Chcę wszystko autorstwa Doroty
Combrzyńskiej – Nogali to współczesna kontynuacja niedokończonej powieści
Charlotte Brontë zatytułowanej Ashworth.
Zaledwie rok temu[1]
po przeczytaniu wydanych przez MG Niedokończonych opowieści pisałam:
[…] Nigdy też nie dowiemy się, czy serce
pana Westa z niedokończonej opowieści zatytułowanej Ashworth skłonne będzie ku nieśmiałej, niepewnej, o filigranowej
figurze panny Fairburne czy ku pięknej, dumnej pannie Ashworth. Jeśli nie on,
to któż się w niej zakocha? Myślę, bowiem, rozumując jak Charlotta, że
rzeczywiście był taki „ktoś”. A cóż z braćmi panny Ashworth, z którymi się nie
wychowywała i których ojciec nie uznał. I na Boga, dlaczego ów nieszczęśnik
miał taki stosunek do swoich synów, mimo, że urodzonych z legalnego związku? A
cóż byłoby z szykowną panną Amelią De Capell? Nie sądzicie, że pytania są dość
nurtujące?[…]
No cóż, kto
miał własną propozycję kontynuacji powieści, ten może ją nieco zweryfikować i
porównać z wizją prezentowaną nam przez Dorotę Combrzyńską - Nogalę. Autorka dokonuje podziału w tekście
Charlotte Brontë. Po pierwszych oryginalnych trzech rozdziałach pisze swoją
kontynuację losów dotyczącą Ellen Hall. U Charlotte poznajemy ją w momencie
pakowania kufrów panny Mary Ashworth wyjeżdżającej z pensji do domu. Ellen
również jest pensjonariuszką, ale wskutek nikłych pieniędzy, jakie wpływają za
jej kształcenie, musi pracować na pensji także, jako służąca. U Doroty
Combrzyńskiej – Nogali, Ellen Hall pada niejednokrotnie ofiarą szykan nauczycielki
francuskiego madmemoiselle Clotilde. Autorka przedstawia również dzieciństwo
Ellen i jej brata Johna, kreuje narzeczoną tego ostatniego, pozwala zdobywać
wiedzę u profesora, a potem pracować u rzetelnego chlebodawcy. Gdy już
czytelnik przyzwyczai się do tego, że to Ellen jest bohaterką kontynuacji,
wraca do oryginalnego rozdziału czwartego i losów Mary Ashworth. Jak czytelnik
pamięta w rozdziale tym, Mary odwiedza Amelię De Capell i poznaje jej cichą
kuzynkę, pannę Marian Fairburne. Podczas
tej wizyty pojawia się młody pan Artur Ripley West, który najpierw filtruje z
Marian, a dopiero potem zostaje oczarowany urodą Mary. Dalej rzeczywiście jest
już o Mary i połączeniu jej losów z losami Ellen.
Jak wiecie
uwielbiam czytać klasykę literatury popularnej, uwielbiam kulturę i obyczaje
wieku XIX, ale też zawsze ciekawa jestem różnego rodzaju fan ficków czy
kontynuacji. To prawda, jedne są bardziej udane, inne mniej. Chcę wszystko zaliczam niestety do tej
drugiej grupy.
Mówiąc
szczerze parę dni analizowałam to,
co napisała Dorota Combrzyńska – Nogala. Jak dla mnie jest: za szybko, za nerwowo,
za gwałtownie, za współcześnie. Taka swoista tekstowa szarpanina. Z całym szacunkiem dla autorki dla jej wykształcenia
i zasług na polu pisania książek, jestem zdania, że primo: taka książka nie
powinna być pisana na zamówienie, secundo: powinien napisać ją ktoś, kto
dosłownie fascynuje się kulturą, obyczajami, historią czyli „żyje”, „oddycha”
wiekiem dziewiętnastym (możecie zajrzeć na blogi: np. Buduar Porcelany, La reine de retro, Kostiumy Mr Nelly i inne z grupy Krynolina, ); tertio: i kto bardzo
dobrze orientował się w pisarstwie Brontë (nie chodzi tu o naśladownictwo, ale
o zrozumienie intencji i motywów).
Części
pisane przez Charlotte Brontë po prostu płyną, są subtelnie i niespiesznie
nakreślone, powodują jednak szybsze
bicie serca. W tekście napisanym przez Dorotę Combrzyńską – Nogalę nie ma
plastyczności, a momentami w ogóle traciłam wrażenie, że mowa jest o XIX wieku.
