Posiadacz to pierwszy tom trylogii zatytułowanej
Saga rodu Forsyte’ów autorstwa Johna
Galswothy’ego (1867-1933). Właściwie wszystkich członków tej szanowanej, bogatej
rodziny mieszczańskiej poznajemy 15 czerwca 1886 roku podczas przyjęcia u
starego Jolyona Forsyte’a na Stanhope Gate. Byłoby to zapewne jedno z wielu
przyjęć rodzinnych, gdyby nie to, że stary Jolyon nie urządzał żadnego od
śmierci swojej żony, czyli od ponad 12 lat, oraz że przyczyna jego
przygotowania tkwiła w uczczeniu zaręczyn jego niespełna dziewiętnastoletniej
wnuczki June i młodego Filipa Bosinney’a.
Forsyte’ów
cechowała sztywna wyniosłość, pewność siebie, dostojeństwo i wzgardliwość
zachowania. Woleli nie pamiętać, że ojciec starszego pokolenia Forsyte’ów, Jolyon,
pochodził z rodziny farmerskiej (jego ojciec również Jolyon był farmerem) i przybył z Dorsetshire w początku XIX wieku. Z
zawodu był murarzem i wiadomo było, że gustował w maderze. Dziesięciorgu
dzieciom pozostawił do podziału 30 tysięcy funtów. Obecnie w męskiej linii najstarszym
Forsyte’em był stary Jolyon mający 80 lat, toteż on był głową rodu. Jego
rodzeństwo to: liczący po 75 lat bliźniacy Swithin (grubszy) i James (chudszy),
mający około 70 lat Mikołaj, Roger (miał czterech synów), Tymoteusz (najmłodszy)
oraz ciotki Anna (najstarsza z rodzeństwa – miała 86 lat), Estera i Jula.
Tymoteusz, tak jak i Swithin, był starym kawalerem i jedynym z Forsyte’ów
nieobecnym na zaplanowanym przyjęciu. Cechowała go zbytnia ostrożność i dbałość
o swoje zdrowie. Mieszkał w domu przy
Bayswater Road, mając pod swoja opieką siostry: stare panny - Annę i Esterę
oraz wdowę po Septymusie Smallu, Julę (skrót od Julii). Jedyną siostrą
Foryste’ów jeszcze zamężną była pani Hayman. Jeden z bliźniaków, James, miał
syna Soamesa, który ożenił się z piękną, acz nieposiadająca posagu Ireną. Córką
Jamesa, a żoną Dartiego była Winifreda. Jerzy był z kolei synem Rogera. Wśród
młodszego pokolenia należy wymienić jeszcze Archibalda, Mikołaja i Eustachego. Stary
Jolyon, też ma syna, ojca June –młodego Jolyona, ale od lat nie utrzymywał z
nim kontaktów, kiedy ten opuścił żonę i dziecko, aby uciec z guwernantką córki.
Kiedy 6 lat temu zmarła matka June, miał się ożenić z wybranką i nawet miał z
nią już dwoje dzieci.
Trzeba sobie
uświadomić, że wszyscy Forsyte’owie pochodzący ze starszego pokolenia zajmowali
wysokie stanowiska w rozmaitych przedsiębiorstwach. Tylko Tymoteusz lokował
pieniądze w konsolach. Kolekcjonowali obrazy, wspierali instytucje dobroczynne,
a jako członkowie kościoła anglikańskiego opłacali ławki w kościele. Ich
rezydencje były rozmieszczone dookoła Hyde Parku: stary Jolyon mieszkał na
Stanhope Place, Jamesowie na Park Lane, Swithin na Hyde Park Mansions,
Soamesowie na Knightsbridge, Rogerowie w Prince’s Gardens, Haymanowie na Camden
Hill, Mikołaj w Ladbroke Grove, Tymoteusz (wraz z siostrami) przy wspomnianym
już Bayswater Road. Jedynie Soames zapowiedział na przyjęciu, że być może kupi
nowy dom.
Źródło można powiększyć |
Tak wyglądała
rodzina Forsyte’ów. Mimo, że nie byli względem siebie zbyt uczciwi, to
troszczyli się o bliskich w ramach pokrewieństwa. Toteż już na przyjęciu
wietrzyli niebezpieczeństwo, jakie może wyniknąć z zaręczyn June z Filipem.
