Po Warszawskich kawiarniach literackich profesora Andrzeja Z. Makowieckiego,
wiedziałam od razu, jaką lekturę wybiorę następną. To książka, która jest
tematycznie nieco bliska poprzedniej, a w niektórych partiach materiału nawiązuje
bezpośrednio do warszawskich kawiarni. Tyle tylko, że czasowo omówiony materiał
został zawężony do lat 60. XX wieku. Chodzi
o książkę Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie
lat 60. autorstwa dziennikarza i redaktora, a z wykształcenia historyka
sztuki i archiwistę Andrzeja Klimę. Zapewniam, że czytelnik przeniesie się w
czasie, niejednokrotnie poczuje zapach ówczesnej parzonej nienajlepszej kawy,
dym papierosów i odór wódki, bo wędrować będzie po knajpach, restauracjach,
kawiarniach, tancbudach, eleganckich (na ówczesną miarę) balach, przyjęciach,
rautach i tym podobnych ówczesnych polskich rodzajach sposobów zabawy i przybytkach
uciech i rozrywki dostępnych jednak nie dla wszystkich.
Jak sam tytuł wskazuje chodzi o
tych, którzy oczywiście bawili się, ale zasilali środowisko artystyczne. Byli
wśród nich aktorzy filmowi i teatralni, pisarze, poeci, naukowcy, reżyserzy, ludzie
wchodzący w skład ówczesnej śmietanki towarzyskiej. Nie znaczy to, że miejsc
takich nie odwiedzali politycy czy ci, którzy pracowali dla SB. Niektóre
imprezy jak dyplomatyczne przyjęcia organizowane były z pompą i na warszawskich
salonach. Większość artystów lubowała się jednak w wesołych spotkaniach, w
miejscach, gdzie plotkowano, rozmawiano o pracy, intrygowano, romansowano,
czasami dochodziło do skandali i bijatyk. Często, aby kontynuować zabawę, z jednego
lokalu przenoszono się do drugiego.
Andrzej Klim przedstawia lokale,
w których bywali ludzie spragnieni zabawy, towarzystwa i alkoholu. Znalazły się
wśród nich kluby studenckie, barki kawowe, restauracje, lokale, gdzie można było
posłuchać jazzu, zobaczyć występy kabaretów, potańczyć. Wśród nich znalazły
się: warszawski i sopocki SPATiF, szczecińska Kaskada, krakowska Piwnica pod
Baranami. Autor przedstawia artystyczne wydarzenia lat 60. takie jak wizyty
zagranicznych artystów, koncerty, festiwale w Sopocie i Opolu, Jazz Jamboree.
Prezentuje również zjawiska występujące w życiu towarzyskim takie jak śluby (przykładowo
Elżbiety Chwalibóg i Zbyszka Cybulskiego) czy romanse (obiekty zainteresowań, trójkąty
erotyczno – towarzyskie, zdrady i kolejne małżeństwa); zagłada za kulisy polskich
festiwali; przedstawia życie towarzyskie w Nieborowie, Oborach, wakacyjne
pobyty w Chałupach; udział w rejsach na „Batorym”.
Całość podzielona na krótkie rozdziały,
których tytuły zaczerpnięte zostały z ówczesnych piosenek, czyta się nawet
przyjemnie, choć czytelnik będzie miał wrażenie, że nic wówczas nie robiono,
tylko imprezowano, a podstawowym trunkiem była oczywiście dominująca wódka. Andrzej
Klim oparł swoje opracowanie na materiałach źródłowych poświęconych tym czasom,
szeroko zresztą przytaczanych w tekście. Na koniec warto nadmienić, że książka
została zaopatrzona we wkładkę ze zdjęciami (dla mnie osobiście tych fotografii
jest jednak za mało), przypisy i bibliografię.
Andrzej Klim, Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat 60., wydawnictwo PWN, październik 2013, oprawa twarda, stron 216 + wkładka ze zdjęciami.
Właśnie dzisiaj książka do mnie dotarła i rozpoczynam lekturę. Zapowiada się ciekawie, choć przyznam, że sądziłam, że będzie trochę inaczej napisana, ale to, że autor pisze o tych wszystkich miejscach, kawiarniach to jest dla mnie ogromny plus.
OdpowiedzUsuńA ja podejrzewałam, że właśnie tak:) Lekko, bez nadęcia, ale też bez rozdmuchiwania skandali. Dobrej lektury życzę.
UsuńSłyszałam o tej książce, może gdy będzie miała biblioteka, nie powiem, skuszę się. Jednak nie będę kupować.
