31 grudnia 2010

Podsumowanie i noworoczne życzenia.

W ostatni dzień roku jako blogowe podsumowanie proponuję Wam zwrócenie uwagi na poniższe książki. Tytuły są podlinkowane i odnoszą do napisanej recenzji w mijającym roku.
Ze względu na zainteresowania wiele  książek jest powiązanych z historią. Po za tym bardzo lubię czytać wspomnienia, listy, biografie.

Lwowskie Orlęta. Czyn i legenda. S.S. Nicieja  styczeń

Wyjście z Egiptu, André Aciman   luty

Cicer cum cale czyli groch z kapustą. J. Tuwim   marzec

Cheri, Sidonie- Gabrielle Colette  kwiecień 
Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Mary Ann Shaffer i Annie Barrows kwiecień 
Suma naszych dni,  Isabel Allende   kwiecień 

Szwaczka, Frances de Pontes Peebles   maj

"Popiełuszko. Będziesz ukrzyżowany", Krzysztof Kąkolewski  czerwiec
Służące, Kathryn Stockett  czerwiec

Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie, Piotr Napierała    lipiec 

Najstarszy zawód świata. Historia prostytucji, Marek Karpiński     sierpień

Średniowieczni najemnicy, William Urban    wrzesień
Łabędź i złodzieje, Elizabeth Kostova    wrzesień
Na plebanii w Haworth. Dzieje rodziny Brontë, Anna Przedpełska-Trzeciakowska  wrzesień
Niemcy w średniowieczu 500-1500, Stefan Weinfurter    wrzesień

Magdalena Zimniak, Willa.    październik
Nikt nie widział, nikt nie słyszał ..., Małgorzata Warda   październik
Królowie przeklęci. Król z żelaza, Maurice Druon   październik

Wojna Miłość Zdrada, Bogusław Wołoszański  listopad
Największe kłamstwa w historii, William Weir   listopad
SZTUKI ODNALEZIONE. MAŁE I MNIEJSZE, S. Mrożek   listopad

Gra w kości,  Elżbieta Cherezińska  grudzień
Narty - Dancing - Brydż. W kurortach Drugiej Rzeczypospolitej, M.J. Łozińscy  grudzień
PANI NA PUŁAWACH. OPOWIEŚĆ O IZABELI Z FLEMMINGÓW CZARTORYSKIEJ, G.Pauszer-Klonowska  grudzień
Bronisław Grąbczewski, Podróże po Azji Środkowej 1885 - 1890   grudzień
Listy, John Ronald R. Tolkien  grudzień

29 grudnia 2010

Ernst H. Gombrich, Zmysł porządku. O psychologii sztuki dekoracyjnej.

Red.: Dorota Folga-Januszewska
Tłum.: Dorota Folga-Januszewska
Rok wydania: 2009
Oprawa: Miękka
Format: 20.5x26.0cm
Język: polski
Ilość stron: 412
ISBN: 9788324208203


Książka profesora Sir Ernsta H. Gombricha Zmysł porządku. O psychologii sztuki dekoracyjnej ukazała się w Polsce trzydzieści lat od pierwszego wydania. To opracowanie naukowe stawiające sobie za cel wytłumaczenie czytelnikowi w sposób dostępny stosowanie w sztuce wzorów i ornamentów na różnorakich polach działania. Wymienić tu należy między innymi wzory na tapecie, boazerii, kafelkach, rzeźbę, hafty, ornament architektoniczny, ornamentykę stosowaną w rysunku, ceramice, plakacie i malarstwie. Dekoracja, bowiem towarzyszy nam na każdym kroku. Dbamy o właściwy dobór płytek w łazience czy w kuchni, o jak najlepszy ornament na tapecie, zasłonach, ubraniu, papierze do opakowania prezentów czy wykorzystywanego obecnie do decupage’u i scrabordingu. Motywy dekoracyjne ściśle wypełniają nasz świat, znajdują się jednak poza centrum uwagi. Autor zauważa we wstępie, że odbieramy je jako tło, natomiast nie dokonujemy ich analizy.

Gombrich porusza również ważne kwestie z zakresu psychologii percepcji. Autor za Karlem Popperem odrzuca koncepcję „umysłu jako kubła na śmieci” oraz postrzegania jako procesu biernego, kładzie natomiast nacisk na stałą aktywność organizmu poznającego otoczenie.

W książce zawarty został zarys krytyki ornamentu. Gombrich wraca do pism między innymi Witruwiusza, Ruskina, Winckelmanna, Owena Jonesa. Dokonuje analizy oranementów przybyłych do Europy z Chin i Japonii, zajmuje się problemem, dlaczego abstrakcja była przeciwna ornamentowi. Tłumaczy jak powstają wzory, jakie są prawa i porządki w projektowaniu, jakie stosowano narzędzia. W części drugiej poznajemy różnorodność widzenia. Przykładowo powiększenie lub pomniejszenie elementów wzoru radykalnie zmienia jego odbiór. Dowiadujemy się, na czym polega estetyka ornamentu, jaka jest różnica między postrzeganiem wzorów, a postrzeganiem rzeczy. W części trzeciej czytelnik odnajdzie rozważania na temat percepcji i psychologii stylów, wzorów jako znaków. W epilogu autor zawarł muzyczne analogie (forma, rytm, taniec, kompozycja).

Nie jest to książka łatwa w odbiorze dla potencjalnego czytelnika, niemającego do tej pory nic wspólnego z materią sztuki. Na pewno przeznaczona jest dla tych, co studiują historię sztuki lub pracują już w tej dziedzinie. Autor operuje naukowym językiem, pojęciami ze świata sztuki, powołuje się na teorie znanych lub mniej znanych badaczy w szerokim spektrum począwszy od filozofii, poprzez architekturę, rzeźbiarstwo, rytownictwo, malarstwo, snycerstwo - autorów pism teoretycznych z zakresu sztuki. Warto jednak zauważać, że po lekturze tej pozycji czytelnik zacznie dostrzegać wzory. Układ książki powoduje, że można ją czytać wybiórczo, nie koniecznie chronologicznie.

Autor postanowił usunąć przypisy z zasięgu wzroku czytelnika. Są one zebrane na końcu tekstu. Dozuje również relacje o badaniach specjalistycznych ograniczając się do kilku tytułów, które można traktować jako punkt wyjścia do zgłębienia omawianego tematu. W książce autor niejednokrotnie wraca do swojej książki Sztuka i złudzenie. W książce zawarto liczne ilustracje, których spis można odnaleźć na końcu. Mamy również indeks nazwisk.

Dla wytrawnych miłośników sztuki pozycja doskonała.

27 grudnia 2010

Elżbieta Cherezińska, Gra w kości.



wydanie 2010
stron 408
ISBN 978-83-7506-581-7


W epoce średniowiecza gra w kości należała do jednej z ulubionych rozrywek rycerstwa. Praktykowana była w karczmach, na jarmarkach, na książęcych dworach. Na ziemiach polskich również wówczas znalazła sobie wielbicieli i popularyzatorów. Traktowana była jako zabawa, ale czy takie zabarwienie ma tytuł nowej powieści Elżbiety Cherezińskiej?

Bolesław Chrobry wg Jana Matejki



Fabuła Gry w kości rozgrywa się w latach 997–1002 i skonstruowana jest dwubiegunowo. Akcja osadzona jest na dworach piastowskim Bolesława Chrobrego i cesarskim Ottona III, a czasem papieskim Sylwestra II. To próba odtworzenia wydarzeń historycznych poprzedzających przybycie Ottona III do Gniezna, jak i po odbyciu pielgrzymki do grobu męczennika. Chodzi tu między innymi o męczeńską śmierć świętego Wojciecha, zapewnienie przez Ottona III wyboru na papieża w roku 999 swojemu nauczycielowi i współpracownikowi mnichowi Gerbertowi z Aurillac, który przyjął imię Sylwester II, interwencję Ottona III w Rzymie w roku 998, wyprawę do południowej Italii w roku 999, problemie Słowian Połabskich. Wspominane są również ważne wydarzenia poprzedzające wymienione lata, jak chociażby koronacja Ottona III na cesarza w roku 996, jego spotkanie z Wojciechem Sławnikowicem czy wparcie Ottona przez Bolesława w jego wyprawie przeciwko Obodrytom i Wieletom w roku 995. Z drugiej strony możemy zapoznać się z przygotowaniami Bolesława do przyjęcia cesarza na ziemiach polskich. Punktem kulminacyjnym powieści jest spotkanie obu władców w marcu 1000 roku.

