Kossakowie –
malarze – mogą się mylić. Zacznijmy od tego, że było ich trzech: Juliusz
(dziadek), Wojciech (syn), Jerzy (wnuk). Książka autorstwa Araela Zurliego
poświęcona została drugiemu z nich. Wojciech był starszym z bliźniaków
urodzonym tuż przed północą ostatniej grudniowej nocy roku 1856. Jego brat Tadeusz
urodził się tuż po północy i przywitaniu nowego 1857 roku. Oprócz nich potem na
świecie pojawili się jeszcze Stefan, Zofia i Jadwiga[1].
Arael Zurli konsekwentnie jednak trzyma się wytyczonego planu i właściwie o
losach rodzeństwa Wojciecha podaje podstawowe informacje. Pisze jedynie o wiadomościach
znanych jak to, że Wojciech wspierał finansowo Tadeusza, informuje o zawartych
małżeństwach, narodzinach dzieci, śmierci członków rodziny. Nie wgłębia się
jednak w istotę problemów dalszej rodziny malarza.
W książce,
której układ jest bardzo jasny i klarowny, główną rolę odgrywa Wojciech. Role
drugoplanowe należą do jego żony Marii (pieszczotliwie nazywana Maniusią) oraz
dzieci: Magdaleny, Marii (nazywanej Lilką – od zdrobnienia Marylki) i syna
Jerzego. Autor wybrał układ wiadomości chronologiczny. Tekst został podzielony
na poszczególne lata. Zabieg ten bardzo mi się podobał i powoduje łatwość w
dostępie do informacji, jakiej czytelnik szuka. Oczywiście książka obejmuje
całe życie Wojciecha – od narodzin do śmierci. Arael Zurli opiera się w głównej
mierze na zachowanej korespondencji, zapiskach, wspomnieniach spisanych przez
samego Kossaka oraz jego córki Magdaleny. Wyraźnie zaznacza, jakie treści dotyczące
sióstr i o czym szczegółowiej pisze w wydanej książce poświęconej Marii
Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej Bagienna niezapominajka. Czyni to zresztą
wielokrotnie. Nie dokonuje, więc niepotrzebnych powtórzeń, a zainteresowany
czytelnik może z ochotą zajrzeć do kolejnej proponowanej lektury. Autor
przytacza liczne cytaty ze źródeł, co powoduje, że książkę czyta się z
przyjemnością. Nie ma tu zbędnych dywagacji, są natomiast fakty.
Oszczędna w
słowach wydaje się też analiza niektórych obrazów. Szeroko jednak autor opisuje
etapy i okoliczności ich powstawania, odwiedzanie pół bitewnych, współpracy
Kossaka z innymi malarzami (jak Fałatem, Kazimierzem Pułaskim, Massonem) szczególnie
przy panoramach, ceny sprzedaży, licznych wystawach, odznaczeniach malarza, zaznaczenia,
które z obrazów powstały na zlecenie koronowanych głów i ludzi wywodzących się
z arystokracji, bądź mających ogromny majątek. Przy okazji dowiedzieć się można
o tym, że: arcyksiążę Otto Habsburg znany był z ekstrawaganckich wybryków (jak
skok przez trumnę czy ukazanie się nago w stanie nietrzeźwym ambasadorowi angielskiemu
z małżonką); cesarzowa Elżbieta (Sisi) miała anoreksję, a recepty wystawione
przez jej lekarza poświadczają jej chorobę, jaką zaraził ją mąż (syfilis); Wilhelm II Hohenzollern miał od urodzenia lewą rękę zniekształconą. Autor książki podkreśla, że Wojciechowi
zależało na zleceniach, toteż, aby je mieć podróżował po Europie i poza nią.
Mieszkał w Paryżu, Wiedniu, Londynie, Warszawie. Wypoczywał w Zakopanem (żona
wolała Świnoujście) i stęskniony, co jakiś czas wracał do Krakowa, do żony i
dzieci.
Arael Zurli
otwarcie pisze, że choć zapewniał w listach Maniusię o wierności, to na pewno
nie ustrzegł się pokusom. Znany był romans z Zofią Hoesick. Przez lata jednak
solidnie posyłał wszystkie zarobione pieniądze do żony, a potem prosił ją o
pożyczki potrzebne na egzystencję. Unikał też zbędnych spotkań towarzyskich, bywając
tylko na takich, gdzie mógłby znaleźć potencjalnego zleceniodawcę. Wychowaniem
dzieci zajmowała się Maniusia, Wojciech jednak żywo interesuje się losem
pociech. Martwi się o rozbisurmanionego Jerzego (zaczął palić w wieku jedenastu
lat), którego niechęć do nauki (niezliczona ilość zmienianych szkół) i
zawadiackie pomysły niejednokrotnie powodowały ból głowy rodziców. Listownie pisze
o pogarszającym się stanie zdrowia Lilki i potrzebę zakupu nowego gorsetu, chwali
lekcje jazdy konnej dziewczynek i posyła drogie prezenty (ubrania, rowery,
kapelusze, buty). Dziewczyny nie były przygotowywane jednak do byciu
gospodynią, żyły bez wypełnianiu obowiązków, wśród zbytu i licznych
przyjemnostek.
