Strony

25 września 2012

William Shakespeare, Sonety.

Przez ostatni tydzień tuż przed zaśnięciem radowały moją duszę Sonety Wiliama Shakespeare w przekładzie Stanisława Barańczaka, które ukazały się niedawno w cudnej oprawie graficznej i dwujęzycznej koedycji polsko – angielskiej nakładem wydawnictwa a5.


/…/ czym w ogóle są „Sonety” Shakespeare’a? Wielką poezją wynikłą zapewne (co nie wpływa na naszą ocenę i w ogóle nie jest dla nas pierwszorzędnym obiektem zainteresowania) z osobistych przeżyć – czy wielkim dokumentem osobistego przeżycia ujętym (co nie wpływa na naszą ocenę i w ogóle nie jest dla nas pierwszorzędnym obiektem zainteresowania) w formę poetycką? [1]
Po raz pierwszy były opublikowane w roku 1609 w tomie, który składał się ze 154 numerowanych utworów, a mimo to czas ich powstania jest właściwie dokładnie niesprecyzowany do końca. Niektórzy badacze przyjmują nawet, o czym pisze we wstępie wydanej obecnie książki Stanisław Barańczak, że kilka z nich nie są autorstwa Shakespeare’a, a ich układ nie jest zgodny z jego intencjami. Analizie poddawana była również wielokrotnie dedykacja, gdzie pojawiły się inicjały W.H. i T.T. 

W niektórych Sonetach adresatem – bohaterem jest mężczyzna, a w niektórych kobieta, choć istnieją sonety, które można odczytywać na dwa sposoby. Większość sonetów jest odnosi się do Młodzieńca, Czarnej Damy i Konkurencyjnego poety. Mowa jest o miłości, zdradzie i łączących się z nimi wahaniach emocjonalnych. Niektórzy badacze przyjmują, że Sonety to cykl wierszy o miłości łączącej dwóch mężczyzn, którego ostateczny wygląd został jednak zmieniony, aby nie narazić na szwank reputacji Shakespeare’a.  O tym można przeczytać w błyskotliwym wstępie autorstwa Stanisława Barańczaka.
W „Sonetach” Shakespeare’a, tej wielkiej zagadce literatury, jedna rzecz jest absolutnie jasna – a rzeczą tą jest zawarta w każdym ich słowie, rymie i wersie odpowiedź na pytanie, po co zostały napisane, po co w ogóle pisze się wiersze. Po to, aby wbrew wszystkiemu, co nam mówi doświadczenie, móc wierzyć, że „Miłość to nie igraszka czasu” (116), że ocalający ją „rym” okaże się „nad Śmierć trwalszy”:

Póki tchu w piersiach ludzi, póki w oczach wzroku –
Wiersz żyw będzie i tobie nie da zginąć w mroku.
                                                                                                        (18)[2]

W wydaniu zostały zawarte objaśnienia i przypisy tłumacza oraz Alfabetyczny spis incipitów angielskich i osobno polskich. Jak najbardziej zachęcam do ponownego być może lub też pierwszego przeczytania tego rodzaju poezji.

Na koniec fragment, który jak najbardziej pasuje do blogowego tytułu:

Gdy wglądam w malowane słowem dawne dzieje
I ożywa w mych oczach postaci gromada –
Rycerzy, dam tak pięknych, że i rym pięknieje, /…/
                                                                                                       (106)[3]


[1] Tamże, s. 13.
[2] Tamże, s. 32.
[3] Tamże, s. 143.
 


William Shakespeare, Sonetywydawnictwo a5, wydanie 2012, Przekład, wstęp i opracowanie Stanisław Barańczak, seria: Biblioteka Poetycka pod redakcją Ryszarda Krynickiego,  Tom 12, oprawa twarda, stron 216. 

