Prawdziwa miłość Krystyny Mirek to
trzecia, a zarazem ostatnia, część w cyklu Saga
Rodu Cantendorfów. Znaleźć tu można rozwiązanie poszczególnych wątków
zapoczątkowanych w części pierwszej. Niestety, autorka – moim zdaniem - wybrała
przewidywalny sposób rozwiązania poszczególnych intryg.
Gospodyni
Hammond na łożu śmierci wyznaje prawdę Aleksandrowi i wiedźmie Alice, o tym co
wydarzyło się na zamku przed wieloma laty i czego tak zawzięcie pilnowała. To
największa tajemnica, która wpłynęła na życie wielu ludzi. Tymczasem Kate
Milton choruje i znajduje się pod troskliwą opieką najbliższych. Nie może
przeboleć tego, że Aleksander tak ją zawiódł. Nie dość, że zdradził, to jeszcze
planuje ożenić się z Isabelle Adler. Robert pokaże jednak oblicze prawdziwego
mężczyzny, a jego wybranka serca w końcu dokona właściwego wyboru. Wyzwania i
wybory będą czekały również siostrę Kate, Amelię oraz ciotkę Aleksandra, Edith.
W większości
wątki kończą się szczęśliwie. Powieść jest pewnego rodzaju bajką, gdzie dobro
wygrywa, zło przegrywa, a miłość jak zawsze zwycięża. Bohaterowie radykalnie
zmieniają swoje nastawienie do świata. Z bajki płynie też morał. Prawda prędzej
czy później zostanie odkryta. Każdy ma zawsze drugą szansę. Tylko od człowieka
zależy, czy z niej skorzysta, czy też nie.
Prawdziwa miłość jest podobnie zbudowana
jak poprzednie części Sagi: brak jakiegokolwiek tła historycznego, stosowanie
współczesnego języka i sformułowań, brak konwenansów, określonych zasad między
służbą a właścicielem etc. Powieść oparta jest właściwie na dialogach i nawiązaniach
do rozterek wewnętrznych bohaterów. Brak tu jakichkolwiek plastycznych opisów,
a czytelnik z łatwością przewiduje banalne rozwiązania. Przez to mam wrażenie, że
powieść jest jednak mdła i nie pobudza wyobraźni czytelnika. Zarówno fabuła,
jak i wątek miłosny nie wydają mi się zajmujące. Zdaję sobie jednak sprawę, że
Krystyna Mirek konsekwentnie trzymała się wytyczonej drogi twórczego pomysłu,
który realizowała od pierwszego tomu. Mam również wrażenie, że całość
(wszystkie trzy tomy) powstawały razem, a dopiero potem został dokonany rozdział.
Daleko mi od
podziwiania stylu i pomysłów na powstanie Sagi
Rodu Canterdorów autorstwa pani Krystyny Mirek. Wolałabym jednak, aby Autorka
nie pisała romansów/powieści historycznych. Z trzech
części, jedynie pierwsza powieść intryguje. To, jak wiadomo, rzecz gustu, a o
gustach się nie dyskutuje.
Na koniec
dziękuję autorce za wymienienie bloga w „Podziękowaniach”, choć po tych trzech
opiniach jakie napisałam i które całkowicie różnią się od tych jakie można
znaleźć w sieci, w ogóle na to nie zasłużyłam.
Krystyna Mirek, Prawdziwa miłość, wydawnictwo Edipresse Książki, wydanie 2017, cykl: Saga Rodu Cantendorfów, tom 3, okładka miękka, stron 336.
Na pewno spróbuję przeczytać! Przynajmniej pierwszy tom i zobaczymy czy mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba kierować się własnymi odczuciami :)
UsuńPrzewidywalność to zło. Ja jednak wolę zaskoczenie w finale. I może dlatego tak rzadko sięgam po podobne powieści, bo jednak romanse mnie nie kręcą, a zaskoczeń się w nich nie spodziewam.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię romanse :) Są lepsze i gorsze. Czasami droga do HEA jest bardzo nieprzewidywalna :)
UsuńTo wspaniale, że autorka docenia wszystkie opinie, nie tylko te pozytywne - nie wszyscy autorzy mogą się tym pochwalić. Chcę poznać twórczość Krystyny Mirek, ale jednak zacznę od innego tytułu, bo ta seria nie do końca wpasowuje się w mój gust.
OdpowiedzUsuńA to prawda. Ja rownież na pewno chciałabym przeczytać współczesną powieść p. Mirek.
OdpowiedzUsuńTa seria jest pięknie wydana. Myślę, że jednak przeczytam. Zawsze warto wyrobić sobie własne zdanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kasia (Ebookowe recenzje)
http://ebookowe-recenzje.blogspot.com