Przez ostatni tydzień tuż przed zaśnięciem radowały moją
duszę Sonety Wiliama Shakespeare w
przekładzie Stanisława Barańczaka, które ukazały się niedawno w cudnej oprawie graficznej
i dwujęzycznej koedycji polsko – angielskiej nakładem wydawnictwa a5.
/…/ czym w ogóle są „Sonety” Shakespeare’a? Wielką poezją wynikłą zapewne (co nie wpływa na naszą ocenę i w ogóle nie jest dla nas pierwszorzędnym obiektem zainteresowania) z osobistych przeżyć – czy wielkim dokumentem osobistego przeżycia ujętym (co nie wpływa na naszą ocenę i w ogóle nie jest dla nas pierwszorzędnym obiektem zainteresowania) w formę poetycką? [1]
Po raz pierwszy były opublikowane w roku 1609 w tomie, który
składał się ze 154 numerowanych utworów, a mimo to czas ich powstania jest właściwie
dokładnie niesprecyzowany do końca. Niektórzy badacze przyjmują nawet, o czym
pisze we wstępie wydanej obecnie książki Stanisław Barańczak, że kilka z nich
nie są autorstwa Shakespeare’a, a ich układ nie jest zgodny z jego intencjami.
Analizie poddawana była również wielokrotnie dedykacja, gdzie pojawiły się inicjały
W.H. i T.T.
W niektórych Sonetach
adresatem – bohaterem jest mężczyzna, a w niektórych kobieta, choć istnieją
sonety, które można odczytywać na dwa sposoby. Większość sonetów jest odnosi
się do Młodzieńca, Czarnej Damy i Konkurencyjnego poety. Mowa
jest o miłości, zdradzie i łączących się z nimi wahaniach emocjonalnych. Niektórzy
badacze przyjmują, że Sonety to cykl
wierszy o miłości łączącej dwóch mężczyzn, którego ostateczny wygląd został
jednak zmieniony, aby nie narazić na szwank reputacji Shakespeare’a. O tym można przeczytać w błyskotliwym wstępie
autorstwa Stanisława Barańczaka.
W „Sonetach” Shakespeare’a, tej wielkiej zagadce literatury, jedna rzecz jest absolutnie jasna – a rzeczą tą jest zawarta w każdym ich słowie, rymie i wersie odpowiedź na pytanie, po co zostały napisane, po co w ogóle pisze się wiersze. Po to, aby wbrew wszystkiemu, co nam mówi doświadczenie, móc wierzyć, że „Miłość to nie igraszka czasu” (116), że ocalający ją „rym” okaże się „nad Śmierć trwalszy”:
Póki tchu w piersiach ludzi, póki w oczach wzroku –
Wiersz żyw będzie i tobie nie da zginąć w mroku.
W wydaniu zostały zawarte objaśnienia i przypisy tłumacza
oraz Alfabetyczny spis incipitów angielskich i osobno polskich. Jak najbardziej
zachęcam do ponownego być może lub też pierwszego przeczytania tego rodzaju
poezji.
Na koniec fragment, który jak najbardziej pasuje do
blogowego tytułu:
Gdy wglądam w malowane słowem dawne dzieje
I ożywa w mych oczach postaci gromada –
Rycerzy, dam tak pięknych, że i rym pięknieje, /…/
(106)[3]
William Shakespeare, Sonety, wydawnictwo a5, wydanie 2012, Przekład, wstęp i opracowanie Stanisław Barańczak, seria: Biblioteka Poetycka pod redakcją Ryszarda Krynickiego, Tom 12, oprawa twarda, stron 216.
Mam wcześniejszą edycję, przepiękna rzecz:) A to jeden z moich ulubionych sonetów: http://www.youtube.com/watch?v=yKRpSYTwMeo
OdpowiedzUsuńJest niezły w swoim wyrazie treści:)
UsuńJa też mam stare wydanie, z 1996 roku, wydawnictw a5 i CiS, ale tak rozpadnięte do cna ;), że chyba muszę się pokusić o nowe ( o ile tym razem jest szyte, a nie klejone pfff)
OdpowiedzUsuń123 rules! :)
Powyższe wydanie jest szyte:)
UsuńNo to dzięki Bogu :) bo u mnie to jest produkt częstej używalności, a wolałabym nie kupować sobie nowego wydania co 15 lat, choć może być i tak ;)
Usuńps. zauważyłam, że czcionka okładkowa się nie zmieniła, za to nazwisko Barańczaka zmalało...hm.
