29 maja 2014

Alice Munro, Księżyce Jowisza.

Dość niedawno miała swoją premierę w Polsce książka z kolejnymi opowiadaniami Alice Munro. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, ale mamy przecież 2014 rok, a światowa premiera była w roku 1982, choć opowiadania powstawały na warsztacie pisarskim Munro w latach 1977 -1981.   

Księżyce Jowisza to zbiór, w którym jak sama autorka przyznaje, niektóre opowiadania […] mają więcej wspólnego z moim życiem niż inne, ale żadne aż tak wiele, jak się powszechnie sądzi.[1] Ewidentnie, więc można odnaleźć w nich elementy, które w jakiś sposób łączą zapisane słowa z życiem Alice Munro. Opowiadań tych, zresztą jak wszystkich, nie należy odczytywać jednak jak układankę składającą się na autobiografię. Często autorka jedynie pomysł czerpie z obserwowanej rzeczywistości, reszta to już w większości fantazja. Historie osobiste nieubłaganie oddalają się od tego, co zdarzyło się w rzeczywistości. A historie zaobserwowane tracą znamiona anegdoty, gdy wdzierają się do nich znajome sylwetki i głosy.[2] Przyznaje, że doświadczenia osobiste były punktem wyjścia dla opowiadań zatytułowanych Księżyce Jowisza (choroba ojca) i Kamień w polu (druga część opowiadania Chaddeleyowie i Flemingowie).

To, co jednakże łączy wszystkie opowiadania to opowieści o życiu, a w rezultacie tego o człowieku: o tym, co go boli, wzrusza, wzbudza w nim gniew, urazę, miłość. Są to tez opowiadania o kobietach i z pewnością pisane z myślą o nich. To również fragmenty pewnych wycinków i pewnych wydarzeń z życia, choć są też opowiadania pisane bardziej przekrojowo. Alice Munro opowiada, ale jak zwykle nie ocenia postępowania żadnego z bohaterów. Pozostawia to do dyspozycji czytelnikowi.

W tomie zebranych zostało jedenaście opowiadań. Zatrzymajmy się na pierwszym zatytułowanym Chaddeleyowie i Flemingowie, którego pierwsza część opowiada o letnim zjeździe rodzinnym, acz dość specyficznym. Poznajemy cztery stare panny, ciotki narratorki, które przyjeżdżają w jednym czasie do swojej kuzynki mieszkającej w Dalgleish w Ontario. Matka narratorki, jako jedyna z kuzynostwa była zamężna i miała dzieci. Ciotki miały swoje upodobania, przyzwyczajenia i spojrzenie na świat, którym ochoczo i z humorem się dzieliły. Były otwarte, rządne przygód, podróży i „parły do przodu”. W drugiej części opowiadania czytelnik poznaje, jakby dla pewnej równowagi, liczne rodzeństwo (sześć sióstr) ojca narratorki, z których żadna nie wyszła za mąż i nadal wszystkie mieszkały razem. Zupełnie inaczej zachowywały się i żyły w porównaniu z kuzynkami matki.

Ale w opowiadaniach Munro odnaleźć można nie tylko relacje i więzi między rodzeństwem. Algi przekazują nam wiedzę na temat relacji damsko – męskich i odnajdywaniu na nowo swojego miejsca po rozstaniu. Pani Cross i Pani Kidd to opowieść o kobietach, które znają się od osiemdziesięciu lat i pamiętają siebie jeszcze z czasów dziecięcych zabaw. A w Pechowych historiach Julie dzieli się z towarzyszami podróży swoimi niezbyt szczęśliwymi doświadczeniami z mężczyznami. Pada tu też proste i znane stwierdzenie, że jest miłość mądra, która dokonuje rozsądnego wyboru. Na podstawie takiego uczucia powinno się dobierać współmałżonka. Istnieje też inna miłość, która nie ma nic wspólnego z mądrością, przypomina raczej opętanie. I właśnie ją, tę drugą, wszyscy tak naprawdę cenią. Nikt nie chce, żeby go w życiu ominęła.[3] Munro przyciąga uwagę czytelnika kreśląc również historie o zdradzie, samotności, miłości. Z kolei w Sezonie na indyka, którego genezę autorka szerzej przybliża we wstępie, zajmuje się problemem homoseksualizmu.

