Za powstanie nowej i ciekawej serii
książek dla dzieci, a szczególnie dla dziewczynek, odpowiada Agnieszka Tyszka. Nie,
to nie są książki ani z wampirami w tle, ani z innymi fantastycznymi stworami
czy stosowaną przez bohaterów magią. Tego typu książki nieodłącznie kojarzą mi się
z lekturami z dzieciństwa. Przeznaczone są dla dzieci między 8 a 12 rokiem
życia, ale zapewniam, że równie dobrze mogą czytać osoby dorośle. Mamy tu spokojny
tok narracji; nastrój małej miejscowości z drewnianym kościółkiem, skromną
biblioteką, sklepikami, remizą, budynkiem zlikwidowanej poczty i starym,
opuszczonym dworem Polickich; działa tu Koło Gospodyń Wiejskich, organizowany
jest turniej kucyków i dzień dyni. Plastycznie
opisane są dni płynące w Szuminie i życie mieszkańców. Dzięki Konikom z Szumińskich Łąk bliżej poznać
można wspaniałą okolicę oraz stadninę Szumińskie
Łąki.
Bohaterkami trzech książek, jakie
miałam możliwość przeczytać, są trzy dziewczynki. Każda z nich jest narratorką
jednej z części i opowiada daną historię z własnej perspektywy. Dziewczynki są
przyjaciółkami, w razie potrzeby niosą pomoc, doradzają, wspierają się, rozwiązują
zagadki, ale również i przekomarzają się. Oczywiście jak tytuł serii głosi,
bohaterami stają się tu również konie ze stajni Szumińskich Łąk. W każdej części
poznajemy również świat ludzi z perspektywy zwierząt.
Klara opowiada o sobie, swojej
rodzinie, szkole i miłości do kucyka
islandzkiego noszącego imię August. Szumińskie Łąki należą do rodziców Klary. W
tej części poznajemy również w jaki sposób konik islandzki o imieniu Roki
znalazł się w stajni w Szuminie. Paulina, która przybyła do Szumina z Warszawy
i od jakiegoś czasu z mamą Ariettą poszukującą odnowy w sferze metafizycznej mieszka
w wyremontowanym spichlerzu nad kawiarnią „ U Augusta”, opowiada w swoim
pamiętniku o kucyku islandzkim o imieniu Roki. Dziewczynka nie jest zachwycona
nowym miejscem pobytu i nie należy też do grzecznych latorośli. Poznajemy
również nowego mieszkańca stadniny – Gwiazdora. Hania to bohaterka książki
zatytułowanej Marcysia. W Szuminie mieszka
od urodzenia, a jej mama jest bibliotekarką. Jej ulubionym koniem z Szumińskich
Łąk staje się Marcysia, ale do stadniny przybywa też nowy koń - Siwy.
To historie, które zostały bardzo
dobrze zaprezentowane przez Agnieszkę Tyszkę. Słownictwo jest bogate, czyste i
pięknie brzmiące. Rzadko spotykam w ten klasyczny sposób książki napisane dla
dzieci. Fabuły nie są naciągane i nie ma tu żadnego zbytniego fantazjowania. Książki
pokazują, że również w małych miejscowościach, takich zabitych dechami, tkwi
siła, urok i czar. Zachęcają również do innego spojrzenia na otaczającą nas
przyrodę oraz pokazują, że warto opiekować się zwierzętami. Myślę też, że w
pewien sposób oddziałują na czytelnika, że warto angażować się w życie malej społeczności.
W książkach odnaleźć można
ilustracje autorstwa Marty Krzywickiej. Mimo, że pozbawione kolorów, osobiście
mnie roztkliwiły. To chyba sentyment do grafiki, jaką spotykałam w lekturach w
okresie swojego dzieciństwa.
Miałam opisać owe pozycje osobno,
ale stwierdziłam, że nie ma to najmniejszego sensu, jeżeli książki składają się
na jedną serię. To bardzo dobry wybór lektury dla dzieci.
Agnieszka Tyszka, Marcysia. Koniki z Szumińskich Łąk, Literacki Egmont, wydanie 2014, ilustracje Marta Krzywicka, oprawa miękka, stron 174.
Agnieszka Tyszka, Roki. Koniki z Szumińskich Łąk, Literacki Egmont, wydanie 2014, ilustracje Marta Krzywicka, oprawa miękka, stron 164.
Agnieszka Tyszka, August. Koniki z Szumińskich Łąk, Literacki Egmont, wydanie 2014, ilustracje Marta Krzywicka, oprawa miękka, stron 164.
Moi uczniowie (zwłaszcza dziewczynki) uwielbiają takie książki.
OdpowiedzUsuńStrasznie bym chciała zobaczyć tę serię w mojej szkolnej bibliotece.
Znam kilka pozycji Pani Tyszki i bardzo je sobie cenię. Cieszę się, że podjęła się napisania serii w modnym ostatnio temacie dla dzieci w wieku młodszo szkolnym.
Seria nie jest droga, warto podsunąć tytuły paniom bibliotekarkom (lub panu). Być może uwzględnią w grafiku zakupów w tym roku szkolnym :)
UsuńTo ja jestem tą bibliotekarką :)
UsuńCzekam tylko na pierwsze fundusze w nowym roku szkolnym :)
Ależ szczęściara!
UsuńP.s. Też mam kwalifikacje do pracy w bibliotece szkolnej :)
To najlepsza praca, jaką można sobie wymarzyć :)
UsuńMoja córka już trochę za stara, ale seria fajna
OdpowiedzUsuńStara? :)) Nie lubię tego określenia, bo od razu kojarzy mi się z tym, że sama jestem stara :)
UsuńPodobają mi się książki Agnieszki Tyszki. Tak jak piszesz, przypominają dobre stare książki dla dzieci i młodzieży :)
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
UsuńMoi siostrzeńcy też już trochę wyrośli, ale seria rzeczywiście ładnie się prezentuje, a czarno-białe ilustracje są bardzo ładne, może to właśnie z powodu braku kolorów roztkliwiają, bo przypominają nie tak kolorowy okres naszego dzieciństwa. Choć to chyba nie do końca jest prawdą, pamiętam kolorowe ilustracje Szancera w moich książeczkach.
OdpowiedzUsuńWłaściwie swoje dalekie dzieciństwo przez to niezbyt pamiętam. Chyba oprócz tego, że gdy pojawiały się w domu mandarynki, to był znak, że są święta :) Są oczywiście książeczki, które miały staranną szatę graficzną w kolorze i które dotykałam z nabożną czcią.
UsuńJak widzę takie książeczki to od razu mi żal, że nie mam wnuków.
OdpowiedzUsuń