W grudniu 999 roku Otton III wyruszył z Rzymu w długą podróż. Jego celem było Gniezno – ówczesna stolica Polski. Znajdował się tam grób niedawno wyniesionego na ołtarze Wojciecha Sławnikowica. Podróż Ottona III, mająca charakter pielgrzymki, była długa, połączona z wizytacją ziem mu podległych, które po drodze odwiedzał. Cesarzowi towarzyszyli dostojnicy świeccy jak i duchowni. Wizja samego spotkania monarchów jest równie ciekawa.

Autorka starała się odtworzyć kolejność wydarzeń zgodnie z prawdą historyczną. Nawiązała współpracę z profesorem Przemysławem Urbańczykiem, którego książka Trudne początki Polski zafascynowała ją na tyle, że postanowiła ukazać w powieści wizję zjazdu gnieźnieńskiego. Profesor czytał na bieżąco rozdziały, jakie powstawały i dbał o to, aby panowała zgodność historyczna. Sam na początku był nastawiony do takiej współpracy dość sceptycznie. W posłowie autorstwa profesora możemy przeczytać między innymi:

„Ta książka jest owocem pomysłu i talentu Elżbiety Cherezińskiej, która zdołała mnie przekonać do współpracy. Piszę „zdołała”, gdyż musiała przezwyciężyć mój sceptycyzm odnośnie skutków połączenia zimnej analizy danych z wyobraźnią wykraczającą śmiało poza dostępne informacje. […] Zaangażowanie „poważnego” badacza w przedsięwzięcie „artystyczne” wydawało się grą, co najmniej ryzykowną. Ewidentne sprzeczności dały nową jakość - o dziwo, zamiast zazgrzytać, zaiskrzyło”. (s. 397)
Otton III i Bolesław Chrobry w czasie zjazdu gnieźnieńskiego
Na początku Autorka zamierzała skupić się jedynie na osobie Bolesława. Szybko jednak okazało się, że Otton III jest równie ważną postacią. Charakterystyki głównych bohaterów są wyraziste. To wytrawni gracze. Poznajemy dotychczasowe koleje ich życia. Otto III to niespełna dwudziestolatek. Gdy miał trzy lata zasiadł na tronie, niebawem umarł jego ojciec, a regencję do swojej śmierci sprawowała matka Teofano. Jego umysł jest kształtowany przez wybitne jednostki epoki. Stara się realizować marzenia o uniwersalnej Europie i często oddaje się pobożnej ekstazie. Bolesław z kolei to trzydziestotrzyletni mężczyzna, który pragnie korony. W odróżnieniu od wizerunku delikatnego Ottona, jest pewny siebie i dobrze zbudowany. Oprócz nich poznajemy, również zapisane na kartach historii nazwiska między innymi: Wojciecha Sławnikowica, biskupa Ungera, Gerberta z Aurillac, Leona z Vercelli, kanclerza Heriberta, Jana Philagathos, Radzima Gaudentego, margrabię Miśni Ekkeharda, oblacjonariusza Roberta. Mało jest natomiast osób fikcyjnych. Sama Autorka zaznacza, że w książce jest zaledwie jeden fikcyjny bohater po stronie cesarza. Natomiast otoczenie Bolesława, poza Ungerem, Emnildą i rodziną jest całkowicie fikcyjne. Reszta to postaci historyczne.

Otto III Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus/z Bożej łaski cesarz rzymski, po wieki August
W powieści odnajdziemy świetnie skonstruowane dialogi, pośród których można odnaleźć odniesienia do kroniki Thietmara i Galla Anonima. W książce znalazły się również fragmenty dwóch autentycznych pieśni ku czci Ottona, pochodzące z początków XI wieku, wyszukane i przetłumaczone przez muzykolog pracującą nad rekonstrukcją muzyki dawnej, Agnieszkę Będzińską-Bennett. Powieść została uzupełniona słowniczkiem użytych w niej łacińskich słów oraz genealogią dynastyczną pierwszych pokoleń Piastów i Ludolfingów. Na uwagę zasługuje wewnętrzna część okładek z szerokimi skrzydłami, na których znalazły się mapy Księstwa Bolesława Chrobrego i Cesarstwa Ottona III. Po za tym znajdziemy tu także przekroje architektoniczne rotundy w Gnieźnie, palatium na Ostrowie Legnickim, katedry w Poznaniu oraz rekonstrukcję grodu gnieźnieńskiego.

Autorka przedstawia swoją wersję wydarzeń w sposób barwny i bardzo sugestywny. Zarówno Otton III jak i Bolesław Chrobry mają swoje plany, które chcą realizować. Kłania się tu polityka średniowiecznej dyplomacji, konszachtów, przenoszenia wiadomości. Profesor Urbańczyk zaznacza, że w książce:

„Splatają się w nim fakty uznane przez naukę z pomysłami prawdopodobnymi, choć niepotwierdzonymi źródłowo oraz z wątkami całkowicie wymyślonymi. […] całość zdaje się trafnie oddawać polityczno-emocjonalną atmosferę wydarzeń sprzed tysiąca lat. Nigdy się nie dowiemy, czy Bolesław Chrobry i Otto III tak myśleli, ale jestem przekonany, że tak mogli myśleć”. (s.398)
Książkę czyta się z przyjemnością. Przyznam się, że sceptycznie podchodzę do tego typu książek – powieści próbujących odtworzyć wizję przeszłości. Historyk „nie gdyba”. Już jednak w trakcie czytania powieści stwierdziłam, że może być ona prawdziwym remedium dla znudzonych historią uczniów i lekarstwem na podręcznikową nudę. Autorka znalazła, bowiem sposób na wciągnięcie czytelnika w akcję, potrafiła zafascynować i zainteresować. Przed przystąpieniem do pisania studiuje literaturę tematu, a w trakcie powstawania książki ściśle współpracuje z profesorem Przemysławem Urbańczykiem. Nie wymyśla, nie dodaje, opiera się na faktach. Chwała jej za to! Praca Autorki rzeczywiście zasługuje na uznanie. Powstała, bowiem książka, która może zainteresować dosłownie każdego. Jak pisze profesor Urbańczyk:

„Bolesław Chrobry i Otto III nabrali w tej książce ludzkiego wymiaru. Przemówili własnymi głosami pełnymi emocji – dumy, wątpliwości, a nawet cierpienia. Chciałoby się wręcz z nimi porozmawiać, wtrącić się w dialogi z pozycji znawcy przyszłych skutków decyzji. Nigdy się nie dowiemy, czy tak myśleli, ale jestem przekonany, że tak mogli myśleć” (s. 398).


25 grudnia 2010

Maja Łozińska, Jan Łoziński, Narty - Dancing - Brydż. W kurortach Drugiej Rzeczypospolitej.




wydanie pierwsze, 2010
oprawa twarda
stron 180
ISBN: 978-83-01-16490-4

Książka Mai i Jana Łozińskich to istna gratka dla tych, którzy uwielbiają czytać, a przede wszystkim podpatrywać życie codzienne w minionych czasach. To podróż po kurortach Drugiej Rzeczypospolitej. Tekstu tu mało, ale jakże ciekawego. Ponad to jak to w przypadku albumu zwykle bywa zdjęcia przeważają. Znaleźć tu, bowiem można zdjęcia wydobyte przez autorów z czeluści Narodowego Archiwum Cyfrowego, z archiwum samych autorów, reprodukcje czy plakaty reklamowe.