Alice Munro każdą historię przekazuje jak zawsze: powoli, nieśpiesznie i we wspaniałym, precyzyjnym, dopracowanym, prostym acz eleganckim stylu, w którym tkwi właściwy czar jej prozy. Dodać do tego jeszcze, że zazwyczaj w opowiadaniach Munro jedna opowieść zatapia się w kolejnej historii, a ta w jeszcze innej. To cecha charakterystyczna dla twórczości kanadyjskiej pisarki. Mimo szkicowemu nakreśleniu, autorka jak zawsze potrafiła ukazać głębię duszy bohaterów, pokazać ich od strony warstwy psychologicznej, doszukać się ukrytego znaczenia postępowania, nabytych doświadczeń i cech charakteru. Tak jakby poprzez wnikliwie poczynione obserwacje chciała podkreślić, że codzienność też jest ważna. To niezwykłe opowiadania o zwykłym życiu zwykłych ludzi, acz dotyczące głownie kobiet dojrzałych, już z jakimś bagażem doświadczenia. To literatura z wyższej półki, dla smakoszy i dla tych, którzy potrafią delektować się lekturą. I nie piszę tego, dlatego, że Alice Munro jest laureatką Nobla w dziedzinie literatury.


[1] A. Munro, Księżyce Jowisza, Kraków 2014, s. 7.
[2] Tamże, s. 8.
[3] Tamże, s. 318 in.


Alice Munro, Księżyce Jowisza, Wydawnictwo Literackie, maj 2014, przełożyła Agnieszka Pokojska, okładka miękka ze skrzydełkami, 384.

12 maja 2014

C.W. Gortner, Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej.


Historii nie należy uczyć się poprzez powieści historyczne. Są one jedynie preludium, początkiem, zaproszeniem do szperania, szukania i czerpania wiedzy z książek naukowych poświeconych danemu okresowi. Przysięga królowej to pierwsza książka autorstwa Gortnera, którą miałam możliwość przeczytać. Stanęło przede mną też zadanie weryfikacji historii opowiedzianej przez autora. Ot, takie skrzywienie z racji wykształcenia.

Gortner jednak sprawnie wiedzie czytelnika ścieżkami piętnastowiecznej historii Kastylii i Aragonii, choć jak sam przyznaje w posłowie na potrzeby fabuły zmienił niektóre daty i wydarzenia. Zacznijmy więc od tego o czym, sam autor pisze. Choć przyjmuje się, że pierwsze spotkanie Izabeli Kastylijskiej (1451-1504) i Ferdynanda Aragońskiego (1452-1516) nastąpiło dopiero w wieczór poprzedzający ślub, to w powieści miało miejsce fikcyjne spotkanie w Segovii, gdy Izabela miała trzynaście a Ferdynand dwanaście lat. Autor zmienił również rok urodzin Joanny la Beltranei, jakoby córki Henryka IV Bezsilnego i Joanny Portugalskiej, przesuwając go o dwa lata do przodu – tak naprawdę pojawiła się na świecie w roku 1462, a nie w 1464. Ponadto autor pokusił się o skrócenie dziesięcioletniej walki o zdobycie Grenady oraz zmienił datę śmierci Alfonsa Portugalskiego, męża młodej Izabeli (pierwszej córki pary królewskiej) i przyspieszył nadanie Izabeli i Ferdynandowi tytułów Królów Katolickich, które nastąpiło dopiero w 1494 roku. Niektóre  wydarzenia zostały w ogóle przez autora powieści pominięte, aby fabuła nabrała przejrzystości i wyrazistości. W książce występują rzeczywiste postacie, z jednym wyjątkiem – pokojówki Izabeli – Ines. Autor wymyślił również imię ulubionego konia Izabeli, którego nazwał Canela. Przyznaje również, że forma „Majestad” zastosowana w całej powieści, pojawiła się dopiero za wnuka Izabeli, Karola V, który uznał, że „Wysokość” używane wobec książąt, uwłacza jego godności. Gortner oparł swoją wiedzę historyczną na fachowej literaturze, której spis podaje na końcu książki. Warto również nadmienić, że na początku powieści czytelnik odnajdzie pomocną tablicę genealogiczną dynastii Trastámara oraz mapę historyczną.

