa 2013, Seria: Zagadki jeża Pepe, Ilustracje: Angelika Salska, oprawa twarda, Stron 28.

Rozalia Niedźwiecka, Zagadki jeża Pepe. Orzechy, wydawnictwo Raducha, Warszawa 2014, Seria: Zagadki jeża Pepe, Ilustracje: Angelika Salska, oprawa twarda, Stron 28.

26 stycznia 2014

Anna Gabryś, Salony krakowskie.


Salony krakowskie Anny Gabryś (ur. 1975) to książka, która z pewnością przeniesie czytelnika w przeszłość. Autorka skupia się, bowiem na towarzyskim życiu, jakie toczyło się w Krakowie w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku. Motywem przewodnim są tu spotkania salonowe elit, organizowane w przyjaznej atmosferze, powstałe z potrzeby wymiany wiedzy i wyższej kultury. Zbierali się tak zamożni ludzie, miłośnicy sztuki, kolekcjonerzy, pisarze, malarze, muzycy. Bywalcami salonów byli także literaci, publicyści, profesorowie. Początkowo spotkania obejmowały tylko tych, którzy wywodzili się z warstwy arystokratycznej. Potem zaczęto wprowadzać ludzi niżej sytuowanych, ale wybijających się czymś intelektualistów. Literat i publicysta Witold Zechenter został wprowadzony na salony przez profesora Leona Chwistka. Nie każdy jednak łatwo przełamywał bariery społeczne. Helena Modrzejewska w początkach związku i małżeństwa z Karolem Chłapowskim wielokrotnie narażona była na upokorzenia. Na początku jednak bywalcy salonowi skupiali się wokół osobnych kręgów: arystokracji i ziemiaństwa, mieszczaństwa i skromnie sytuowanej inteligencji. Okres II wojny światowej zmienił całkowicie oblicze spotkań salonowych, które przybrały zupełnie odmienną formę.



Książka podzielona jest na rozdziały – dni tygodnia. Według nich autorka przedstawia życie towarzyskie Krakowa. Ładnie to w fotograficznym skrócie opowiedziała krakowianka, autorka bloga TO PRZECZYTAŁAM.  Na pewno łatwo było jej czytać o miejscach bardzo dobrze znanych. Z perspektywy osoby, która w Krakowie nie była lata i nie zna właściwie zupełnie tego miasta (wiedza z książek to nie własne doświadczenie), wydaje się to nieco trudniejszym zadaniem. Na okładkach wewnętrznych książki zamieszczono jednak mapki z zaznaczeniem najważniejszych salonów krakowskich, do których należały między innymi: salon księżnej Marceliny Czartoryskiej, salon Estreicherów, salon Potockich pod Baranami, dom Pawła Popiela, salon Rydlów, Kossakówka, dom Żeleńskich. Anna Gabryś podkreśla, że tworzenie salonu było wyłączną domeną pań. Rola kobiet i wzorzec damy salonowej ulęgał oczywiście zmianie na przestrzeni kolejnych lat. 

Otrucie królowej Bony, według malowidła Jana Matejki, żywy obraz odegrany w Krakowie, fot. W.Rzewuski, ok. 1868 // s. 114.

Autorka książki skrzętnie porządkuje informacje na temat konwenansów, etykiety, wprowadzanie panien do towarzystwa, balach i ich rodzajach, muzyce, tańcach, balowych kostiumach, salonowym patriotyzmie, zawieranych, acz zaplanowanych przez rodzinę małżeństwach i rozwodach. Zaznacza, że to samo towarzystwo spotykało się Pod Jagnięciem u Potockich, u Zdzisławów Tarnowskich na Sławkowskiej, u Ludwików Morstinów na Stolarskiej, u Edwardów Raczyńskich na Szpitalnej, u Pawłów Popielów na św. Jana, u Szembeków z Poręby na Kanonicznej, u Karolów Lanckorońskich w pałacyku Mańkowskich na Zygmunta Augusta[1].
 
Marcelina Czartoryska, medalion p.Dubuff //s. 59.

