Niedocenione dźwięki to
trzecia część w serii Rezydencja Belmont, trzecia i tak samo monumentalna w
swej rozpiętości, jak poprzednie dwie. Czytanie więc zajmuje trochę czasu, ale
styl autorki, a przede wszystkim nieoceniony wkład tłumaczki pani Anny Pliś,
zrobiły swoje i kartki uciekały jedna za drugą. To jedna z tych serii, do
której można powrócić i za każdym razem, czytanie tych książek będzie sprawiało
taką samą przyjemność. Książki są bowiem sugestywne, autentyczne w wyrazie i napisane z
sercem. Co więcej, Tamera Alexander udowadnia, że na ponad 500 stronach można
zamieścić opowieść pełną pasji, wrażeń i plastycznych opisów, która absolutnie
nie jest nudną i w jakikolwiek sposób przeładowaną.
Przenosimy się do Nashville do
1871 r. Rebeka Carrington to młoda, utalentowana kobieta, która uparcie
chce rozwijać swoje zdolności muzyczne. Jej umiejętności są powszechnie cenione, choć
według panujących sztywnych norm, nie tym powinna się zajmować jako przedstawicielka
swojej płci. Jest jednak zdeterminowana, aby przełamać przyjętą granicę, głoszącą czego wolno, czego nie wypada kobietom. Chce
przekonać maestra Whitcomba, że to ona powinna dołączyć do orkiestry w Nashville.
Ten jest jednak zależny od opinii wyżej postawionych osób, ale jest pod ogromnym wrażeniem jej talentu. Gdy
pojawia się okazja, aby Rebeka pracowała jako jego asystentka, wykorzystuje to
skrzętnie.
Rebeka Carrington jest delikatna,
a wtedy kiedy trzeba bezczelna. To istne połączenie zewnętrznej siły i
determinacji w dążeniu do celu, z wewnętrzną łagodnością. Jest niezależną,
samodzielną, młodą kobietą, która wciąż jednak wie, jak należy być damą. Wyczuwalna
jest frustracja Rebeki, wówczas gdy stara się spełnić swoje marzenia, ale
powstrzymują ją obowiązujące ograniczenia społeczne.
Nathaniel Tate Whitcomb nie
skończył jeszcze 35 lat. Wiele miesięcy spędził na komponowaniu własnej symfonii,
którą wskutek bólów głowy i swoistego dzwonienia w uszach, nie był w satysfakcjonujący
sposób dokończyć. Jest momentami porywczy i drażliwy, ale niezbicie można go
polubić. To wiele problemów, jakie zaprzątają jego głowę, zacierają mu
przyzwoite funkcjonowanie i zachowanie wobec innych osób. Jest młodym
dyrygentem orkiestry, który w dodatku komponuje symfonię. Prywatnie nie jest
zwolniony od zawiłych spraw osobistych. Wielką rolę odgrywają tu relacje
rodzinne. Między głównymi bohaterami wyczuwalna jest dla czytającego głęboka
więź i fizyczne przyciąganie.
Autorka wspaniale oddaje rolę
muzyki, jaką pełniła w życiu bohaterów. W
plastyczny sposób odtwarza ówczesne tło społeczne i historyczne. Owe
historyczne szczegóły, rzeczywiste wydarzenia i postacie wplecione w fikcję,
znakomicie ożywiają powieść i czynią ją bardziej autentyczną. Spotkać ponownie można Adelicię Acklen.
Świat w Niedocenionych
dźwiękach ożywa, a bohaterowie stają się bliscy czytelnikowi. Autorka
podkreśla moc i wpływ w życiu muzyki klasycznej, wprowadza elementy związane z
wiarą, porusza problemy odnoszące się do istniejących uprzedzeń, ograniczonej
roli kobiety w XIX wieku. Pokazuje, że pochodzenie danej osoby, nie określa
granic możliwości ani talentów ani posiadanych umiejętności. Kreśli też obraz
wspaniałej, ale prawdziwej i silnej miłości, nie wolnej jednak od błędów i
nieporozumień. Tamera Alexander nie poprzestaje na zwykłym opowiedzeniu
miłosnej historii. Rzuca czytelnikowi wyzwanie, aby zbadali losy i problemy, z
jakimi borykają się bohaterowie.
p.s. Wszystkie trzy tomy są wspaniale, ale ten ostatni szczególny, być może dlatego, że tak mocno nasycony dźwiękami.
p.s. Wszystkie trzy tomy są wspaniale, ale ten ostatni szczególny, być może dlatego, że tak mocno nasycony dźwiękami.
Tamera Alexander, Niedocenione
dźwięki, wydawnictwo Dreams, wydanie 2019, tytuł oryg.: A Note Yet
Unsung (2017), tłumaczenie: Anna Pliś, seria: Rezydencja Belmont,
t.3, tytuł oryg.: The Belmont Mansion #3, okładka miękka, stron 544.
Rezydencja Belmont.
1. Niezapomniane wrażenie.
2. Niespotykane piękno.
3. Niedocenione dźwięki.
Literatura chyba nie w moim stylu, natomiast okładki mają swój urok, to przyznaję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Choć w pierwszym momencie uznałam je za kiczowate :D.
Usuń