Izabela Kastylijska, Anonim (?) ok. 1520
Niewątpliwie w książce można wydzielić trzy elementy wokół których opowiedziane zostały losy Izabeli. Są to polityka, miłość i religia.  Fabuła powieści rozpoczyna się w momencie śmierci ojca Izabeli – Jana II Kastylijskiego (1406-1454), kiedy Izabela ma niespełna trzy lata. Kończy natomiast w roku 1492, kiedy Krzysztof Kolumb wypływa na szerokie wody, czyli na wydarzeniu, który wówczas jeszcze nie doceniano. Po śmierci ojca wraz z matką Izabelą Portugalską i bratem Alfonsem dziewczynka zamieszkała w skromnych warunkach w Arevalo. W 1461 roku wraz z bratem opuściła matkę mającą zaburzenia psychiczne i prawdopodobnie aż do 1496  nie widziała się z nią (w powieści spotkania z matką się odbywały). Tak jak w powieści to i w rzeczywiści jej brat przyrodni Henryk IV (1454-1474) przeszedł do potomności otoczony jak najgorszą sławą. W 1465 roku w Ávila cześć zbuntowanej wysokiej szlachty wypowiedziała posłuszeństwo królowi i zdetronizowała Henryka IV proklamując na jego miejsce infanta Alfonsa – młodszego brata Izabeli. Przedwczesna śmierć Alfonsa w roku 1468 zmusiła możnych do zmiany planów i związania się z Izabelą. Jednak Pakt z Toros de Guisando (1468) został podpisany przez Henryka IV i Izabelę, w którym król uznał ją za jedyną sukcesorkę tronu, w ten sposób pozbawiając wszelkich praw Joannę .

Sprawy skomplikowały się nieco, gdy Henryk IV dowiedział się o potajemnych zaręczynach i ślubie Izabeli i Ferdynanda. Henryk IV ogłosił wówczas, że pakt z Toros de Guisando został na nim wymuszony i ponownie swoim następcą ogłosił córkę Joannę (1470). Niektóre możne rody stanęły po stronie Izabeli i nawet śmierć króla w 1474 nie przyniosła rozstrzygnięć. W Kastylii rozpoczęła się wojna sukcesyjna, w której Izabelę wspierała Aragonia.

Wedding portrait of King Ferdinand of Aragon and Queen Isabella of Castile
Izabela rzeczywiście wyszła za mąż za Ferdynanda nie prosząc o zgodę swego brata w Valladolid w 1469 roku. Męża wybrała sama i w tym przypadku okazało się, że racja stanu była zgodna z racją serca. Gortner wspomina również o tym, że Izabelę chciano wydać za dużo od niej starszego wdowca, króla Alfonsa Portugalskiego. Miała więc do wyboru albo unię z Aragonią albo z Portugalią. Wybrała to pierwsze. Małżeństwo było zgodne i szczęśliwe, a małżonkowie darzyli się ogromnym uczuciem i szacunkiem. Nie oznacza to jednak, że Ferdynand mimo, że kochał żonę, nie miał dzieci z nieprawego łoża. Dzielił ich jeden rok różnicy wieku (Izabela urodziła się w 1451, Ferdynand w 1452), mieli podobny temperament i aspiracje. Jeżeli czasami dochodziło między nimi do niesnasek, byli wobec siebie nieufni, to nigdy nie ujawniali tego na zewnątrz, a wszystkie decyzje podejmowali razem. Stało się to źródłem ich sukcesów. 

