Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paweł Beręsewicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Paweł Beręsewicz. Pokaż wszystkie posty

21 grudnia 2013

Lucy Maud Montgomery, Ania z Avonlea.

Ania z Avonlea Lucy Maud Montgomery to druga książka z serii traktującej o perypetiach Ani, która ukazała się w nowym tłumaczeniu Pawła Beręsewicza nakładem wydawnictwa Skrzat. Trudno uwierzyć, że książka po raz pierwszy ukazała się w 1909 roku. Po raz kolejny można ulec pokusie przeniesienia się do zupełnie innego świata i czytać opowieści o dorastającej już pannie, jej świadomych wyborach i niecodziennych przemyśleniach. Ania, bowiem dorasta. Gdy okazuje się, że Maryla widzi coraz gorzej, Ania rezygnuje ze studiowania na uniwersytecie na rzecz Avonlea i pełnienia nauczycielki miejscowej szkoły. Zresztą stanowisko to zawdzięcza dzięki rezygnacji z niego Gilberta Blythe'a. Praca nauczyciela okazuje się prawdziwym wyzwaniem, ale mimo to, w wolnych chwilach młoda kobieta oprócz tego, że oczywiście ciągle marzy, sama się uczy, czyta i zdobywa wiedzę. Przede wszystkim cieszy się życiem, ma starych, sprawdzonych przyjaciół, ale zyskuje również nowe „bratnie dusze”, przeżywa miłe i niemiłe przygody, a na Zielonym Wzgórzu pojawiają się dzieci: niesforne bliźnięta.  Ania dojrzewa wewnętrznie i kształtuje się jej także życie uczuciowe. 


Ale, po co ja to piszę? Wszyscy wiedzą, co kryje w sobie druga część przygód Ani. Chodzi jedynie o to, że obecnie Ania z Avonlea, a wcześniej - o czym pisałam też - Ania z Zielonego Wzgórza, pojawiła się w nowym tłumaczeniu. Moim zdaniem to klasyczne, piękny przekład, który pozwala wrócić czytelnikowi do czasów dzieciństwa. Jest pełen uroku i elegancji, bez jakiegokolwiek naciągania i ubarwień w stosowanym słownictwie. Styl jest lekki i z pewnością oddaje klimat ówczesnego czasu. 




W nowym wydaniu możemy też podziwiać subtelne ilustracje autorstwa Sylwii Kaczmarskiej, która moim zdaniem miała do wykonania nie łatwe zadanie. Nie uległa jednak ani nawiązaniom do starszych ilustracji ani do filmów Sullivana. Ilustracje są przepiękne, stonowane kolory i cienka kreska nastrajają optymistyczne, a motyw kwiatów przypomina mi moje dzieciństwo i wieś. 


ilustracje 1990
Niech nikt z Was się nie boi polecić tej książki młodszemu pokoleniu. Nie dość, że oprawa graficzna zasługuje na uwagę, to jeszcze pozycja zawiera świetne tłumaczenie. Wiem, wiem niektórzy wierni nadal będą Rozalii Bernsteinowej, ale jeżeli ktoś zdecyduje się sięgnąć po wydanie w tłumaczeniu Pawła Beręsewicza, zapewniam, że nie będzie żałował. Mam nadzieję, że pozostałe części również czekają na przekład, a nowe wydania niebawem ujrzą światło dzienne. To byłaby niezwykła seria i komplet książek.



Lucy Maud Montgomery, Ania z Avonlea, wydawnictwo Skrzat, wydanie 2013, tłumaczenie: Paweł Beręsewicz, ilustracje: Sylwia Kaczmarska, oprawa twarda, stron 326.

20 marca 2013

Lucy Maud Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza.

Pierwszy raz czytałam serię o przygodach Ani pożyczając książki od swojej kuzynki, a potem z biblioteki. Dopiero parę lat temu dorobiłam się własnych tomów i gdy pod sercem była Marysia, z przyjemnością wróciłam do książek Lucy Maud Montgomery. Stąd też pojawił się mój blogowy nick, specjalnie pisany przez „rr”. 

Nie będę się ośmieszać i pisać Wam o treści książki, bowiem każdy bardzo dobrze wie, kim jest rudowłosa Ania Shirley, podopieczna rodzeństwa Maryli i Mateusza Cuthbertów. Będzie, więc krótko. Jako wielbicielka twórczości Lucy Maud Montgomery trawiła mnie jednak ciekawość, jak Autor pociesznych książek dla dzieci i młodzieży sprawdzi się w roli tłumacza.  Moi drodzy, nad przekładem Pawła Beręsewicza można tylko wzdychać. Jest subtelny, podany ze smakiem i co najważniejsze – utrzymany w klasycznym tonie. Bałam się, że będzie to zbyt nowoczesne tłumaczenie, a tu wielka i co za tym idzie miła niespodzianka. Przekład jest wierny oryginałowi, błyskotliwy, i z tego, co wiem, tłumacz nie zastosował w nim żadnych skrótów wiernie odtwarzając dialogi, opisy wnętrz, miejsc, potraw i strojów.