Samochody osobowe w Zakopanem zimą na drodze do Kuźnic.
Widoczni narciarze niosący sprzęt sportowy oraz samochody stojące w korku, 1938.
 źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
„Narty - Dancing – Brydż” to tytuł, który nawiązuje do określenia specjalnych pociągów narciarskich wprowadzonych na początku lat 30. przez Polskie Koleje Państwowe wraz z krakowskim Towarzystwem Krzewienia Narciarstwa. Oficjalna nazwa brzmiała – pociągi rajdowe. Weszły one na stałe do zimowego rozkładu jazdy międzywojennej kolei. Czytelnik ma możliwość poznać ich wyposażenie i wystrój wnętrz. Uroczy wydaje się wagon kinowy, pomysłowe natomiast miejsce na narty w korytarzu. Pociąg zatrzymywał się w Jaremczu, Sławku, Siankach, Krynicy, Zakopanem, Rabce, Zwardoniu, Wiśle. Szczególnie ważną rolę ośrodka turystycznego w latach 30. XX wieku miało Zakopane. Po uruchomieniu w roku 1899 linii kolejowej z Krakowa do Zakopanego, te ostatnie zaczęło się szybciej rozwijać. Powstawały nowe pensjonaty, sanatoria, wille. Zakopane było po prostu modne. Na zdjęciach można zobaczyć bawiących z wizytą w górskiej wiosce między innymi Kazimierza Wierzyńskiego, prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, Witkacego, Leona Chwistka, Karola Szymanowskiego, Jana Kiepurę. Oprócz Zakopanego odwiedzano wówczas beskidzkie zdrojowisko – Krynicę, gdzie bywalcami byli premier Władysław Grabski, Jan Kiepura, Aleksandra Piłsudski z córkami. Odpoczywano również w Jaremczach, Mikulczynie i Worochocie w dolinie dolnego Prutu przy linii kolejowej ze Lwowa i Stanisławowa. Dużą renomą od drugiej połowy lat dwudziestych cieszyło się miasteczko leżące wśród podolskich stepów – Zaleszczyki oraz uzdrowisko nad Niemnem – Druskienniki, gdzie bywał Józef Piłsudski. Do Kosowa pod granicę rumuńską, wybierano się, aby leczyć otyłość. Najchętniej odwiedzanym kurortem w Drugiej Rzeczypospolitej obok Krynicy był Truskawiec, gdzie leczyli się miedzy innymi Słonimski, Tuwim, Wierzyński, a bywali Kornel Makuszyński, Witkacy, Emil Zegadłowicz. Kazimierz nad Wisłą z kolei wypromowali malarze. Latem pokazywano się głównie na plaży w Orłowie i Gdyni. Modne były również wille letniskowe na Kamiennej Górze i odpoczynek w Juracie. Zażywano kąpieli w morzu, spacerów po plaży, dancingów organizowanych wciągu dnia na molo, urządzano zawody pływackie.

Prezydent RP Ignacy Mościcki z żoną Marią na spacerze w Dolinie Chochołowskiej.
Widoczni m.in. adiutant prezydenta RP kapitan Józef Sławomir Hartman,
szef Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP Stanisław Świeżawski,
wnuk prezydenta RP Ignacego Mościckiego Józef Zwisłocki.
źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe
Autorzy przekazują nam, że wakacje nad morzem kosztowały mniej niż pobyt w górskich uzdrowiskach. Poznać można ceny całego utrzymania wraz z pokojem. Podziwiamy wnętrza restauracji, hoteli czy kawiarnie i dancingi pod gołym niebem. Dzięki fotografiom mamy możliwość poznać ówczesną modę w ubiorach czy kostiumach kąpielowych. Autorzy zwracają również uwagę na architekturę, wielokrotnie wymieniając ówczesnych architektów odpowiedzialnych za budowę danego obiektu. Oko czytelnika cieszą również plakaty i foldery reklamowe znanych uzdrowisk.

Prezydent RP Ignacy Mościcki z żoną Marią (druga z lewej),
córką Heleną Bobkowską (druga z prawej)
i kpt. żand. Janem Huberem na plaży. Jurata. 1937.
 Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
W książce odnajdziemy również bibliografię oraz wykaz pochodzenia źródeł ikonograficznych. Na uwagę zasługuje oprawa graficzna książki. Ilustracje – podpisane z datami rocznymi i nazwiskami osób występującymi w roli głównej - zajmują często całe strony, a papier jak na album przystało jest kredowy. Tekst zajmuje mało miejsca, ale znajdziemy w nim wiele ciekawostek i cytatów ze źródeł. Po za tym niektóre partie tekstu zostały wytłuszczone tłustym drukiem lub zaznaczone innym kolorem.

Śpiewak Jan Kiepura i jego żona śpiewaczka i aktorka
 Marta Eggerth na nartach. Krynica, 1937.
źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Album jak najbardziej zasługuje na uwagę. To obraz epoki już minionej, Polski okresu dwudziestolecia międzywojennego, ale uwiecznionej na fotografiach, plakatach i reprodukcjach, które teraz z dbałością przechowywane są w Narodowym Archiwum Cyfrowym. Polecam z całego serca.

p.s. Powyższe zdjęcia znajdują się również w książce.  

22 grudnia 2010

Julian Tuwim, Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie i Czarna msza.

oprawa twarda z obwolutą
wydane: 2010
stron 380


Mało, kto wie, że Julian Tuwim oprócz wierszy tworzył zupełny inny rodzaj literatury, stanowiący osobny nurt w jego twórczości. „Czary i czart polskie” po raz pierwszy zostały wydane w roku 1923 i zapewne były zaskoczeniem dla nie jednego czytelnika. Okazało się, bowiem, że poetę interesowało to, co demoniczne, szatańskie i zabobonne. Sam Tuwim zaczął być uważany nie tylko za znawcę satanizmu, ale również za tego, kto według niestworzonych plotek został wtajemniczony w demonizm. Do wydanej publikacji dołączone również zostały „wypisy czarnoksięskie” i „Czarna msza”.

Na książkę złożyły się teksty traktujące o zwalczaniu i prześladowaniu czarownic i o ludowych i uczonych wyobrażeniach diabła. Pisarz opisuje sabat czarownic, wiedźmy, diabła nawiedzającego duchowieństwo i ludzi. Czytelnik poznaje oznaki opętania, nazwy diabła, sposoby karania ludzi uznanych za konszachty z czartem. Autor zwraca uwagę na czynione przysięgi, porady mające za zadanie odwrócić uroki, przedstawia tajemne zioła, moce tajemne kamieni, jakie są różnice między cudami boskimi a czarnoksięskimi, czego tak naprawdę boi się diabeł, jakie są bluźnierstwa czarownic. Mowa jest o egzorcyzmach, alchemii, o sposobach szkodzenia innym, radach dotyczących np. zdobycia serca ukochanej, wykrycia sekretów niewiast, czy wykrycia niewierności męża lub żony. Autor opisuje pochodzenie czarnej mszy i jej rozwój na przestrzeni wieków i w różnych krajach.

Wszystkie teksty napisane są archaicznym językiem, co może być przeszkodą w szybkim w czytaniu. Tuwim przeraża opowieściami, ale jednocześnie z samych ich treści żartuje. W książce można znaleźć liczne ilustracje przedstawiające sceny z wyobrażeniem diabłów, ludzi opętanych, czarownic. Pozycja opatrzona została licznymi przypisami i uzupełnieniami.

Lektura warta przeczytania, ale ja osobiście nie mogłam jej strawić za jednym zamachem. Przyznam się, że czytana była przez ładnych kilka tygodni. Stosowany język mnie po prostu umordował. Książka jest warta jednak przeczytania. Polecam ją tym, którzy przede wszystkim interesują się wspomnianymi tematami.

21 grudnia 2010

OPOWIADANIA WIGILIJNE. Pod choinkę od polskich pisarzy.

Wydawnictwo Literatura
wydanie: 2007
praca zbiorowa
  okładka twarda
stron 102



Lista autorów opowiadań i wierszy o tematyce bożonarodzeniowej jakie złożyły się na powyższą książeczkę jest długa. Znajdziemy tu bowiem urywek twórczości takich pisarzy jak: Ludwik Jerzy Kern, Grzegorz Kasdepke, Anna Onichimowska, Beata Ostrowicka , Wanda Chotomska, Joanna Papuzińska, Roksana Jędrzejewska – Wróbel, Barbara Gawryluk, Ewa Chotomska, Joanna Olech, Barbara Kosmowska, Agnieszka Frączek, Paweł Beręsewicz i innych. Książka została pięknie zilustrowana przez równie znamienite ilustratorki – Iwonę Całą i Ewę Poklewską - Koziełło. To znane i cenione nazwiska zwłaszcza wśród rodziców szukających książeczek dla dzieci. Czas zwalnia, gdy czytamy o tradycjach świątecznych i polskich obyczajach: opłatku, barszczu z uszkami, karpiach, pustym miejscu przy stole. Nie ma tu jednak wzmianek o zwyczajach, które dotarły do nas z innych krajów. W kolejnych opowiadaniach obserwujemy święta z perspektywy anioła, psa, pudła z choinkowymi ozdobami oraz widzimy je oczami dzieci.

To próba odpowiedzi na pytanie czym tak naprawdę są prawdziwe święta. Piękne ilustracje uzupełniają tekst. Polecam na ten świąteczny czas.

20 grudnia 2010

Gabriela Pauszer-Klonowska, PANI NA PUŁAWACH. OPOWIEŚĆ O IZABELI Z FLEMMINGÓW CZARTORYSKIEJ.