Ugoda z Segovii, 1475
Prawdą jest jednak, jak ukazał to Gortner, że Ferdynand na wieść o proklamowaniu Izabeli władcą, wyraził swoje wielkie niezadowolenie. Nie odpowiadała mu rola  króla – współmałżonka, powoływał się także na prawo salickie, które dawało pierwszeństwo w dziedziczeniu mężczyźnie. Prawo to jednak przestrzegano jedynie w Aragonii, ale na terenie Kastylii nie obowiązywało. Para królewska zawarła ugodę, która ustanowiła równość między nimi, imię Ferdynanda miało stać przed imieniem Izabeli, ale królestwa wymieniane były począwszy od kastylijskich, na monetach miały widnieć wizerunki obojga małżonków, razem też miał występować znaki: jarzmo Ferdynanda i wiązka strzał Izabeli.

Warto zaznaczyć, że Izabela Kastylijska została koronowana na króla Kastylii, a nie na królową (tak jak Jadwiga Andegaweńska u nas). W chwili śmierci Henryka IV miała 23 lata i od pięciu lat była żoną Ferdynanda. Koronacja odbyła się dwa dni po śmierci przyrodniego brata, gdy Ferdynand przebywał w Aragonii. Za kolejne pięć lat Ferdynand został królem Aragonii. Z dojrzałą rozwagą Izabela przygotowywała się na to, co miało nadejść. Wiodła bowiem żywot w rzeczywistości pełen planów i intryg. Wielką wagę przywiązywała do legalności i prawowitości monarszej, toteż nie uległa namowom obalenia Henryka IV.

złota moneta z wizerunkiem pary królewskiej i herbów

Christopher W. Gortner próbował uchwycić również w książce sprawy religijne. Chodzi mianowicie o doprowadzenie do wydania w 1492 roku dekretu nakazującego opuszczenie Hiszpanii przez Żydów, którzy nie przyjęli chrztu. Już w 1480 roku utworzono inkwizycję hiszpańską, która stała się aparatem władzy w rękach Ferdynanda i Izabeli. Od roku 1483 pracami inkwizycji w Hiszpanii kierował spowiednik królowej Tomás de Torquemada (1420–1498), o którym również jest mowa w powieści. Nota bene żydowskie pieniądze pomogły władcom zdobyć arabską Grenadę. Oczywiście Izabela i Ferdynand byli świadomi tego, że wraz z wypędzeniem Żydów tracą też źródło dochodów.

Jak widać historia przedstawiona w powieści Przysięga królowej jest bardzo bliska prawdzie. Losy Izabeli Kastylijskiej, królowej pobożnej, odważnej, upartej i pełnej uroku mogą fascynować, tym bardziej, że autor uczynił ją narratorem. Czytelnik poznaje więc myśli królowej i jej rozterki, przez co jej osoba staje się mu bliższą. Warto również zwrócić uwagę na to, że autor trafnie potrafił scharakteryzować postacie i ukazać tło historyczne epoki. Postępowanie niektórych wzbudza obrzydzenie i sprzeciw, ale wówczas chyba żaden europejski dwór nie był wolny od intryg, zdrad i konszachtów. Powieść Gortnera jest napisana barwnym i plastycznym językiem. Podkreślam tu również rolę tłumacza. Czytelnik nie będzie znużony, lecz zainteresowany dalszym ciągiem.

Warto na koniec zaznaczyć, że ciąg dalszy przedstawiony zostały w powieści powstałej wcześniej i zatytułowanej Ostatnia królowa, opowiadającej o losach córki Izabeli, Joanny Szalonej. 



C.W. Gortner, Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej, Między słowami, wydanie 2014, Tytuł oryginalny: Queen's Vow. A novel of Isabella of Castile, tłumaczenie: Dorota Malina, oprawa miękka, stron 512.

strona autora



11 maja 2014

Wirtualna wycieczka - Krasne.