Książka jest pięknie wydana, w większym formacie, w twardej oprawie, z szytymi kartkami i specjalną rudą tasiemką, jako zakładką. Treść dopełniają kolorystyczne graficzne akcenty, które świetnie wkomponowane są w tekst, a przygotowane zostały przez Sylwię Kaczmarską. Odnaleźć w nich można lekkość, zadumanie, smutek, ale również i radość, czyli to wszystko, co odnaleźć można w treści. Na szczęście nie ma tu ani słodzenia ani kiczowatości. Za to jest mnóstwo motywów kwiatowych, co bardzo mi odpowiada. W książce znajdują się również przypisy. O wszystkim warto się samemu przekonać. 


Przyznam się, że z półki wyjęłam stare wydanie Ani jakie posiadam i zaczęłam porównywać tłumaczenie. Stwierdziłam od razu, że tekst w wydaniu Pawła Beręsewicza stoi na znacznie wyższym poziomie. Choć mam sentyment go graficznych ilustracji poprzedniego wydania, to do książki w nowym wydaniu i tłumaczeniu na pewno będę wracać niejednokrotnie.

porównanie ilustracji- 1. wyd. z 1990 // 2. wyd. Skrzat

ilustracje z wyd. 2012, wyd. Skrzat
tylna strona okładki
Warto nadmienić, że trwają w wydawnictwie prace nad przygotowaniem książki Ania z Avonlea również w przekładzie Pawła Beręsewicza z ilustracjami Sylwii Kaczmarskiej. Premiera planowana jest na jesień 2013 roku. Mam nadzieję, że w tym tandemie ukażą się również pozostałe części przygód Ani. Jak najbardziej polecam.

tłumaczenie z 1990, wyd. Nasza Ksiegarnia

tłumaczenie z 2012, wyd. Skrzat

Moja seria zakupiona na allegro:



Lucy Maud Montgomery, Ania z Zielonego Wzgórza, wydawnictwo Skrzat, wydanie 2012, tłumaczenie: Paweł Beręsewicz, ilustracje: Sylwia Kaczmarska, okładka twarda, stron 368.
 

26 maja 2011

Paweł Beręsewicz, ZAWODOWCY.

wydawnictwo Literatura
Ilustrator: Jona Jung
ISBN: 978-83-7672-152-1
Oprawa: Oprawa twarda
Ilość stron: 72
Kategoria wiekowa: 7+

Setnie uśmiałam się przy czytaniu tej książki. To nic, że moja latorośl usnęła już przy drugiej opowieści, ale to nie jej jeszcze przedział wiekowy. Ja z uśmiechem na twarzy, tłumiąc wybuchy śmiechu, dotrwałam do końca.

Kim są Zawodowcy? Ano dorosłymi, wykształconymi w odpowiednim kierunku, spełniającymi swoje powołanie z większym lub mniejszym entuzjazmem. Poznajemy, więc blaski i cienie wykonywanych zawodów: piekarza, aktorkę, lekarkę, kucharza, sędziego, strongmana, budowniczego, nauczycielkę, informatyczkę, przewodniczkę, ochroniarza i pisarza. Warto zaznaczyć, że owym pisarzem jest sam Paweł Beręsewicz. Dzieciom się wydaje, że dorośli mają wspaniale życie: nie muszą chodzić do szkoły, odrabiać lekcje, robią to, co lubią. Nie jest jednak tak łatwo wypełniać zadania związane z zawodem. Zawsze może się coś niespodziewanego przydarzyć. Piekarz może upiec w chlebach zabawki swojego synka, lekarka musiała obmyślić sposób, aby podać rozgorączkowanemu pacjentowi tabletkę, kucharzowi nieopatrznie wpadło o jedno ziarenko soli do potrawy, sędzia Sebastian musiał rozstrzygnąć spór rozpoczęty w piaskownicy, a informatyczka wykąpać swojego Kompusia.


Zabawne opowieści kończące się pytaniami dla dzieci w rodzaju: Czy na pewno chciałbyś zostać lekarzem/ piekarzem …. Czy wiecie już, kim chcielibyście zostać, kiedy dorośniecie? Oczywiście książeczka jest doskonale zilustrowana przez Jonę Jung z zawodu ilustratorkę. Ciekawa lekturka.

