Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agnieszka Osiecka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agnieszka Osiecka. Pokaż wszystkie posty

16 kwietnia 2011

Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, Listy na wyczerpanym papierze.




Wydawnictwo: Agora
 Październik 2010
 okładka miękka
 ISBN: 978-83-268-0078-8
 stron 218 
Trudno mi było czytać powyższa książkę. Powodem pewnie tego było - jak przypuszczam - pewne wrażenie, które nie opuszczało mnie od początku aż do końca książki, że czytam listy bardzo intymne, które zazwyczaj zamyka się w szufladzie i przetrzymuje przez wiele lat opasane jakąś czerwoną wstążką. Tak to sobie przynajmniej wyobrażam, bo znam osoby , które wolą palić relikty przeszłości. Z reguły daleko jestem od pikantnych tabloidowych plotek, nie znam pierwsza skandalicznych wiadomości, ba niekiedy jestem pytana o kogoś, o kim powinnam wiedzieć, bo z tą osoba przykładowo pracuję. Nie jestem takimi sprawami zainteresowana w rodzaju kto z kim, w jakiej sukience, goły czy wesoły, jakim samochodem.  Dla mnie interesowanie się życiem innych jest pozbawione gustu i pewnego rodzaju smaku. Nie dziwię się więc, że Magda Umer na początku chciała wydać listy Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory dopiero za dwadzieścia lat.  To dzięki córce Agnieszki i zgodzie syna Jeremiego listy ukazały się drukiem.

Agnieszka i Jeremi byli razem w związku około dwóch lat. Zaczęło się 1 lutego 1964 roku, a skończyło na dobre w czerwcu 1966 roku. Osiecka była już po rozwodzie, a Przybora miał już drugą żonę i małego synka Konstantego. Od swej muzy był dwadzieścia lat starszy. Zapewne swoim romansem oboje skrzywdzili nie jedną osobę. O tym prawdziwym życiu właściwie zapominamy, kiedy mamy do czynienie z ich twórczością. Cóż to były przecież za talenty!

Owe źródło epistolograficzne jest więc  zapisem ich znajomości obfitującej w radosne i smutne dni, chwile przyjemne i chwile wyczerpujące, decyzjami okupionymi o rozłąkach i powrotach. Niektóre z tych listów są bardzo całuśne, kochliwe, inne pisane zupełnie w odmiennym tonie. Większość jednak z nich napisana jest w formie dowcipnej i optymistycznego nastawienia.  Jak na wielkich artystów przystało nie są to tylko zwykle listy. Pełno w nich wierszy, tekstów piosenek, rymów, odniesień do wspólnych znajomych, uczęszczanych miejsc czy odniesień do literatury. Pośród listów są telegramy, kartki pocztowe i małe liściki z paroma nakreślonymi słowami. W książce znajdziemy zresztą nie tylko przedruk tych wiadomości, ale również fotografie Agnieszki i Jeremiego oraz skany obrazujące kartki, listy, zapiski. Po za tym na marginesach można zastać przypisy wyjaśniające to co w listach dla dzisiejszego czytelnika jest niezrozumiałe. Są to przykładowo nazwiska wymienianych osób, nazwy organizacji, teatrów, tłumaczenia wtrąceń obcojęzycznych.

Nie czyta się tej książki, tak jak każdej, bo jest ona po prostu inna. To element prawdziwego życia ludzi z artystycznego światka, znanych i cenionych . Romans miał na pewno wpływ na twórczość Jeremiego i Agniszki. Ich drogi się rozeszły, uczucie wygasło, a sympatia pozostała. Warto przeczytać.

30 marca 2011

Agnieszka Osiecka, Czytadła. Gawędy o lekturach.




Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7648-514-0
Data wydania: 23.11.2010
oprawa twarda
stron 200

Właściwie to nie zdawałam sobie sprawy tak do końca, jakim talent miała Agnieszka Osiecka. Owszem słuchałam piosenek z jej tekstami, a potem wspomnieniowe koncerty organizowane i transmitowane niejednokrotnie przez telewizję. Nie przeczytałam jednak żadnej z książek oprócz licznych wierszy, które do tej pory ukazały się a są zbiorem jej twórczości. Wszystko to dopóki na którymś z blogów po raz kolejny nie natrafiłam na recenzję książki, która ukazała się z okazji 14. rocznicy śmierci Agnieszki Osieckiej. Zaintrygowana tym, co też mogła czytać Autorka i jakie wysnuwała z przebytej lektury opinie zaopatrzyłam się i tym chętniej szybko przeczytałam Czytadła. Gawędy o lekturach.

Owe recenzje przybierają rodzaj osobistych wynurzeń, wspomnień i dowcipnych felietonów na temat książek. Wszystkie napisane są lekkim, swobodnym i przede wszystkim naturalnym językiem. Nie ma tu nic z powagi i akademickiego słownictwa. Czasami słyszy się po prostu śmiech Autorki. Jednych autorów książek, o których pisała krytykuje, gani, podchodzi do ich twórczości z wielką dozą ironii, złośliwości i humoru. O książkach, którymi była zachwycona lub była pod ich wrażeniem przez długi czas potrafiła pisać w taki sposób, że czasami ma się ochotę biec do biblioteki i zdobyć dana pozycję. Zwracała uwagę na treść książki, sensowne i pozbawione sensu wątki, a nawet na oprawę graficzną. Nie zapominała także o licznych wtrętach w postaci cytatów zresztą bardzo dobrze dobranych. Co więcej przy okazji dowiadujemy się, o jakiej porze roku najlepiej czytać niektóre książki i w jakich miejscach i w jakiej atmosferze były one czytane przez Autorkę. Dobrze jest w maju usiąść na ławce w parku i poczytać. (s. 7).

Wśród opinii znajdziemy te, które odnoszą się do beletrystyki, klasyki, poezji znanej i tej, która powstawała z okazji konkursów literackich. W zbiorze tym odnajdziemy felieton dotyczący Witolda Gombrowicza, Jerzego Pilcha, Gonczarowa, Nabokova, Zagajewskiego, Magdaleny Samozwaniec, Lucy Maud Montgomery. Jest opinia na temat książki Axel Madsen Coco Chanel – kobieta niezwykła, Philip Roth Praska orgia, Glenn Savan Biały pałac, Meir Shalev Rosyjski romans, a nawet Danelle Steel Kochanie. Wiele jest odniesień do prozy, choć Autorka pisała, że beletrystyki zasadniczo nie czyta. Rzeczywiście dłużej wywodzi się na temat poezji. Znajdziemy również opinię na temat kalendarza myśliwskiego, encyklopedii Warszawy czy podręcznika mówiącego jak pisać wypracowania z języka polskiego.

Felietonami jestem po prostu zauroczona. Zazdroszczę nico Autorce swobodnego stylu  pisania. Spędziłam miłe chwile nad lekturą. Można je czytać wyrywkowo. Niech nie boi się ten, co nie zna wspominanych przez Osiecką książek. Felietony napisane są w taki sposób, że są one czytelne dla każdego. W książce odnaleźć możemy fotografie rękopisów Autorki i wstęp napisany przez Agatę Passent. Warto wspomnieć, że teksty były niegdyś publikowane były w Ex Librisie, dodatku do Życia Warszawy.