7 maja 2016

Liz Carlyle, Panna młoda w blasku księżyca.



Tam, gdzie kończy się powieść Perły panny młodej, zaczyna się Panna młoda w blasku księżyca. I to nie licząc prologu, dzieje się to niemal dosłownie. Jak tu więc napisać o tej książce, nie zdradzając zakończenia i rozwiązań zagadek z poprzedniej części? 

Komisarz Royden Napier zjawia się na wezwanie lorda Lazonbego w Greenwich w rezydencji sir Wilfreda Leetona. Popełniono zbrodnię, której świadkami byli lady Anisha Stafford, Rance Lazonby i skromna kobieta w szarej sukni, córka sir Arthura Colburne’a, panna Elizabeth Ashton (właściwie Colburn). Tylko oni wiedzą, co tak naprawdę wydarzyło się na miejscu zbrodni. Lazonby naciska na Napiera, aby wyłączył Anishę z roli świadka. Wraz z Elizabeth przedstawiają wersję wydarzeń, a winą obarczają brata dziewczyny. Co więcej Napier jest nawet przez nich nieco szantażowany i dowiaduje się, że wyciszenie śledztwa będzie miało i dla niego znaczenie. To, co usłyszy o swoim ojcu burzy jego wewnętrzną równowagę i stabilność. 

W kolejnych dniach nie robi jednak nic, aby śledztwo nabrało tempa. Przez sekretarza sir Georga Greya zostaje nie tylko rozliczony z prowadzonego dochodzenia, ale również powiadomiony, że jego dziadek lord Duncaster pragnie, aby wnuk pojawił się w rodzinnym majątku i zaczął przygotowywać się do objęcia dziedzictwa. Obecnie po śmierci trzech synów, Napier stał się spadkobiercą Burlingame. Zważywszy na to, że ojciec Roydena wskutek popełnionego mezaliansu został wydziedziczony i musiał uczciwą pracą zarabiać na utrzymanie rodziny (choć Napier nie był już taki pewny, czy rzeczywiście tak było), komisarz nie czuł się w obowiązku do spełnienia życzeń mało znanego starszego pana.  


W domu czeka jednak na Roydena anonimowy list, w którym tytułowany jest już, jako lord Saint - Bryce i w którym proszony jest o jak najszybsze przybycie do majątku i pomoc w rozwiązaniu okoliczności śmierci ostatniego lorda Saint-Bryce’a (starszego brata ojca Napiera, który zmarł przed dwoma miesiącami) oraz lorda Hepplewooda (na którego zaproszenie pojawił się raz w majątku).  List na tyle zaintrygował Napiera, że postanowił udać się w rodzinne strony. Pamiętając jednak o rozmowie z sir Georgem, który uprzedził go o pomysłowych planach matrymonialnych, jakie czyni wobec Napiera lady Hepplewood. Podczas wizyty w Hackney komisarz wpada na szatański pomysł i niejako wymusza na Elizabeth Colburn zgodę na wyjazd do rodzinnego majątku i wcielenie się w rolę jego narzeczonej. 

Moim zdaniem to najlepsza część Bractwa Świętego Jakuba. Najbardziej realna, najbardziej prawdopodobna. Może dlatego, że byłam zmęczona już Londynem, a tu w końcu większość akcji jest osadzona na sielskiej prowincji w pięknej, wiejskiej scenerii. W dodatku mamy duży dom, rodzinkę składającą się z ciekawych osobowości i oczywiście zagmatwane tajemnice. Każdy w tym domu czegoś chce, czego innego pragnie i czego innego oczekuje. Lisette twierdzi wręcz, że w rezydencji jest wiele złości, wzburzonych emocji i cichej nienawiści. 


Od lat życie nie rozpieszczało Elizabeth Colburn, a ona sama pragnęła jedynie zemsty za śmierć najbliższych i sprawiedliwości wymierzonej na Lazonbym. Zdolna była posunąć się nie tylko do próby przekupstwa Napiera od razu po przybyciu z Ameryki. Kiedy więc w końcu dowie się prawdy, dojdzie do wniosku, że Lazonby może w przyszłości ścigać ją za krzywdy, jakie mu wyrządziła. Napier jeszcze bardziej w tych wnioskach ją utwierdza. Pragnie usłyszeć od kobiety relację z wydarzeń w rezydencji sir Leetona. Podświadomie zna jednak już prawdę, a mimo to wraz z upływem dni nie potrafi uwolnić się od towarzystwa Lisette, która świetnie wcieliła się w rolę narzeczonej. Emocjonalnie Royden zaczyna być z nią związany. W dodatku potrafi zbierać potrzebne Napierowi informacje i trzymać rodzinę z dala od niego. Lisette jest więc zdolnym i pomocnym asystentem w rodzinnym śledztwie.

W ogóle w książce jest trochę niespodzianek, co mnie cieszy. Nie wygląda na to, aby relacja między dwojgiem głównych bohaterów była tylko grą. Druga strona natury Napiera, rodzinna, jest zupełnie inna od tej mrocznej i intrygującej. Elizabeth jest nieco zagubiona w swoim życiu, a jej położenie nie jest godne pozazdroszczenia. Wewnętrzne cierpienie za popełnione błędy nie daje jej spokoju. W dodatku swoje serce przez lata otoczyła kamiennym murem. Zburzenie tych ścian przez Roydena nie będzie należało do najłatwiejszych zadań. Elizabeth powinna pogodzić się z przeszłością i jak zauważyła wcześniej Anisha (tom3), wybrać jasną stronę życia. 

Liz Carlyle po raz kolejny bawi się słowem, intryguje i miesza w fabule. W dodatku wprowadza wątki poboczne i stwarza ciekawe charakterystyki postaci drugoplanowych. W którymś momencie spaja to wszystko specjalną klamrą, która nadaje sens i klarowność powieści. Czyni to książkę niezwykle interesującą.



Liz Carlyle, Panna młoda w blasku księżyca, wydawnictwo BIS, wydanie 2014, tytuł oryginalny: A Bride by Moonlight, przełożyła Anna Pajek, cykl: Bractwo Świętego Jakuba, TOM 4, okładką miękka, stron 448.



  1. Uwikłana
    Grace Gauthier + Ethana Holdinga
  2. Panna młoda w szkarłacie
    Anaïs de Rohan + Geoff Archard, Lord Bessett
  3. Perły panny młodej
    Lady Anisha Stafford + Rance Welham, hrabia Lazonby
  4. Panna młoda w blasku księżyca
    Elizabeth (Lisette) Colburne + Royden Napier, Baron Saint-Bryce
  5. Zakochana w nikczemniku
  6. Kochanka hrabiego

2 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tym cyklu, ale dziękuję za "oświecenie"

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także nie słyszałam o tym cyklu, ale nie ukrywam, iż mnie zaciekawiłaś. Myślę, że ta książka wpasowałaby się w mój gust. Jeśli będę mieć taką okazję to chętnie po nią sięgnę.
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.