28 grudnia 2015

2015.

      Stwierdziłam, że właściwie mam szczęście do dobrych książek, stąd tyle wyborów poniżej. Zazwyczaj wybieram te, które ujmują mnie za serce. Oczywiście pomyłki też się zdarzają, ale jest to w mniejszości. Pod względem czytelniczym to był więc dobry rok, a moja intuicja działa. 
                   Dziękuję, że chce Wam się tu zaglądać :)
                     

Wyróżnienia:

Pan Darcy nie żyje M. Knedler niestety pożyczony




Dla dzieci:
  • Beata Ostrowicka, Elementarz - od maja do września książka notorycznie, codziennie czytana na życzenie mojemu czterolatkowi. Zaczęliśmy oczywiście od obrazków i dotarliśmy do końca, potem na wyrywki. Niektóre fragmenty znam na pamięć.
  • Emilia Dziubak, Rok w lesie -  dla mnie hicior tego roku w lekturach dla dzieci. Od dnia otrzymania przesyłki książka jest bezustannie w użyciu (czasami parę razy dziennie, bo wydaje się być do syna "przyklejona"), a mój syn odkrywa zawsze coś innego i znajduje inny sposób na studiowanie ilustracji. Obecnie przechodzimy etap jeżowy (najdłuższy jak do tej pory etap rysiowy mało mnie nie wykończył :)). Boska zabawa w labiryncie i nazywanie zwierząt. 

------------------------           ------------------------------

Rozczarowania:
-----------------------          ----------------------------------

                   To jedynie oczywiście wydania papierowe. Moja statystyka słuchania audiobooków wzrosła, gdy od czerwca chwyciłam za druty :) Dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie robiłam zapisków, a co więcej wątpię, aby kogokolwiek to interesowało poza mną. To tylko romans historyczny, ale świetnie przy tym oczka schodzą z drutów :)  Z papieru z tego gatunku zrecenzowałam świąteczną Laurens Zimowa opowieść. Jeżeli w takim wydaniu będę czytać ten rodzaj literatury, na pewno będę opiniować. Zagraniczne portale tego gatunku literatury są fascynujące.
                              Nadal też w miarę możliwości odsłuchuję radiowe audycje Dwójki zwłaszcza: W kręgu sztuki i Jest taki obraz
                              Blog robótkowy nadal egzystuje, kto ciekawy może zajrzeć TU.



Dobrego Roku :)

19 grudnia 2015

Arael Zurli, Wojciech Kossak. Malarz polskiej chwały.



Kossakowie – malarze – mogą się mylić. Zacznijmy od tego, że było ich trzech: Juliusz (dziadek), Wojciech (syn), Jerzy (wnuk). Książka autorstwa Araela Zurliego poświęcona została drugiemu z nich. Wojciech był starszym z bliźniaków urodzonym tuż przed północą ostatniej grudniowej nocy roku 1856. Jego brat Tadeusz urodził się tuż po północy i przywitaniu nowego 1857 roku. Oprócz nich potem na świecie pojawili się jeszcze Stefan, Zofia i Jadwiga[1]. Arael Zurli konsekwentnie jednak trzyma się wytyczonego planu i właściwie o losach rodzeństwa Wojciecha podaje podstawowe informacje. Pisze jedynie o wiadomościach znanych jak to, że Wojciech wspierał finansowo Tadeusza, informuje o zawartych małżeństwach, narodzinach dzieci, śmierci członków rodziny. Nie wgłębia się jednak w istotę problemów dalszej rodziny malarza. 