Anna Gabryś wiele miejsca poświęca księżnej Marcelinie Czartoryskiej, uczennicy Chopina, która rozbudziła życie towarzyskie miasta. W odrestaurowanym pałacu przy ulicy Sławkowskiej co środę odbywały się salonowe spotkania połączone z koncertami. Można było spotkać między innymi Jana Matejkę, Stanisława Tarnowskiego, Jerzego Szembeka, profesora Antoniego Rosnera. Do muzycznych salonów Krakowa należały również domy Żeleńskich, Stojowskich, rodziny Zollów, Cieszkowskich, profesorstwa Majerów[2]. Ważnym miejscem w Krakowie był również salon Popielów, który łączył w sobie zwyczaje krakowskie z warszawskimi. W ich domu odbywały się czwartkowe spotkania konserwatystów. W piątki grono wywodzące się z krakowskiego mieszczaństwa spotykało się u Rydlów. Bywał tu między innymi Stanisław Wyspiański. W tym kręgu spotykano się także u Estreicherów, Bobrzyńskich, Zakrzewskich, Janczewskich[3]. Gości przyjmował również Stanisław Smolka, a okresie dwudziestolecia międzywojennego sławą cieszył się „literacki” salon Józefa Mehoffera. 


Na salonach słuchano muzyki, dyskutowano, rozmawiano na temat małżeństw, młodzi mieli możliwość poznania się i modny był także spirytyzm. W czasie postu pewnym rodzajem rozrywki były teatry salonowe. Przedstawienia salonowe cieszyły się wielkim zainteresowaniem, podobnie jak tak zwane żywe obrazy. Z czasem coraz większa rolę zaczęły odgrywać krakowskie kawiarnie, w których spotykali się reprezentanci różnych środowisk. Anna Gabryś przedstawia działalność najważniejszych z nich. 


Autorka krótko też charakteryzuje funkcje salonu jako kolejnego pokoju w domu. Zwraca uwagę na wystrój wnętrz: obicie ścian, rodzaje mebli i ich jakość, wyposażenie, obrazy i pamiątki patriotyczne zawieszane na ścianach.  Przypomina także czytelnikowi o roli pałacu – muzeum. Ostatnie rozdziały poświęca zwyczajom celebrowanym w niedzielne przedpołudnia i popołudnia. 

Książka zaopatrzona została w bazę ikonograficzną w postaci zdjęć i grafik. Czytelnika ucieszy również podanie szerokiego spectrum lektur dotyczących tematu. Przeszkadzać mogą jedynie przypisy zamieszczone na końcu książki, a nie na każdej stronie. Dodam jeszcze, że książkę czytałam z wielką przyjemnością, ale to krąg moich zainteresowań, więc nie mogło być inaczej.


[1] A. Gabryś, Salony krakowskie, Kraków 2006, s. 51.

[2] Tamże, s. 68.

[3] Tamże, s. 107.
 



Anna Gabryś, Salony krakowskie, Wydawnictwo Literackie, wydanie 2006, oprawa twarda, stron 286.

18 stycznia 2014

Tom Reiss, Czarny hrabia.



Czarny hrabia Toma Reiss’a to bardzo dobrze skonstruowana biografia Alexandre’a Dumasa urodzonego w 1762 roku we francuskiej kolonii Saint – Domingue położonej na zachodnim krańcu Hispanioli (dzisiejsze granice Haiti), ojca znanego właściwie wszystkim Alexandre’a Dumasa, późniejszego autora Hrabiego Monte Christo i Trzech muszkieterów. Kto zdecyduje się sięgnąć po książkę, czasu spędzonego na jej czytanie z pewnością nie będzie żałował. Reiss nie dość, że opowiada w znakomity sposób o życiu tytułowego bohatera, to jeszcze powiadamia czytelnika, jakie były drogi poszukiwań dokumentów z nim związanych, kogo poznał i kto jeszcze fascynuje się dokonaniami ciemnoskórego generała. Mimo to, do dziś nie został postawiony pomnik upamiętniający czyny Alexa Dumasa. Jeden był niegdyś w Paryżu, ale zniszczony został przez nazistów i nieprzywrócony. Między innymi zawitamy do współczesnego miasteczka Villers – Cotterêts, w którym mieści się Musée Aleksandre Dumas i w którym urodził się słynny pisarz. 