Wydawnictwo: Inicjał Andrzej Palacz
ISBN 978-83-930461-2-6
stron 420
oprawa twarda
 
Alexander Roslin,
Izabella z Flemingów Czartoryska
Izabela z Flemingów Czartoryska, żona Adama Kazimierza Czartoryskiego, to prawdziwa kobieta – Europejka przełomu XVIII i XIX wieku. Mimo że nie była zbyt piękna, to będąc w towarzystwie uważana była za tę, od której płynie swoisty blask. Wszyscy cenili ją za jej wykształcenie, doskonały gust artystyczny, wdzięk i maniery. Jej życie zostało przybliżone czytelnikowi przez Gabrielę Pauszer – Klownowską w książce uważaną za powieść dokumentalną, która po raz pierwszy została wydana w roku 1978 przez wydawnictwo „Czytelnik” (wznowienie w 1988 roku). Obecnie książka została wydana ponownie w nowej szacie graficznej i ze zmianami wprowadzonymi przez redakcję wydawnictwa Inicjał Andrzej Palacz. Pozycja ukazała się dzięki współpracy wspomnianego wydawnictwa z Muzeum Książąt Czartoryskich w Puławach oraz Fundacji XX Czartoryskich w Krakowie.


Pałac Czartoryskich od strony dziedzińca
Puławy

Izabela z Flemingów Czartoryska,
obraz Cecylii Cosway
 Izabela Z Flemingów Czartoryska żyła w latach 1746- 1835 czyli prawie dziewięćdziesiąt lat. Miała życie barwne, bujne i interesujące. Wywierała wpływ na losy swoich dzieci i sprawy narodu polskiego. Przeżyła insurekcję kościuszkowską, Sejm Czteroletni, Księstwo Warszawskie, Królestwo Kongresowe, powstanie listopadowe. Była damą – patriotką. Uważała, że służy krajowi urządzając bale, spotkania towarzyskie, bywając częstym gościem znamienitych osobistości świata polityki, opowiadając się po stronie stronnictwa patriotycznego. Miała wielu kochanków, wśród których znaleźli się między innymi król Stanisław August Poniatowski, ambasador carski Mikołaj Repnin, hetman - Kazimierz Rzewuski, Francuz Luis duc de Lauzun oraz wielki zdrajca hetman Branicki, ale jak podkreślała najważniejsze były dla niej miłość do dzieci i miłość do ojczyzny. Mimo, że oficjalnie miała piątkę dzieci, to jej mąż generał ziem podolskich Adam Czartoryski był ojcem jedynie Teresy. Nie uznał ojcostwa jedynie w stosunku do Cecylii Beydale, córki Izabeli z pisarzem koronnym Kazimierzem Rzewuskim, która była nieszczęśliwie zakochana w swoim przyrodnim bracie Konstantym. Młodzi dowiedzieć się mieli o braterskich więzach od samej Izabeli, gdy Konstanty miał przedstawić swoje plany ślubu z wychowanką matki. Dziewczyna kochała Konstantego do końca życia i przypłaciła ową tragiczną miłość nawracającymi się atakami choroby psychicznej.

Książe Adam Kazimierz CZARTORYSKI
Oprócz bujnego życia miłosnego, Izabela interesowała się życiem politycznym. Po zniszczeniu przez rosyjskie wojska podwarszawskich Powązek, Izabela osiadła w Puławach, z których uczyniła centrum życia towarzyskiego. Po zniszczeniu ich przez wojska rosyjskie w okresie insurekcji kościuszkowskiej, Izabela czuwała sama nad odbudową. Dbała również o intratne zawieranie małżeństw swoich dzieci. Maria Anna została księżną Wirtemberską poślubiając księcia Ludwika, przez którego nota bene była notorycznie poniżana fizycznie. Izabela przedkładała jednak koneksje nad szczęściem. Troszczyła się o wykształcenie swoich synów i karierę. Troszczyła się o włościan miedzy innymi założyła męską szkołę elementarną w Włostowicach na Lubelszczyźnie. Sama była autorką kilku książeczek dla uczniów.
Domek Gotycki w Puławach
Książka, która w głównej mierze powstała w oparciu o listy Izabeli Czartoryskiej. Nie ma strony, aby autorka nie cytowała jakiegoś z nich fragmentów. Materiały dokumentalne zostały zaczerpnięte z archiwów krajowych i zagranicznych, na drukowanych i niedrukowanych listach, wspomnieniach, pamiętnikach pisanych zarówno przez rodaków, jak i cudzoziemców. Oprócz tego autorka opiera się na opracowaniach naukowych. Brak przypisów autorka tłumaczy tym, że nie chciała obciążać czytelnika ogromnym balastem bibliograficznym. Istnieją jedynie przypisy od redakcji wyjaśniające niezrozumiałe być może dla czytającego pojęcia. Na końcu książki znajdziemy jednak zebrane ważniejsze pozycje bibliograficzne z podziałem na materiały archiwalne, pamiętniki, wspomnienia, gazety i listy współczesne drukowane, opracowania i prace literackie Izabeli z Flemingów Czartoryskiej. Po za tym źródła podzielone również zostały według miejsc ich przechowywania np. „Listy do I. Czartoryskiej do A.K. Czartoryskiego” można odnaleźć w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie, a „Pieśń wieśniaków puławskich w dzień imienin swojej pani (1805) w Bibliotece w Kórniku. Znajdziemy też spis ilustracji zawartych w tekście wraz z podaniem źródeł ich pochodzenia, które w większości pochodzą z czasów życia Izabeli i swoją drogą są świetnym uzupełnieniem tekstu oraz fragment drzewa genealogicznego rodu Czartoryskich. Na uwagę zasługuje fakt, że książka wydana została w twardej oprawie we wspaniałej oprawie graficznej nawiązującej zaczerpniętymi motywami do XVIII i XIX wieku.
XIX-wieczny wizerunek Świątyni Sybilli w parku Pałacu Czartoryskich w Puławach
Książka rzeczywiście stanowi pewnego rodzaju powieść dokumentalną. Autorka potrafiła wydobyć z listów słowa, które przekazywała czytelnikowi w formie dialogów. Mamy tu też układ chronologiczny. Nie ma przeskoków w latach, wszystko toczy się po kolei, tak jak w życiu. Oczywiście główną bohaterką jest Izabela z Flemingów Czartoryska. Autorka pozwala jednak poznać osobowość i losy zarówno męża Izabeli, jak i jej dzieci. Mamy możliwość zaznajomić się bliżej z decyzjami Izabeli, z wyborami kochanków, odczuciami, zapisanymi myślami i troskami. Tłem książki jest fascynujący świat przełomu XVIII i XIX wieku: życie codzienne wyższych warstw, bale, spotkania towarzyskie, podróże, koneksje. Poznajemy również architekturę ówczesnych Powązek i Puław. Ważną rolę odgrywa tu też toczące się ówcześnie życie polityczne i wydarzenia historyczne.
Zydmunt Vogel, Widok pałacu w Puławach od strony rzeki.
1796 r., Akwarela
Książka godna polecenia zwłaszcza wielbicielom wspomnianych czasów. W tekście można odnaleźć wiele ciekawostek dotyczących nie tylko życia prywatnego naszej bohaterki. Styl, jaki zaproponowała autorka czytelnikowi osobiście przypadł mi do gustu. Czasami miałam wrażenie jakbym czytała baśń a nie biografię Izabeli. Wiem jednak, że nie wszyscy tolerują i gustują w takim języku. W książce pełno jest elementów zaczerpniętych z romantyzmu i sentymentalizmu. Życie Izabeli z Flemingów Czartoryskiej stanowi w dużym stopniu opowieść o rodzinie Czartoryskich. Jej wzlotach, upadkach, błędach, zasługach. To również opowieść o czasach stanisławowskich i niektórych ważniejszych momentach z dziejów narodu polskiego na przełomie XVIII i XIX wieku.

Zygmunt Vogel, Widok świątyni Sybilli w Puławach.
1807, Akwaforta
 
spis treści
fragment


 
Gabriela Pauszer-Klonowska (ur. 26 czerwca 1908 w Warszawie - zm. 30 września 1996) - pisarka, autorka utworów dla dzieci i młodzieży, czytanek szkolnych oraz tłumaczka. Jej rodzicami byli Zygmunt Pauszer, ur.w r 1873 i Bronisława Pauszer z d. Galis, ur. w 1876 r. Małżonek Gabrieli to Stefan Klonowski, ur. 12 listopada 1903 r w Warszawie, literat, redaktor, tłumacz. Przed wojną oboje mieszkali w Warszawie przy ul. Królewskiej nr 49. Ukończyła Wydział Humanistyczny (polonistykę) na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutowała w 1929 roku na łamach tygodnika "Wiadomości Literackie" jako krytyk. W 1933 roku ogłosiła szkic Ghandi, prorok Indyj pod pseudonimem Gabriela Klaner. W latach 1930-1939 była współpracowniczką Polskiego Radia. W latach 1939-1940 przebywała we Lwowie. W latach 1940-1944 była nauczycielką w Baszkirii. W latach 1945-1946 przebywała w Moskwie, gdzie była redaktorką działu wydawnictw Komitetu dla Spraw Dzieci Polskich. Od 1946 r. ponownie mieszkała w Warszawie. W 1985 roku otrzymała nagrodę Prezesa Rady Ministrów.

p.s. Byłam w Puławach ładnych kilka lat temu. Wspaniały park i pałac, tyle że wówczas był nieco zaniedbany. Czy wiecie jak jest teraz?