W książce, której układ jest bardzo jasny i klarowny, główną rolę odgrywa Wojciech. Role drugoplanowe należą do jego żony Marii (pieszczotliwie nazywana Maniusią) oraz dzieci: Magdaleny, Marii (nazywanej Lilką – od zdrobnienia Marylki) i syna Jerzego. Autor wybrał układ wiadomości chronologiczny. Tekst został podzielony na poszczególne lata. Zabieg ten bardzo mi się podobał i powoduje łatwość w dostępie do informacji, jakiej czytelnik szuka. Oczywiście książka obejmuje całe życie Wojciecha – od narodzin do śmierci. Arael Zurli opiera się w głównej mierze na zachowanej korespondencji, zapiskach, wspomnieniach spisanych przez samego Kossaka oraz jego córki Magdaleny. Wyraźnie zaznacza, jakie treści dotyczące sióstr i o czym szczegółowiej pisze w wydanej książce poświęconej Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej Bagienna niezapominajka. Czyni to zresztą wielokrotnie. Nie dokonuje, więc niepotrzebnych powtórzeń, a zainteresowany czytelnik może z ochotą zajrzeć do kolejnej proponowanej lektury. Autor przytacza liczne cytaty ze źródeł, co powoduje, że książkę czyta się z przyjemnością. Nie ma tu zbędnych dywagacji, są natomiast fakty.


Oszczędna w słowach wydaje się też analiza niektórych obrazów. Szeroko jednak autor opisuje etapy i okoliczności ich powstawania, odwiedzanie pół bitewnych, współpracy Kossaka z innymi malarzami (jak Fałatem, Kazimierzem Pułaskim, Massonem) szczególnie przy panoramach, ceny sprzedaży, licznych wystawach, odznaczeniach malarza, zaznaczenia, które z obrazów powstały na zlecenie koronowanych głów i ludzi wywodzących się z arystokracji, bądź mających ogromny majątek. Przy okazji dowiedzieć się można o tym, że: arcyksiążę Otto Habsburg znany był z ekstrawaganckich wybryków (jak skok przez trumnę czy ukazanie się nago w stanie nietrzeźwym ambasadorowi angielskiemu z małżonką); cesarzowa Elżbieta (Sisi) miała anoreksję, a recepty wystawione przez jej lekarza poświadczają jej chorobę, jaką zaraził ją mąż (syfilis); Wilhelm II Hohenzollern miał od urodzenia lewą rękę zniekształconą.  Autor książki podkreśla, że Wojciechowi zależało na zleceniach, toteż, aby je mieć podróżował po Europie i poza nią. Mieszkał w Paryżu, Wiedniu, Londynie, Warszawie. Wypoczywał w Zakopanem (żona wolała Świnoujście) i stęskniony, co jakiś czas wracał do Krakowa, do żony i dzieci.


Arael Zurli otwarcie pisze, że choć zapewniał w listach Maniusię o wierności, to na pewno nie ustrzegł się pokusom. Znany był romans z Zofią Hoesick. Przez lata jednak solidnie posyłał wszystkie zarobione pieniądze do żony, a potem prosił ją o pożyczki potrzebne na egzystencję. Unikał też zbędnych spotkań towarzyskich, bywając tylko na takich, gdzie mógłby znaleźć potencjalnego zleceniodawcę. Wychowaniem dzieci zajmowała się Maniusia, Wojciech jednak żywo interesuje się losem pociech. Martwi się o rozbisurmanionego Jerzego (zaczął palić w wieku jedenastu lat), którego niechęć do nauki (niezliczona ilość zmienianych szkół) i zawadiackie pomysły niejednokrotnie powodowały ból głowy rodziców. Listownie pisze o pogarszającym się stanie zdrowia Lilki i potrzebę zakupu nowego gorsetu, chwali lekcje jazdy konnej dziewczynek i posyła drogie prezenty (ubrania, rowery, kapelusze, buty). Dziewczyny nie były przygotowywane jednak do byciu gospodynią, żyły bez wypełnianiu obowiązków, wśród zbytu i licznych przyjemnostek.

