Pan Darcy nie żyje autorstwa Magdaleny
Knedler to powieść, która ma w sobie to „COŚ”, co niewątpliwie pobudza
wyobraźnię i nie pozwala spokojnie odłożyć książki na bok. Przynajmniej ja nie mogłam.
Książka bowiem niebotycznie absorbuje i wciąga. Zaglądającym na ten blog, nie
trzeba powtarzać, że świat książek Jane Austen jest bliski mojemu sercu od
wielu, wielu lat. Z wielką też przyjemnością i sentymentem przeczytałam we
wstępie, że Magdalena Knedler pisała artykuły na portalu Ogród Jane Austen. Lata temu bywałam i tam, a potem jeszcze gdzieś,
i gdzieś, aż w końcu odnaleziona została przyjemna przystań, na której odpoczywam
do dnia dzisiejszego, acz nadal związana z kręgiem kultury dziewiętnastowiecznej.
Miłość do czasów Jane Austen i filmów kostiumowych zaszczepiona jest we mnie raczej
już na zawsze.
Powieść Magdaleny
Knedler to nie żadna kontynuacja czy też fiksacja na temat tego, co powstało
spod pióra Jane Austen. To zupełnie odmienny, zaskakujący obiór tematu, bo oto czytelnik
znajdzie się na planie filmowym nowej wersji Dumy i uprzedzenia. Tym razem anno domini 2014. Czy możliwe jest
stworzenie dzieła, które przewyższałoby serial z 1995 roku i filmową
ekranizację z 2005 roku? Nawet zatrudnieni do pracy przy filmie i aktorzy w to
wątpią, zważywszy na to, że nikomu nie podoba się osoba, która została
obsadzona w męskiej głównej roli. Peter Murphy nie jest, bowiem ani przystojnym
brunetem, ani nie charakteryzuje się swoistym urokiem, ani jego postawa nie
kryje w sobie dumy. Zdaniem wszystkich nie dorównuje Matthew’u
Macfadyen’owi i nie dorasta do pięt Collin’owi
Firth i to Ben Rudd obsadzony w roli pana Bingleya powinien być panem
Darcy. Jeżeli chodzi o sam scenariusz to
na życzenie producenta Oscar Lyne musiał zmniejszyć liczbę sióstr Bennet, co
uważa za niewybaczalne kuriozum. Co prawda w roli Elizabeth Bennet została
obsadzona młodziutka gwiazda kina Zoe Alcott, ale ostatnio była jakaś
znerwicowana, kapryśna i jest tak przeraźliwie chuda, że kostiumy z epoki
musiały być przerabiane przez Bell Kennedy. Owszem Keira Knightey również była
chuda, ale Zoe Alcott miała wygląd anorektyczki. Żadnego entuzjazmu nie wzbudzała
smutna mimoza Rossie Hinds obsadzona w roli Jane Bennet. Rosie, co prawda
skończyła wiele szkół i kursów aktorskich, ale jakoś w ciągu ostatnich
dziesięciu lat nie miała możliwości wybicia się powyżej pewnego pułapu, a przecież
już przekroczyła trzydziestkę. Ekipa filmowa wraz z niektórymi aktorami już od
paru dni przebywała w posiadłości, gdzie nagrywano zdjęcia, za które odpowiadał
Paul Maddock. Nad całością zaś czuwał młody i ambitny reżyser Alan Fawley.
fragm. Pan Darcy nie żyje |
Tylko z pozoru
wszystkich łączy tylko praca, bowiem punkt styczny znajduje się w osobie Petera
Murphy’ego. Ten ostatni zdaje sobie sprawę, że jest nielubiany i niezbyt mile
widziany w obsadzonej roli, ale za żadne skarby nie pozwoli nikomu, aby zostać jej
pozbawionym. Nie ma to jak mały szantażyk. Tylko też z pozoru naszych bohaterów
nie łączą żadne głębsze relacje. Mamy, więc tajemnice, zadawnione waśnie, skrywane
urazy, kłamstwa, ale w tym wszystkim jest również miejsce na nadzieję, trwałość
i miłość. Co z tych tajemnic zostanie ujawnione, gdy zabraknie odtwórcę roli
pana Darcego i kto będzie odpowiedzialny za jego śmierć oraz w jaki sposób zostanie
poprowadzone śledztwo przez Jacka Valentiego, należy się koniecznie dowiedzieć.