Jakiś ulubiony sonet?
Tak widocznie im pasowało:)
UsuńUlubiony? Nie będę obiektywna, bo podobają mi się muzyczne aranżacje Sojki i te chyba są mi najbliższe od jakiegoś czasu:)
Już zamówione, nie mogę się doczekać. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wspaniałych wrażeń z lektury:)
UsuńJuż przeczytałam :) I jeszcze nie raz do nich wrócę :) uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńWarto:) Ja też przed paroma laty czytałam.
UsuńZapragnęłam je mieć jak tylko zobaczyłam w zapowiedziach. Kupię i tak samo "Komedie", które wychodzą w październiku:)
OdpowiedzUsuńA nie wiedziałam, to ze Znaku?
UsuńU mnie też stara wersja, ale przecież i tak najważniejsze, że w tym właśnie, genialnym, tłumaczeniu:) Z ciekawością zerknę w księgarni, czy nowa szata ładniejsza od dotychczasowej - mi tam się podobało!
OdpowiedzUsuńA przy okazji: Stanisław Soyka bardzo pięknie je też wyśpiewał...
Sojka (czy tez Soyka) jak dla mnie zrobił to fenomenalnie:) Bardzo lubię udane muzyczne interpretacje poezji:)
UsuńBardzo lubię przekład Barańczaka, a same Sonety to mistrzostwo świata. Moje wcześniejsze wydanie wersji dwujęzycznej jest już tak sczytane, że pomyślę, czy nie kupić tego, o którym piszesz.
OdpowiedzUsuńJa tylko mam Shakespeare'a W przekładzie Barańczak:)
UsuńBarańczak jest mistrzem absolutnym, jeśli chodzi o tłumaczenie Szekspira - w ogóle uważam, że w zalewie tłumaczeń, adaptacji, ekranizacji, reinterpretacji właśnie Barańczak i Branagh wykazują się najlepszym zrozumieniem jego świata.
UsuńMila ja pana B. w rolach szekspirowskich uwielbiam!
UsuńAaaaa, ja też! ;-)
UsuńJuż mi trochę przeszło, ale swego czasu byłam w nim ciężko zakochana. ;-)
No i do dzisiaj pozostaje jednym z moich ulubionych aktorów.
Jest jednym moich również z ulubionych aktorów, a w roli kobiecej bardzo lubię jak wciela się Helena Bonham Carter :) Jeśli chodzi o role szekspirowskie to grała w "Wieczorze Trzech Króli".
Usuńpozdrawiam serdecznie
O, nie wiedziałam o takim dwujęzycznym wydaniu. Fantastyczna sprawa! Dziękuję za polecenie i dodaję natychmiast do listy "must have" :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo:)
UsuńMuszę to napisać - jakie szczęście, że w naszym kraju mamy ludzi takich jak Ty - ludzi wciąż czytających, fascynujących się i interesujących klasyką taką jak Shakespeare. Przykrą prawdą jest, iż w dzisiejszych czasach, jeżeli ktoś zna autora, to jedynie z ,,Romea i Julii" - lektury obowiązkowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hiliko bardzo dziękuję za miłe słowa:)
UsuńPrzepiękny wstęp do sięgnięcia po "Sonety". Dziękuję, bo zachęta trudna do odparcia, zresztą któż chciałby się opierać Shakespearowi i to, w dodatku, w przekładzie Stanisława Barańczaka. On też jest Mistrzem, bo przekłada, nie tylko tłumaczy, przynosi rozumienie giętkości poezji. Montgomerry, podpisuję się pod słowami Hiliko. Ogromnie sie cieszę, że mogę czerpać z Twoich fascynacji. Serdeczności moc.
OdpowiedzUsuńMałgosiu bardzo dziękuję Ci za te słowa:)
UsuńSerdeczności