18 grudnia 2010

Agnieszka Lingas - Łoniewska, Zakręty losu.

Gdynia 2011
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 354
ISBN: 978-83-7722-073-3
   

Wiedziałam, że błędem jest sięganie po książkę Agnieszki Lingas – Łoniewskiej w środku tygodnia. A jednak nie mogłam się powstrzymać. Skończyło się to oczywiście na nie przespaniu praktycznie większości części nocy i dniu, w którym, mimo że nie pijam zbyt często teraz kawy, dla przytomności umysłu zaszalałam przy dwóch filiżankach.

Oto prawie dziewietnastoletnia Katarzyna Matczak jest w klasie maturalnej. W październiku przeprowadza się wraz ze swoim ojcem na przedmieścia Wrocławia do domu macochy i jej córki Małgorzaty Filipiak. Nie jest bynajmniej z tego stanu zadowolona. O ile z macochą- Anką znalazła jakieś tematy do rozmowy, to z przyszywaną siostrą – Gośką już takowych nie miała. Pierwszego dnia po przeprowadzce Kaśka decyduje się pobiegać w pobliskim parku. Tam niespodziewanie poznaje Krzyśka Borowskiego. Tak zaczęła się miłość od pierwszego „guza”. Tyle, że szybko okazuje się, że przystojny Krzysiek jest chłopakiem Gośki. A ta raczej tak łatwo nie odpuszcza. Związek tych dwojga to skomplikowane powiązanie, które nie ma szansy na przyszłość. Krzyś robi to, co dyktuje mu serce, a Gośka wraca do swojego byłego chłopka Łukasza, nota bene starszego brata Krzysia. Wszystko pięknie, ale myli się ten, kto twierdzi, że to już koniec opowieści. To dopiero początek! Mimo trudności Katka i Krzyś są razem, ale pewne tragiczne wydarzenia powodują rozstanie tych dwojga przeznaczonych sobie serc na długie trzynaście lat. Dramat będzie miał wpływ na życie wielu ludzi. Gdy Kaśka jako pani prokurator powraca do Wrocławia, Krzysiek jest już innym człowiekiem. Okazuje się, że są przeciwnikami w procesie narkotykowej mafii. Jaka jest w tym rola Łukasza? Czy miłość przetrwała między nimi? Czy będzie to szczęśliwe zakończenie? Moi drodzy, owe zakończenie pierwszej części może przyprawić o palpitację serca. Gdybym nie wiedziała, że jest to dopiero pierwszy tom trylogii, napisałabym, że Autorka pastwi się nad czytelnikiem. Jest jednak nadzieja – na końcu książki znajduje się ku pocieszeniu kilka stron z powieści „Braterstwo krwi”, z drugiej części „Zakrętów losu”.

To książka oczywiście o miłości, pasji, namiętności. Ale nie tylko. Znajdziemy tu także świetnie wpleciony wątek dotyczący narkotykowej mafii. To również powieść traktująca o odpowiedzialności, której nie można za innych dźwigać na swoich barkach. Nie można życia przeżyć za kogoś innego. Nie należy uzależniać swojego życia od próśb i gróźb innych niezależnie ile owe osoby dla nas znaczą. Podejmowane decyzje mogą, bowiem zaważyć na naszym dalszym życiu. Można wiele stracić i a nic nie zyskać.

Po przeczytaniu książki musiałam ochłonąć. Zajęło mi to trzy dni. Bałam się, że jak zacznę od razu pisać to nie będę zbyt obiektywna. Podoba mi się nadal zachowany styl pisania, poznany przeze mnie w poprzednich przeczytanych książkach Autorki. Czytelnik poznaje, bowiem jednocześnie zarówno myśli głównej bohaterki jak i bohatera. Powieść wciąga na maksa, ale to właśnie zaleta twórczości Agnieszki Lingas – Łoniewskiej. Zastanawiałam się, dlaczego tak właśnie się dzieje za każdym razem, gdy sięgam po książkę Jej pióra. Otóż po pierwsze znów mam do czynienia z opowieścią, która mogła rzeczywiście mieć miejsce. Autorka umieściła akcję powieści w swoim rodzinnym mieście – Wrocławiu. Poznajemy bohaterów z krwi i kości, z zaletami i wadami, bez żadnego koloryzowania. Oczywiście On – przystojny, Ona- śliczna. Każdy z bohaterów popełnia jednak w swoim życiu błędy i nikt nie jest ich pozbawiony. Nie ma idealnej osoby. Po raz kolejny przekonałam się, że jest to pisarka, która zasługuje na uznanie. Jak dotąd nie miałam do czynienia z Autorem, który tak bezwzględnie traktuje czytelnika, gra na jego emocjach, potrafi wywołać różnorodną gamę uczuć i przepięknie opisuje sceny erotyczne, które w żaden sposób nie są pozbawione wyrazu ani suchym przekazem. Nie łatwo stworzyć obraz nie mający nic wspólnego z pornografią. Oczywiście Kasia i Krzyś nie żyją tylko miłością. Jedzą, śpią, sprzątają, jeśli wymaga tego sytuacja są elegancko ubrani, a w domowym zaciszu chodzą w dresach i zwykłych koszulkach. Mają zainteresowania i cele w życiu. Agnieszka Lingas –Łoniewska zostawia na zapisanych stronach to wszystko, o czym marzą kobiety o romantycznej duszy: prawdziwą miłość, wierność, namiętność, silne jednostki. Podkreśla również wartość czekania na ową drugą i jedyną połówkę.

Oczekuję drugiej części „Zakrętów losu”. Intryguje mnie, bowiem opowieść związana z Łukaszem. Autorka w pierwszej części zarysowała tę postać w dość interesujący i pociągający sposób. Po za tym, co też za nowa kobieta o imieniu Magda pojawia się w jego życiu? A co z Kaśką i Krzyśkiem? A po za tym nurtuje mnie czy rozdziały drugiej części posiadają również swoją playlistę muzyczną.

Grzegorz Kasdepke, Rózga.

ISBN: 978-83-61224-53-2
Ilustracje wykonała Ewa Poklewska-Koziełło
stron 36


Grzegorz Kasdepke znowu mnie zachwycił. Napisał krótką, ale jak bardzo ważną opowieść o ośmioletnim chłopcu, który marzył o tym, aby mieć psa. Nasz bohater mieszka z mamą i Witkiem. Prawdziwy tata chłopca mieszka w Anglii. W przeszłości zostawił kobietę spodziewającą się dziecka. Gdy Kornel miał 4 lata mama poznała Witka. Ten nie bił chłopca, ale stosował inne metody kar. Gdy chłopiec poprosił o psa przed Bożym Narodzeniem, dostał jedynie smycz. Witek zaznaczył, że od tej pory ma wyprowadzać „psa” na spacer trzy razy dziennie i dawać mu jeść. Jeśli wytrzyma kilka tygodni do świąt to dowiedzie, że jest odpowiedzialnym chłopcem i wtedy Witek zastanowi się z mamą nad prawdziwym zwierzakiem. Kornel jest upartym chłopcem. Wyimaginowanemu psu nadaje imię: Rózga. Chodzi ze smyczą według umowy, ale szybko staje się obiektem kpin innych dzieci. Na spacerach zaprzyjaźnia się z emerytowanym nauczycielem z sąsiedniej kamienicy, który również wyprowadza psa. Jednocześnie chłopiec ma wrażenie, że jest przez kogoś obserwowany…

Często dzieci straszy się, że jeżeli będą niegrzeczne to dostaną od Mikołaja rózgę. Czasami jednak to dorośli swoim postępowaniem dowodzą, że na ową rózgę z pewnością zasługują. Witek zrozumiał swój błąd, ale czy wszyscy to potrafią? Wspaniałe ilustracje uzupełniają treść. To opowiadanie wartościowe i godne polecania.


