20 maja 2012

Lucinda Riley, Dom Orchidei.

Julia Forester to znana pianistka, która po traumatycznych przeżyciach związanych ze śmiercią męża i synka, za sprawa swojej siostry Alicii Howard przyjeżdża z Francji do Anglii i zamieszkuje w wynajmowanym domu w Norfolk. Po siedmiu miesiącach wewnętrznego bólu, jej życie ulega zmianie, kiedy ponownie wkracza w mury posiadłości Wharton Park. To tutaj Julia spędziła wspaniale dzieciństwo i często towarzyszyła swojemu dziadkowi Billowi pracującemu w posiadłości, jako ogrodnik. Dziedzicem posiadłości, która swoje świetniejsze czasy miała niewątpliwie za sobą, jest obecnie Kit Crawford, poznany przez Julię jeszcze w dzieciństwie, który w planach ma jak najszybszą sprzedaż posiadłości. Kit natrafia w swoim remontowanym domu, niegdyś należącym do dziadków Julii, na pamiętnik z czasów wojny. Nie czytając go Julia odwiedzając babcię Elsie, która niegdyś była pokojówką w Wharton Park, dowiaduje się prawdziwej historii dotyczącej dwóch rodzin. Babcia opowiada jej o Oliwii i Harrym Crawfordach oraz przenosi ją do egzotycznej Tajlandii, by nasycić swą opowieść o elementy miłości.

Rodzinne tajemnice, sekret, powrót do przeszłości, niespełniona miłość, ból po stracie bliskich osób, to wszystko można znaleźć w ostatniej powieści jeszcze niezbyt znanej w Polsce Lucindy Riley. Opowieść wielowątkowa napisana w podobnym stylu, co książki Kate Morton. Akcja dzieje się w Anglii, Tajlandii i we Francji. Początek opowiadający o orchideach może bardzo zachęcić. Czytelnik jest w czasach współczesnych, a następnie w latach 30 i 40. XX wieku. Przeszłość ma oczywiście wpływ na teraźniejszość. Niestety muszę przyznać, że tłumaczenie jest kiepskie, suche i sztywne. Choć nie jestem do końca pewna, w jakim stopniu to również wina samej pisarki. Po za tym w kilku momentach historia wydała mi się naciągana, a niektóre wydarzenia mnie irytowały. Im dalej tym gorzej, tak jakby Autorka na siłę próbowała przedłużyć książkę i oddalić dotarcie do nieuniknionego zakończenia. Niemniej powieść zapewne może spodobać się  fascynatom fabuł podobnie kreowanych.


Lucinda Riley, Dom Orchidei, wydawnictwo Albatros, kwiecień 2012, tytuł oryginału: HOTHOUSE FLOWER, tłumaczenie: Anna Dobrzańska, oprawa miękka, stron: 528

18 maja 2012

Izabela Mikrut, Strasznie trudne wierszyki.

Od chwili otwarcia przesyłki z wydawnictwa Skrzat moja czteroletnia córka nie może właściwie rozstać się z książeczką Izabeli Mikrut zatytułowaną Strasznie trudne wierszyki. Nie umiejąc jeszcze czytać, uważnie słucha wiersze w doskonałej interpretacji Macieja Stuhra na dołączonym audiobooku i śledzi kolejne wierszyki w książeczce znakomicie zilustrowanej przez Olgę Reszelską.

Bardzo mnie to cieszy, bowiem wierszyki nie dość, że zostały napisane przez bardzo utalentowaną pisarkę, to jeszcze mają walor edukacyjny i kształcący umiejętności poprawnego mówienia. Znajdziemy  w nich, bowiem wiele wyrazów z głoskami: „r”, „sz”, „rz”, „cz”, „dż”, „s”, „z”, „c”, „dz”, „ś”, „ź”, „ć”, „dź” czyli tych, które sprawiają trudności maluchom. Nic dziwnego, że książeczka rekomendowana jest przez logopedów i nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej.

Wierszyki sprawią niekłamaną radość zarówno dzieciom jak i dorosłym. W ich treści znaleźć, bowiem można świetny humor, absurd i oczywiście doskonałe puenty na zakończenie każdej z nich. Wierszyki posiadają również wspaniały rym, toteż moim zdaniem bardzo łatwo mogą być przyswojone przez dzieci. Tematycznie odnoszą się zarówno do zwierząt, jak i owoców, warzyw i ludzi. W zbiorze znaleźć można miedzy innymi wierszyk o wiewiórce, marynarzu, marchewce, piratach. Jest również wierszyk poświęcony zjawisku przyrody, jakim są pioruny.

