Komórki się
Pani pomyliły to kontynuacja przygód seniorki Zofii Wilkońskiej poznanej przez
czytelników w debiutanckiej powieści Jacka Galińskiego Kółko się pani urwało.
Zofia
Wilkońska przebywa na początku w szpitalu, doprowadzając do szału niemal cały pracujący tam personel. W końcu dostaje wypis, ale przy okazji, wymusza
od znanej pani doktor, przeprowadzenie następnego dnia operacji biodra. Oczywiście jest coś za coś. Tymczasem Zofia
jednak opuszcza szpital, i jak zupełnie nie na rekonwalescentkę przystało,
porusza się rześko i żwawo robiąc przy sobie wokół niemałe zamieszanie. Wraca
też do swojego mieszkania w pewnej warszawskiej kamienicy, której mieszkańcy muszą
bronić się przed przymusowymi eksmisjami i nieczystymi metodami
stosowanymi przez przestępców. Dobrze położona kamienica to dobry zarobek dla
deweloperów.
Zofia wikła się dodatkowo w kolejne morderstwo, znajdując się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Cóż z tego, że to akurat dom jej syna, którego nota bene policja wzięła za ofiarę. Jako rezolutna osóbka, decyduje się też prowadzić prywatne śledztwo, a droga do nielegalnych interesów będzie ją kusić.
Zofia wikła się dodatkowo w kolejne morderstwo, znajdując się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Cóż z tego, że to akurat dom jej syna, którego nota bene policja wzięła za ofiarę. Jako rezolutna osóbka, decyduje się też prowadzić prywatne śledztwo, a droga do nielegalnych interesów będzie ją kusić.
Zofia
Wilkońska to starsza osoba, która swoim zachowaniem, podejściem do życia,
wypowiadanymi niejednokrotnie mądrościami zyskanymi na bazie doświadczeń, a mimo jej widocznych wad, staje się dla czytelnika sympatyczną
bohaterką. Autor nie daje jednak czytelnikowi w tej powieści absolutnie
odpocząć, bowiem akcja goni tu kolejną akcję. Wydaje się, że życie pani Zofii
to jedno pasmo niespokojnych wydarzeń, które spadają na nią niczym lawina. Autem
jest rzeczywista charakterystyka postaci Zofii: gdy pije trunki lub za dużo i
nie to, co trzeba zje, potem musi przeżyć problemy gastryczne; zbyt wielki
wysiłek fizyczny powoduje zadyszkę, trudności z oddychaniem i zawroty w głowie.
Warto też wspomnieć, że wątek związany z jej mężem Henrykiem oraz synem nadal
przybiera rozwojową formę.
Podobnie jak
w pierwszej części, wielką rolę w powieści odgrywa
sarkastyczny, podszyty ironią i czarnym humorem styl autora. Narratorem jest tu
oczywiście pani Zofia. Znaleźć można elementy groteski, bowiem niektóre
wydarzenia przybierają formę absurdu. Boję się, że ta płynna do tej pory
granica, może być w kolejnej (być może) części przez autora niebacznie już przekroczona, a
wywołany efekt spójności zostanie zachwiany. Niemniej polecam drugą część,
bowiem jest tak samo absorbująca, jak pierwsza i podobnie wywołuje
niekontrolowane salwy śmiechu u czytającego.
Jacek Galiński, Komórki się
pani pomyliły, wydawnictwo W.A.B., wydanie 2019, cykl: Zofia Wilkońska,
t.2, okładka miękka, stron 332. Premiera 30 października 2019 r.
Nie czytałam jeszcze poprzedniej części przygód pani Zofii, natomiast jeśli nadarzy się okazja, to kto wie - z ciekawości mogę sięgnąć :).
OdpowiedzUsuńWarto, setna zabawa ;)
UsuńTrochę mnie kusi, a trochę się boję rozczarowania. I nie sięgam, choć autor bardzo sympatyczny :)
OdpowiedzUsuńNie będzie rozczarowania :) Nie znam osoby, której te książki nie podobałyby się ;)
UsuńTak jest w istocie ;)
OdpowiedzUsuń