736 stron
drobnym drukiem, bez podziału na dialogi, a mimo wszystko powieść Elizy Orzeszkowej
wielbiciele dawnych czasów i klasyki, pochłoną
w zachwycie. Pamiętnik Wacławy, który został wznowiony nakładem wydawnictwa MG i
otrzymał nową, romantyczną szatę graficzną, będzie cieszył nie tylko oko, ale i
serce czytelnika.
Poznajemy
siedemnastoletnią Wacławę, która po zakończeniu nauk opuszcza wraz z piastunką
Binią pensję. Na mocy umowy zawartej między rodzicami będącymi od lat w
separacji, pierwszy rok ma mieszkać u matki, drugi spędzić z ojcem. Rodzice jej
pobrali się z miłości, ale jak się okazało matka wołała bywać na salonach i
zajmować się towarzystwem, ojciec zaś wołał spokój, ciszę i poświęcał się pracy
naukowej. Dwa różne światy. Mezalians. Małżeństwo to rodzina pani Matyldy zupełnie
nie pochwalała, a po rozstaniu namawiała ją do rozwodu i zawarcia intratnego
związku, który przywróciłby honor rodowi. Matylda, co prawda trwoniła dalej swój
majątek odziedziczony po rodzicach, na zbytki i fatałaszki, ale nie pragnęła zalegalizować
rozstania z mężem. W ów świat salonów, konwenansów, romansów, bali i
notorycznej zabawy poznaje Wacława, gdy przebywa pod opieka matki. Nie może
zrozumieć zakazów i nakazów, jakie prawią jej babki z pobliskiego majątku w
Rodłowie. Nie pojmuje Emilki i Zosi, które mimo tego, że potwornie się nudzą, nie
podejmują w swoim życiu zmian. Szybko też rozwiewa się jej zbyt wielka sympatia
do kuzynka Franusia, który wychowany przez bogate babki, nic nie umiał, nigdy
nie pracował i żył na ich łasce. Ciekawa jest za to mieszkańca modrzewiowego
dworu, którego zachowanie uchodzi w towarzystwie za dziwne. A mimo to, Wacława ulega
i daje się porwać wirowi zabawy i czasom nicnierobienia.
Głównym celem
Wacławy według babki Hortensji powinno być zawarcie intratnego małżeństwa. Nie
chodzi tu jednak babce o miłość, ale o honor rodziny. Kawaler może być z długami,
może zdradzać, ale powinien mieć tytuł i dobre nazwisko. Na męża dla Wacławy
wybiera pięknego Agenora i nie liczy się dla niej nawet to, że ten darzy miłosnym
afektem ubogą Rozalię. Gdy Wacława nie godzi się na małżeństwo, Hortensja wydziedzicza
ją i Matyldę, a konsekwencje tego będą miały swoje skutki w przyszłości.
Czytelnik obserwuje
jak Wacława z naiwnego dziewczęcia przeobraża się powoli w kobietę. Doświadcza
wielu rozczarowań, głównie w sferze miłosnej, ale pragnie miłości prawdziwej. Odmawia,
więc kolejno swoim adoratorom i boskim adonisom. Jednocześnie obserwujemy losy jej
przyjaciółek: Emilii, chorowitej Helenki, Zosi oraz Rozali i Madzi. Czytelnik dochodzi
do wniosku, że kobieta w tych czasach nie mogła dysponować swoją osobą, była kierowana
przez najbliższych, którzy wybierali jej męża i stanowili o jej przyszłości.
Nie liczyło się szczęście, ale intratny mariaż i majątek. Mężczyźni żyli dzięki
majątkom odziedziczonym po rodzicach, zaciągali długi, prowadzili szemrane
interesy, ale nigdy ich ręce nie
poznały, co to praca.
Pamiętnik Wacławy to powieść pełna
wzniosłych słów, starodawnych emocji, eteryczności, wyszukanej egzaltacji i
kwiecistości. Mimo wątków miłosnych, Orzeszkowa jasno podkreśla, co ma
prawdziwą wartość w życiu. Praca. Pozytywistyczne akcenty są jasno określone w powieści.
Pokazuje również, jak niesprawiedliwe było położenie kobiet dobrze urodzonych,
jak bardzo liczyły się konwenanse i nakazy bliskich od swobody i własnej drogi.
Na szczęście Wacława miała wyrozumiałych rodziców, słuchała się ojcowskich
ostrzeżeń i potrafiła wsłuchiwać się w swoje myśli. Nie bała się wyzwań i
potrafiła udźwignąć na swoich barkach odpowiedzialność za błędy matki.
To wspaniała
powieść, napisana pięknym językiem. Osobiście jestem zachwycona. Nie znałam
Orzeszkowej od tej strony, a przecież powinnam, bowiem Nad Niemnem jest jedną z moich ulubionych powieści.
Eliza Orzeszkowa, Pamiętnik Wacławy. Ze wspomnień młodej panny ułożony, wydawnictwo MG, wydanie 2015, oprawa twarda, stron 736.
Miło widzieć taką książkę wznowioną :). Jest mnóstwo literatury już prawie zapomnianej, od kilkudziesięciu lat nie wznawianej, a przecież pięknej i wartościowej.
