Strony

7 kwietnia 2015

Elizabeth Gaskell, Kuzynka Phillis.

Kuzynka Phillis  to niewielkich rozmiarów wiktoriańska powieść autorstwa Elizabeth Gaskell. Autorka skupia się na losach niewielkiej grupy osób w obrębie kilku zaledwie lat. Oto siedemnastoletni Paul Manning opuszcza rodzinny dom w Birmingham, aby po raz pierwszy podjąć prace przy budowie kolei i rozpocząć życie na własny rachunek. Przeprowadza się do Eltham i wynajmuje pokój u swojego zwierzchnika pana Edwarda Holdswortha. Mając dziewiętnaście lat na życzenie swojej matki odwiedza jej daleką rodzinę w Heathbridge.  Zostaje zaproszony na kilka dni na farmę, aby bliżej poznać panią Holman, jej męża - pastora i ich córkę Phillis. Od tej pory bywa na farmie regularnie, zaprzyjaźnia się z siedemnastoletnią Phillis i obserwuje jak dziewczyna zmienia się w kobietę. Mimo to, Paul traktuje swoją kuzynkę jak siostrę i to on będzie obserwatorem rodzącej się miłości między nią a swoim zwierzchnikiem. 

Fabuła powieści wydaje się wręcz banalna, ale w tej prostocie Gaskell tkwi niesamowite piękno. Autorka skupia się na codziennym życiu swoich bohaterów, ich troskach, zmartwieniach i małych radościach. Mocno eksponuje i osładza lukrem czynności, szlachetne charaktery bohaterów i tryb życia jaki wiodą. Staroświecki klimat jest tu bardzo odczuwalny. Nie ma pośpiechu, nagłych zwrotów akcji, czas płynnie powoli, niemal sennie, acz w tym tkwi urok narracji. Momentami wyczuwalna jest jedynie nerwowość i napięcie, zwłaszcza po tym, jak Paul w dość nierozważny sposób dzieli się z Phillis swoimi informacjami na temat uczuć  Holdswortha. Konsekwencje tego postępku będą poważne.

Całą historię poznajemy dzięki opowieściom Paula Manninga. Nie czytajcie jednak wpisu na tylnej stronie okładki. Ten, kto za niego odpowiada, powinien „dostać po głowie”. Zupełnie nie zgadza się z treścią książki. Nie jest to też absolutnie powieść o szczęśliwej miłości, a mimo wszystko urzekła mnie swoim klimatem i przeniosła na angielską prowincję i XIX wieku.
 


Elizabeth Gaskell, Kuzynka Phillis, wydawnictwo C&T, wydanie 2014, przekład Agnieszka Klonowska, oprawa miękka, stron 136.

9 komentarzy:

  1. Muszę przeczytać, bo lubię prozę Gaskell.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, nowa książka Gaskell. Jak na razie czytałam chyba wszystkie, jakie ukazały się w Polsce, więc trzeba będzie sięgnąć i po tą.

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, takie powieści mają swój urok! Chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze nic Gaskell. A lubię wiktoriańską Anglię. Muszę ja podpowiedzieć paniom z biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli znajdę tutaj opis angielskiej prowincji z czasów królowej, to biorę się za czytanie. Z Gaskell jeszcze się nie dotarłyśmy, ciągle nie wiem, czy ją uwielbiam ("Cranford"), lubię ("Żony i córki") czy zaledwie toleruję ("Północ i Południe"), ale przede mną jeszcze kilka pozycji tej autorki - może w końcu się zdecyduję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, oj tam. Gaskell sie kocha chociażby za Północ - Południe czy Cranford :)

      Usuń
    2. No właśnie ja ją kocham, bo znam "Cranford", które jest wręcz idealne i dawno już awansowało do ścisłego grona moich naj-, naj-, najukochańszych książek, a jednocześnie wiem, że gdybym zaczęła czytać Gaskell od "Północy i Południa", to bym się zniechęciła do niej, bo ta książka bardziej mnie nudziła niż interesowała. Nie powiem - zła nie jest, mam ją i pozbyć się nie zamierzam, ale jednak czytałam spoooro książek lepszych od niej.

      Usuń
    3. Ja zaczynałam od "Północ i Południe" , właściwie od serialu, a potem od wersji tłumaczonej przez dziewczyny z forum, kiedy w Polsce nikomu się nie śniło od polskiej wersji. może dlatego jest mi tak Gaskell bliska we wszystkich swoich książkach.

      Usuń

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.