Treść dopełniają skromne w wyrazie, proste i czytelne oraz pastelowo stonowane w kolorystyce ilustracje autorstwa Olgi Reszelskiej. Jedynym mankamentem jest to, że na okładce nie znajdziemy żadnej informacji dotyczącej samej Autorki. Książeczka jest skromna objętościowo, choć wiem, że zdolna Autorka tworzy wierszyki „na poczekaniu”. Z wielką nadzieją czekamy na kolejne książeczki. Bardzo polecam!




Izabela Mikrut, Strasznie trudne wierszyki, wydawnictwo Skrzat, maj 2012, okładka miękka, stron 36.



* zdjęcia własne

17 maja 2012

Stanisław Grodziski, Rzeczpospolita Krakowska, jej lata i ludzie.


Rzeczpospolita Krakowska, jej lata i ludzie to pozycja, która moim zdaniem potrafi zaciekawić czytelnika, mimo że nie posiada charakteru naukowego. Stanisław Grodziski przekazuje wiedzę poprzez stworzenie pewnego rodzaju opowieści charakteryzującej się nie tylko faktami znanymi z historii, ale również wieloma ciekawostkami. Bohaterami są tu przede wszystkim ówcześni mieszkańcy Rzeczpospolitej Krakowskiej, która powstała na mocy decyzji jaka zapadła na kongresie wiedeńskim w 1815 roku i miała pozostawać pod kontrolą trzech zaborców.

Autor przedstawia okoliczności powstania Rzeczpospolitej Krakowskiej, opisuje jej narzucony ustrój, jednocześnie poddając krótkiej analizie jego wady i niekonsekwencje w funkcjonowaniu. Przedstawia działalność Senatu, szkół wyższych, podkreślając, że od 1818 roku pojawiła się nazwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, Towarzystwa Naukowego Krakowskiego czy towarzystwa Przyjaciół Muzyki. Osobny rozdział jest poświęcony mieszkańcom Wolnego Miasta, przedstawiając sylwetki najważniejszych osobistości. Poznajemy ich zarówno życie zawodowe jak i prywatne. Przykładowo Jan Potocki ożenił się z piękną Julią Lubomirską, z którą miał dwóch synów i która porzucił. Julia zakochała się z wzajemnością w księciu Eustachym Sanguszce, który zdezerterował z wojska rosyjskiego na rzecz polskiego, a gdy dostał wiadomość o chorobie ukochanej nie zważając na doznane rany, w chłopskim przebraniu udał się do Krakowa. Julia jednak już nie żyła, a jej ciało złożono w podziemiach Kościoła Mariackiego . Sanguszko opłacił kościelnego i w krypcie przy trumnie Julii spędził noc. Inne ciekawe opowieści dotyczą między innymi rodzin Potockich, Wodzickich, Jabłonowskich, Mieroszewskich, Badeniów. To niebanalne historie magnatów, inteligencji miejskiej, uczonych, badaczy, księży, ale także uboższej części społeczeństwa. Autor podkreśla, że częścią środowiska krakowskiego byli również żebracy. Oprócz tego czytelnik ma możliwość zaznajomić się z mieszkańcami wsi podkrakowskich, ich stylem życia i źródłami dochodu. 

Stanisław Grodziski zabiera ponad to czytelnika w niesamowitą podroż drogami ówczesnego miasta i jego okolic, pełnych zabytków i pomników. Wiedzie traktami, gościńcami, wspomina miejscowości i rodziny tam mieszkające. Opowieści te nie są wolne również od legend. Jednocześnie czytelnik może dowiedzieć się, kto przechadzał się zwykle po krakowskim Rynku i jakie gazety czytywano. Autor zwraca również uwagę na to, co pozostało po tworze, jakim była Rzeczpospolita Karkowska, która została zlikwidowana w 1846 roku. 

Książka, która budzi ciekawość czytelnika. Wiele tu anegdot, historii, opowieści napisanych przystępnym, gawędziarskim językiem. Autor skupia się przede wszystkim na życiu codziennym mieszkańców, przybyszów, relacjach między ziemiaństwem a mieszczanami, sytuacji chłopów. Warto nadmienić, że w książce odnaleźć można ilustracje z omawianego okresu, wybraną bibliografię i indeks osób. Moim zdaniem lektura jak najbardziej zasługująca na uwagę.



Stanisław Grodziski, Rzeczpospolita Krakowska, jej lata i ludzie, wydawnictwo Universitas, wydanie 2012, oprawa miękka ze skrzydełkami, stron 242.

Stanisław Grodziski (ur. 2 stycznia 1929 r. w Prusach k. Krakowa) – polski prawnik, profesor nauk prawnych, doktor honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego. Za książkę Rzeczpospolita Krakowska, jej lata i ludzie uhonorowany został w kwietniu 2012 r. Nagrodą Krakowska Książka Miesiąca.