OdpowiedzUsuńZgadza się:) bardzo dobrze, że w końcu pojawiają się takie właśnie zapomniane perełki :)
UsuńDokładnie poprzez wznowienia, z wcześniej zapomnianymi książkami mogą zapoznać się nowi czytelnicy.. Ja także chętnie przeczytam! :)
UsuńBardzo lubię tę powieść, pomimo rozsianych w niej pozytywistycznych haseł. Jest to wspaniała alternatywa dla tych polskich czytelniczek, które poznały juz całą Jane Austen i nie mają co czytać :)))
OdpowiedzUsuńChwała wydawnictwu MG ze przypomniało tę powieść! Jak również, że wznowiło "Emancypantki" Prusa. Teraz czekam, by MG wystartowało z "Samotnią" Dickensa. Bo skoro nie MG to chyba nikt już tego nie wyda.
Dodałabym jeszcze Bronte i Gaskell :) To ten rodzaj literatury, który podbija serce :)
UsuńTa książka dotarła do mnie w tym tygodniu i powiem szczerze, że się przeraziłam brakiem dialogów i czcionką, ale widzę, że jednak pozycja godna uwagi.
OdpowiedzUsuńDialogi są, ale wplecione w tekst, bo powieść to opowieść Wacławy :)
UsuńSzukam w pamięci i nie jestem pewna, czy kiedykolwiek czytałam "Pamiętnik Wacławy".
OdpowiedzUsuńNie powiem - zachęciłaś!
Subtelna, klimatyczna okładka kryje - jak piszesz - 736 stron. Jest to na pewno czytelnicze wyzwanie. Może się skuszę? :)
To było moje pierwsze spotkanie z "Pamiętnikiem Wacławy" i zaliczam je w poczet bardzo udanych :)
UsuńCzytałam ostatnio książkę o życiu w dworkach kresowych w XIX wieku i autorka korzystając z wielu pozycji wspomnieniowych przytaczała również cytaty z literatury pięknej. "Pamiętnik Wacławy" był jedną z najczęściej cytowanych powieści. Dobrze wiedzieć, że pojawiło się nowe wydanie tej niemal zapomnianej książki.
OdpowiedzUsuńJestem już ciekawa tej lektury, pisałaś już o niej ? (ja niestety zacofana jestem we wpisach blogowych)
UsuńJeszcze nie było wpisu, bo u mnie to dość długi proces. A książkę mogę spokojnie polecić, świetnie się czyta: "Zakątek pamięci", Irena Domańska-Kubiak.
UsuńDziękuję, jeszcze u siebie nie mam, choć na "liście" widnieje szmat czasu :)
UsuńByłam bardzo ciekawa, jaki jest Pamiętnik...do mnie właśnie jedzie, więc niedługo sama ocenię. Dobrze, ze MG wznawia też mniej znane polskie powieści. Uwielbiam Orzeszkową, jej sposób pisania, klimat w książkach. Kocham tak samo jak Prusa czy Reymonta:) Dzisiaj już nikt tak nie pisze, a szkoda.
OdpowiedzUsuńO, to powinna Ci się spodobać również ta pozycja :)
UsuńNie wiem dlaczego książka mi dotąd umknęła. Teraz poznam w nowej szacie, już cieszę się na przygodę:)
OdpowiedzUsuńMnie też umykała przez lata :)
UsuńPrzeczytałam początek i koniec posta (wolę nie znać nawet małego opisu treści) i bardzo zachęcona przy okazji wczorajszej wizyty w bibliotece wypożyczyłam książkę.
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem, dlaczego mi umknęła, a bardzo lubię Orzeszkową. :)
Dziękuję za wpis, czekam na ten z wrażeniami po lekturze :) Koniecznie!
UsuńCzytałam tę książkę jeszcze w liceum, niezwykle dawno. Pamiętam tylko, że jakoś dobrnęłam do końca i spodobała mi się, choć przeszkadzał mi język, bo miałam wówczas wrażenie, że jest zbyt archaiczny i że się nieco zestarzał. Dlatego ciekawi mnie, czy w obecnym wydaniu redakcja nieco go uwspółcześniła. Z fragmentu na zdjęciu wnoszę, że chyba tak. :-) Ale... moje spotkanie z Wacławą to odległe czasy, więc teraz mogłabym go ocenić inaczej. :-) Bardzo ciekawy tekst, zwłaszcza że o Orzeszkowej rzadko się dziś pisze.
OdpowiedzUsuńRóżnicy między wydaniami niestety nie znam. Nawet nie miałam chyba w ręku starych wydań. To moje pierwsze spotkanie z "Pamiętnikiem Wacławy", ale zawładnął niewatpliwie moim sercem i będę do niego wracać.
UsuńDziekuję za dobre słowo :)
Mając naście lat czytałam " Pamiętnik Wacławy " z prawdziwą przyjemnością. Był jedną z moich ulubionych książek, do której parokrotnie wracałam. Później zapomniałam o niej na wiele, wiele lat. A tu niespodzianka! Ktoś jednak czyta te starocie i tak pięknie o nich pisze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChoć nie gustuję w takich klasykach, ta recenzja mnie przekonuje i naprawdę powoduje, że mam ochotę poznać szczegóły losu Wacławy :)
OdpowiedzUsuńPierwsze 100 stron troszkę wieje nudą, ot egzaltowane wynurzenia małoletniej panienki. Potem się rozkręca, zdecydowanie :D Polecam.
OdpowiedzUsuń