Arael Zurli pisze również o zapatrywaniach politycznych Wojciecha Kossaka, wygłaszanych poglądach, ale nie poddaje tego własnemu osądowi. Zaznacza jednak, że Kossak niejednokrotnie był za swoje postępowanie krytykowany przez sobie współczesnych. Książka autorstwa Arael Zurli ukazuje również ówczesne tło obyczajowe, panujące konwenanse i zasady. Autor korzystając ze wspomnień malarza, opisuje jak wyglądało cesarskie polowanie, podawane posiłki, spotkania towarzyskie wyższych sfer zarówno te w formie oficjalnej jak i nieoficjalnej, rozmieszczenie pokoi w budynkach, jak wyglądała pracowania malarza (ta w Wiedniu była w luksusowym budynku wyposażonym w gaz, wodę i elektryczność oraz windę). Przy okazji dowiedzieć się można jak wyglądał dzień Kossaka i ile godzin dziennie poświęcał na malowanie.


Książkę czyta się szybko i przyjemnie, a sama tekst płynie. Urok biografii Wojciecha tkwi również w tym, że jego życie obfitowało w liczne ekscytacje, ale też nie było wolne od trosk dnia codziennego. Mamy w książce bibliografię, przypisy oraz indeks nazwisk. Są też grafiki czarno – białe w tekście i kolorowa wkładka z wybranymi obrazami malarza. Niestety szkopuł tkwi w tym, że tych ilustracji jest jak dla mnie mało. Podczas czytania posiłkowałam się oczywiście zasobami Internetu, bo na swoje nieszczęście nie posiadam albumu poświęconego twórczości Wojciecha Kossaka (jak i jego ojca czy syna). Niemniej książkę warto przeczytać, bo to bardzo solidna biografia malarza batalisty.


[1] O kobietach z rodzinny Kossaków można poczytać w książce autorstwa JoannyJurgały – Jureczki Kobiety Kossaków(PWN, 2015). Drugą godną polecenia pozycją jest biografia Zofii Kossak, wnuczki Juliusza Kossaka, a córki Tadeusza: ZofiaKossak. Opowieść biograficzna. (PWN, 2014).



Arael Zurli, Wojciech Kossak. Malarz polskiej chwały, Wydawnictwo Iskry, wydanie 2015, okładka twarda z obwolutą, stron 440.

16 grudnia 2015

Jane Austen’s birthday.

Dziś mija 240 lat od urodzin Jane Austen, która urodziła się 16 grudnia 1775 roku. to dzięki niej pokochałam książki powstałe w XIX wieku i dzięki niej uwielbiam książki dotyczące angielskiej klasy wyższej (zarówno w sensie naukowym jak i mniej szlachetnym  w wydaniu romansów historycznych).

Należę więc do wielbicieli jej twórczości, książki mam, aczkolwiek każda "z innej parafii".  Dziś są wspaniałe wydania, ale do swoich mam sentyment.



Z biografii posiadam (jeszcze nie czytałam). Niezłomne serca są od Ani prowadzącej bloga Zielono w głowie...



13 grudnia 2015

Bożena Fabiani, W kręgu sztuki. Wybór gawęd.




Jeżeli ktoś z waszych bliskich kocha książki, a co więcej i sztukę, a nie macie jeszcze żadnego pomysłu na świąteczny prezent, to teraz możecie poddać się filozoficznej głębi wyboru „kupić czy nie kupić”. W kręgu sztuki jest wydaje się adekwatnym wyborem.

spis treści (po kliknięciu w zdjęcie- większy rozmiar)




To książka wydana w solidnej oprawie, na dobrej jakości papierze, z kolorowymi całostronicowymi reprodukcjami obrazów. Jak sam tytuł głosi, złożyły się na nią gawędy autorstwa Bożeny Fabiani, które (być może tak, a być może jeszcze nie) czytaliście (ja tak) i które zostały wydane uprzednio w poprzednich pozycjach. Wyboru dokonała sama autorka i zaznaczyła, że obok starych gawęd pojawiły się jednak trzy całkiem nowe. Każda  z opowieści został poprzedzona krótkim wprowadzeniem, a niektóre obrazy opatrzone zostały refleksjami autorki. Główną rolę odgrywają tu artyści pochodzący Włoch, ale nic w tym dziwnego. Mamy też przedstawicieli sztuki holenderskiej, niemieckiej, francuskiej i hiszpańskiej.