15 grudnia 2010

Bronisław Grąbczewski, Podróże po Azji Środkowej 1885 - 1890.

Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania: 2010
Seria wydawnicza: ODKRYWANIE ŚWIATA
Oprawa: Twarda
Liczba stron: 712

Bronisław Grąbczewski w roku 1925
Pomimo siedmiuset stron fakt pozostaje faktem, że od tej książki trudno się oderwać. Wydane wspomnienia Bronisława Grąbczewskiego pochodzą z lat 1885 -1890. Był to człowiek był generałem rosyjskim, gubernatorem Astrachania, hetmanem kozackim, wielkim podróżnikiem, a jednocześnie polskim szlachcicem i synem powstańca styczniowego. Urodził się w roku 1855 w Kownatowie na kowieńszczyźnie. W ramach represji po postaniu styczniowym rodzinny majątek został stracony a Grąbczewscy osiedlili się w Warszawie. Ojciec został zesłany na kilka lat na Sybir, a po powrocie wkrótce zmarł na gruźlicę. Jako młody chłopak Bronisław dobrowolnie podejmuje służbę w wojsku rosyjskim. Po złożeniu egzaminu oficerskiego wystąpił o przeniesienie do Azji. W roku 1876 znalazł się w oddziałach w Turkiestanie. Po czteroletniej służbie liniowej i walkach, przeszedł w stopniu porucznika do służby administracji obwodu fergańskiego. Rozpoczął pracę jako pomocnik naczelnika powiatu margelańskiego. Wymagało to od niego ciągłych podróży i kontaktów z miejscową ludnością – Uzbekami, Tadżykami, Ujgurami. Szybko nauczył się tamtejszych języków. W roku 1885 został awansowany na urzędnika do specjalnych poruczeń przy gubernatorze Fergany. W tym też roku otrzymał zadanie skontrolowania stanu granicznych słupów na rosyjsko- chińskiej granicy. Po wykonaniu zadania z własnej inicjatywy udał się do Kaszgarii, a w 1886 roku w góry Tien-szan i do źródeł Syr-darii. W 1888 roku autor ruszył na badawczą wyprawę do Kandżutu, Pamiru i Hindukuszu finansowaną przez Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne. Wyprawa okazała się wielkim sukcesem. W roku 1889 organizuje wyprawę do Tybetu. W 1890 roku zrezygnował z wypraw badawczych. Do Europy powraca w roku 1920 i osiada w Warszawie. Zmarł w roku 1926.

Mapa podróży z lat 1889-1890. (reprodukcja wg: Podróż Kapitana B. Grąbczewskiego w Środkowej Azji, Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego, 1891: t. XVIII)
Podróże B. Grąbczewskiego w latach 1885 - 1891 (reprodukcja wg W. i T. Słabczyńscy, Słownik podróżników polskich, Warszawa1992.s. 128.)
Spotkanie gen. Bronisława Grąbczewskiego z kapitanem F. Younghusbandem w Jarkandzie (reprodukcja wg Podróż Kapitana B. Grąbczewskiego w Środkowej Azji, Rocznik Towarzystwa Naukowego Poznańskiego, 1891:t. XVIII)
„Podróże po Azji Środkowej 1885-1890” są zapisem trzech wypraw. Są to rozdziały: „Kaszgaria”, „Przez Pamiry i Hindukusz do źródeł rzeki Indus”, oraz „W pustyniach Raskemu i Tybetu”. Bronisława Grąbczewskiego. Pierwotnie były to trzy książki, które wydano w latach 20. XX wieku. W obecnym wydaniu nie zmieniono pisowni i stosowanego wówczas stylu. Obok przypisów własnych autora istnieją również przypisy od redakcji, co czyni książkę bardziej czytelną. Czytelnik ma również możliwość obejrzeć zdjęcia wykonane przez samego autora wspomnień, które stanowią znakomite uzupełnienie tekstu.

Czytelnik ma możliwość poznać Azję daleką, niecywilizowaną, taką, jaką autor widział podróżując pod koniec XIX wieku: życie codzienne ówczesnych mieszkańców, obyczaje, ubiory, opisy roślinności i zwierząt, opisy geograficzne krain wraz z dokładnymi wyliczeniami. WARTO!

11 grudnia 2010

Dag Solstad, Noc profesora Andersena.

Seria: Kontynenty
Przekład: Dorota Polska
Liczba stron: 112
Typ okładki: twarda


Bohaterem powieści jest 55-letni profesor literatury Pål Andersen. Poznajemy go w wigilię świąt Bożego Narodzenia. Pål Andersen spędza ten wieczór samotnie w swoim niewielkim mieszkaniu w Oslo. Jest ateistą wobec tego nie uznaje świąt, ale dla przyzwoitości jak wszyscy zazwyczaj ubierał choinkę w salonie. Perspektywa samotnej wigilii bynajmniej profesora nie przeraża. Ot, wieczór jak każdy inny. Tyle tylko, że rzeczywiście dla naszego profesora owa noc wigilijna nie będzie przyjemna. Gdy przez okno obserwuje ulicę i dom naprzeciwko, w pewnej chwili przypadkowo staje się świadkiem morderstwa. Widzi jak w domu naprzeciwko jakiś mężczyzna dusi kobietę. Nie wiedział, kim jest nieznajoma. Profesor tak był sparaliżowany strachem, że, mimo iż wiedział, że powinien natychmiast zadzwonić na policję, to nie uczynił tego. Mimo to zdążył odsunąć się od okna, gdy morderca rozglądał się wokół przed zaciągnięciem zasłon.
Pål Andersen zaczyna obserwować mordercę, śledzi go każdego dnia, poznaje jego całodzienny plan. Stan taki trwa przez kolejne kilka tygodni. Profesor w dalszym ciągu nie wyjawia nikomu, co widział w wigilijną noc. Co więcej pewnego dnia w restauracji, Pål Andersen zaznajamia się z obserwowanym mordercą i nie potrafi wyplątać się z zaistniałej sytuacji. Profesor nie czuje się bezpiecznie, a jednocześnie ma mnóstwo wątpliwości, niezrozumiałych uczuć, oporów, myśli o Bogu. Nie potrafi jednak nadal zgłosić na policję zaistniałego zdarzenia pomimo wyrzutów sumienia. Granica miedzy dobrem a złem ulega pewnemu zatarciu.

Powieść skupiająca się jedynie na dwóch bohaterach. Pokazuje nam dwa światy: świat zasad, jakich przestrzegał przez całe życie profesor, a jednocześnie świat gdzie te normy są łamane z powodu jakichś impulsów. To swoista gra pozorów. Andersen doszedł do wniosku, że nawet nakaz boży nie mógł go zmusić do tego, żeby zgłosił mordercę. Powieść, w której możemy odnaleźć odniesienia do literatury, muzyki, teatru. Pełno tu głębokich myśli, godnych zastanowienia. Czy postępujemy, bowiem w swoim życiu według zasad, jakie ogólne głosimy?

10 grudnia 2010

John Ronald R. Tolkien, Listy.



okładka twarda
wydanie: listopad 2010
ISBN: 978-83-7648-503-4
Liczba stron: 760

Zaledwie miesiąc temu ukazały się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka „Listy” J.R.R. Tolkiena. Autor pozostawił po sobie bogatą korespondencję, która dotyczy nie tylko spraw zawodowych i prywatnych, ale również jego działalności literackiej. W wydanej książce skupiono się na wyborze, który pokazuje szerokie zainteresowania pisarza i jego poglądy na świat. Pominięto listy mające bardziej osobisty charakter, jak na przykład te pisane do narzeczonej, a później żony Edith Bratt. Większość opublikowanych listów pochodzi z lat 1937-1973. W głównej mierze jest to korespondencja Tolkiena z sir Stanleyem Unwinem reprezentującym wydawnictwo. Znajdują się także listy bezpośrednio skierowane Allen & Unwin. Dotyczy ona publikacji największych dzieł pisarza. Znaleźć można także listy związane z negocjacjami z amerykańską wytwórnią filmową oraz takie, które dotyczą ukazujących się w prasie recenzji twórczości Tolkiena. Po za tym niektóre listy dotyczą opracowań tekstów staroangielskich, utworów poetyckich czy też zbiorów opowiadań. Wśród zbioru znajdują się również listy Tolkiena do jego synów, dzięki którym możemy poznać poglądy pisarza na temat małżeństwa i stosunków między płciami, wojnach, bombie atomowej, książkach, religii, moralności, podróżach, codziennych zajęciach, spotkaniach, pogodzie, sytuacji politycznej i gospodarczej. Szczególną rolę odgrywa tu korespondencja z Christopherem, który dostawał od ojca kolejne partie maszynopisów „Władcy pierścieni”.

