Nikt, kto sięgnie po książkę Jerzego Besali już nie powinien powiedzieć, że
nic nie wie o czasach Zygmunta Starego i Bony Sforzy. Besala przekazuje, bowiem wiadomości w sposób przystępny, elokwentny, gawędziarski,
swobodnym stylem, często zadając czytelnikowi pytania i szukając na nie
odpowiedzi w dogłębnej analizie wydarzeń. Sprzyja to wszystko miłej lekturze.
Bez zbędnego wstępu od razu Autor wprowadza czytelnika w czasy dynastii
Jagiellonów, określa przodków Zygmunta, krotko opowiada o rodzicach sposobie
jego wychowania, zdobytym wykształceniu, neurotycznej osobowości skłonnej do dławienia
prawdziwych uczuć i niezdolną do ich wyrażania, pełną wewnętrznych infantylnych
potrzeb i powinności[1].
Nakreśla osobę Zygmunta, jako królewicza, a potem już, jako króla obranego po śmierci
Aleksandra. Jak wskazuje Autor jedną z takich powinności będzie dążenie
Zygmunta do bycia dobrym królem. Choć prowadził zdecydowana politykę
dyplomatyczną, to jednak nie miał wysokich ambicji i nie parł do rozszerzenia władzy
i nie był wolny od „błędów zaniechania”[2].
Jednocześnie nie zapomina o Bonie, której imię zarówno z łaciny jak i włoskiego
oznacza „dobra”[3]. Aby
czytelnik zrozumiał jej postępowanie, Autor nakazuje się przyjrzeć jej rodzinie
i włoskiemu stylowi uprawiania polityki, który nie był wolny od
niebezpieczeństw. Na stałe jednak bona, jako bohaterka biografii pojawia się po
przeczytaniu jednej czwartej tekstu.
Besala szczegółowo rysuje ówczesne tło historycznie, o którym każdy z
czytelników uczył się w szkole. Przedstawia sprawy drażliwe i ryzykowne, rodzinne
waśnie, kłótnie, konszachty na dworze, układy, plany, polityczne wybory i
decyzje, zajmowane pozycje. Z detalami ukazuje politykę wewnętrzną jak i
zagraniczną ówczesnego państwa, biorąc pod uwagę również potyczki i większe
wojny z sąsiadami. Ponad to czytelnik pozna ówczesną sytuację gospodarczą, reguły
rządzące rynkiem, szlaki handlowe, finanse i system monetarny. Warto także zwrócić uwagę, że w książce można odnaleźć
liczne ciekawostki i anegdoty. Besala zagląda, bowiem nie tylko do królewskiej
alkowy, poznając blaski i cienie zawieranych małżeństw Zygmunta, ale również przedstawia
przyzwyczajenia, rzeczy, jakie lubili i co prywatnie sprawiało im radość. Dowiemy
się przykładowo, że Zygmunt nie nadużywał alkoholu, choć rano do śniadania pił
grzane piwo do pieczywa, lubił miękkie, aksamitne szaty, dzień rozpoczynał od
mszy, a w jego sypialni latem znajdowały się rozrzucone kwiaty[4].
Czytelnik odnajdzie też w książce charakterystykę ówczesnego życia
dworskiego, nawiązania do życia nieślubnych dzieci króla i dzieci z prawego
łoża oraz najbliższej rodziny, ludzi sprawujących wysokie urzędy i najważniejsze
role w państwie. Dowiedzieć się można, że na dworze istniał „klub ożralców i opilców”,
którego najważniejszą postacią był szlachcic Korybut Koszyrski[5],
który był uzależniony od alkoholu, hazardu, seksu i jedzenia. Dwór króla liczył
około tysiąca osób[6], a królowa
Bona otaczała się głównie Włochami, którzy w liczbie około 260 przewinęli się przez
dwór wawelski[7].
Besala opiera swoje analizy na dokumentach źródłowych, ale jednocześnie
odwołuje się do historyków znających omawiane problemy. Przytacza istniejące spory
i krytyczne, surowe oceny dotyczące Zygmunta i Bony. Warto nadmienić, że książka
opatrzona jest przypisami, indeksem i spisem bibliograficznym z podziałem na
teksty źródłowe i opracowania (zajmują ponad 100 stron). Pozycja wydana jest w twardej oprawie, a kartki
są szyte. Jedyny mankament to brak jakiejkolwiek bazy ikonograficznej. Wielka
szkoda, bo znacznie ubogaciłoby to tekst. Niemniej, pozycja jest godna
polecenia.
[1] J. Besala, Zygmunt Stary i Bona
Sforza, Poznań 2012, s. 31.
[2] Tamże, s. 323.
[3] Tamże, s. 49.
[4] Tamże, s. 67-68.
[5] Tamże, s. 338.
[6] Tamże, s. 342.
[7] Tamże, s. 351.
Jerzy Besala, Zygmunt Stary i Bona Sforza, wydawnictwo Zysk i S-ka, październik 2012, oprawa twarda z obwolutą, stron 732.
Od dawna łapię się na tym, że lepiej znam (albo może więcej czytam) książek dotyczących historii Europy Zachodnie) niż rodzimej. Zawsze przeczytawszy recenzję książki omawiającej dzieje naszego kraju obiecuję sobie, że zmienię proporcje. Może ta książka przełamie ten niekorzystny bilans. Włoski wątek mógłby tu być przeważającym szalę.
OdpowiedzUsuń"Lubię-nie lubię"u mnie raczej jest w układzie epok, a nie krajów:)
UsuńMam podobnie jak guciamal, ale też wynika to z faktu, że ze świecą u nas szukać prawdziwych autorów - pasjonatów podobnych do Philippy Gregory na przykład (wyjątek - Cherezińska). Jerzego Besalę czytałam i była to solidna, rzetelna proza, tak że wiem, że mogę sięgać po niego w ciemno. A że lubię biografie historycznych postaci, a o Zygmuncie i Bonie wiem tyle, co z lekcji historii, chętnie nadrobię braki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A ja Gregory jeszcze nic nie czytałam, co nie znaczy, że nie chcę:-)
UsuńKrólową Boną interesuję się od lat, dlatego ta pozycja jest bardzo interesujaca dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na "prywatne" zdjęcie ksiażki, to ostatnie. Bardzo apetyczne, bo do ksiażki dochodzi jeszcze kawa w ślicznej filiżance.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taka pozycja nie ma ilustracji, ale to pewnie ze względu na koszty, które wówczas rosną i opłacenie praw autorskich do nich.
Cristina.
Dziękuję, a tak pewnej niedzieli czytałam sobie przy kawce:)
Usuń