 

8 grudnia 2010

Paweł Beręsewicz, Czy wojna jest dla dziewczyn?

ilustracje: Olga Reszelska
wiek 6+
oprawa twarda
48 stron
Książka Pawła Beręsewicza to znakomita lektura dla najmłodszego pokolenia Polaków. To pewien rodzaj literatury faktu dla najmłodszych, która została wydana w koedycji z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Bohaterką opowieści jest dziewięcioletnia Elka, dziewczynka mająca mamę lekarkę i tatę wojskowego. Podczas sierpniowego wyjazdu nad morze po raz pierwszy słyszy od swego rówieśnika Antka, że wojna nie jest dla dziewczyn. Ela próbuje zrozumieć to, co słyszy z rozmów od starszych. Z biegiem dni okazuje się, że pogłoski o zbliżającej się wojnie są prawdziwe. Wraz z jej rozpoczęciem tata Elki opuścił rodzinę, aby wypełniać swoją misję, natomiast mama większość czasu spędzała w szpitalu. Dziewczynka zaczyna w tym nowym świecie szybciej dorastać. Stara się nie płakać i uczy się nawet robić opatrunki. Musi dochować „najprzeogromniejsze” poważne tajemnice, chociaż sama woli te swoje sprzed wojny. Musi poradzić sobie z brakiem mamy, zrozumieć konspirację i przetrwać wizyty gestapo. Mimo to Ela nadal się śmieje, potrafi żartować mimo zaistniałych problemów.

Opowieść jest wzruszająca. Pisana zrozumiałym i prostym językiem. Poważne sprawy zostały ujęte w taki sposób jakby rzeczywiście opowiadane były z perspektywy małej Eli. To próba ukazania tego, czym jest dzieciństwo, które przypadło na lata wojny. Wszystko, co spotyka rodzinę Eli, dziewczyna próbuje sobie wytłumaczyć na swój własny, dziecięcy sposób. Na końcu opowieści dziewczynka dokonuje wyliczeń, kto przetrwał wojnę a kto zginął.

Treść opatrzona została znakomitymi ilustracjami Olgi Reszelskiej, podkreślającymi opowieść. Warto nadmienić, że książka została zainspirowana historią Eli Łaniewskiej, dziś - dr Elżbiety, której i rodzice Katarzyna i Stanisław istnieli rzeczywiście, a ich historię możemy poznać na ostatniej karcie książki. Jednym słowem warto zdecydować się na zakup dla pociechy.

11 maja 2010

Paweł Beręsewicz, TAJEMNICA CZŁOWIEKA Z BLIZNĄ.


Książki dla dzieci
ISBN: 978-83-7672-096-8
Seria wydawnicza: TO LUBIĘ
stron: 184

Zagadek pełnych tajemnic należy szukać również wokół nas. Przykładem jest tu historia Jaśka, którego tata od lat noszący brodę, pewnego dnia przegrywając zakład ze swoim bratem, zgolił ją. Oczom Jaśka ukazała się obca twarz i paskudna szrama na lewym policzku taty. Jasiek był bardzo ciekawy skąd ta blizna się wzięła, toteż, gdy nie uzyskał wyczerpującej i satysfakcjonującej odpowiedzi od taty, zaczął na własną rękę małe śledztwo. Były akurat wakacje, więc Jasiek miał mnóstwo czasu na rozmyślanie i snucie nowych wersji wydarzeń z elementów zasłyszanych od bliskich. Dzięki opowieściom rodziców i dziadków wkracza w świat historii Polski. Książka przybliża, bowiem młodemu pokoleniu życie codzienne w czasach PRL-u, początków Solidarności, wiadomości o ZOMO. Ukazuje świat bez komórek, Internetu, ale za to pełen kolejek w sklepach i braku podstawowych produktów spożywczych. Tłumaczy również, że milicja to nie to samo, co policja. Dla Jaśka są to oczywiście czasy z innej epoki. Jasiek wśród tych opowieści nie zapomina jednak o swoim śledztwie, po za tym zyskuje sprzymierzeńca w rodzinie. Jego fantazje na temat zombie, romansu aktorki z Umą Thurman czy kradzieży obrazu Van Gogha. Chłopiec powoli dochodzi do prawdy.

Książka w ciekawy i przystępny sposób przybliża historię Polski młodemu czytelnikowi. Warto podkreślić, że wydana w interesujący sposób z bardzo ciekawymi ilustracjami.

Polecam!