wprowadzenie do opowieści

              Owe trzy nowe gawędy zawarte w albumie to: Michał Anioł i polski papież (ósma), Kilka słów o Melchiorze z Flandrii (trzynasta) oraz Fałszerz Vermeera (osiemnasta). O wszystkich innych gawędach wspominałam we wcześniejszych wpisach dotyczących wydanych książek, więc zatrzymam się krótko na tych nowych.
         Michał Anioł i polski papież jak zaznaczyła sama autorka, to tekst, który został opublikowany w zbiorze esejów Wokół Tryptyku rzymskiego Jana Pawła II pod redakcją ks. A.M. Wierzbickiego w Lublinie (rok 2000, tom 7 Biblioteki Ethosu). Dotyczy pracy Michała Anioła nad Kaplicą Sykstyńską. O Melchiorze z Flandrii czytałam ostatnio w tomie Gawędy o sztuce sakralnej. W albumie, w gawędzie trzynastej dowiedzieć się można o nim nieco więcej. Z kolei ciekawą jest opowieść dotycząca historii fałszerza Hana van Megereena,  który sam przyznał się do tego, że fałszował Vermeera, co więcej musiał to udowadniać, bo nikt mu nie wierzył. Bożena Fabiani zadaje pytanie, jak to możliwe, że krytycy sztuki nie poznali się na fałszerstwie i to nie jednego zresztą obrazu Vermeera.

W kręgu sztuki i Dalsze gawędy o sztuce. Wiek XVII.

        Pozostałe gawędy zawarte w albumie niczym się właściwe nie różnią, choć autorka przyznaje, że tam, gdzie uznała to za konieczne, dokonywała małych skrótów. Gawęda Trzej przyjaciele - twórcy renesansu z tomu Gawędy o sztuce. Dzieła, twórcy, mecenasi (PWN, 2011) w albumie została podzielona na trzy: trzecią (Filippo Brunelleschi), czwartą (Donatello) i piątą (Masaccio). W niektórych przypadkach mamy też zmianę tytułu. Gawęda z tomu Dalsze gawędy o sztuce VI- XX wiek (PWN, 2013) zatytułowana Diego Velazquez - błękitna krew splamiona krwią, w albumie nosi tytuł Diego Velazquez - spełnione marzenia.


To lektura, która powinna zadowolić każdego wielbiciela sztuki. Wspaniałe, szlachetne i pełne uroku wydanie, które cieszy duszę. Warto.
 


Bożena Fabiani, W kręgu sztuki. Wybór gawęd, Wydawnictwo Naukowe  PWN, wydanie 2015, okładka twarda, stron 368.

           Recenzje blogowe Gawęd       

9 grudnia 2015

Bożena Fabiani, Gawędy o sztuce sakralnej.





Gawędy o sztuce sakralnej to piąta książka autorstwa Bożeny Fabiani. Autorka przypomina, że w czwartej części zarzekała się, że to już będzie ostatni tom gawęd. Jak dobrze, że zmieniła zdanie. 