Dziewczyna poznała narzeczonego w domu Bayensów (Bayens i Bildeboy to spółka
architektów), wuja Bosinney’a ze strony matki. Filip był młodym architektem,
postrzeleńcem i w dodatku nie posiadał pieniędzy. Stary Jolyon oczywiście
postawił warunek, że młodzi nie pobiorą się dopóki Bosinney nie będzie zarabiał,
co najmniej 400 funtów rocznie. Szansę dla Fila, June upatrywała w budowie
nowego domu Soamesa w Robin Hill. Soames
zdecydował się na kupno ziemi i rzeczywiście powierzył budowę domu Filipowi.
Ten coraz częściej przebywał w rezydencji na Knightsbridge, spotykał żonę
Soamesa – Irenę i coraz bardziej ulegał jej wdziękom. Irena Heron, córka profesora,
poślubiła Soamesa bez miłości, w drodze jego wielokrotnego ponawiania propozycji
małżeństwa i z obietnicą, że zwróci jej wolność, jeżeli okaże się, że małżeństwo
nie będzie szczęśliwie. Tyle tylko, że Soames nie chciał w ogóle pamiętać
obecnie o swoim przyrzeczeniu. Mijały miesiące. 27 września 1887 roku zmarła
ciotka Anna, budowa postępowała, ale w kwietniu 1888 roku przekroczono ponownie
wydatki, z czego nie był zadowolony Soames. Z kolei fascynacja Filipa
Bosinney’a osobą Ireny niepomiernie wzrosła, a całym Londynie huczało od skandalizujących plotek. Nikt nie widział w tym żadnego sensu, bo ani Irena, ani
Filip nie posiadali przecież żadnych pieniędzy. Biedna June, nie wiedziała czy
jest zaręczona, czy już nie, ale nie zamierzała żebrać o miłość. Z kolei jej
dziadek po 15 latach nawiązał kontakt z synem, młodym Jolyonem i poznał swoje
wnuczęta: chłopczyka Jolly i dziewczynkę Holly.
To oczywiście
historia June, Filipa, Ireny i Soamesa jest główną kanwą pierwszego tomu Sagi rodu Forsyte’ów. Soames to
posiadacz na wielką skalę, który chce osiąść w siedzibie wiejskiej i
odseparować od wszystkich żonę. Ma niemal obsesję na jej punkcie. Nie może też
zrozumieć, dlaczego Irena zachowuje się tak, a nie inaczej. Jest chciwy zarówno na pieniądze, jak i
miłość. Nie pragnie dobra swojej żony, jest egoistą, w dodatku bezdusznym. Nie
lubimy Soamesa, ale jednak go rozumiemy. Irena jednak pozostaje do końca
zagadką, bo nie wiedzieć, czemu zdecydowała się na małżeństwo z Soamesem. Jest
eteryczna, niemal idealna, w dodatku piękna. Jest też ofiarą, ale przecież
dokonała wyboru. Filip i Irena nie mają szans w ówczesnych panujących warunkach
na poczynienie desperackich kroków, które miałyby sens zarówno w oczach
społeczeństwa jak i nie wpłynęłyby na ich życie. Młody Jolyon już coś o tym wie.
Posiadacz jest krytyką wymierzoną w
średnie mieszczaństwo i niektóre wartości epoki wiktoriańskiej. Kobieta zawsze
była tą winną, nie miała praw, nie mogła decydować i podlegała mężowi. John
Galsworthy wspaniale odmalował charaktery poszczególnych postaci, subtelnie
wtrącił humor i ironię, pokazał burzę namiętności, pasji i różne odcienie
miłości. Styl autora jest niemal liryczny i można się w nim niewątpliwie
zatracić. To wspaniała książka, którą pochłonęłam. Warto jeszcze nadmienić, że
John Galsworthy w 1932 roku otrzymał Nagrodę Nobla za „wielką sztukę
prozatorską której szczytem jest „Saga rodu Forsyte’ów”.
O klasyce
można pisać, ale nie oceniać miarą naszej współczesności. Z niecierpliwością
będę więc wyczekiwać kolejnych części w nowym wydaniu. Brakowało mi tylko drzewa genealogicznego Forsyte'ów, ale od czego jest internet?
