Pewnego
wieczoru sięgam po Zapach świeżych malin, zbioru opowieści cudnie zabarwionych
starymi fotografiami i kuchennymi przepisami. Już od pierwszych stron zatapiam
się w lekturze i cofam w czasie, by poczuć aromaty wydobywające się ze
wspomnień ludzi zamieszkujących Nieszawę. To ludzie prości i wykształceni,
biedni i bogaci, katolicy i ewangelicy, ci, których wspomnienia związane są
przede wszystkim z jedzeniem. Dziś w dobie panującego konsumpcjonizmu i
uginających się półek sklepowych od towarów pomocnych w tworzeniu potraw,
rzadko powraca się do tradycyjnych i prosto przyrządzonych potraw. We wskazanej
pozycji czytelnik odnajdzie babcine przepisy miedzy innymi na konfiturę z
malin, kiszone ogórki, ciasto drożdżowe z bakaliami, kartacze, chleb, zawijane
zrazy wołowe, krupnik, flaki po nieszawsku. Oprócz nazw dobrze znanych
pojawiają się przepisy na oładki, parzybrodę, żelazne kluski, studzinę, kugiel
z mięsem, gęsi pipek. Przepisy pochodzą z kuchni polskiej, kresowej,
niemieckiej i koszernej.
Krystyna Wasilkowska-Frelichowska opiera książkę w głównej mierze na obszernie cytowanych wspomnieniach mieszkańców Nieszawy sięgających dwudziestolecia międzywojennego. Są to jednak w głównej mierze opowieści oparte na pamięci zmysłów. Przy okazji dowiedzieć się można o życiu prywatnym Nieszawian: kto z kim się ożenił, ile mieli dzieci, czym się trudniła rodzina, kiedy dana osoba przybyła do Nieszawy. Opowieści są pełne różnorodnych smaków i zapachów. Przy okazji czytelnik wiele dowiaduje się o życiu codziennym, ówczesnych cieszących się sławą sklepach, piekarniach, przygotowywanych weselach, stypach, zwyczajach panujących w domu podczas podawania posiłków. Z drugiej strony Autorka z nostalgią i sentymentem prowadzi nas po miejscach, obiektach i zakątkach Nieszawy, obiektach architektonicznych tych istniejących i tych, które pozostały na pożółkłych zdjęciach.
Zapach świeżych malin to książka dla mnie niezwykła, która przenosi w przeszłość. Książka wspaniała, napisana z wielka pasją i szacunkiem do ludzi mieszkających i wywodzących swoje korzenie z tej samej miejscowości, co Autorka. To opowieść o malej ojczyźnie podana z miłością i ze smakiem. Wartością tej książki jest bogata baza ikonograficzna w postaci starych fotografii, rycin, grafiki. Bardzo ciekawa pozycja książkowa w porządnej oprawie graficznej. Jak najbardziej polecam zainteresowanym.
Krystyna Wasilkowska-Frelichowska opiera książkę w głównej mierze na obszernie cytowanych wspomnieniach mieszkańców Nieszawy sięgających dwudziestolecia międzywojennego. Są to jednak w głównej mierze opowieści oparte na pamięci zmysłów. Przy okazji dowiedzieć się można o życiu prywatnym Nieszawian: kto z kim się ożenił, ile mieli dzieci, czym się trudniła rodzina, kiedy dana osoba przybyła do Nieszawy. Opowieści są pełne różnorodnych smaków i zapachów. Przy okazji czytelnik wiele dowiaduje się o życiu codziennym, ówczesnych cieszących się sławą sklepach, piekarniach, przygotowywanych weselach, stypach, zwyczajach panujących w domu podczas podawania posiłków. Z drugiej strony Autorka z nostalgią i sentymentem prowadzi nas po miejscach, obiektach i zakątkach Nieszawy, obiektach architektonicznych tych istniejących i tych, które pozostały na pożółkłych zdjęciach.
Zapach świeżych malin to książka dla mnie niezwykła, która przenosi w przeszłość. Książka wspaniała, napisana z wielka pasją i szacunkiem do ludzi mieszkających i wywodzących swoje korzenie z tej samej miejscowości, co Autorka. To opowieść o malej ojczyźnie podana z miłością i ze smakiem. Wartością tej książki jest bogata baza ikonograficzna w postaci starych fotografii, rycin, grafiki. Bardzo ciekawa pozycja książkowa w porządnej oprawie graficznej. Jak najbardziej polecam zainteresowanym.
Krystyna Wasilkowska-Frelichowska, Zapach świeżych malin, Wydawnictwo Naukowe PWN, okładka miękka, marzec 2012, Seria wydawnicza: Historie ze smakiem, stron 256.
Brzmi ciekawie. Mam ochotę właśnie na coś takiego co pozwoli oderwać się od rzeczywistości, przenieść w inny świat. Dzięki za recenzję:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńJest ciekawie:)
Najpierw spodobał mi się tytuł (w kategorii ulubionych zapachów ten sytuuje się bardzo wysoko na mojej liście :)
OdpowiedzUsuńA tutaj z Twojego opisu widzę, że to byłaby bardzo ciekawa lektura. Nieszawa kojarzy mi się tylko hasłowo, wiadomo - traktaty, i chyba chciałabym poczytać o ludziach, zdarzeniach, smakach, zapachach... Lubię "małą historię".
Pozdrawiam majowo :)
Ado, książka bardzo spodobałaby Ci się:)
UsuńSerdeczności
brzmi to wszystko rewelacyjnie, tytuł- przyciągnął od razu, a zawartość książki , którą opisujesz też wydaje się bardzo obiecująca- czyżby to była jedna z książek, którą muszę mieć?
OdpowiedzUsuńZawartość jest pierwszorzędna:)
UsuńJestem po lekturze tej książki i na samo jej wspomnienie ślinka napływa mi do ust :))))
OdpowiedzUsuńTak , to książka o zapomnianych zapachach i smakach, które rzadko już dziś się czuje:)
UsuńLubię takie klimaty. Poszukam :)
OdpowiedzUsuńJa również lubię, a właściwie uwielbiam:)
UsuńKsiążkę przeczytałam jednym tchem. Piękne opisy Nieszawy przeplatane smacznymi przepisami. Polecam :)
OdpowiedzUsuńJa również czytałam jednym tchem:)
Usuń