Arael Zurli
pisze również o zapatrywaniach politycznych Wojciecha Kossaka, wygłaszanych
poglądach, ale nie poddaje tego własnemu osądowi. Zaznacza jednak, że Kossak
niejednokrotnie był za swoje postępowanie krytykowany przez sobie
współczesnych. Książka autorstwa Arael Zurli ukazuje również ówczesne tło
obyczajowe, panujące konwenanse i zasady. Autor korzystając ze wspomnień
malarza, opisuje jak wyglądało cesarskie polowanie, podawane posiłki, spotkania
towarzyskie wyższych sfer zarówno te w formie oficjalnej jak i nieoficjalnej, rozmieszczenie
pokoi w budynkach, jak wyglądała pracowania malarza (ta w Wiedniu była w luksusowym
budynku wyposażonym w gaz, wodę i elektryczność oraz windę). Przy okazji
dowiedzieć się można jak wyglądał dzień Kossaka i ile godzin dziennie poświęcał
na malowanie.
Książkę czyta
się szybko i przyjemnie, a sama tekst płynie. Urok biografii Wojciecha tkwi
również w tym, że jego życie obfitowało w liczne ekscytacje, ale też nie było
wolne od trosk dnia codziennego. Mamy w książce bibliografię, przypisy oraz
indeks nazwisk. Są też grafiki czarno – białe w tekście i kolorowa wkładka z wybranymi
obrazami malarza. Niestety szkopuł tkwi w tym, że tych ilustracji jest jak dla
mnie mało. Podczas czytania posiłkowałam się oczywiście zasobami Internetu, bo
na swoje nieszczęście nie posiadam albumu poświęconego twórczości Wojciecha
Kossaka (jak i jego ojca czy syna). Niemniej książkę warto przeczytać, bo to
bardzo solidna biografia malarza batalisty.
[1]
O kobietach z rodzinny Kossaków można poczytać w książce autorstwa JoannyJurgały – Jureczki Kobiety Kossaków(PWN, 2015). Drugą godną polecenia pozycją jest biografia Zofii Kossak, wnuczki
Juliusza Kossaka, a córki Tadeusza: ZofiaKossak. Opowieść biograficzna. (PWN, 2014).
Arael Zurli, Wojciech Kossak. Malarz polskiej chwały, Wydawnictwo Iskry, wydanie 2015, okładka twarda z obwolutą, stron 440.
To ciekawe, o czym piszesz - biografia malarza z małą liczbą ilustracji! Wydawałoby się, że sam temat już mówi o tym, że książka będzie bogata w ilustracje.
OdpowiedzUsuńMam albumy malarstwa Wojciecha i Jerzego Kossaków wydane przed laty przez Ossolineum. Wielkie księgi pełne zdjęć! Album o Wojciechu liczy ich ponad 300.
Z chęcią przeczytałabym biografię, o której piszesz. Poszukam w mojej bibliotece.
Napisałam - jak dla mnie - z małą liczbą, bo kto inny może uznać, że jest ona wystarczająca. Dla mnie niestety nie jest. o bardzo wielu obrazach autor książki opowiada, ale niestety nie ma ich reprodukcji w książce. Jestem wzrokowcem i "muszę zobaczyć", więc poszukuję ową wizję.
UsuńChodzi Ci pewnie o album przygotowany przez K. Olszańskiego. Nie mam go, ale jest na allegro :)
Pozyskiwanie ilustracji do książek nie jest często łatwe...
OdpowiedzUsuńOpłaty za prawo do reprodukcji zdjęć obrazów/fotografii ze zbiorów publicznych są często (w zależności od instytucji) odstraszająco wysokie.
A nie wiem jak jest z opłatami obecnie :)
UsuńMoże skuszę się na tę książkę w wolnej chwili. Mam nadzieję, że zawiera więcej informacji niż nowość państwa Łozińskich :) Nie piszę tego ze złośliwością. Uwielbiam ich "W salonie i w kuchni", które czytałem dwukrotnie i z chęcią przeczytam jeszcze raz. Mam jednak wrażenie, że kolejne pozycje były pisane z dużym pośpiechem.
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się z Tobą :)
UsuńUdało mi się przeczytać biografię autorstwa Arael Zurli :) Rzeczywiście niezła :)
UsuńSuper, że podzielasz moje zdanie :)
Usuń" W salonie i w Kuchni" napisała p. Elżbieta Kowecka nie pp. Łozińscy.
OdpowiedzUsuńTu chodzi akurat o książkę dotyczącą W. Kossaka właśnie pp. Łozińskich. A w "Salonie i w kuchni" oczywiście p. Koweckiej.
Usuń