Tam, gdzie
kończy się powieść Perły panny młodej,
zaczyna się Panna młoda w blasku księżyca.
I to nie licząc prologu, dzieje się to niemal dosłownie. Jak tu więc napisać o
tej książce, nie zdradzając zakończenia i rozwiązań zagadek z poprzedniej
części?
Komisarz
Royden Napier zjawia się na wezwanie lorda Lazonbego w Greenwich w rezydencji
sir Wilfreda Leetona. Popełniono zbrodnię, której świadkami byli lady Anisha
Stafford, Rance Lazonby i skromna kobieta w szarej sukni, córka sir Arthura
Colburne’a, panna Elizabeth Ashton (właściwie Colburn). Tylko oni wiedzą, co
tak naprawdę wydarzyło się na miejscu zbrodni. Lazonby naciska na Napiera, aby
wyłączył Anishę z roli świadka. Wraz z Elizabeth przedstawiają wersję wydarzeń,
a winą obarczają brata dziewczyny. Co więcej Napier jest nawet przez nich nieco
szantażowany i dowiaduje się, że wyciszenie śledztwa będzie miało i dla niego
znaczenie. To, co usłyszy o swoim ojcu burzy jego wewnętrzną równowagę i
stabilność.
W kolejnych
dniach nie robi jednak nic, aby śledztwo nabrało tempa. Przez sekretarza sir
Georga Greya zostaje nie tylko rozliczony z prowadzonego dochodzenia, ale
również powiadomiony, że jego dziadek lord Duncaster pragnie, aby wnuk pojawił
się w rodzinnym majątku i zaczął przygotowywać się do objęcia dziedzictwa. Obecnie
po śmierci trzech synów, Napier stał się spadkobiercą Burlingame. Zważywszy na
to, że ojciec Roydena wskutek popełnionego mezaliansu został wydziedziczony i
musiał uczciwą pracą zarabiać na utrzymanie rodziny (choć Napier nie był już
taki pewny, czy rzeczywiście tak było), komisarz nie czuł się w obowiązku do
spełnienia życzeń mało znanego starszego pana.
W domu czeka
jednak na Roydena anonimowy list, w którym tytułowany jest już, jako lord Saint
- Bryce i w którym proszony jest o jak najszybsze przybycie do majątku i pomoc
w rozwiązaniu okoliczności śmierci ostatniego lorda Saint-Bryce’a (starszego
brata ojca Napiera, który zmarł przed dwoma miesiącami) oraz lorda Hepplewooda
(na którego zaproszenie pojawił się raz w majątku). List na tyle zaintrygował Napiera, że
postanowił udać się w rodzinne strony. Pamiętając jednak o rozmowie z sir
Georgem, który uprzedził go o pomysłowych planach matrymonialnych, jakie czyni
wobec Napiera lady Hepplewood. Podczas wizyty w Hackney komisarz wpada na
szatański pomysł i niejako wymusza na Elizabeth Colburn zgodę na wyjazd do rodzinnego
majątku i wcielenie się w rolę jego narzeczonej.
Moim zdaniem to
najlepsza część Bractwa Świętego Jakuba. Najbardziej realna, najbardziej prawdopodobna.
Może dlatego, że byłam zmęczona już Londynem, a tu w końcu większość akcji jest
osadzona na sielskiej prowincji w pięknej, wiejskiej scenerii. W dodatku mamy
duży dom, rodzinkę składającą się z ciekawych osobowości i oczywiście
zagmatwane tajemnice. Każdy w tym domu czegoś chce, czego innego pragnie i czego
innego oczekuje. Lisette twierdzi wręcz, że w rezydencji jest wiele złości,
wzburzonych emocji i cichej nienawiści.
Od lat życie
nie rozpieszczało Elizabeth Colburn, a ona sama pragnęła jedynie zemsty za
śmierć najbliższych i sprawiedliwości wymierzonej na Lazonbym. Zdolna była
posunąć się nie tylko do próby przekupstwa Napiera od razu po przybyciu z
Ameryki. Kiedy więc w końcu dowie się prawdy, dojdzie do wniosku, że Lazonby
może w przyszłości ścigać ją za krzywdy, jakie mu wyrządziła. Napier jeszcze
bardziej w tych wnioskach ją utwierdza. Pragnie usłyszeć od kobiety relację z
wydarzeń w rezydencji sir Leetona. Podświadomie zna jednak już prawdę, a mimo
to wraz z upływem dni nie potrafi uwolnić się od towarzystwa Lisette, która
świetnie wcieliła się w rolę narzeczonej. Emocjonalnie Royden zaczyna być z nią
związany. W dodatku potrafi zbierać potrzebne Napierowi informacje i trzymać rodzinę
z dala od niego. Lisette jest więc zdolnym i pomocnym asystentem w rodzinnym śledztwie.
W ogóle w
książce jest trochę niespodzianek, co mnie cieszy. Nie wygląda na to, aby
relacja między dwojgiem głównych bohaterów była tylko grą. Druga strona natury Napiera,
rodzinna, jest zupełnie inna od tej mrocznej i intrygującej. Elizabeth jest
nieco zagubiona w swoim życiu, a jej położenie nie jest godne pozazdroszczenia.
Wewnętrzne cierpienie za popełnione błędy nie daje jej spokoju. W dodatku swoje
serce przez lata otoczyła kamiennym murem. Zburzenie tych ścian przez Roydena
nie będzie należało do najłatwiejszych zadań. Elizabeth powinna pogodzić się z
przeszłością i jak zauważyła wcześniej Anisha (tom3), wybrać jasną stronę
życia.
Liz Carlyle po
raz kolejny bawi się słowem, intryguje i miesza w fabule. W dodatku wprowadza
wątki poboczne i stwarza ciekawe charakterystyki postaci drugoplanowych. W którymś
momencie spaja to wszystko specjalną klamrą, która nadaje sens i klarowność powieści.
Czyni to książkę niezwykle interesującą.
Liz Carlyle, Panna młoda w blasku księżyca, wydawnictwo BIS, wydanie 2014, tytuł oryginalny: A Bride by Moonlight, przełożyła Anna Pajek, cykl: Bractwo Świętego Jakuba, TOM 4, okładką miękka, stron 448.
- Uwikłana
Grace Gauthier + Ethana Holdinga - Panna młoda w szkarłacie
Anaïs de Rohan + Geoff Archard, Lord Bessett - Perły panny młodej
Lady Anisha Stafford + Rance Welham, hrabia Lazonby - Panna młoda w blasku księżyca
Elizabeth (Lisette) Colburne + Royden Napier, Baron Saint-Bryce - Zakochana w nikczemniku
- Kochanka hrabiego
Nie słyszałam o tym cyklu, ale dziękuję za "oświecenie"
OdpowiedzUsuńJa także nie słyszałam o tym cyklu, ale nie ukrywam, iż mnie zaciekawiłaś. Myślę, że ta książka wpasowałaby się w mój gust. Jeśli będę mieć taką okazję to chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com