Krasne - wieś
położenie - mazowieckie, powiat przasnyski, od Ciechanowa ok. 30 km

ZABYTKI

kościół - W 1570 roku spłonął kościół drewniany, a na jego miejsce ufundowany został murowany. Fundatorem był Franciszek Krasiński, podkanclerzy wielki koronny i biskup krakowski.W 1563 roku Jan Kazimierz Krasiński zbudował od strony wschodniej murowane, przesklepione podziemia i na nich wzniósł obecne prezbiterium. w l.70 XVII wieku przebudowy dokonał Tylman z Gameron, dobudowując dwie nawy boczne. Wówczas prawdopodobnie przeniesiono na nowe ściany zewnętrzne wcześniejsze nagrobki: renesansową tablicę nagrobną Jan i Katarzyny z ok. 1575 na ścianę południową oraz Andrzeja i Katarzyny z ok. 1580 roku na ścianę nawy północnej. Starosta opinogórski Jan Błażej Krasiński dobudował zakrystię. Od 1739 prowadzono prace mające na celu przekształcenie stylu budowli w barokowy. W 1747 roku na jego zlecenie, wnętrze kościoła ozdobił polichromią malarz Sebastian Eckstein. Marmurową kropielnicę w kruchcie ufundował w I pół. XIX w. generał Wincenty Krasiński z Opinogóry. W II pół. XIX w. na zlecenie Ludwika Krasińskiego, budowniczy Wincenty Rakiewicz powiększył dwukrotnie podziemia i przebił do nich osobne wejście od strony południowej, dla swobodniejszego rozmieszczenia grobowców i katakumb. Ludwik Krasiński ufundował również obecny marmurowy ołtarz główny i marmurową posadzkę w całym kościele. Z XIX wieku pochodzą zapewne posągi świętych na filarach bramy na cmentarz kościelny. Posąg z lewej przedstawia patrona parafii św. Jana Chrzciciela, posąg z prawej - św. Augustyna, którego regułę przyjął zakon kanoników regularnych. Kościół uszkodzony w 1915 roku przez niemiecką artylerię, został odbudowany staraniem ówczesnych właścicieli Krasnego Ludwikę i Adama Krasińskich. 
Obecnie elewacja kościoła jest w remoncie.



tablica z ok. 1740 z napisem dotyczącym fundacji kościoła 1570-75


nawa północna, nagrobek Andrzeja i Katarzyny Krasińskich z 1581 roku
neobarokowy ołtarz w nawie boczne z II poł. XIX wieku, z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem z II poł. XVII wieku

kierunek zachodni, chór muzyczny, po 1739 roku
Prezbiterium.

nagrobek Jana Kazimierza Krasińskiego, zm. 1669

Zauważcie piętrowy nagrobek z dwiema postaciami kobiecymi , po 1663, uzupełniony w II poł,. XIX w.

Powyższy nagrobek wystawił go po śmierci swej drugiej żony Amaty - wojewoda płocki Jan Kazimierz. Wnękę niszy ujętą w archiwoltę rzymskiego łuku z czarnego marmuru rozdziela prosty gzyms. Rzeźbione w brązowym marmurze postacie kobiet, leżą w długich XVII - wiecznych strojach poważnych matron. U góry - pierwsza żona wojewody Urszula Grzybowska zmarła w 1647 roku, u dołu druga żona - Amata Andrault de Langeron zmarła w 1663 roku. Pilastry łuku dźwigające gzyms ozdobione są barokowymi kapitelami i główkami aniołków oraz elementami dekoracyjnymi. Ozdoby te są wykonane z alabastru i kontrastują z ciemnym marmurem architektonicznego łuku. Nad górnym gzymsem barokowa tablica inskrypcyjna w dekoracyjnym obramowaniu. Po jej bokach pilastry z alabastrowymi głowicami, zdobione barokowymi ostrosłupami również z alabastru. Całość dobrej roboty, byc może warsztatu krakowskiego (źródło opisu)



Podziemia mają być udostępnione od czerwca. 


