Właściwie nie za wiele czytałam książek z
literatury węgierskiej i nic o niej nie wiem. Przede wszystkim to spowodowało,
że sięgnęłam po tom, na który złożył się wybór esejów Béli Hamvasa
(1897-1968), węgierskiego pisarza, eseistę, myśliciela, tłumacza (uczył się sanskrytu, hebrajskiego,
przekładał z chińskiego) i filozofa. Wydana na Węgrzech spuścizna
Hamvasa liczy 33 tomy, u nas praktycznie autor nieznany. Jego ojciec był nauczycielem
gimnazjalnym i duchownym ewangelickim, a matka katoliczką. Jako syn odziedziczył
wyznanie po ojcu, a jego trzy siostry – po matce. Hamvas studiował filologię
węgierską i niemiecką w Budapeszcie oraz uczęszczał na konserwatorium. Pracował
jako bibliotekarz w Bibliotece Stołecznej od 1927 r., a po zwolnieniu 1946 r. mógł
tylko pracować już fizycznie m.in. jako ogrodnik, stróż, robotnik na budowach
socrealistycznych. Miał zakaz publikacji i pracy intelektualnej. Wyrzucony na
społeczny margines, wykorzystywał każdą wolną chwilę, aby pisać i czytać. Pracował
wytrwale, z pokorą i spokojem.
W esejach Hamvas podejmował tematy, o
których (i na które) w życiu codziennym w ogóle nie zwracamy uwagi, nie
zastanawiamy się, nie zaprzątamy głowy. W monotonnym, planowym zabieganiu
zapominamy o prostych sprawach, przestajemy dostrzegać drobiazgi, nie potrafimy się prawdziwie cieszyć. Hamvas zwracał uwagę na to, co ważne. Przy
okazji w swoich analizach potrafił odwołać się do Brueghela, Mointaigne, Kierkegaada,
Nitzschego, Platona, Ojców Kościoła, świata antycznego, Dostojewskiego, Wagnera. Pisał między innymi o kryzysie cywilizacji, samotności, literaturze, malarstwie,
drzewach, kwiatach, gwiazdach, śpiewie ptaków, podróżach, duchowości, sztuce
moralistycznej. Sięgał do wielkich tradycji religijnych całego świata. Zastanawiał
się, skąd się wziął kryzys cywilizacyjny i jaka jest przyczyna występowania na świecie konfliktów zbrojnych Potrafił pisać o czymś, co jest właściwie
niezauważalne.
To zupełnie wyjątkowe eseje o
życiu, prawdzie, szczerości, prostocie. Hamvas pisał w taki sposób, że nawet zerwanie
figi, gotowanie zupy jarzynowej, słuchanie śpiewu ptaków wydają się pięknymi,
cudownymi momentami w życiu człowieka. Radością życia możemy więc dzielić się z
innymi, ale czy potrafimy?
Béla Hamvas, Księga gaju
laurowego i inne eseje, wydawnictwo Próby, wydanie 2022, tłumaczenie: Teresa
Worowska, okładka twarda z płóciennym grzbietem, stron 256.
Od dawna staram się dostrzegać radości życia w ich najmniejszym nawet aspekcie, jak delektowanie się dobrym śniadaniem, spotkanie ze znajomymi, spacer. I o ile nie zawsze mi się to udawało, dopóki pracowałam teraz mając więcej czasu czerpię radość z bycia tu i teraz, z dobrego snu, smacznego posiłku, słonecznego dnia, dobrej lektury. Dlatego myślę, że lektura tych esejów mogłaby mnie zainteresować, a już zwłaszcza odwołania do literatury i sztuki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo dobre podejście. Myślę, że polubiłabyś eseje Hamvasa. Ja już zaopatrzyłam się w kolejny tom - "Godzinę owoców".
UsuńBrzmi bardzo interesująco, dobrze jest pamiętać o prostych rzeczach, które dają okruszki szczęścia. Ja w okresie "burzy i naporu" chętnie czytałam książki Jokai'a , wspomnę też o "Tylko sam siebie możesz ofiarować" Magdy Szabo, ale szczerze mówiąc jej sposób widzenia świata bardzo mnie straumatyzował, zresztą podobnie jak "Buszujący w zbożu" Salingera, taka lektura odbiera mi nadzieję i chęć do życia. Za to "Chłopcy z Placu Broni" byli lekturą, która wiele mnie nauczyła i w pewnym sensie stała się dla mnie ważnym drogowskazem. Dawno temu, kiedy byłam po raz pierwszy w Budapeszcie, poszłam śladami Nemeczka, wtedy jeszcze nie było pomnika chłopców, ani rzeźby przedstawiającej go jak się ukrywa w stawie. Może to i dobrze, bo dosłowność nie jest w tym wypadku konieczna.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam, życzę miłego weekendu i pięknej majówki!
(A ja właśnie biorę się za posta o Budapeszcie)
Lubię "Chłopców z Placu Broni", choć teraz to jest książka wydawana pod innym tytułem. "Chłopaki z ulicy Pawła" to oryginalny tytuł i w nowym tłumaczeniu. Wspaniałego weekendu :)
UsuńZ węgierskiej literatury lubię Magdę Szabo i Maraia. I nie kojarzę nic więcej. Chłopców z placu broni oczywiście czytałam, bo to była moja lektura, a ja jako pilna uczennica i wielbicielka literatury czytałam każdą lekturę z wielką chęcią. Szczególnie polecam Maraia Żar, W podróży, czy Sindbad wraca do domu, a Magdy Szabo Zamknięte drzwi, czy Staroświecka historia. To moje ulubione tytuły.
OdpowiedzUsuńMagdy Szabo chyba nic nie czytałam, nie przypominam sobie. Maraia kiedyś tak i w dodatku mam zamiar wrócić. Na nowo wydaje Czytelnik, są "Dzienniki" , jest tez już biografia. Książki ukazały się w tłumaczeniu Pań: Teresy Worowskiej i Ireny Makarewicz. Dzięki uporowi i staraniom Pani Makarewicz możemy poznać trylogię Miklósa Bánffy'ego - jest dostępny pierwszy tom "Policzone" (mam!).
OdpowiedzUsuń