Dzięki tej niewielkiej objętościowo książce czytelnik poznaje Tuwima od bardzo prywatnej strony, doświadcza bowiem jak wielkim uczuciem darzył poeta swoją żonę Stefanię. O etapach tej miłości pisze w przedmowie książki Tadeusz Januszewski. Poznali się w Łodzi w roku 1912. Tuwim miał wyprzeć swoją żonę w dorożce, a w poznaniu jej pomógł mu kolega. Panna Stefania Marchwówna z Tomaszowa Mazowieckiego po pięciu dniach jednak wyjechała, ale pozostawiła zakochanego po uszy w niej Juliana. Ten pisał do niej żarliwe listy, powstawały też wiersze i poematy o miłości. Stefania była jego muzą i wielką, jedyną miłością. Po siedmiu latach – siedmiu jesieniach- została jego żoną. Nadal jednak nawet po upływie lat zarówno w listach do żony, jak i w utworach literackich, Tuwim dzieli się tęsknotą i miłosnymi uniesieniami.
Część z tych wierszy i listów
znajdziemy w tomiku Moja miłość, który
ukazał się nakładem wydawnictwa Iskry. W
zachowanych listach, ułożonych w książce w sposób chronologiczny, tytułował
narzeczoną "jasną, kwietną, najcichszą panienką", „kwiatkiem, swoim
błękitnym”, żonę - "Stefusią słodką", „sercem drogim”, „Serduszkiem
swoim”, „Stefulinką”, „najmilszą Stefusią”, „Stefurką” „ "swoim dziwem i
Jezusikiem", „swoją zawsze i wiecznie najsłodszą i najświętszą Stefcią”,,
"dziecinką swoją pierworodną i świętą". Listy są wyrazem miłości, ale
i tęsknoty w chwilach rozłąki między zakochanymi. Listy pisane na samym początku
znajomości są pełne wątpliwości i jeszcze niepewności wobec uczuć Stefani wobec
niego. Gorliwie jednak zależy mu na tym, aby zdobyć uznanie i miłość młodej dziewczyny.
Gdy jest już pewien jej uczuć, upaja się swoim szczęściem. Ubóstwia żonę,
uwielbia, uważa się za wielkiego szczęściarza. W chwilach rozstania określa
siebie jako „biednego samotnika”. Jestem
w ogóle przestraszony życiem, kiedy Cię nie ma o pięć kroków ode mnie[1].
Jest kochankiem, mężem i przyjacielem. Z
drugiej strony Julian tak jak każdy mężczyzna daje czasami upust żartobliwego zniecierpliwienia
i niezrozumienia wobec żony.
Pomijam brak litery „j” w trzecim od końca słowie tego zdania, ale, jeżeli mnie pamięć nie myli, posłałem Ci 550 złotych i 15 dolarów. Marychnie dałaś 125 złotych, a więc wydałaś 425 zł i 15 dolarów przez jeden tydzień?[2]
Od razu jednak wybacza małe
grzeszki, bowiem dodaje w kolejnej linijce: Na
zdrowie, Stefuszko! Za kilka dni dostaniesz gotówkę. W listach można odnaleźć
też żartobliwy, a zarazem pełen delikatności i tkliwości głos Tuwima.
Z kolei wiersze wydają się dopełnieniem listów i jawnym
potwierdzeniem i wyznaniem uczuć Juliana. Owe wiersze miłosne to niemalże
modlitwy i litanie opiewające miłość i namiętność do Stefani, której zresztą
wiele utworów poeta w ciągu swojego życia dedykował. To erotyki pełne namiętnych
uniesień, otwartości, subtelnej pochwały ciała kobiety i miłosnych zaklęć. Niektóre
z wierszy rejestrują niepewność, tęsknotę, marzenia, rozterkę i są pełne
niedopowiedzeń. Poeta zalecał, że Trzeba
kochać po majowemu, Jak najgłupiej i jak najprościej. Cierpieć, ginąć, nie
wiedząc czemu, Nie dla ciebie, lecz dla miłości[3]. Wiele
z tych wierszy śpiewali Ewa Demarczyk, Czesław Niemen, Marek Grechuta.
Najbardziej znane to: Grande Valse
Brillante, Mimozami jesień się
zaczyna, Wyratuj ty mnie z męki.
W lirykach widoczna jest wirtuozeria operowania słowem.
Zarówno listy jak i wiersze są
świadectwem tego, jak Tuwim czule potrafił pisać o miłości. Nie wstydził się
wyrażania swoich uczuć wobec żony. Nic się nie zmienia mimo upływu lat trwania
związku. Wiele w jego słowach odnaleźć można głębokiej czułości, szacunku, umiłowania
nie tylko ciała, ale i duszy towarzyszki życia. Nie jest to miłość zaborcza,
ale taka, która pozwala rozwijać się i cieszyć wolnością zainteresowań drugiej
osoby. Tuwim niewątpliwie pokazuje jak można opiewać miłość w poezji, ale również
jak tę miłość pielęgnować i wpływać na jej rozwój jako mężczyzna. Uczucie,
jakim darzył żonę było głębokie, intensywne, barwne, niepozbawione wrażliwości,
jedyne, niepowtarzalne. Płakać można ze szczęścia,
jeżeli się tak kocha, jak ja Ciebie. [4]
Julian Tuwim, Moja miłość, wydawnictwo Iskry, wydanie 2014, wybór i opracowanie Tadeusz Januszewski, oprawa twarda z obwolutą, stron 116.
Czytam teraz "Tuwim. Wylękniony bluźnierca", ale na bank sięgnę po "Moją miłość".
OdpowiedzUsuńPierwszą czytałam i teraz przy tej okazji przypomniałam sobie o związku Tuwima ze Stefanią :)
UsuńRozbudziłaś tym wpisem mój apetyt na książkę "Moja miłość". Autor prywatnie, w zapiskach, listach, wierszach odsłania często jeszcze jedną twarz. Minął właśnie Rok Tuwimowski...
OdpowiedzUsuńTak, to zupełnie inne spojrzenie :)
UsuńO, jakże brzmi zachęcająco i czule. Już sam Twój wpis jest jak wyznanie, zatem nie sposób odrzucić tej miłości Tuwima. Na pewno po nią sięgnę. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń
OdpowiedzUsuńCzy zna Pani smutną kategorię listów,które się pisze lecz...których się nie wysyła?
Od takich listów zaczyna się książka, a potem:
Kocham Cię dalą-dalą-
Nie przychodź...Po co?Po co?
(Dni się tęsknotom żalą,żalą...)
Stań się uśpioną Nocą,Nocą...
i inne.
Boy chyba znał tę miłość Tuwima , bo pisał:Nagle dostał dziwnej manii,że chciał tylko od Stefanii...
Panie Zygmuncie,tak znakomicie znam ten rodzaj listów. Znam również ten rodzaj listów,który pisze się do siebie w celu przeczytania za ileś tam lat :)
UsuńDziękuję za wpis, serdeczności.
Powinno być: "Marychnie dałaś 125 zł" :) Poza tym bardzo trafna i zachęcająca do lektury recenzja. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPiotr
Dziękuję :)
Usuńpozdrawiam również