Dialogi są sztuczne, zbyt współczesne, a zastosowane skrócenia w akcji, które
nasilają się wraz z upływem stron (w jednym zdaniu są np. w domu, w drugim
zdaniu w ogrodzie), niestety wpływają na czytającego deprymująco. Owszem,
dzieje się wiele, ale moim zdaniem zbyt wiele, tak jakby autorka nie mogła się
do końca zdecydować, co ze swoich pomysłów wybrać. Z drugiej strony zauważam
jednak, że są łączenia, z czasem kumulacja
i rozwiązanie naprawdę wydaje się ciekawym zabiegiem. Jeżeli jednak wyobrażaliście
sobie, że to miłość Mary i Ashwortha będzie na pierwszym miejscu, to jednak się
mylicie. Jest jeszcze wątek miłości Ellen i Williama, z czego mogłaby być
oddzielna i zupełnie interesująca powieść. Myślę również (choć kto to może do
końca wiedzieć), że raczej zamiarem Charlotte Brontë nie było
uczynienie z braci Mary, którzy wychowywali się poza domem, zupełnych czarnych
charakterów. Tutaj to totalni brutale,
którzy nie liczą się z niczym i nikim. Losy Marian Fairburne, która wiąże się z
zupełnie zdeprawowanym osobnikiem mogą zadziwić, podobnie jak losy Amelii i jak
nakreślenie narzeczonej Johna Halla jako niemal anorektyczki.
fragm. Chcę wszystko |
Można oczywiście
podziwiać pomysłowość i zaangażowanie autorki oraz to że, pisze nie naśladując Brontë. Zgadzam
się z tym. Osobiście mnie jednak poraża totalny rozdźwięk między Ashworth Brontë a Chcę
wszystko Doroty Combrzyńskiej – Nogali. Tak jakby istniała między nimi
jakaś niewypełniona i ziejąca dziura, przepaść. Dla mnie
(co niekoniecznie, oznacza, że dla Ciebie drogi czytelniku) tej książce (poza fragmentami pisanymi przez Brontë) brak po
prostu duszy. Ale czy jakakolwiek napisana kontynuacja mogłaby przynieść do
końca satysfakcję czytającemu? Brawa dla Doroty Combrzyńskiej - Nogali za odwagę.
CHARLOTTE BRONTË, DOROTA COMBRZYŃSKA-NOGALA, Chcę wszystko, wydawnictwo MG, wydanie 2015, okładka twarda, stron 320.
Dorota Combrzyńska - Nogala - Łodzianka, polonistka, surdopedagog, autorka książek obyczajowych: Naszyjnika z Madrytu, nagrodzonej Literacką Nagrodą im. Władysława Reymonta Piątej z kwartetu oraz Wytwórni Wód Gazowanych.
No niestety, tego właśnie się obawiałam. Nawet nie będę próbowała się za to zabierać, boję się doświadczyć rozczarowania na własnej skórze :(
OdpowiedzUsuńNajlepiej samemu doświadczyć :)
UsuńJakoś nie mogę połączyć wrażliwości Bronte i słów "flaszka wódki", która w dodatku w tym zdaniu ewidentnie jest zachowaniem współczesnym. Dzieje się źle, to od razu trzeba się upić :/. Nie lepiej by było stworzyć powieść zainspirowaną, a nie dalsze losy? Pytanie retoryczne...
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tą inspiracją :)
UsuńNie jestem pewna czy sięgnę po tę powieść właśnie ze względu na to, że trochę się kontynuacji boję.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że książka jest już dostępna, sądziłam, że jest wciąż w zapowiedziach.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odważną recenzję. Szkoda, że kontynuacja okazała się słaba. ale faktycznie trzeba siedzieć w epoce, żeby dobrze oddać jej klimat, i to w dodatku styl prozy Bronte. Nie czytałam żadnej książki autorki kontynuacji, więc nie wiem w czym się specjalizuje, ale z pewnością nie w takich klimatach. Szkoda. a może warto by było raczej przetłumaczyć którąś z istniejących kontynuacji innej historii z tomu "Niedokończone..." czyli "Emmę". Pisałam u siebie na blogu, że ukazały się dwie angielskie kontynuacje tej powieści. Wystarczyło tylko zdecydować się na którąś, a nie rzucać się z motyką na słońce. Pozdrawiam
Gosiu jak zawsze masz pełnię racji, ale Ty też siedzisz w XIX wieku cała sobą :)
Usuńserdeczności
I jeszcze jedna sugestia: Może Wydawnictwo MG pokusiłoby się o przekład "The Secret Diaries of Charlotte Bronte" Syrie James? "Pamiętniki Jane Austen" jej autorstwa nie były takie złe.
OdpowiedzUsuńPrzekażę sugestię :)
UsuńJa zawsze mam problem z wszelkimi kontynuacjami czy dokańczaniem przez innych autorów. Jakoś tak nie bardzo to do mnie przemawia i mam poczucie jakiegoś fałszu.
OdpowiedzUsuńBłożesz Ty mój... flaszka wódki... "wypaplała"... I jeszcze z tego, co widzę w spisie treści, Bronte napisała zaledwie 1/6 książki... (a zakładałam wcześniej, że będzie to mniej więcej pół na pół) Te 3 pierwsze rozdziały powinny były wylądować w "Niedokończonych opowieściach". Że też MG zdecydowało się na takie świętokradztwo :O To zdjęcie strony tekstu jest reprezentacyjne dla całości czy specjalnie został wybrany taki szokujący fragment?
OdpowiedzUsuńNic specjalnie nie wybierałam, a zdjęcie tekstu zazwyczaj robię na "chybił - trafił". Po prostu cały tekst autorstwa Pani Doroty jest właśnie napisany w takim stylu - tonie. Dlatego dla mnie ta kontynuacja "leży".
Usuńpozdrawiam