Kuzynka Phillis to niewielkich rozmiarów wiktoriańska
powieść autorstwa Elizabeth Gaskell. Autorka skupia się na losach niewielkiej
grupy osób w obrębie kilku zaledwie lat. Oto siedemnastoletni Paul Manning opuszcza
rodzinny dom w Birmingham, aby po raz pierwszy podjąć prace przy budowie kolei i
rozpocząć życie na własny rachunek. Przeprowadza się do Eltham i wynajmuje pokój
u swojego zwierzchnika pana Edwarda Holdswortha. Mając dziewiętnaście lat na
życzenie swojej matki odwiedza jej daleką rodzinę w Heathbridge. Zostaje zaproszony na kilka dni na farmę, aby
bliżej poznać panią Holman, jej męża - pastora i ich córkę Phillis. Od tej pory
bywa na farmie regularnie, zaprzyjaźnia się z siedemnastoletnią Phillis i
obserwuje jak dziewczyna zmienia się w kobietę. Mimo to, Paul traktuje swoją
kuzynkę jak siostrę i to on będzie obserwatorem rodzącej się miłości między nią
a swoim zwierzchnikiem.
Fabuła
powieści wydaje się wręcz banalna, ale w tej prostocie Gaskell tkwi niesamowite
piękno. Autorka skupia się na codziennym życiu swoich bohaterów, ich troskach,
zmartwieniach i małych radościach. Mocno eksponuje i osładza lukrem czynności,
szlachetne charaktery bohaterów i tryb życia jaki wiodą. Staroświecki klimat
jest tu bardzo odczuwalny. Nie ma pośpiechu, nagłych zwrotów akcji, czas
płynnie powoli, niemal sennie, acz w tym tkwi urok narracji. Momentami
wyczuwalna jest jedynie nerwowość i napięcie, zwłaszcza po tym, jak Paul w dość
nierozważny sposób dzieli się z Phillis swoimi informacjami na temat uczuć Holdswortha. Konsekwencje tego postępku będą poważne.
Całą historię
poznajemy dzięki opowieściom Paula Manninga. Nie czytajcie jednak wpisu na
tylnej stronie okładki. Ten, kto za niego odpowiada, powinien „dostać po głowie”.
Zupełnie nie zgadza się z treścią książki. Nie jest to też absolutnie powieść o
szczęśliwej miłości, a mimo wszystko urzekła mnie swoim klimatem i przeniosła
na angielską prowincję i XIX wieku.
Elizabeth Gaskell, Kuzynka Phillis, wydawnictwo C&T, wydanie 2014, przekład Agnieszka Klonowska, oprawa miękka, stron 136.
Muszę przeczytać, bo lubię prozę Gaskell.
OdpowiedzUsuńO, nowa książka Gaskell. Jak na razie czytałam chyba wszystkie, jakie ukazały się w Polsce, więc trzeba będzie sięgnąć i po tą.
OdpowiedzUsuńTo prawda, takie powieści mają swój urok! Chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Gaskell. A lubię wiktoriańską Anglię. Muszę ja podpowiedzieć paniom z biblioteki.
OdpowiedzUsuńJeśli znajdę tutaj opis angielskiej prowincji z czasów królowej, to biorę się za czytanie. Z Gaskell jeszcze się nie dotarłyśmy, ciągle nie wiem, czy ją uwielbiam ("Cranford"), lubię ("Żony i córki") czy zaledwie toleruję ("Północ i Południe"), ale przede mną jeszcze kilka pozycji tej autorki - może w końcu się zdecyduję.
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam. Gaskell sie kocha chociażby za Północ - Południe czy Cranford :)
UsuńNo właśnie ja ją kocham, bo znam "Cranford", które jest wręcz idealne i dawno już awansowało do ścisłego grona moich naj-, naj-, najukochańszych książek, a jednocześnie wiem, że gdybym zaczęła czytać Gaskell od "Północy i Południa", to bym się zniechęciła do niej, bo ta książka bardziej mnie nudziła niż interesowała. Nie powiem - zła nie jest, mam ją i pozbyć się nie zamierzam, ale jednak czytałam spoooro książek lepszych od niej.
UsuńJa zaczynałam od "Północ i Południe" , właściwie od serialu, a potem od wersji tłumaczonej przez dziewczyny z forum, kiedy w Polsce nikomu się nie śniło od polskiej wersji. może dlatego jest mi tak Gaskell bliska we wszystkich swoich książkach.
UsuńErrata: "królowej Wiktorii" miało być!
OdpowiedzUsuń:)