Wartka akcja, określone
miejsca, mały krąg bohaterów, nieprzewidywalność, świetnie dopracowane i
błyskotliwe dialogi i duża porcja humoru to główne cechy charakterystyczne książki
Pan Darcy nie żyje. Dodać do tego
trzeba wspaniale uchwycenie wydarzeń z perspektywy kilku postaci i można otrzymać
niezłą mieszankę, która sprawi nieziemską czytelniczą przyjemność. Magdalena
Knedler pokazuje, że na bazie swoich wieloletnich zainteresowań i prowadzonych
badań naukowych, można jednak dostąpić objawienia, zrealizować marzenia i napisać
powieść niebanalną oraz wzbudzającą pozytywne emocje.
Magdalena Knedler, Pan Darcy nie żyje, wydawnictwo Czwarta Strona, wydanie 2015, okładka miękka, stron 340.
O, zainteresowałaś mnie! Uwielbiam Austen, uwielbiam "Dumę i uprzedzenie". Na takie wszelkie "wariacje" wokół tej powieści patrzę z pewnym przestrachem, skusiłam się wprawdzie na "Dworek Longbourn", ale średnio mi się podobało. Oglądałam też "Death Comes to Pemberley", w sumie było w porządku... Ale "Pan Darcy nie żyje" wydaje się czymś innym. I bardzo interesującym! ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Dworek L...", ale to raczej właśnie fiksacja na temat tego, o czym Jane Austen nie napisała. "Pan Darcy nie żyje" to zupełnie inna kategoria :)
UsuńPozdrawiam
Kiedyś chętnie po nią sięgnę :) Duma i Uprzedzenie to mój "ultimate favourite" jesli chodzi o twórczość Austen :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOd "D&U" wszystko się zaczęło w nastoletnich moich latach :)
Usuń'Duma i uprzedzenie" to i moja wielka słabość. Zarówno w słowie kreślonym przez Jane Austen, jak i kadrze z Matthew Macfadyen'em i Keirą Knightley (do którego wracam nieprzyzwoicie często) czy mając w pamięci niezapomnianego Collina Firtha. Zatem chętnie sięgnę i po polecaną przez Ciebie książką.licząc, że Pan Darcy żyje w sercach wielu z nas :)
OdpowiedzUsuńOch, takoż i moje ulubione filmy, choć serial z Collinem niezaprzeczalnie wyżej sobie cenię. Zawsze poprawia mi humor. Bardzo też lubię filmowe "Perswazje" z 2007 roku. Po książki Jane Austen sięgam oczywiście - teraz było w formie audiobooków na wiosnę :) Nie tracą swój urok.
UsuńBardzo dziękuję za wpis :) Pozdrawiam serdecznie
Och, już nie mogę się doczekać lektury! Brzmi po prostu fantastycznie!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest fantastycznie napisana. Taka z pomysłem :)
UsuńBrzmi interesująco. Widziałam już tę książkę w jesiennych zapowiedziach :-)
OdpowiedzUsuńPremiera 9 września, czyli niebawem.
UsuńŚwietny tytuł i fajna okładka. Jestem zaskoczona, że polska autorka skusiła się na taki temat. Cudownie :). Na pewno po to sięgnę.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej lektury
OdpowiedzUsuńOmnomnom, od razu wiedziałam, że muszę dorwać tę książkę! Teraz jestem tego pewna na milion procent :)
OdpowiedzUsuńOd początku jestem bardzo, bardzo zainteresowana tym tytułem! Jak dotąd przeczytałam tylko dwie recenzje, w tym Twoją i obydwie były pozytywne. Z wielką chęcią przeczytam tę książkę. Wydaje się być naprawdę nietuzinkowa i wyjątkowa :) Jestem też ciekawa, jak autorka poradziła sobie z osadzeniem wydarzeń i bohaterów nie w Polsce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Wyszło bardzo dobrze.
UsuńPozdrawiam