Dzięki „Listom” bardziej można poznać osobowość Tolkiena. Wydaje mi się, że był to człowiek bardzo ciepły, rodzinny, otwarty, ze specyficznym i nieco ironicznym poczuciem humoru. Po za tym wiele czasu poświęcił na poszerzanie swojej wiedzy w interesujących go kwestiach, chcąc być we wszech miar osobą kompetentną w swojej dziedzinie. Poznać możemy jego poglądy na świat, targające nim uczucia, zachowania i etapy powstawania książek.

 
Jest to drugie wydanie zbioru listów pod redakcją Humphreya Carpentera po wydaniu pierwszym, które ukazało się nakładem wydawnictwa Zysk – S-ka w 2000 roku. Tłumaczka Agnieszka Sylwanowicz podkreśla, że drugie wydanie różni się od pierwszego przede wszystkim zmianami w terminologii dotyczącej stworzonego przez Tolkiena świata Śródziemna. Nazwy własne, utworzone na potrzeby polskiego tłumaczenia „Władcy pierścieni” przez Jerzego Łozińskiego, zostały zastąpione przez nazewnictwo autorstwa Marii Skibniewskiej. Książka została zaopatrzona w indeks, a przede wszystkim bardzo rozwinięte przypisy. Tam gdzie uznano za konieczne, listy zostały poprzedzone wyjaśnieniem treści.

Listy Tolkiena są obowiązkową lekturą dla każdego miłośnika jego twórczości.

***
J.R.R. Tolkien urodził się 3 stycznia 1892 r. w Bloemfontein. Po odbyciu służby wojskowej rozpoczął karierę naukową i został uznany za jednego z najlepszych filologów świata. Zasłynął jako twórca Śródziemia i autor takich klasycznych dzieł literackich, jak „Hobbit”, „Władca Pierścieni” oraz „Silmarillion”. Jego książki, przetłumaczone na ponad czterdzieści języków, sprzedano w milionach egzemplarzy na całym świecie. Tolkien został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego i w 1972 r. otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu w Oksfordzie. Zmarł w 1973 r. w wieku 81 lat.

8 grudnia 2010

Olgierd Budrewicz, Równoleżnik Zero.

Numer wydania: I
Data premiery: 2010-10-08
Rok wydania: 2010
stron: 230

Nakładem Wydawnictw PWN w serii Global została wznowiona książka Olgierda Budrewicza. To wspomnienia autora z podróży do Afryki, jaką odbył na początku lat 60. XX wieku. Pomimo rozlicznych trudności udało mu się przemierzyć belgijskie Kongo Léopoldville (dziś Demokratyczna Republika Konga inaczej Kongo-Kinszasa), francuskie Kongo Brazzaville (dziś Kongo), Burundi i Wandę. Trasa owej afrykańskiej przygody była ściśle określona rejonem geogaficzym i prowadziła po obu stronach równika. Prowadziła przez cztery kraje pokrewne sobie kulturowo, etnograficznie, klimatycznie.

Dzięki odbytej podróży i powstałym zapiskom czytelnik może odnaleźć na kartach książki obraz Afryki, która już nie istnieje – Afryki pierwszych lat sześćdziesiątych. Poznajemy ówczesne społeczeństwa, miasta, kryzysy ekonomiczne, skutki polityki kolonizatorów, przemytników, wiarę w czary i fetysze. Mamy możliwość zapoznać się z sylwetkami Polaków mieszkających wówczas na tych terenach miedzy innymi sławnego myśliwego, łowcę krokodyli Stanisława Hempla. Sam autor zresztą opisuje swój udział w polowaniu na krokodyle. Dowiadujemy się, że do Brazzaville ściągali głównie gangsterzy, przemytnicy brylantów i energiczni kupcy. Było to wówczas jednym z najdroższych miast świata. Czytamy wspaniałe opisy dotyczące afrykańskich wiosek. Dowiadujemy się wiele ciekawostek o Pigmejach. Autor przedstawił również sytuację białych i czarnych w Burundi i w Rwandzie.

Wspomnienia nadzwyczaj ciekawe. Pewne fragmenty są niemal fabularyzowane, ponieważ autor stara się cytować odbyte rozmowy i słowa wypowiadane przez spotkanych ludzi. Czasami miałam wrażenie jakbym czytała powieść. Wspomnienia zapisane są przystępnym językiem. Autor stara się również wytłumaczyć potencjalnemu czytelnikowi panujące ustroje i historię państw odwołując się do wiedzy encyklopedycznej.

Polecam szczególnie pasjonatom wspomnień z nadzwyczajnych podróży. Warto podkreślić, że książka zaopatrzona jest w bogaty zbiór fotografii. Oprawa graficzna jest znakomita. Bardzo ciekawa lektura.
***

Olgierd Budrewicz (ur. 10 lutego 1923 r. w Warszawie) – dziennikarz, reportażysta, pisarz, varsavianista, podróżnik.

Ewa Kopsik, Uciec przed cieniem.

miejsce wydania: Gdynia
data wydania: 2010
nr wydania: I
ISBN: 978-83-61194-38-5

Bohaterką powieści Ewy Kopsik jest młoda kobieta, którą poznajemy w okresie stanu wojennego. Jest zamężna, ale nie ma dzieci. Wraz mężem mieszka w hotelu przeznaczonym dla muzyków we Wrocławiu. Nie przepada za towarzyskim spotkaniami. Wydaje się być wyalienowana. Woli ciszę spokój. Nie potrafi wyrażać swojego zdania. Jest kobietą uległą i stara zawsze zgadzać się z mężem. Rezygnuje dla niego z pracy, nie jest jednak dobrą gospodynią domową. Emocjonalnie bardzo związana jest z człowiekiem, którego poślubiła. Mąż Tadeusz to śpiewak operowy, który dostąpił zaszczytu podpisania kontraktu z operą wiedeńską na dwa lata. Dzięki pewnemu Wujaszkowi Geniowi – wpływowemu partyjniakowi. Tadeusz decyduje się na wyjazd. Decyzja zapadła bez udziału naszej bohaterki, która milcząco aprobuje wszelkie poczynania męża. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że nie jest szczęśliwa w małżeństwie, które uznaje jednak za swego rodzaju swój awans w statusie społecznym. Od okresu studiów stara się nie przyznawać do wiejskiego pochodzenia mimo tęsknoty, jaka ją ogarnia na myśl o rodzimej wsi. Mimo przeprowadzki do Wiednia, młoda kobieta nadal nie może sobie znaleźć swojego miejsca. Lękała się samotności, porzucenia, zdrady, wolności, z której nie potrafiła skorzystać. Zdawała sobie sprawę z tego, że mąż ugania się za innymi kobietami. Nie dba również o jej potrzeby, marzenia i plany. Pewnego dnia po prostu ją opuszcza dla innej. Z czasem kobieta odzyskuje pewność siebie, niezależność, odwagę. Postanawia zostać w Wiedniu, znaleźć radę i dać sobie radę sama. Powoli wracają jednak wspomnienia z dzieciństwa.

Książka opowiada o próbie odnalezienia własnej drogi, własnej prawdziwej tożsamości. To również próba rozliczenia się z prześladującą bohaterkę przeszłością. Opowieść przedstawia niezaprzeczalny fakt nieuświadomionego wpływu niektórych ludzi na nasze życie, na ukształtowanie naszej osobowości.

Bohaterka powieści jest zarazem narratorką. Opowiada o swoim życiu, emocjach, bezradności, rozczarowaniach. To powieść o wielkiej tonacji smutku i melancholii. Nastrój przygnębienia potęguje ponad to stan wojenny, nawiązanie do „Solidarności” i komunizmu. Książka na wieczorne zamyślenie.

Paweł Beręsewicz, Czy wojna jest dla dziewczyn?

ilustracje: Olga Reszelska
wiek 6+
oprawa twarda
48 stron
Książka Pawła Beręsewicza to znakomita lektura dla najmłodszego pokolenia Polaków. To pewien rodzaj literatury faktu dla najmłodszych, która została wydana w koedycji z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Bohaterką opowieści jest dziewięcioletnia Elka, dziewczynka mająca mamę lekarkę i tatę wojskowego. Podczas sierpniowego wyjazdu nad morze po raz pierwszy słyszy od swego rówieśnika Antka, że wojna nie jest dla dziewczyn. Ela próbuje zrozumieć to, co słyszy z rozmów od starszych. Z biegiem dni okazuje się, że pogłoski o zbliżającej się wojnie są prawdziwe. Wraz z jej rozpoczęciem tata Elki opuścił rodzinę, aby wypełniać swoją misję, natomiast mama większość czasu spędzała w szpitalu. Dziewczynka zaczyna w tym nowym świecie szybciej dorastać. Stara się nie płakać i uczy się nawet robić opatrunki. Musi dochować „najprzeogromniejsze” poważne tajemnice, chociaż sama woli te swoje sprzed wojny. Musi poradzić sobie z brakiem mamy, zrozumieć konspirację i przetrwać wizyty gestapo. Mimo to Ela nadal się śmieje, potrafi żartować mimo zaistniałych problemów.