Wieża - zbudowana w XIX wieku (1870-1890) w stylu neogotyckim z inicjatywy hr. Ludwika Krasińskiego. Zaprojektowana przez Wincentego Rakiewicza, zbudowana została na planie prostokąta. Początkowo pełniła rolę pawilonu parkowego z tarasem widokowym. Z czasem wnętrza jej przekształcono na mieszkania służby folwarcznej.  


widok od strony parku

widoczny herb Krasińskich

wjazd do parku


Zespół pałacowo - parkowy - dziś zaniedbany. Na przełomie XVIII i XIX wieku wybudowano pałacyk w stylu klasycystycznym. oczywiście dziś nie zachowany. nowe założenie pałacowo -parkowe ufundował hrabia Ludwik Krasiński, ożeniony w roku 1860 z Elizą z Branickich, wdową po Zygmuncie Krasińskim (przypominacie sobie Opinogórę?). Założenie miało składać się z pałacu usytuowanego w rozległym parku, otoczonego murowanym ogrodzeniem z bramą wjazdową  i neogotycką wieżą przybraną oraz położonym na skrajach tego parku zespołem budynków gospodarczych. Pałac zaprojektował  Zygmunt Rozpendowski, a jego budowa toczyła się w latach 1860-1862. Po śmierci hrabiego Ludwika w 1895 r. nastąpił stopniowy upadek posiadłości. Krasne odziedziczyła jego córka Maria Ludwika, która w 1901 r. wychodzi za mąż za Adama Czartoryskiego. 

willa Kocha - Kres istnieniu pałacu przynosi II wojna światowa. Północne Mazowsze znalazło się w prowincji Prusy Wschodnie kierowanemu przez Ericha Kocha. Kazał zburzyć dawny pałacyk, a na jego miejsce postawić żelbetonowy budynek. 17 stycznia 1945 roku wycofujący się Niemcy wysadzili willę w powietrze. Oto, co pozostało do dziś:




W ogóle park jest w tragicznym stanie... szkoda pisać. Jedynie stary drzewostan opowiada historię tego miejsca.



 Ludwik Krasiński  jako wielbiciel hodowli koni, założył również w Krasnem stadninę koni



Pisząc szczerze jakoś po tej wizycie zrobiło mi się smutno.  Chyba widok parku zupełnie mnie przygnębił. Jednocześnie ciesze się, że trwają prace konserwatorskie w kościele i że podziemia niedługo będą czynne. Pochowana tam została obok drugiego męża Eliza z Branickich Krasińska. nie chciała po śmierci spocząć w Opinogórze obok Zygmunta. Jak wiadomo, z Ludwikiem była o niebo szczęśliwsza. 


* wszystkie zdjęcia zostały wykonane 6 maja 2014 roku.
** zabytki zostały podlinkowane do szerszych wiadomości.
*** Więcej o kościele - OPIS PLUS DOBREJ JAKOŚCI ZDJĘCIA - na stronie sztuka.net TUTAJ

4 maja 2014

Lynn Cullen, Pani Poe.



Zawsze wydawało mi się, że sprawą niebywale trudną jest przekazać w formie powieści prawdziwą historię. Muszę się przyznać, że o ile książki tego rodzaju przyciągają, o tyle ja za nimi nie przepadam. Może to z powodu wykształcenia i wpojenia, że należy trzymać się faktów. Nie lubię fantazjowania na tematy z historycznego kręgu. Niemniej podziwiam tych autorów, którzy przynajmniej starają się odtworzyć w swoich książkach tło obyczajowe i historyczne oraz niektóre wydarzenia z życia osób, które żyły w przeszłości. Oczywiście nie uda się nigdy nikomu przekazać w ten sposób całkowitej prawdy, bo moim zdaniem autorzy zawsze będą naginać rzeczywistość na potrzeby stworzonej powieści i czasami są stronniczy w ferowaniu wyroków.