Książka niezwykła, napisana prosto, z wielką naturalnością i przede wszystkim do czytelnika. Nie ma tu żadnego naukowego nadęcia, pseudonaukowych teorii. Jeżeli coś autorce się podoba, to pisze o tym, jeżeli budzi jej kontrowersje, albo odstręcza, również ujawnia to czytelnikowi w prostych słowach. Bożena Fabiani udowadnia, że sztukę mogą rozumieć nie tylko wybrańcy, elity kulturalne i artystyczne, ale również zwykły laik. Należy jednak samemu zgłębiać interesujący temat, obraz, szukać i dopatrywać się szczegółów. Obecnie przecież nie potrzebne są żadne dalekie podróże, a co za tym idzie posiadanie pieniędzy, gdyż zasoby Internetu dają wielkie możliwości do studiowania dzieł sztuki. Owszem, świetnie byłoby kiedyś zobaczyć dzieła wielkich mistrzów „na żywo”, ale jeżeli nie jesteśmy tego w stanie dokonać, nie mamy możliwości, czy więc należy poddać się? Szukanie sprawia wielką przyjemność, podobnie jak czytanie takich książek. Bożena Fabiani nie ukończyła historii sztuki, a tylko historię, ale opowiada o tej sztuce z wielką wrażliwością i polotem, pokazując jak wiele może zdziałać miłość do sztuki.

podkreślenia ołówkiem moje, tak mam jak czytam takie książki

Tym razem gawędy poświęcone są sztuce sakralnej. Układ książki jest bardzo czytelny i jasny. Po pierwsze mamy główne rozdziały: Tajemnice Wcielenia, O Janie Chrzcicielu, Działalność i cuda Jezusa, Tajemnice Odkupienia. W nich z kolei mamy podział na gawędy, a z kolei w każdej gawędzie mamy układ według klucza: okiem Ewangelisty (tu znajdziemy cytaty z Pisma Świętego mówiące o danym wydarzeniu), okiem historyka (jak historia ustosunkowuje się do danego fragmentu) oraz pędzlem malarza (tu mamy podział na artystów i analizę ich wybranych tematycznie obrazów). Celem autorki było ukazanie obrazów (ale są też rzeźby), które powstały na gruncie Ewangelii. Autorska zaznacza we wstępie, dlaczego pominęła Stary Testament, a także Dzieje Apostolskie i Apokalipsę. Pisze jedynie o tym, co i jak malowano, i o tym czego nie malowano na obrazach inspirowanych Ewangelią (s.10). I tak zauważa, że w scenie zdrady Judasza, Giotto pochwycił charaktery swoich bohaterów oraz atmosferę spisku i przekupstwa (fresk w Kaplicy Areny w Padwie), a Judasza malowano najczęściej okrytego żółtym (kolor zdrady, żółty udaje złoto więc oszukuje) płaszczem, w dodatku o rudych włosach, co oznaczało, że jest „fałszywy”. W scenie Ostatniej Wieczerzy malarze malowali apostołów i Jesusa siedzących przy stole (a nieleżących). Bardzo często też za tło służył pejzaż znany malarzom z autopsji. Ubierali też swoich bohaterów w rzeczy im współczesne. 


Książka niebywale ciekawa i wciągająca. Na końcu dodano wkładkę z kolorowymi reprodukcjami z prawie wszystkimi obrazami, w dodatku z solidna oprawa tekstową. Autorka namawia jednak także do tego, aby bliżej przyjrzeć się danemu obrazowi korzystając z zasobów Internetu. W tekście podaje, gdzie dane dzieło sztuki się znajduje: czy nadal in situ czy w muzeum. Bożena Fabiani oczywiście nawiązuje również do poprzednich wydanych tomów. Jeżeli o czymś już pisała, to zaznacza w opowieści i odsyła do danego tomu. Jeżeli się powtarza, to przeprasza, ale obraz jest tak bliski jej sercu, że warto jej było pokusić się o powtórzenie. Ciekawostką jest również początek książki, kiedy autorka pisze o swoim przebudzeniu, czyli początkach swojej miłości do dzieł sztuki. 

z mojej półki
To lektura, od której, nie jest łatwo się oderwać. Tak jak każdy poprzedni tom, tak i ten stał się bliski mojemu sercu. Bardzo cieszy mnie to, że w tak prosty i nieskomplikowany sposób, książki o sztuce są popularyzowane. 


Bożena Fabiani, Gawędy o sztuce sakralnej, Dom Wydawniczy PWN, wydanie 2015, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 328 + ilustracje (razem 416).