Opowieść jest wzruszająca. Pisana zrozumiałym i prostym językiem. Poważne sprawy zostały ujęte w taki sposób jakby rzeczywiście opowiadane były z perspektywy małej Eli. To próba ukazania tego, czym jest dzieciństwo, które przypadło na lata wojny. Wszystko, co spotyka rodzinę Eli, dziewczyna próbuje sobie wytłumaczyć na swój własny, dziecięcy sposób. Na końcu opowieści dziewczynka dokonuje wyliczeń, kto przetrwał wojnę a kto zginął.

Treść opatrzona została znakomitymi ilustracjami Olgi Reszelskiej, podkreślającymi opowieść. Warto nadmienić, że książka została zainspirowana historią Eli Łaniewskiej, dziś - dr Elżbiety, której i rodzice Katarzyna i Stanisław istnieli rzeczywiście, a ich historię możemy poznać na ostatniej karcie książki. Jednym słowem warto zdecydować się na zakup dla pociechy.

4 grudnia 2010

Stanisław Milewski, Codzienność niegdysiejszej Warszawy.

okładka twarda z obwolutą
ISBN 978-83-244-0134-5
lipiec 2010
stron 200

Po raz kolejny Stanisław Milewski oczarował! Ostatnia książka, jaka ukazała się nakładem wydawnictwa Iskry to „Codzienność niegdysiejszej Warszawy”. Adresowana jest ona zarówno do mieszkańców Warszawy, którzy pragną poznać przeszłość swojego miasta, jak i wielbicieli czasów XIX wieku. Książka jest kontynuacją „Podróży bliższych i dalszych, czyli uroku komunikacyjnych staroci”, „Intymnego życia niegdysiejszej Warszawy” i „Szemranego towarzystwa niegdysiejszej Warszawy”. Poświęcona jest sprawom bytowym, warunkom mieszkaniowym i innym problemom, z jakimi borykali się mieszkańcy XIX-wiecznej Warszawy.

rys. Franciszek Kostrzewski
Książka jest pełna wielu ciekawostek, interesujących danych statystycznych, opisów Warszawy. Ukazana nam została strona Warszawy, której właściwie potencjalny czytelnik nie zna. Brak wodociągów, rynsztoki, brak „wychodków”, łazienek, korzystanie z wody wiślanej zanieczyszczonej ściekami, bark oświetlenia. Przeciętna długość życia warszawianki wynosiła 33 lata. Autor przedstawia czytelnikowi XIX – wieczne zakłady przemysłowe, relacjonuje pierwsze procesy sądowe o zatruwanie środowiska. Poznać można zawody, jakich chwytali się mieszkańcy Warszawy, aby zarobić na utrzymanie rodziny. Warto zaznaczyć, że o pracę starały się już wówczas kobiety. Wchodzimy do mieszkań bogatych jak i biedaków. Znamy ceny wynajmu i warunki mieszkaniowe, kto mieszkał na poddaszach, w suterenach oraz na najwyższych piętrach, a kto na najniższych. Dowiadujemy się jak wyglądały formalności meldunkowe.


rys. Franciszek Kostrzewski

To swego rodzaju reportaż historyczny, który obficie wzbogacony jest ilustracjami pochodzącymi z epoki. Ostatnia część książki „Codzienność niegdysiejszej Warszawy” to rysunki Franciszka Kostrzewskiego (1826-1911). Autor dopuszcza do głosu świadków tamtych czasów, często odwołując się do artykułów prasowych i wspomnień. Odwołuje się do Prusa, Świętochowskiego, Żeromskiego. Uwzględnia również opracowania współczesnych na historyków, którzy zajmują się historią Warszawy.

Dzięki Stanisławowi Milewskiemu zostajemy przeniesieni do innej epoki. Autor pozwala poznać wstydliwe realia tamtej epoki. Książka wydana została we wspaniałej oprawie graficznej. Jak dla mnie pozycja arcyciekawa!


***
Stanisław Milewski  (ur.1931). Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1954–1965, pracował w administracji Instytutu Historii Kultury Materialnej PAN, współpracując w tym czasie z kilkoma czasopismami. Następnie przez ćwierć wieku pracował w „Gazecie Prawniczej” jako sekretarz redakcji i zastępca redaktora naczelnego. Specjalizował się w historii przestępczości i wymiaru sprawiedliwości, pisując też przez wiele lat reportaże i sprawozdania z głośnych procesów sądowych. Autor dwunastu książek.

2 grudnia 2010

Dorota Berg, Kudłata.

oprawa miękka
listopad 2010
ISBN 978-83-7648-509-6
stron 312

„Kudłata” to rzeczywiście historia antydepresyjna. Nie zdawałam sobie sprawy dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. To opowieść o kobiecie, która mimo swoich trzydziestu paru lat miała już swoje przejścia w relacjach damsko- męskich. Mając kochających rodziców i będąc jedynaczką udało jej się wyrwać z rodzinnego domu w raz z rozpoczęciem studiów. Jeszcze w klasie maturalnej poznała Miśka, z którym była w związku przez następnych pięć lat. Już marzył jej się swój domek, dzieci biegające w ogródku, a tu przed zaręczynami okazało się, że Misiek zaczyna interesować się innymi kobietami. Plany trafił szlag, jednak już po parunastu miesiącach nasza bohaterka stanęła na ślubnym kobiercu i to nie z przyczyny szaleńczej miłości czy ciąży. Wkrótce okazało się, że wyszła za nieudacznika, a po narodzinach dwójki dzieci miała dość życia, jakie wiodła. Spakowała manatki i wróciła do Warszawy. W trudnych chwilach Wiktorię wspierają rodzice i przyjaciółki, które co tydzień w piątek zbierają się u niej na sabat ploteczek. Wkrótce pojawiają się też męskie postacie miedzy innymi Maciek i Piotr. 
 
Wiktoria to kobieta, która szuka stabilizacji, normalności, zaabsorbowana jest dziećmi, pracą od rana do wieczora, niedopuszczająca do siebie męskiej płci. Mimo rozterek, łez, Wiktoria nie poddaje się. Z wielkim animuszem i humorem przechodzi przez życie. To powieść o zwykłym życiu, gdzie jest czas na śmiech i na łzy, na prawdziwe życie i śmierć oraz miłość.


W powieści można odnaleźć pełne humoru teksty, cięty humor, ostre riposty. Książkę czyta się szybko i mogę zapewnić, że poprawia nastrój. 

1 grudnia 2010

Maria März, Żegnaj depresjo.

Podtytuł: Jak pomocna może być wiara
przekład: Szymon Metkowski
ISBN: 978-83-7380-826-3
oprawa twarda
stron: 64

Depresja jest najbardziej dokuczliwą chorobą XXI wieku. Dotyka ona znaczną część współczesnego społeczeństwa i występuje głównie w krajach wysoko rozwiniętych.Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) jest czwartym najpoważniejszym problemem zdrowotnym na świecie. Depresję często określa się jako zaburzenie nastroju. Do niedawna była często lekceważona. Osoba, którą dotknęła ta choroba była najczęściej pozostawiona samej sobie albo zbywana słowami „weź się w garść”. Wyróżnić można różne stany depresji i zapewne większość z nas miała z nią w życiu do czynienia. Stan głębokiej depresji jest niezrozumiały dla innych ludzi i wymaga pomocy psychiatry. Osobie doznającej depresji często brakuje celu i sensu życia. Nie ma, po co wstać z łóżka, ubiera się w ciemne kolory, unika światła, jest wyobcowana z towarzystwa, milcząca.

Maria März próbuje ukazać pewne sposoby, które pomogą wyjść z depresji. Podkreśla, że depresja może ujawnić się w nieokreślonym czasie, a jej przyczyn należy szukać w czasach dzieciństwa. Chrześcijanom w poszukiwaniu celu i sensu życia może pomóc wiara. Książeczka zawiera krótko zapisane, acz pomocne rady oraz modlitwy motywujące do pokonania choroby.

Mały poradnik na poprawę stanu ducha.