John Galsworthy, Posiadacz, wydawnictwo MG, wydanie 2016, tytuł oryginału: The man of property, przełożyła Róża Centnerszwerowa, seria: Saga rodu Forsyte'ów (tom 1) [The Forsyte Saga], oprawa twarda, stron 400.
Saga rodu Forsyte'ów (The Forsyte Saga)
- Posiadacz (The Man of Property, 1906)
- W matni (In Chancery, 1920)
- Do wynajęcia (To Let, 1921)
Wszystko fajnie, że wyd. MG tak wznawia klasyczne powieści, ale czcionka, jakiej w książkach używają, doprowadza mnie do szału i nie jestem w stanie ich powieści czytać. Wolę wtedy odkopać w antykwariacie jakieś stare wydania. Swoją drogą niesamowicie o Forsytach się rozpisałaś. Ogrom pracy, a czyta się jak o żywych ludziach :).
OdpowiedzUsuńDo czcionki się przyzwyczaiłam, w takcie czytania nie przeszkadza mi właściwie :) Myślę, że w ten sposób też książki wydawane przez mg wyróżniają się, mają swój wewnętrzny, utrzymywany ciągle, styl graficzny.
UsuńJeśli chodzi o Fosyte'ów, to sobie robiłam notatki podczas czytania, bo pogubiłabym się zupełnie. Miałam stworzyć ich drzewo genealogiczne, ale znalazlam w zasobach wirtualnych już całościowe.
Galsworthy wspaniale i plastycznie odmalował całą rodzinę. Niesamowita jest ta książka, albo ja ja tak odbieram w drodze fiksacji XIX wieku :)
serdeczności
"Posiadaczz" to najlepsza, moim zdaniem, część tego całego cyklu. Pierwsza i właściwie zamknięta opowieść. Próbowałam czytać dalsze części parę razy, raz nawet dobrnęłam do "Nowoczesnej komedii", ale poległam.
OdpowiedzUsuń"Forsajtowie" to był kultowy serial w PRL, ludzie śledzili losy tej rodziny jak później losy Izaury, czy dzisiaj Sułtana Sulejmana. W tym samym czasie pokazało się nowe wydanie, ale nie do kupienia,a w bibliotekach na zapisy.
Później oglądałam nową wersję serialową i też mi się podobała, jest mniej statyczna, mniej teatralna, a bardziej dynamiczna, więcej się dzieje.
Bardzo dobrze, że MG wznawia tą powieść.
Mogliby też wznowić sage rodu Palliserów wg Trollope'a. Też był serial, a potem KIK wydał skróconą wersję tekstu oryginalnego.
To moje pierwsze podejście do sagi, wiec nie wiem jak jest dalej z tymi tomami :) nie widziałam też żadnego z seriali. nastawiam się jednak na tą nowsza wersję, niż starszą. Pewnie Ci chodzi o takie brązowe wydanie;)
UsuńSagi rodu Palliserów również nie czytałam i dobrze byłoby rzeczywiście ją wznowić, ale całość.
serdeczności
A co Ci szkodzi sobie porównać obie wersje? ;)))
UsuńTu jest link do starej:https://www.youtube.com/watch?v=YGKF60F_heg
A tu do tej nowszej: https://www.youtube.com/watch?v=cLRCl9cvtb4
Fajne też były inne seriale BBC wg książek Trollope'a, np. "Kroniki Barchesteru", o duchownych anglikańskich i ich rodzinach. Ta powieść Trollope'a nie była tłumaczona na polski, ja znalazłam stare wydanie po angielsku w antykwariacie, ale strasznie trudny język jak dla mnie, jeszcze nie czytałam.
To są kroniki Barchesteru w wersji filmowej: https://www.youtube.com/watch?v=355TusWksTI
Dzięki wielkie :) Ja nawet mam chyba nową wersję FS gdzieś w zasobach szuflady, muszę poszukać. Na pewno jednak nie widziałam nic z tego, co wrzuciłaś linki. nowsza wersja oczywiście bardziej mi się z tego podoba :)
Usuńserdeczności
Może też się skuszę :) Gdzieś się ta książka przewija, ale jakoś nigdy nie sięgnęłam.
OdpowiedzUsuń