Nie inaczej jest również w przypadku powieści Pani Poe autorstwa Lynn Cullen. Autorka przeniosła na karty książki fragmenty życia początkującej poetki Frances Osgood oraz Edgara Allana Poe i jego żony Virginii. Zainspirowana ocalałymi listami i wierszami pani Osgood i pana Poe podjęła się próby – moim zdaniem udanej - opowiedzenia o ich rodzącym się romansie. Autorka przenosi czytelnika do Nowego Jorku i roku 1845. Cale towarzystwo zafascynowane jest właśnie nowym wierszem Poego zatytułowanym Kruk (zostaje przytoczony w książce w całości przed powieścią). Poznajemy Frances, która parę tygodni wcześniej zostaje opuszczona przez męża Samuela i wraz z córeczkami dzięki dobroci zamieszkała u państwa Bartlett. Wraz ze swoimi przyjaciółmi uczestniczyła w spotkaniach towarzyskich wszelkiej maści twórców, pisarzy dziennikarzy. Na jednym z nich ma przyjemność poznać państwa Poe. Z czasem znajomość z nimi pogłębia się, zwłaszcza, że zostaje poproszona o napisanie artykułu do gazety na ich temat. Zaczyna bywać w ich domu i obserwować z bliska zachowanie małżeństwa. W dodatku przystojny pan Poe fascynuje Frances, a rodząca się namiętność i uczucie zostaje odwzajemnione. Oczywiście Frances zdaje sobie sprawę, że gdyby poddała się, byłaby zgubiona na gruncie towarzyskim, a jej reputacja ległaby w gruzach. W tym wszystkim istotną rolę także odgrywa młoda, acz chorowita pani Poe, która nie podda się bez walki. 

Książkę czyta się szybko, a wyobraźnia czytelnika rzeczywiście może być przyczyną odczuwania prawdziwych dreszczy. Tym bardziej, że historię poznajemy z perspektywy Frances Osgood. Wraz z upływem stron potęguje się nastrój grozy, złowieszczego niepokoju, atmosfera jest coraz cięższa i momentami staje się nie do zniesienia. W głowie czytającego powstają natomiast pytania w rodzaju: Do czego zdolny jest w imię miłości pan Poe? Do czego posunie się pani Poe? A Frances? Prawdziwe wyzwanie przed czytelnikiem. Oczywiście nawet nieobeznany czytelnik może się szybko dowiedzieć, jak cała historia w rzeczywistości się skończyła. Warto zapoznać się bliżej z biografią Edgara Allana Poe. 

Z mojej perspektywy oceniam, że Lynn Cullen dość dobrze ukazała ówczesny Nowy Jork, życie towarzyskie, zasady, jakimi się kierowano i obowiązujące konwenanse. Na salonach poznajemy osoby, które rzeczywiście w nich uczestniczyły, a czytelnik w przypisach dodatkowo odnajduje wyjaśnienie, czym dana osoba się zajmowała i dzięki czemu zapisała się na kartach historii. Proponuję też zajrzeć  na stronę Lynn Cullen, bowiem można tam odnaleźć informacje na temat tychże osób i ich fotografie oraz widoki dziewiętnastowiecznego Nowego Jorku. Autorka opisuje ówczesną budowę na Manhattanie, prowadzi czytelnika ulicami oświetlonymi gazowymi latarniami, nawiązuje do wielkiego pożaru miasta mającego miejsce 15 lipca 1845 roku. Wraz z bohaterami książki czytamy gazety, poznajemy wydawnictwa, hotele, tytuły książek cieszących się wówczas powodzeniem. Wyczuwa się niemal, że Autorce bardzo zależy na tym, aby powieść była jak najbliższa rzeczywistości. Przekaz moim zdaniem udał jej się znakomicie. Dogłębną analizę twórczości i życia Poe’go pozostawmy badaczom.

 


Lynn Cullen, Pani Poe, Dom Wydawniczy PWN, wydanie 2014, tłumaczenie Bernadeta Minakowska - Koca,  okładka twarda, stron 504.

strona autorki