26 komentarzy:

  1. Mam wcześniejszą edycję, przepiękna rzecz:) A to jeden z moich ulubionych sonetów: http://www.youtube.com/watch?v=yKRpSYTwMeo

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam stare wydanie, z 1996 roku, wydawnictw a5 i CiS, ale tak rozpadnięte do cna ;), że chyba muszę się pokusić o nowe ( o ile tym razem jest szyte, a nie klejone pfff)

    123 rules! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powyższe wydanie jest szyte:)

      Usuń
    2. No to dzięki Bogu :) bo u mnie to jest produkt częstej używalności, a wolałabym nie kupować sobie nowego wydania co 15 lat, choć może być i tak ;)
      ps. zauważyłam, że czcionka okładkowa się nie zmieniła, za to nazwisko Barańczaka zmalało...hm.

      Jakiś ulubiony sonet?

      Usuń
    3. Tak widocznie im pasowało:)
      Ulubiony? Nie będę obiektywna, bo podobają mi się muzyczne aranżacje Sojki i te chyba są mi najbliższe od jakiegoś czasu:)

      Usuń
  3. Już zamówione, nie mogę się doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już przeczytałam :) I jeszcze nie raz do nich wrócę :) uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapragnęłam je mieć jak tylko zobaczyłam w zapowiedziach. Kupię i tak samo "Komedie", które wychodzą w październiku:)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie też stara wersja, ale przecież i tak najważniejsze, że w tym właśnie, genialnym, tłumaczeniu:) Z ciekawością zerknę w księgarni, czy nowa szata ładniejsza od dotychczasowej - mi tam się podobało!
    A przy okazji: Stanisław Soyka bardzo pięknie je też wyśpiewał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sojka (czy tez Soyka) jak dla mnie zrobił to fenomenalnie:) Bardzo lubię udane muzyczne interpretacje poezji:)

      Usuń
  7. Bardzo lubię przekład Barańczaka, a same Sonety to mistrzostwo świata. Moje wcześniejsze wydanie wersji dwujęzycznej jest już tak sczytane, że pomyślę, czy nie kupić tego, o którym piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko mam Shakespeare'a W przekładzie Barańczak:)

      Usuń
    2. Barańczak jest mistrzem absolutnym, jeśli chodzi o tłumaczenie Szekspira - w ogóle uważam, że w zalewie tłumaczeń, adaptacji, ekranizacji, reinterpretacji właśnie Barańczak i Branagh wykazują się najlepszym zrozumieniem jego świata.

      Usuń
    3. Mila ja pana B. w rolach szekspirowskich uwielbiam!

      Usuń
    4. Aaaaa, ja też! ;-)
      Już mi trochę przeszło, ale swego czasu byłam w nim ciężko zakochana. ;-)
      No i do dzisiaj pozostaje jednym z moich ulubionych aktorów.

      Usuń
    5. Jest jednym moich również z ulubionych aktorów, a w roli kobiecej bardzo lubię jak wciela się Helena Bonham Carter :) Jeśli chodzi o role szekspirowskie to grała w "Wieczorze Trzech Króli".
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. O, nie wiedziałam o takim dwujęzycznym wydaniu. Fantastyczna sprawa! Dziękuję za polecenie i dodaję natychmiast do listy "must have" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę to napisać - jakie szczęście, że w naszym kraju mamy ludzi takich jak Ty - ludzi wciąż czytających, fascynujących się i interesujących klasyką taką jak Shakespeare. Przykrą prawdą jest, iż w dzisiejszych czasach, jeżeli ktoś zna autora, to jedynie z ,,Romea i Julii" - lektury obowiązkowej.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepiękny wstęp do sięgnięcia po "Sonety". Dziękuję, bo zachęta trudna do odparcia, zresztą któż chciałby się opierać Shakespearowi i to, w dodatku, w przekładzie Stanisława Barańczaka. On też jest Mistrzem, bo przekłada, nie tylko tłumaczy, przynosi rozumienie giętkości poezji. Montgomerry, podpisuję się pod słowami Hiliko. Ogromnie sie cieszę, że mogę czerpać z Twoich fascynacji. Serdeczności moc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu bardzo dziękuję Ci za te słowa:)
      Serdeczności

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.