Czy pamiętacie jeszcze moją opinię na temat książki Czułego drania Johanny Lindsey? Jeżeli tak i przeczytaliście już książkę, na pewno
ucieszy Was kontynuacja przygód rodziny Malorych i Andersonów w kolejnej
powieści tejże Autorki, jaka ukazała się nakładem wydawnictwa Świat Książki. Od
razu uprzedzam, że bez poprzedniej powieści, Kusicielka straci dla czytającego cały swój urok.
Ponownie akcja powieści dzieje się na dwóch kontynentach.
Jest 1819 i mija niemal rok od wydarzeń opisanych w Czułym draniu. George spodziewa się na dniach pierwszego dziecka i
wizyty swoich pięciu braci Andersonów. Jej mąż James Malory nie za bardzo jest
z tego powodu zadowolony mimo to akceptuje decyzje żony. Aby wspomóc Georginę,
do domu Melorych na jakiś czas wprowadza się bratanica Jamesa, Amy. Dziewczyna
nie może doczekać się przyjazdu braci Andersonów, a szczególnie jednego z nich,
w którym zakochała się przy okazji ostatniej ich wizyty w Londynie. Znając z
opowieści przeszłość Warrena Andersona i mając do dyspozycji jedynie krótki
czas pobytu braci, decyduje się jak najszybciej i otwarcie zdobyć jego serce. Surowy
kapitan jest oszołomiony i zszokowany gadatliwością Amy i jej podtekstami
wypowiadanymi w rozmowach i uparcie odpycha od siebie młodą dziewczynę. Amy nie
ma jednak absolutnie zamiaru się poddać. Jest bezczelna i bezwstydna do granic
możliwości dobrego wychowania, ma niesamowite poczucie humoru i wie, czego
chce. Warren to typ faceta twardego, nieustępliwego, zranionego, i wybuchowego.
Ponownie Autorka serwuje czytelnikowi swoistą mieszankę wybuchową.
To druga książka Lindsey podczas czytania, której śmiałam się
w głos i od której nie mogłam się oderwać. Świetne tłumaczenie, błyskotliwe
dialogi, klarownie i z pomysłem sprecyzowana fabuła, wyraziście i oryginalnie zarysowane
indywidualności – to wszystko sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie i z
wielką przyjemnością. Kolejnym pozytywem jest to, że Autorka potrafiła napisać
znakomitą kontynuację Czułego drania
i bez wprowadzania nowych postaci opowiedzieć kolejną historię romansu na tle
rodzinnych niesnasek Malorych i Andersonów. Twórczość Lindsey jest również
świadectwem na to, że można napisać świetną książkę z wątkiem romansowym emanującym
pożądaniem, bez zbędnego zagłębiania się w sferę łóżka.
Jak dla mnie Lindsey pisze prawdziwe perełki gatunku, które gwarantują
świetną zabawę.
Johanna Lindsey, Kusicielka, wydawnictwo Świat Książki, wydanie 5 września 2012, tłumaczenie: Hanna Kulczycka - Rymuza, oprawa miękka, stron 352.
Czy to jest romans?
OdpowiedzUsuńOczywiście:)))Przecież piszę o tym:)
UsuńNie.... Romanse nie są dla mnie...
OdpowiedzUsuńMuszę zwrócić na tę autorkę uwagę... chociaż romansów nie czytam, to jednak, przekonałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńRomanse Johanny Lindsey, zwłaszcza te historyczne, są naprawdę świetne! Czytałam kilka i spędziłam urocze chwile w ich towarzystwie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja do tej Autorki już zupełnie się przekonałam, a dopiero za mną trzy książki. Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia, czy samej Autorki. Myślę, że jedno i drugie:)
UsuńSerdeczności
Z chęcią sięgnę po tą książkę bo bardzo lubię romanse historyczne.
OdpowiedzUsuńTrochę odbiegając od tematu mam pewną anegdotę odnośnie tej pozycji. Moja młodsza siostra namiętnie ogląda Disney Channel, gdzie leci min. "Nie ma to jak hotel". W jednym z odcinków bohaterka czytała tą właśnie książkę (ta sama okładka i historia ;) ). Jak tylko zobaczyłam ją w nowo wydanych pozycjach od razu mi się skojarzyło ;)
Ehh moja znajomość filmów ;) Chodziło o film "Nie ma to jak statek" ;)
UsuńMotyw statku w książce jak najbardziej się pojawia, zresztą w poprzedniej części również:)
UsuńSerdeczności
Chyba kiedyś nawet jakąś książkę Lindsey przeczytałam, ale nie pamiętam tytułu :) ta seria nawet mi się podoba, więc chętnie sięgnę, tylko te okładki zawsze na jedno kopyto :/
OdpowiedzUsuńA tam, okładki mają najmniejsze znaczenie:)Choć niektórzy rzeczywiście zwracają uwagę na oprawę graficzną:)
Usuń