Ojcem bohatera biografii autorstwa Toma Reiss’a był Aleksandre Antoine Davy de la Pailleterie, szlachcic, ale tak jak pozostali członkowie jego rodziny również utracjusz zaciągający niebotyczne długi. Wolał bawić się niż pracować, toteż nic w tym dziwnego, że pewnego dnia pojawił się na plantacji swojego młodszego brata Charles’a, w koloni słynącej z uprawy trzciny cukrowej Saint – Domingue. Po kolejnej kłótni między braćmi, Antoine ucieka z plantacji, ukrywa się przed rodziną i światem i od tej pory znany jest, jako Antoine de l’Isle. Thomas - Alexandre urodził się ze związku Antoine’a z czarnoskórą niewolnicą Marie Cessette. Miał rodzeństwo, ale to tylko jego ojciec wybrał, uznał za swojego syna (Antoine był markizem, toteż Alexandre został hrabią) i kiedy udowodnił swoje pochodzenie, postanowił sprowadzić do Francji (najpierw nie omieszkał go sprzedać, podobnie jak inne dzieci i jego matkę, aby się tam dostać). Odtąd Aleksandre dzięki ciężkiej sakiewce i akceptacji swojego pochodzenia, poznawał uroki arystokratycznego życia bawidamka i salonowca. Mając egzotyczną urodę cieszył się powodzeniem u kobiet, wyróżniała go ciemna skóra i w dodatku był wysokim, dobrze zbudowanym przystojniakiem. W wolnym czasie między uciechami poznawał sztukę sprawnego posługiwania się białą bronią. Nic jednak nie trwa wiecznie, bowiem gdy ojciec poślubił swoja gospodynię, Alexandre zaciąga się do wojska 2 czerwca 1786 roku do Szóstego Regimentu Dragonów Królowej. Dokumenty podpisuje, jako Alexandre „syn Antoine’a i Cessette Dumasów”. Tak zaczyna się szybka kariera czarnoskórego hrabiego we francuskim wojsku od szeregowego po generała. W między czasie szczęśliwie zakochuje się i poślubia szlachciankę Marie – Louise, córkę właściciela hotelu w Villers – Cotterêts, z którą ma troje dzieci. Silny, zręczny, o władczej postawie, zyskiwał sławę niespodziewanymi dokonaniami i brawurowymi popisami tak jak zdobycie Mont - Cenis. 

Życie Alexandre’a  Dumasa nierozerwalnie związane jest z wydarzeniami historycznymi we Francji. Tom Reiss wyjaśnia wydarzenia rewolucji francuskiej i poszczególne wojny Francji z ościennymi państwami za czasów rewolucji i w okresie panowania Napoleona, który - jak dowodzi autor - znał Alexa i był mu niechętnym. Można nawet odnaleźć charakterystykę ówcześnie stosowanej broni we Francji. Podkreśla jednocześnie drogę wojskową, postawę, jaką reprezentował i miejsce w tym wszystkim Alexandre’a Dumasa. Autor zwraca również uwagę na to, że bohater jego biografii, jako ciemnoskóry często spotykał się w życiu z poniżającym zachowaniem w stosunku do niego. Wiele odmian rasizmu i dyskryminacji zaznaje Alex Dumas pod koniec swego życia. Tom Reiss opisuje, jaki był stosunek Francuzów do niewolnictwa, co przynosił handel niewolnikami (między innymi brat Antoine’a, Charles trudnił się tym zajęciem w pewnym okresie), dlaczego Saint – Domingue była tak dla nich ważna, co mieściło się w czarnym kodeksie i dlaczego kolorowi byli inaczej traktowani na plantacjach, a inaczej w samej Francji. 

Świetnie w to wszystko wpisują się porównania dokonane przez autora książki, dotyczące wydarzeń z życia Alexandre’a Dumasa, a opisane później w pamiętnikach jego syna i ujęte w powieściach przez niego napisanych. Przykładowo kreując postać d’Artagnana w Trzech muszkieterach, syn wykorzystuje doświadczenie ojca – znieważenie młodego Thomasa – Alexandre’a w teatrze Nicoleta. W swoich wspomnieniach pomija jednak aspekt rasy ojca i przemilcza fakt, że napadł na niego kolonialny oficer. Wiele elementów z życia ciemnoskórego Alexa Dumasa można odnaleźć w powieści Hrabia Monte Christo. Reiss dokonuje również porównań zasłyszanych relacji przez syna Dumasa z wersjami oficjalnymi widniejącymi w odnalezionych dokumentach. 