OdpowiedzUsuńTemat chwytliwy, choć...obawiam się właśnie tego wrażenia, że nic wówczas poza imprezowaniem nie robiono.
Właściwie w tej szarej rzeczywistości nawet za bardo nie było gdzie imprezować. Elita artystyczna i inteligencka bawiła się na tyle, na ile wówczas można było. Zakrapiano jednak suto owe imprezy.
UsuńNie powiedziałabym żeby nie było gdzie a już z pewnością w Warszawie mimo siermiężności czasów bawiono się. Przecież ja byłam w tamtych czasach młoda i do dzisiaj wspominam dancingi latem w mojej miejscowości i to nie przy muzyce mechanicznej, a coroczne Sylwestry, różne zabawy taneczne . Bawiliśmy się my to co dopiero Warszawa a bohema w swym SPATIFIE.
UsuńTeż myślę, że było gdzie, a życie towarzyskie kwitło, ludzie mieli więcej czasu niż teraz i nie pracowali po 12-14 godzin. Pamiętam opowieści Mamy o ciągłych wyjściach, dancingach, lokalach. Szycie sukienek, zdobywanie materiałów, krawcowe, biżuteria z Jablonexu - jakimś cudem Polki wyglądały wtedy stylowo i pięknie.
UsuńNa pewno nie dotyczyło to wszystkich, ale ja pamiętam takie opowieści Mamy. W latach 60. nie było mnie jeszcze na świecie:))
Tak było. Jak kogo było stać tak się bawił a nie trzeba było mieć tyle pieniędzy co dzisiaj.
UsuńSukienki szyły krawcowe. Życie towarzyskie kwitło, bo ludzie lubili się spotykać i faktycznie mieli więcej czasu, gdyż nie gonili tak za dobrami tego świata jak dzisiaj i bardziej poprzestawali na małym.
Moi rodzice wychowali się na wsi. Opowieści mojej mamy sprowadzają się do tego, że każda z sióstr (czterech plus najmłodszy brat) miała po jednej wyjściowej sukience i na zabawy zakładały na zmianę. Poza tym wszystkie nauczyły się szyć, dwie z nich ( w tym moja mama) zostały wykwalifikowanymi krawcowymi i potrafiły uszyć sukienkę z zasłon. Jak to na wsi w domu, w którym mieszkały pokolenia (dopiero pod koniec latach 50. dziadek z babcią mieli już swój wybudowany na dziale) się za bardzo nie przelewało. Miastowe dancingi czy restauracje były im zupełnie nie znane. To o czym piszecie, dotyczy miasta. Nie wszystkie panie było stać na krawcowe czy nowe sukienki. A książka, o której mowa odnosi się do elit, a nie "szaraczków" .
Usuń
UsuńAle za to tamte czasy wyzwalały pomysłowość, o której sama piszesz, bo było biednie to prawda, sama tego doświadczyłam mieszkając na wsi dokąd nie poszłam do pracy.
Elity bawiły się inaczej a "szaraczki" inaczej.
Książkę bym z przyjemnością przeczytała , by poznać tą druga stronę osób, które znałam z ekranu czy choćby z samego nazwiska.
Jest na to sposób, ale musiałabym wybrać się do najbliższego empiku i choćby przeglądnąć książkę na miejscu.
Tak, zgadza się:)
UsuńW normalnej księgarni chyba też powinna być.
Chętnie zajrzę i przeczytam. Lubię takie temaciki :)
OdpowiedzUsuńW tych środowiskach, które Klim pokazuje życie towarzysko-kawiarniane odgrywało dużą rolę, a piło się tego o czym świadczy fakt, że wśród aktorów,artystów, pisarzy, poetów alkoholików było w bród.
OdpowiedzUsuńTrudno mi tu ich wymieniać.
Andrzej Klim zwraca uwagę na tych, co się bawili i tych, co rzeczywiście byli alkoholikami i przykładowo dziennie wypijali trzy czwarte wódki.
UsuńWitam : ) Mam ogromną prośbę, czy mogłaby mi Pani polecić jakieś książki o zwykłych ludziach-niezwykłych bohaterach? Niestety, nie mogą być to książki biograficzne. Z góry dziękuję za pomoc. : )
OdpowiedzUsuńAnna Dymna - http://slowemmalowane.blogspot.com/2009/03/warto-mimo-wszystko-zapis-rozmow-anny.html
Usuńsiostra M. Chmielewska - "Generał w habicie"
To jeśli nie w biografiach to szukać takie właśnie zapiski rozmów należy.
bardzo dziękuję : )
Usuń