Niewątpliwie Tom Reiss potrafi zaciekawić czytelnika. W książce odnaleźć można liczne fragmenty źródeł, rozbudowane przypisy, indeks nazwisk i mapy historyczne. Muszę przyznać, że biografię Alexandre’a Dumasa czyta się z zapartym tchem. Bohaterowie z książki Toma Reissa są, bowiem prawdziwi, krwiści, kochają, nienawidzą, zdradzają, są patriotami, rewolucjonistami lub też wyuzdani do granic możliwości, zadłużeni po uszy, dbają jedynie o własne interesy. Wydaje się, że postać Aleksandre’a Dumasa w świadomości Francuzów jest ciągle niedoceniana i nadal nie dopuszcza się zbyt często do głosu, to że sławny pisarz, osierocony przez ojca w wieku czterech lat, był w jednej czwartej kolorowy.
 


Tom Reiss, Czarny hrabia, Wydawnictwo Literackie, luty 2014, oryginalny tytuł: The black count, przekład Marek Fedyszak, oprawa twarda, stron 344.

16 stycznia 2014

Rafał Klimczak, Nudzimisie idą do szkoły.



Nudzimisie idą do szkoły autorstwa Rafała Klimczaka to kolejna książka dla dzieci będąca dalszym ciagiem serii o Nudzimisiach, małych stworzonek, które pojawiają się wówczas, gdy dzieciom się nudzi. Tym razem Nudzimisie nie mogą doczekać się końca wakacji, bo jak to latem bywa, dzieci są ciągle czymś zajęte i nie mają czasu na nudę. Nudzimisie z niecierpliwością czekają na nadejście jesieni, kiedy to będą mogły ponownie uczestniczyć w zabawie z dziećmi. W międzyczasie postanawiają założyć własną szkołę w krainie, którą zamieszkują. Cieszy się ona ogromnym powodzeniem wśród nudziuczniów. Znany nam Hubek zostaje poproszony o wykładanie lekcji odnudzania. Jego asystentami zostają Gusia i Mutek. 


Tymczasem przed Szymkiem stanęło nowe wyzwanie. Od września zamiast w przedszkolu po raz pierwszy pojawi się w szkole, w pierwszej klasie. Hubek towarzyszy Szymkowi podczas zakupów wyprawki do szkoły. Chłopiec uczestniczy w uroczystym apelu, poznaje panią nauczycielkę, nowych kolegów i koleżanki, bierze udział w pierwszych lekcjach i powoli przekonuje się, że szkoła nie jest taka straszna jak myślał. W nowym położeniu zawsze może także liczyć na swoich przyjaciół z krainy Nudzimisiów.


To kolejna część przygód Nudzimisiów i Szymka, która nie tylko uczy, ale bawi i wychowuje. Nudzimisie dorastają, bowiem z chłopcem. Są starsze, bardziej doświadczone, ale ciągle się uczą i ciągle stoją przed nimi nowe wyzwania, podobnie jak przed Szymkiem. Tematem wiodącym w książce jest oczywiście szkoła. Chodzi tu nie tylko o lęk związany z przekroczeniem progu szkoły, ale również zwrócenie uwagi na to, że w klasie mamy do czynienia często z dziećmi o odmiennym kolorze skóry, narodowości, pochodzeniu. Kwestia inności i tolerancji wobec drugiego człowieka jest wyłożona przez autora książki w sposób prosty, zrozumiały dla małego dziecka i bez zbytniego dydaktyzmu. Inny nie znaczy gorszy (s. 66). Ciekawa opowieść jest również o systemie kar i nagród oraz dlaczego warto się uczyć i zdobywać wiedzę, po co są oceny, jak rozdzielić czas między odrabianie zadań domowych a zabawę.


To ciekawa, ciepła, mądra, okraszona humorem propozycja dla dzieci, przed którymi będą stały wyzwania związane z przekroczeniem szkoły. Na uwagę zasługują kredkowe ilustracje w autorstwa Agnieszki Kłos-Milewskiej. Jest to dobra lektura na dla dziecka, zwłaszcza wówczas, gdy to rodzic czyta ją i tłumaczy trudniejsze kwestie. Warto zwrócić uwagę. 


Rafał Klimczak, Nudzimisie idą do szkoły, wydawnictwo Skrzat, wydanie 2013, ilustracje: Agnieszka Kłos - Milewska, seria: Nudzimisie, oprawa twarda, stron 120.